Freshmag Freshmag
  • Kontakt
  • O nas
  • Newsy
  • •
  • Wydarzenia
  • •
  • Miejsca
  • •
  • Magazyn
    • Lifestyle
    • Moda
    • Kuchnia
    • Aktywnie
    • Czytelnia
    • Muzyka
    • Ludzie
  • •
  • Relacje
  • •
  • Wywiady
  • •
  • Festiwale
  • •
  • Konkursy
  • Kontakt
post-image

„Tutaj chce się rozmawiać o tym, co się dzieje za oknem”

55-lecie Teatru Ósmego Dnia



|

Wchodzimy do poznańskiego budynku Arkadii i pokonujemy 56 schodów, by znaleźć się na drugim piętrze. To tam mieści się siedziba Teatru Ósmego Dnia. Dzisiaj ciężko wyobrazić sobie, że pod koniec ubiegłego wieku teatr zajmował tylko jeden nieduży pokój z maszyną do pisania. A wszystko zaczęło się jeszcze wcześniej, bo 55 lat temu z inicjatywy studentów Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Z okazji jubileuszu zabieramy Was w sentymentalną podróż razem z aktorami teatru!


Dzisiaj Teatr Ósmego Dnia to już teatralna legenda. Został założony w 1964 roku przez studentów poznańskiej filologii polskiej. Stąd pewnie wzięła się literacka nazwa grupy. W miniaturze dramatycznej „Osiem dni stworzenia” „Teatrzyku Zielona Gęś” Konstanty Ildefons Gałczyński pisał, że na ostatni dzień powstania świata przypada: „stworzenie teatru, premiera polskiej sztuki, kosmiczny deficyt, nuda, trąby i koniec świata”.

Wiele początków i jeden teatr

W pierwszych latach zespołem kierował Tadeusz Szymański, a od 1968 roku – Lech Raczak. Duży wpływ na „Ósemki” miał eksperymentalny Teatr Laboratorium Jerzego Grotowskiego. Skrócił on dystans między twórcą a odbiorcą oraz zmienił podejście aktorów do swojej pracy. Zamiast trenowania dykcji – zaczęto trenować mowę ciała i wytrzymałość fizyczną, zamiast nauki gotowych dramatów – uczono się improwizacji.

Obecny kształt zespołu zaczął formować się na początku lat siedemdziesiątych. Właśnie wtedy do Teatru Ósmego Dnia dołączyli artyści: Ewa Wójciak, Tadeusz Janiszewski, Marcin Kęszycki i Adam Borowski. Marcin Kęszycki zawdzięcza zapoznanie się z twórczością „Ósemek” szczęśliwemu przypadkowi. - We Wrocławiu, przed wejściem do jakiejś kamienicy trafiłem na tłumek ludzi. Gdy zapytałem, dlaczego tu stoją, okazało się, że czekają na spektakl. Skoro tak, to dlaczego nie poczekać z nimi? Tłum był jednak na tyle duży, że szansa na wejście do środka była niewielka, dopóki na miejscu nie pojawił się dziwnie wyglądający człowiek – w okularkach-rowerkach, z przerzedzoną bródką i włosem, plecakiem i w czerwonych trampach. Wszyscy się przed nim rozstąpili, więc skorzystałem z okazji i bezczelnie poszedłem za nim. Klatka schodowa była tak zatłoczona, że szedłem po zewnętrznej stronie barierki. W ten sposób wlazłem na przedstawienie. Był to spektakl Teatru Ósmego Dnia pod tytułem „Jednym tchem”. Wtedy nie byłem go w stanie do końca zinterpretować, ale było to dla mnie niezwykle emocjonalne przeżycie. Miałem świadomość, że właśnie widzę zupełnie inną formę teatru niż ta, którą widziałem do tej pory – aktorzy byli pomiędzy widzami, mówili i poruszali się z dużą ekspresją. W pewnym momencie tuż przy mojej twarzy pojawiła się ociekająca potem twarz aktorki. Myślałem: Co tu się dzieje? Tu się dzieje coś naprawdę! – wspomina Marcin Kęszycki. Dopiero po latach okazało się, że osobą, która – dosłownie – wprowadziła aktora na spektakl Teatru Ósmego Dnia był… Jerzy Grotowski.

Kiedy Marcin Kęszycki siedział wśród wrocławskiej publiki, na scenie występował już Tadeusz Janiszewski. Do Teatru Ósmego Dnia trafił jako uczestnik warsztatów organizowanych z okazji 5-lecia teatru, w ramach których powstał plenerowy spektakl „Sztafeta”. Od tego czasu Tadeusz Janiszewski uczestniczy w każdym projekcie „Ósemek”. Tegoroczne obchody 55-lecia teatru to jednocześnie jubileusz jego 50-lecia działalności artystycznej.

Niewiele później do zespołu dołączyła Ewa Wójciak. Pierwszym, jak sama mówi, świadomie skonsumowanym przez nią spektaklem jako widza było „Wprowadzenie do…”, czyli ironiczny obraz kultu Lenina. Drugim było wspomniane „Jednym tchem” na podstawie poezji Stanisława Barańczaka. To właśnie podczas jego oglądania pierwszy raz pomyślała, że znalazła się wśród bliskich jej ludzi, z którymi będzie uczyć się i pracować. Przeczucia okazały się słuszne.

Walka poprzez sztukę

Dla zespołu „Ósemek” teatr stał się czymś więcej niż pracą czy zajęciem pozauniwersyteckim. Umożliwiał manifestację niezgody z ówczesnym systemem i komentowanie rzeczywistości polityczno-społecznej. - Postanowiliśmy, że teatr będzie naszym życiem, jedynym zajęciem i narzędziem walki o zmianę świata – wspomina Tadeusz Janiszewski. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych grupa występowała na międzynarodowych festiwalach teatralnych organizowanych w Polsce. Odwiedziła także Włochy, Anglię i Meksyk, co do dzisiaj określa podróżą swojego życia.

W stanie wojennym Teatr Ósmego Dnia oficjalnie zlikwidowano. Wówczas sale teatralne zastępowały mu kościoły i ulice. - Wykorzystywaliśmy festiwale do organizowania ulicznych manifestacji. Miały one charakter nie tylko teatralny, ale też mocno społeczny. Władza nie mogła w nie interweniować, ponieważ były to wydarzenia międzynarodowe, a oni bali się nagłośnienia – opowiada Tadeusz Janiszewski.

Nasilające się represje wobec teatru spowodowały, że zespół podjął decyzję o emigracji. Paszporty początkowo otrzymała tylko połowa grupy, przez co została ona rozdzielona na kilka lat. Osiadła się w Ferrarze we Włoszech, a w 1989 roku wzięła udział w objazdowym festiwalu „Mir Caravane”. - W 1989 roku zorganizowaliśmy wielki projekt teatralny. Zaczynał się w Moskwie i Petersburgu, a potem przez cztery miesiące jechał przez europejskie stolice. Wszystko odbywało się w namiotach i na ulicy, bez hoteli. Naszym środkiem transportu były samochody i karawany. W każdym miejscu tworzyliśmy miasteczka teatralne, a do współpracy zapraszaliśmy miejscowe zespoły. To były niesamowite, rewolucyjne rzeczy – mówi Tadeusz Janiszewski. W ramach festiwalu „Mir Caravane” Teatr Ósmego Dnia wystąpił również w Polsce, ale – paradoksalnie – jako teatr włoski.

Niedługo później, po 1989 roku, teatr otrzymał zaproszenie do powrotu do Polski. Nowa rzeczywistość wymagała od zespołu nowego pomysłu na siebie. W ten sposób powstały największe w historii „Ósemek” spektakle plenerowe. - Wychodziliśmy z elitarnych sal naprzeciw ludziom. Myśleliśmy o teatrze jako o zjawisku egalitarnym, w którym chcieliśmy mówić o zwykłych ludziach i mieć ich na widowni – wspomina Ewa Wójciak.

Więcej niż jedno życie

To zarówno tytuł spektaklu z 1981 roku, jak i hasło obchodów 55-lecia. Pierwszym wydarzeniem w ramach jubileuszu było marcowe wznowienie tytułu „Portiernia” z 2003 roku. Od września do grudnia w przestrzeni Teatru Ósmego Dnia występować będą zaprzyjaźnieni twórcy, wśród których znajdą się: Teatr Krzyk z Maszewa, Janusz Stolarski, Teatr Biuro Podróży, Teatr Porywacze Ciał, Teatr Usta Usta Republika czy Circus Ferus. Trwają również przygotowania nad premierą Teatru Ósmego Dnia. Efekty pracy będziemy mogli zobaczyć pod koniec roku.

Każdy z członków zespołu trafił tu z innej przyczyny, ale pozostał z jednej – uwierzył w moc teatru i możliwość jego ingerencji w rzeczywistość. Każdy z nich tworzy własną historię i jednocześnie jedną wspólną – tę o nazwie Teatr Ósmego Dnia. - Kiedy próbuję opowiedzieć naszą historię, zdaję sobie sprawę, że jest ona tak niesamowicie bogata, że lecę na straszne skróty – mówi Marcin Kęszycki pod koniec rozmowy ze mną. - Ta historia to naprawdę więcej niż jedno życie każdego z nas.

fot. Tadeusz Boniecki

Najnowsze wydanie

Pobierz

#92

Wydarzenia

  • Dzisiaj
  • Jutro
  • Pojutrze
Brak wydarzeń
Brak wydarzeń
Fever Ray z koncertem w warszawskiej Progresji

Fever Ray w Warszawie

Warszawa, Progresja • 19:00

  • Freshmag
  • Newsy
  • Wydarzenia
  • Miejsca
  • Magazyn
  • Relacje
  • Wywiady
  • Festiwale
  • Konkursy
©2017 Freshmag