
?Pomoc wzajemna jest dla nas priorytetem?
Jedzenie Zamiast Bomb Poznań
| Joanna Gruszczyńska
Potrzebne są środki czystości, sucha żywność i pomoc przy transporcie. Poznański kolektyw Jedzenie Zamiast Bomb nie składa broni i nadal gotuje dla potrzebujących (ale na nowych zasadach), a my sprawdzamy, jak sobie radzi i w jakiej sytuacji są jego podopieczni w czasie pandemii.
Gdy nie było pandemii
Przygotowania zaczynają się już w sobotę. Ochotnicy zbierają się na ryneczku warzywnym i próbują nawiązać kontakt ze sprzedawcami. Czasami mają „szczęście” i od straganiarzy dostają „felerne” marchewki, buraki, ziemniaki i jabłka, które mogą zgarnąć dla potrzebujących. Innym razem tego „szczęścia” brakuje i wracają z niczym. W Poznaniu jest coraz więcej zbieraczy (ilu ludzi, tyle motywacji), dlatego jedzenia nie zawsze starcza dla wszystkich. Ale ryneczki to nie jedyne miejsca, które odwiedza kolektyw Jedzenie Zamiast Bomb, bo aktywiści pozyskują też żywność ze skipów, czyli kontenerów z wyrzuconym jedzeniem z marketów. Zbiory zawożą na Rozbrat, gdzie w niedzielę, przeważnie o 12, spotykają się, żeby wspólnie gotować. Z produktów „do wyrzucenia”, „nie do sprzedaży”, takich z kończącą się datą ważności przygotowują zupy i sałatki, dania całkowicie wegańskie. Po południu, po 16, kolektyw jest już na Półwiejskiej, pod pomnikiem Starego Marycha, w samym centrum miasta. Na widoku. Obecność osób w kryzysie bezdomności i ubogich - odbierających ciepły posiłek, skarpety i koce - na Starym Mieście nie wszystkim się podoba, bo wprawia w dyskomfort, bo przypomina o problemach, o których wolelibyśmy nie pamiętać.
- My uderzamy w ten porządek, celowo organizując naszą akcję na najbardziej reprezentatywnej ulicy Poznania. Nie pozwolimy na zamiatanie problemów społecznych pod dywan - tłumaczy kolektyw na stronie foodnotbombs.pl.
Obok termosów leżą ulotki. Z boku stoi para, która rozciąga transparent. 8 marca wydawce towarzyszy pikieta solidarnościowa „Migracja to nie zbrodnia!”, czyli wsparcie m.in. dla wolontariuszy gotujących dla uchodźców w greckich obozach. To jedna z kilku takich akcji. Niedzielne wydawki czasem zamieniają się w małe manifestacje, które mają nagłośnić jakąś sprawę. JZB to kolektyw jasno polityczny, jednak taki, który nie promuje żadnej partii ani konkretnych polityków. Działa zgodnie ze swoimi ideałami. Zwraca uwagę na problem marnowania jedzenia, promuje dietę wegańską, szacunek do ludzi z innych kultur i przyrody. Sprzeciwia się wojnie, nacjonalizmowi, kapitalizmowi i seksizmowi.
- Jesteśmy grupą łączącą anarchistów, jak również osoby mniej lub bardziej związane z lewicowymi poglądami, bądź nie określające się wcale. Nie narzucamy nikomu niczego, a bycie w naszej grupie jest całkowicie dobrowolne i nieformalne - wyjaśniają.
Aktywiści z JZB podkreślają, że nie są organizacją charytatywną, a częścią ponadnarodowego ruchu Food not Bombs, którego celem jest zmiana społeczna. Każda grupa FNB działa autonomicznie, na zasadzie konsensusu, bez liderów i rządzących.
W czasie pandemii
Koronawirus namieszał. Pojawiły się przeszkody i wyzwania, które na początku przytłoczyły. Jak pomagać, żeby nie zaszkodzić? Gdzie teraz gotować? Kolektyw zawiesił działania na czas kwarantanny, ale nie na długo. Otuchy do dalszej pracy dodały mu nieformalne grupy pomocnicze, które działały zgodnie z zasadą „niewidzialnej ręki”. To one pokazały, że się da, a pogarszająca się sytuacja potrzebujących i bezdomnych wymagała natychmiastowej reakcji. Ktoś musiał wziąć sprawy w swoje ręce.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że bezdomni i potrzebujący mają teraz bardzo utrudnione warunki pozyskiwania jedzenia czy środków higienicznych. Nasza pomoc jest im wyjątkowo potrzebna! Widać, że jest więcej ludzi w potrzebie, wielu miało umowy śmieciowe, potraciło pracę i zostało z niczym. Kryzys zawsze najbardziej uderza w biednych, bo oni nie mają stabilności finansowej, ubezpieczeń życiowych czy możliwości ucieczki na swój jacht, gdzie mogliby się izolować od innych - tłumaczą.
I gotują dalej, ale poza Rozbratem (nowe miejsce udało się znaleźć dzięki pomocy znajomych) i z zachowaniem ostrożności. Jedzenie do akcji pozyskują teraz bezpośrednio od sprzedawców warzyw, poddają je obróbce termicznej i rozdzielają do słoików, które dezynfekują. Słoiki, maseczki i środki higieny zostawiają na ławeczce obok Starego Marycha oraz w Jadłodzielni Wildeckiej w niedziele, jak zawsze o 16. Choć łatwo nie jest. Jak bezpiecznie przenieść 100 kg pełnych słoików i się nie przeciążyć?
„Oni nie są zagrożeniem, oni są najbardziej zagrożeni"
Osoby w kryzysie bezdomności, wykluczone i zapomniane na co dzień, w czasie pandemii znajdują się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Kolektyw JZB przypomina, że te osoby boją się wirusa i chcą się przed nim chronić, ale nie wiedzą jak, bo nie mają dostępu do informacji, środków ochrony i brakuje dla nich miejsc w noclegowniach. Poza tym schroniska i ośrodki nie chcą przyjmować potrzebujących, którzy nie odbyli 14-dniowej kwarantanny, bo - jak tłumaczą - nie mogą narażać pozostałych podopiecznych. Decyzja zrozumiała, ale jednocześnie kuriozalna, bo gdzie osoba w kryzysie bezdomności mogłaby taką izolację przejść. Rozwiązaniem są kontenery mieszkalne postawione przez miasto i organizacje pozarządowe, ale w Poznaniu pojawiły się za późno, bo dopiero na początku maja.
- Osoby w kryzysie bezdomności żyją praktycznie tylko dzięki pomocy jadłodajni[w Poznaniu mamy cztery: na ul. Niegolewskich, Taczaka, Ściegiennego i Łąkowej - przyp. red.], nas, kilku miejsc, które wciąż jeszcze działają, i znajomych. W czasie pandemii mimo że w niektórych ludziach obudziła się empatia, to w większości - przez strach napędzany przez media - okropnie wzmocniła się znieczulica i szukanie wroga, który „rozsiewa zarazę”. Również policja nie popisała się wyobraźnią, wystawiając wielu bezdomnym duże mandaty za opuszczenie domu - podsumowuje JZB.
Jak wesprzeć Jedzenie Zamiast Bomb Poznań?
1. Jeżeli masz możliwość nas gdzieś podwieźć lub pożyczyć auto - daj znać na fanpage'u, będziemy ogromnie wdzięczni. Potrzebujemy pomocy z transportem warzyw na osiedle Wola oraz przewiezienia 100 pełnych słoików z Woli na Półwiejską.
2. Prosimy o wszelką suchą żywność taką jak: makaron, ryż, kasze, fasole, ciecierzyca, groch, ale również: przyprawy, olej, żywność puszkowaną i zamkniętą w słoikach.
3. Przyjmiemy też każdą ilość: denaturatu, spirytusu (również skażonego), gliceryny, wody utlenionej, mydła w każdej postaci, pojemników po żelu antybakteryjnym i mydle w płynie.
4. Przyjmiemy również maseczki, płyny do dezynfekcji i rękawiczki do rozdawania wraz z wydawką.
5. Nie zbieramy już ani słoików, ani ubrań. Jeśli chcesz oddać ubrania, zwróć się do giveboxów lub freeshopów. Możesz też osobiście oddać komuś czystą odzież.
6. Nawiążemy kontakt z piekarniami i warzywniakami, aby odbierać to, co nie może być już sprzedane.
Pomoc wzajemna jest, była i zawsze będzie dla nas priorytetem!