
Każdy chce być dumny ze swojego miasta
Cudze chwailicie swego nie znacie?
| Marcin Fabiszak, fot. Fotopolska
Na jednym z forów zapytano o powody liczniejszych wyprowadzek z Poznania w porównaniu z innymi miastami, jak Wrocław czy Gdańsk. Warto zastanowić się, co sprawia, że to właśnie Poznań traci rokrocznie tak wielu mieszkańców, podatników, uczestników życia miejskiego. Czy jest to zjawisko neutralne, czy też powinniśmy zastanowić się jak jemu przeciwdziałać?
Po raz kolejny temat wywoływany jest oddolnie, przez samych mieszkańców. Na forach toczy się gorąca dyskusja, szybko pojawia się ponad setka komentarzy, do tego ciągle spływają nowe. Wśród osób zarządzających Poznaniem raczej cisza, nie widać specjalnego poruszenia. A to jest być może najważniejsze pytanie, na które odpowiedzi powinny szukać od dawna władze miasta.
Oczywiście nie podam rozwiązania problemu, z chęcią jednak podzielę się swoją obserwacją, czyli opinią osoby, która na co dzień otrzymuje informacje zwrotne dotyczące miasta od jego mieszkańców i turystów. Na rozmaitych forach rzuca się w oczy, że mieszkańcy Wrocławia czy Gdańska o wiele chętniej (w moim odczuciu), piszą na zewnątrz pozytywnie o swoim mieście: „przyjedź do Wrocławia – jest super! Nie byłeś w Gdańsku – świetne miasto!” itp. Nie mają problemu z formułowaniem entuzjastycznych opinii o swoich miastach i są przekonani co do ich zalet. Poznaniacy natomiast publicznie bardzo krytycznie wypowiadają się o swoim mieście, także w mediach o ponadlokalnym zasięgu.
I tutaj nasuwa się pierwszy i najważniejszy wniosek: aby pozostawić mieszkańców w Poznaniu, należy pobudzić ich przywiązanie do miasta, do jakiejś jego specyficznej wyjątkowości. Aby to zrobić, trzeba zadbać m.in. o najcenniejszą jego przestrzeń, tę z którą można by się identyfikować. Nie ulega wątpliwości: KAŻDY CHCE BYĆ DUMNY ZE SWOJEGO MIASTA, ZE SWOJEGO MIEJSCA ZAMIESZKANIA. Z jakiegoś powodu mieszkańcy Poznania wydają się mieć problem z określeniem jego mocnych stron. Z nazwaniem zalet, które Poznań posiada w nie mniejszej ilości, niż wspomniane wyżej ośrodki!
Od czasu mojej wyprowadzki z Poznania to miasto kojarzy mi się wyłącznie z rozkopanym centrum, fatalną jazdą samochodem, brakiem biletomatów i atmosferą grozy. Zakładam, że to po prostu silne splecione z fatalnymi wspomnieniami z najgorszego okresu mojego życia. Chwilę pomieszkiwałam we Wrocławiu i ten jego kult wśród mieszkańców chyba nigdy nie przestanie mnie fascynować. Bardzo brakuje tego w Pz.
- Monika
Pytanie brzmi, czy my potrafimy te powody do dumy (zdrowej dumy, lokalnego patriotyzmu) wypromować? Jeśli miasto będzie dla ludzi tylko „dostarczycielem usług”, choćby niezłej jakości, to dziś już chyba nie wystarczy. Prosty chodnik i wyremontowana ulica, którą dojedziemy do pracy to za mało. Dlatego nie przyciągniemy do miasta nowych mieszkańców pięknie wyremontowanym rondem Rataje albo odnowionymi boiskami szkolnymi. Powinniśmy mieć ambicję, aby powalczyć o swoje, wypromować własne wartości, własne unikatowe miejsca, własne opowieści. W Poznaniu ich naprawdę nie brakuje.
Temat rzeka, ale pozwolę sobie coś wtrącić na szybko - będąc poznaniakiem z wyboru (od 10 lat), mam wrażenie, że miasto spoczęło na laurach gdzieś ok 2010 r., gdy miało przewagę nad Gdańskiem/Wrocławiem na wielu płaszczyznach - kultura, infrastruktura miejska, komunikacja, zarobki, jakość życia mieszkańców ogółem. Przeświadczenie Poznania o swojej wieczystej przewadze na ww. polach + oparcie strategii rozwoju miasta tylko i wyłącznie na obrocie handlowym/wyższych zarobkach + taki nie wiem jak to nawet nazwać - feeling/vibe od rodowitych poznaniaków "witaj w najlepszym mieście w Polsce prowincjuszu" (autochtoni pewnie nie skumają o co kaman) - doprowadził do stanu, w którym Pyrus wyjeżdża, a nowy nie zostaje szukając bardziej przyjaznych miejsc do życia.
- Maciej
Dużo trudniej będzie wyprowadzić się z miasta, w którym ty mieszkasz, „a inni mogą tylko przyjechać i je zobaczyć”. Dlatego dla mnie np. TURYSTYKA JEST FUNKCJĄ MIASTA OTWARTEGO, chcącego uchodzić za gościnne i wyjątkowe. Ma duży potencjał kreowania wizerunku, podobnie jak kultura. Za 10 lat, czegoś co dziś ustawia nam życie, może już nie być (dajmy na to fabryki VW w Poznaniu). Za to dzieła kultury, cenne oryginalne dziedzictwo pozostaną zrośnięte z miastem na zawsze. Może warte są większej uwagi, niż im na co dzień władze miasta poświęcają?
Krótko mówiąc, dajmy ludziom powody do emocjonalnego związania z miastem, to zostaną z nami i wybaczą nam pewne codzienne niedogodności.
Pójdę w innym kierunku niż ta ogólna deprecha. Pochodzę z Wrocławia. Wybrałem Poznań. Nigdy tego nie żałowałem.
- Armin