
Poznań na trzy głosy
Finał projektu Off Opera 2020
| Joanna Gruszczyńska
Tematem Off Opery 2020 są Głosy miasta. Do udziału w projekcie zaproszono taksówkarzy, osoby związane z branżą gastronomiczną i bikiniarzy, czyli członków subkultury z lat 50. Te trzy mikrospołeczności o silnie wyodrębnionej tożsamości, dużej wrażliwości społecznej i „wnikliwości” w miasto przeprowadzą nas przez Poznań mniej znany, ukryty i peryferyjny. Finał projektu już 24 września w klubie Tama.
Tegoroczna Off Opera składa się z trzech części, które dedykowane są wcześniej wspomnianym grupom zawodowym i jednej, nieistniejącej już subkulturze. Jako pierwszy wystartował Projekt Taxi, na przełomie lipca i sierpnia ruszyły warsztaty z kelnerami_kami, kucharzami_rkami i barmanami_kami pod nazwą Poznańskie Rewiry, a w sierpniu rozpoczął się Projekt Eki, skupiony na subkulturze bikiniarskiej. Sprawcy całego zamieszania, animatorzy kultury ze stowarzyszenia SMAK, tak jak przy każdej edycji (teraz odbywa się już szósta odsłona Off Opery) postawili sobie jasny cel - uwypuklić związki opery ze współczesną problematyką społeczno-kulturową.
Zawsze staliśmy daleko od teatru operowego w rozumieniu klasycznym. Opera jest dla nas jedynie inspiracją. To interdyscyplinarna sztuka, muzyczna opowieść o jednostkach i społeczeństwie. Zaproszeni przez nas artyści w swojej twórczości także nie uciekają od narracyjności. Jeśli, korzystając z medium filmu i muzyki tych artystów, opowiemy widzom historię o dawnym i teraźniejszym Poznaniu, czy nie będzie to rodzaj współczesnej opery, czy też Off Opery? - wyjaśnia Zuzanna Głowacka, jedna z koordynatorek Projektu Taxi.
Organizatorzy Off Opery, odnajdując połączenia między operą a współczesnym miastem, jego historią i mieszkańcami, pozwolili muzyce wkroczyć do codzienności i nadać jej nowy rytm. Warsztaty dały poznaniakom i poznaniankom możliwość twórczego uczestniczenia w projekcie i aktywnego wpływania na jego przebieg. Z kolei widzowie już 24 września będą mogli wniknąć w miejsca i opowieści na co dzień niedostępne. Podczas finału w Tamie, zaprezentowane zostaną efekty trzech miesięcy warsztatów, spotkań i działań filmowo-muzycznych. Czeka nas koncert oraz pokaz filmu dokumentalnego i etiudy performatywnej.
fot. SMAK
Projekt Taxi: Łona i Budyń na tropie taksówkarskich opowieści
Do taksówki wchodzimy tylko po to, by za chwilę ją opuścić; to mobilna przestrzeń, która znajduje się pomiędzy miejscem, z którego wyjeżdżamy a miejscem, do którego zmierzamy; to strefa graniczna. Jazda taksówką czy uberem zazwyczaj nie jest celem samym w sobie, zdarzają się jednak wyjątki. Zuzanna Głowacka i Ewelina Chatłas, kuratorki Projektu Taxi, do współpracy zaprosiły dwójkę wokalistów i tekściarzy - rapera Adama „Łonę” Zielińskiego i Jacka Szymkiewicza (Pogodno, Babu Król, Nowa Fala Polskiego Dansingu), przed którymi postawiły zadanie - podążać tropem taksówkarskich opowieści, wcielić się w rolę kierowców (podobno Łona za kółkiem radzi sobie całkiem dobrze) i czujnych obserwatorów-pasażerów. Artyści odwiedzili najbardziej znane postoje taksówkowe, siedzibę All Ride 24 i Zrzeszenia Transportu Prywatnego „Super Taxi”, głównego partnera projektu. Rozmawiali też z Mieczysławem Hryniewiczem, odtwórcą głównej roli w „Zmiennikach”, i o godz. 20 wybrali się na późne taksówkarskie śniadanie, czyli kawę i papierosa, do Baru u Jędrusia. A wszystko to po to, by na podstawie zebranych doświadczeń zbudować fabularyzowaną muzyczną narrację o Poznaniu z perspektywy pasażerów i kierowców, grupy całkowicie zanurzonej w tkankę miasta i „ludzkie dusze”. Taksówkarze są kopalnią wiedzy o człowieku i mieście; ci doświadczeni świetnie znają geometrię miasta z jego układem ulic, skrótów i stref czasowo niedostępnych (remontów). Dobrze sprawdzają się też w roli psychologów - kolekcjonerów historii, świadków ludzkich dramatów i powierników tajemnic. Łona i Szymkiewicz, wkraczając w świat nocnych kursów, wcielili się w te role i chłonęli historie o trudnych i ulubionych klientach, tajnikach fachu i ważnych momentach wielkich zmian dla kierowców, czyli o transformacji ustrojowej, wejściu na rynek zrzeszeń taksówkarskich i konflikcie uberowców z taksówkarzami. Z tych opowieści wyłoniła się m.in. sylwetka poznańskiego taksówkarza.
Poznański taksówkarz znany jest wśród kolegów po swoim numerze wywoławczym. Często inni nie wiedzą, jak ma na imię. Może należeć do grupy tych, którzy wolą jeździć w dzień lub do grupy, która preferuje jazdę nocą. Wtedy często musi mierzyć się z problemem „zwłok” na tylnej kanapie. Ponieważ jeździ taksówką od wielu lat, w pierwszej minucie jest w stanie oszacować, z kim jedzie i czy powinien rozpocząć pogawędkę. Dobrze czuje się w roli miejskiego psychologa i chętnie pomaga swoim klientom. Najlepiej zapamięta jednak tych, którzy zostawią dobry napiwek - podsumowuje Zuzanna Głowacka.
Na więcej wniosków i anegdot musimy jednak poczekać do 24 września, kiedy artyści zagrają koncert w Tamie.
fot. M. Bojdo
Poznańskie rewiry: Historie zza lady
Jak wyglądały ostatnie dekady z perspektywy branży gastronomicznej? Jakich gości pracownicy i pracowniczki wspominają najchętniej? Jakie miejsca w Poznaniu uznawano za najbardziej kultowe? Odpowiedzi na te i inne pytania szukali kuratorzy projektu Poznańskie Rewiry - Karolina Brzezicka i Marcin Kluczykowski. Przeprowadzili oni warsztaty storytellingowe dla osób związanych z branżą gastronomiczną od wielu lat. Rozmawiali głównie z seniorami i seniorkami, obserwującymi zmiany ustrojowe, obyczajowe i społeczne zza lady.
Najstarszy uczestnik warsztatów storytellingowych ma ponad 90 lat. Pracę jako kelner rozpoczął pod koniec lat 50. i w zawodzie pracował przez około cztery dekady” - zdradza Marcin Kluczykowski, kurator projektu i twórca etiudy filmowej, która powstała w ramach podsumowania projektu Poznańskie Rewiry.
Premiera dokumentu odbędzie się 24 września w Tamie. Bohaterowie warsztatów reprezentują wiele grup zawodowych. W filmie usłyszymy historie: kelnerki, kelnera, barmana, właścicielki stołówki, właściciela pubu, szefa kuchni i kierownika restauracji. Każda z tych osób pracowała w miejscu o odrębnej specyfice, która wynikała z jego „misji” oraz kolorytu epoki. Studenckie stołówki, luksusowe restauracje i lokalne puby różniły się niemalże wszystkim, ale - jak się okazuje - ich pracowników i pracowniczki łączy duże doświadczenie zawodowe, empatia i dbałość o klienta oraz nostalgia za przeszłością (młodością?). Twórcy projektu skonfrontowali bohaterów z miejscami, w których pracowali, albo raczej z tym, co po tych miejscach zostało. Spotkania warsztatowe odbywały się m.in.: w dawnym Smakoszu, Hotelu Mercury, pubie Steff, stołówce Jowita i Tamie, gdzie kiedyś znajdowała się restauracja Cechowa.
Pub Steff funkcjonuje na Łazarzu od ponad 30 lat i jest najdłużej działającym pubem w Poznaniu pod auspicjami jednego właściciela, tak przynajmniej powiedziała mi jego właścicielka, pani Wanda. Na początku zastanawiałem się, czy to miejsce będzie pasować do naszej historii, bo pozostałe lokale, o których opowiadamy, funkcjonowały w czasach PRL-u. Zmieniłem jednak zdanie, kiedy zauważyłem, jaka siła tkwi w tym miejscu - wyjaśnia Marcin Kluczykowski.
I dodaje, że w projekcie chciał opowiedzieć o świecie gastronomii, w którym najczęściej zostaje się na całe życie; o pracy, która - mimo że jest ciężkim kawałkiem chleba - dostarcza wspaniałych wspomnień. A jakich na przykład? Dowiemy się pod koniec września.
fot. M. Bogunia
Projekt Eki: Po krawacie ich poznacie
Bycie bikiniarzem wymagało odwagi. Władza ludowa starała się robić wszystko, żeby z chłopca z krawattem i plerezą na głowie zrobić chuligana i degenerata. Prasa i telewizja oskarżały bikiniarzy o „łobuzerskie wybryki, plugawe dowcipy i zamiłowanie do alkoholu” i zachęcały obywateli do zwalczania bikiniarstwa, podjudzając np. socjalistyczną młodzież skupioną wokół ZMP do ataków. Obiektem żartów i drwin był często ekstrawagancki ubiór bikiniarzy. Mężczyzna ubrany w wielobarwny krawatto (w gołe girlsy a'la Hollywood), marynarkę na kilowatach, spodeń wąski, buty na słoninie i kolorowe piratki nie mógł zostać niezauważony, kiedy tak wyelegantowany spacerował ulicami miast. Ale bikiniarze wyróżniali się nie tylko swoim wyglądem. Ich hedonistyczna postawa, krytyczne podejście do władzy i zainteresowanie amerykańską popkulturą, odbiegały od norm i oficjalnych wzorców, narzucanych przez system. W Poznaniu bikiniarzy nazywano ekami.
Słowo „eka” pochodzi z gwary poznańskiej (niemieckie die Ecke) i oznacza róg albo narożnik. Bikiniarze spotykali się na rogach kamienic, skrzyżowaniach ulic, w miejscach-punktach widokowych. Stawali tam i obserwowali. To oczywiście nie była ich jedyna rozrywka. Chodzili też na prywatki i zabawy, tzw. migane na poznańskie Bielniki, czyli w okolice AWF-u i poznańskiej Wildy - opowiada Daniel Stachuła, koordynator Projektu Eki.
Można chyba powiedzieć, że w każdej dzielnicy Poznania funkcjonowała jakaś eka. Dziś wiemy na pewno o ece z Małeki, z Kochanaja, z ul. Półwiejskiej (jednej z większych w Poznaniu), z Chwaliszewa, Żegrza, Starego Miasta i Dębca. Eki wchodziły ze sobą w sojusze, np. podczas wydarzeń poznańskiego Czerwca ‘56, w których wzięły czynny udział, ale częściej dochodziło między nimi do starć.
Powrót do lat 50., kiedy członkowie subkultury bikiniarskiej (pierwszej w Polsce!) zaczęli wychodzić na ulice i poprzez styl życia kontestować zastaną rzeczywistość, proponują kuratorzy Projektu Eki i pomysłodawcy etiudy performatywnej, Daniel Stachuła i Michał Mroczkowski.
W pokazie finałowym zaprezentuje się dwoje aktorów, Angelika Mierzwa i Eryk Stelmaszyk. Staną się oni kimś w rodzaju narratorów i wprowadzą nas w kolorowy świat bikiniarzy. Forma etiudy, którą wybraliśmy, daje wgląd w nastrój, ma charakter impresyjny i nie rości sobie prawa do bycia jedyną interpretacją subkultury bikiniarzy. Budowana jest wielotworzywowym językiem, bo językiem filmu, tańca, dźwięku i teatru. W ten sposób postaramy się z wielu perspektyw pokazać ludzi, którzy nie bali się manifestować swoich poglądów i siebie - opowiada Daniel Stachuła.
Scenariusz etiudy powstał na podstawie spotkań z bikiniarzami i osobami, które znały bikiniarzy osobiście albo zawodowo. Ta druga grupa to krawcy, fryzjerzy i szewcy, osoby współodpowiedzialne za wizerunek bikiniarza, od których wyobraźni i możliwości zależał image eków. Ich opowieści o Poznaniu sprzed 70 lat zmiksowane z muzyką, obrazem i filmem stworzą multimedialną narrację. Swój udział w projekcie mają też m.in.: duet audiowizualny Ośko/Bogunia, DJ Elvira i tancerz Michał Strugarek.
Finał projektu Off Opera
24 września, Tama, godz. 19
Bezpłatne wejściówki dostępne w CIK
Więcej informacji na stronie offopera.pl
Projekt OFF Opera 2020 - program edukacyjny został dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, budżetu Miasta Poznania, środków Samorządu Województwa Wielkopolskiego oraz Powiatu Poznańskiego.