
Kondycja kobiecej drużyny Polonii Poznań
Piłkarska sinusoida
|
Piłkarki Polonii Poznań w poprzednim sezonie spektakularnie awansowały do Ekstraligi, pokonując w ostatnim spotkaniu konińskiego Medyka. Jednak fanfary i oklaski szybko stłumiła bolesna rzeczywistość. Klub nie miał boiska, które spełniało wymogi licencyjne, a dziura w budżecie była tak ogromna, że możliwość występów w najwyższej klasie rozgrywkowej stała pod znakiem zapytania. Przed startem sezonu udało się jednak związać koniec z końcem, a Warta użyczyła drużynie boisko przy Drodze Dębińskiej. Polonia startuje w rozgrywkach Ekstraligi i po 21 meczach zamyka tabelę z jednym punktem na koncie. Obecna sytuacja klubu to wypadkowa problemów, z którymi spotyka się od dłuższego czasu. Gdzie to wszystko się zaczęło?
Ziemia obiecana?
Podejrzewam, że w 2009 roku. Wtedy prezesurę pełnił pan Andrzej Powstański. Głos Wielkopolski podaje, że niespełna miesiąc temu do prokuratury spłynęło zawiadomienie zarzucające wyżej wymienionemu narażenie drużyny na straty finansowe w wysokości 6 mln zł. Wielkopolskie medium podaje, że były prezes Polonii miał sprzedać tereny przy. ul Harcerskiej Markowi Bernasiowi za 850 tys. zł. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ziemia przy Harcerskiej wyszła z rąk p. Biernasia po cenie oscylującej wokół 7 mln złotych – tak przynajmniej twierdzą władze klubu. Jakby tego było mało, zarząd uważa, że ta „promocyjna cena” za ziemię nie wpłynęła nawet na konto klubu. Norbert Kowalski z GW zaznacza, że kontrowersje w tej sprawie budzi również relacja obu Panów. Marek Biernaś był prezesem Lubońskiego Klubu Sportowego, a Andrzej Powstański w tym czasie trenował jego drużynę. Zdrowy rozsądek podpowiada, że rzekoma znajomość wykluczałaby tutaj jakiekolwiek interesy na niekorzyść któregoś z dżentelmenów, ale nikomu jeszcze nic nie udowodniono. - Sprawa jest w toku, zawiadomienie zostało złożone, ale nie wiemy, jakie będą decyzje prokuratury – mówi zajmujący się sprawą adwokat, Arkadiusz Drabik.
Atmosfera w szatni
- Nie byliśmy gotowi na ten awans. Zarząd nie był gotowy – wspomina piłkarka Polonii, Zuzanna Sawicka. Przewaga punktowa w zimie była już na tyle spora, że można było zacząć przygotowywać się na Ekstraligę, ale nikt nie poczynił żadnych kroków. - Potrzebowałyśmy wzmocnień, a nawet o stypendia trzeba było się wykłócać. Każda z nas grę w piłkę łączy z pracą lub studiami. W innych drużynach na poziomie Ekstraligi z tego się żyje, my musimy traktować to, jak coś dodatkowego – zaznacza zawodniczka. Drużyna, zarząd, wszyscy w Polonii spodziewali się, że przeskoku finansowego i jakościowego pomiędzy pierwszą ligą, a Ekstraligą, ale nikt nie wiedział, że różnica będzie aż tak ogromna. - Trenowałyśmy po pięć razy w tygodniu, żeby dobrze wypaść na początku sezonu, ale co to nam dało, skoro nie było mowy o jakiejkolwiek odnowie biologicznej – mówi piłkarka. Na finiszu sezonu zawodniczki są już pogodzone z losem. Powoli zbierają się do myślenia o występach w pierwszej lidze, ale tutaj pojawia się kolejny kłopot. Nie mają gdzie trenować, tzn. mają, ale nie są to warunki, które odpowiadają Ekstralidze kobiet. To nawet nie są warunki, w których trenują drużyny występujące w A klasie. Zawodniczki Polonii trenują dwa razy w tygodniu. Raz na połowie dużej płyty i raz na orliku. Tak, drużyna, która na co dzień mierzy się m.in. z ocierającym się o Ligę Mistrzów Medykiem Konin, trenuje w tych samych warunkach, co studenci przystępujący do gry w Pucharze Dziekana. Absurd.
Zielone światełko w tunelu
O rzekomym przejęciu Polonii przez Wartę wiadomo od jakiegoś czasu, ale w tym temacie nie padły jeszcze żadne konkrety. - Właściciel Warty, pan Bartłomiej Farjaszewski chce pomóc. Warta chce pomóc, ale sprawy są na tak wczesnym etapie, że ciężko powiedzieć cokolwiek więcej na ten temat – mówi rzecznik prasowy Dumy Wildy. Z bliska sytuacji przygląda się również Radek Męczykalski, prowadzący program „Planeta Sportu” w akademickim radiu Meteor. - Warta Poznań to ciekawy kierunek dla kobiecej piłki. Jeszcze niedawno klub stał nad przepaścią, ale nowy właściciel sprawia wrażenie konkretnego i wiedzącego co robi. Sam jestem ciekaw, czy coś z tego wyjdzie, bo jeśli tak, to Warta ma szansę zaistnieć w Polsce jako klub, który wprowadził nową jakość. Boję się tylko otoczenia. Poznań generalnie nie jest środowiskiem sportowym. Bardzo trudno o dobrego sponsora, tym bardziej, jeśli coś jest mało atrakcyjne biznesowo. Na dzisiaj kobieca piłka Polonii niestety taka jest. Być może pieniądze do pomysłu piłkarek Dumy Wildy przyciągnie marka Warty. A te pieniądze są potrzebne. Podejrzewam, że dobra organizacja klubu w Ekstralidze kobiet wymaga budżetu na poziomie oscylującym w granicach 700 tysięcy, a nawet miliona złotych. Warta musi liczyć się w tym sezonie z wydatkami rzędu 3 milionów na sezon. Wzrost o około kolejny milion to spore wyzwanie. A do tego wszystkiego jeszcze poziom piłkarski, o którym nie możemy zapominać. Dziewczyny grające w tym sezonie są pełne pasji i zapału, ale zwyczajnie potrzebują kogoś, kto im pomoże. Piłkarek z większym doświadczeniem, które ułatwią tym młodszym wejść w dużą piłkę – zaznacza Radek.
Historia piłki nożnej zna dużo bardziej spektakularne historie, które mimo wszystko kończyły się happy endem. Grecki AEK Ateny w 2013 roku ogłosił upadłość i tułał się po niższych ligach, a dziś staje na podium ekstraklasy. W 2015 roku w siedzibie włoskiej Parmy nie było prądu, wody, a sprzęt sportowy zajął komornik. W ciągu czterech miesięcy przez kluby przewinęło się czterech prezydentów, a dyrektor sportowy leczył depresje i nerwice. W tym sezonie Parma zdołała utrzymać się we włoskim Calcio. Z kolei w Anglii niegdyś zadłużone na 130 milionów euro Leeds United, właśnie bije się o występy w Premier League. Po prostu czasami trzeba zrobić krok w tył, by potem móc zrobić dwa w przód. Na piłkarskiej sinusoidzie Polonia znajduje się obecnie w najniższym możliwym punkcie. To oznacza, że w przyszłości może być tylko lepiej.
fot. Hanna Karpińska