Freshmag Freshmag
  • Kontakt
  • O nas
  • Newsy
  • •
  • Wydarzenia
  • •
  • Miejsca
  • •
  • Magazyn
    • Lifestyle
    • Moda
    • Kuchnia
    • Aktywnie
    • Czytelnia
    • Muzyka
    • Ludzie
  • •
  • Relacje
  • •
  • Wywiady
  • •
  • Festiwale
  • •
  • Konkursy
  • Kontakt
post-image

The Birthday Party. Junkyard. 1982.

Z płyt igłą strącam sprośne nutki jak mokre krople dżdżu.



| Irek Grzybowski

Miewam wspomnienia, od których uciekam, a które notorycznie wracają. Staram się je jakoś zabijać, bo w sposób oczywisty męczą i wkurwiają. Nauczony kiedyś, permanentnie używam metody „przeciwognia” i „leczenia zgagi kwasem”. Paradoksalnie, to zajebiście działa.


Zawartość tego krążka to niepokojąca historia o oszustwie, zemście i morderstwie opowiedziana przez bluesowy beat z gitarami rozcinającymi słuch i umysł niczym poszczerbione, rzeźnickie noże.

Płyta bardzo surowa, wściekła, szorstka, żylasta i krwista. I energiczna, tak jak ówczesne zaangażowanie i wydajność zespołu. Ale przecież wystarczy rzucić okiem na tę okładkę - to właśnie się na niej dzieje, i właśnie tak to brzmi - całkowite śmieci, flaki, brudy, rynsztok i jazda mechanicznym potworem na oślep, przez zdemoralizowane i zniekształcone przestrzenie. Niemniej to zajebiście dobre jest. Brylant.

Sięgnięcie dzisiaj po ten krążek było strzałem w dziesiątkę, po tym całym porąbanym tygodniu.

Birthday Party to jeden z tych tak zwanych zespołów teatralnych, takich jak choćby Bauhaus, co mi kiedyś przyszło do głowy. A jednak image zespołu nie był dla jego członków aż tak istotny, nie dotyczył desperacko makijażu czy czarnych ubrań. Chodziło bardziej o istotną treść, o surową, pierwotną energię i czysty horror, prawdziwą muzyczną jatkę. Dość powiedzieć, że ten teatralno gotycki klimat nawet nie był w kręgu ich zainteresowań. Robili swoje, sięgnęli po zupełnie inny, na swój sposób przesiąknięty moralną zgnilizną poziom i go osiągnęli.

Ten ansambl był prawdopodobnie jednym z najbardziej „przerażających” zespołów z wczesnych lat 80, a już na pewno jednym z cięższych, trudniej odbieranych, zupełnie popierdolonych. A jednak pięknych. Tak, brzydkie jest piękne, a przynajmniej bywa. Ta płyta jest tego stanu kwintesencją, a postawa zespołu jeszcze bardziej tego dowodzi. W tamtym czasie prześcigali nawet metalowe kapele w jaskrawości swojego beatu, a tekstami budzili zwyczajną obrzydliwość bardziej, niż ktokolwiek. Oczywiście teraz można mieć o tym zupełnie inne, łagodniejsze zdanie, ale paradoksalnie – to mogło, i nadal może, bardzo się podobać. Mi bardzo odpowiada. I pomaga, jak najlepsza poezja, jak kromka świeżej bagietki z masłem orzechowym i malinową konfiturą, jak bourbon z colą.

 

 

Najnowsze wydanie

Pobierz

#92

Wydarzenia

  • Dzisiaj
  • Jutro
  • Pojutrze
Brak wydarzeń
Zespół Happysad zagra w Auli Artis

Happysad Inaczej - Poznań

Aula Artis • 20:00

Kerala Dust już w czwartkowy wieczór zaczarują klub Próżność

Kerala Dust

Próżność • 21:00

Kameralny koncert Szczyla w Klubie Pod Minogą

SZCZYL / TRASA 8171

Pod Minogą • 19:00

  • Freshmag
  • Newsy
  • Wydarzenia
  • Miejsca
  • Magazyn
  • Relacje
  • Wywiady
  • Festiwale
  • Konkursy
©2017 Freshmag