Dr Stone (3-6) ? manga, która zaraża naukową pasją! Recenzja

| Józef Śliwiński

Ledwo udało się opracować elektryczność, a przed "Królestwem Nauki" staje nowe wyzwanie. Będzie musiało stworzyć antybiotyk. Żeby tego dokonać, musi pozyskać śmiertelnie niebezpieczny kwas siarkowy. Tymczasem wrogie "Imperium Tsukasy" wysyła swojego szpiega. Po czyjej stronie stanie przebiegły mentalista?

Trzy pierwsze tomy pozostawiły po sobie znakomite wrażenie i potężny apetyt na więcej. Pytań mamy w głowie mnóstwo, od kluczowego, czyli: "Co tysiące lat temu zamieniło ludzi w kamienne posągi?" przez pośrednie, jak: "Skąd wzięła się dziwna wioska pośrodku niczego?" po całkiem drobne, takie jak: "Co tym razem wymyśli młody geniusz?". Kolejne odpowiedzi nadchodzą równie szybko, co pytania. Dzieje się sporo, a my czytamy z zapartym tchem, ale...

...ale mimo tego ciężko nie zrobić sobie przerwy, by uzupełnić wiedzę na jakiś temat. Czym są sulfonamidy? W jaki sposób kwas pomógł otrzymać pierwszy antybiotyk? Czy kolendra z karmelem może stworzyć smak podobny do Coca-Coli? To właśnie prawdziwa siła i urok serii. W przeciwieństwie do wielu łopatologicznych, siermiężnych komiksów edukacyjnych "Dr Stone" mimochodem przemyca ciekawostki, które wręcz proszą się o sprawdzenie. Łatwo wpaść w tę pułapkę i naprawdę zainteresować się tematem... poszerzając wiedzę.

Najlepsze, że fabuła niczego na tym nie traci. Wyrazistych bohaterów łatwo polubić, a pojawiające się przeszkody i konflikty tworzą prawdziwe zaangażowanie. Do tego przedstawione uniwersum ma naprawdę solidne "backstory", które omawiane tomy mocno pogłębiają. Lektura to świetna zabawa. Naukowa fiksacja jest raczej umiejętnie dozowaną przyprawą nadającą jej wyrazu, niż istotą, wokół której zgrubnie zamarkowano fabułę.

"Dr Stone" jest podręcznikowym przykładem tego, w jaki sposób powinno się tworzyć komiksy o dydaktycznych ambicjach. Łączy w sobie wyraziste realia, solidnych bohaterów, konkretną strukturę fabularną i morze naukowych ciekawostek. Te zostały wplecione na tyle subtelnie, by niczego nie psuły i były na tyle intrygujące, by faktycznie prowokować do poszerzania wiedzy. Manga jedyna w swoim rodzaju!