
Tkanki, fuzja i dadaizm
O sztuce w najbliższy weekend
| Malika Tomkiel
Wystawy, wernisaże i kramy z rzeczami społecznie pożądanymi. Niewykluczone, że na kształt nadchodzących wydarzeń wpływają zbliżające się Święta Bożego Narodzenia. W końcu wraz z odliczaniem do ich rozpoczęcia człowiek się wycisza, staje bardziej wrażliwy na bodźce zewnętrzne i… sztukę. Przynajmniej w teorii. Gdzie warto się wybrać w przed-świąteczny weekend, by móc ją połączyć również z praktyką?
Zacznijmy od początku, czyli od piątku i samego serca naszego miasta. Już od godziny 19.00 w znanej wszystkim Meskalinie, będziemy mogli obejrzeć i zakupić grafiki autorstwa Moniki Lisieckiej. Czego się spodziewać? Prace z serii „Dead is not dead” wykonane zostały techniką kolażu, a inspiracja dadaizmem i bogactwo ich formy sprawią, że sprawdzą się niemalże w każdym wnętrzu. Less is more? Definitywnie! Artystka podarowała bowiem odbiorcy możliwość swobodnej interpretacji jej prac poruszających kwestie współczesnej rzeczywistości.
Idźmy dalej. Już jest sobota. Załóżmy, że przeżyłeś piątkową noc. Po porannej kawie warto się wybrać na oprowadzanie kuratorskie (drugie już od listopada) po wystawie „Tkanki”, która mieści się w poznańskiej Galerii Arsenał. Zapominamy o korzeniach w dobie nowoczesnych technologii? Właśnie na to twórczynie chcą zwrócić uwagę. W swoich pracach wspominają trud i długofalowy proces kreacji rękodzieła, a dokładniej – tkactwa. No właśnie: „Tkanki”. Tytuł niesie za sobą również odniesienie do biologii, jak i organizmu człowieka, które każdego dnia wytwarzają energię, by pozwolić nam funkcjonować. A łatwo nie jest.
Czas na wernisaż. Kolejny w nowo otwartej Galerii Sztuki Współczesnej – Atelier Myszkowski (ul. Ratajczaka 44). Jak będzie tym razem? Po dużym sukcesie wystawy „Wiatr”, autorstwa samego założyciela, z niecierpliwością czekamy na drugą odsłonę międzynarodowej areny artystycznej. 17 grudnia o godzinie 19.00 nastąpi uroczyste otwarcie „Fushion Art”, którego twórcą i przedstawicielem jest Shalom Neumann. Amerykanin jest idealnym przykładem na to, że łączenie ze sobą wielu dyscyplin sztuki jest możliwe, a dawno zapomniane przedmioty nie są skazane na zapomnienie. Nowatorskie podejście i metaforyczny most pomiędzy klasyką, a modernizmem, doceniły światowe galerie, jak i znani kolekcjonerzy prywatni. Jeśli chcecie wiedzieć co wisi w salonie samej Madonny a dodatkowo dać ponieść się refleksją na temat roli dzisiejszej sztuki – już wiecie gdzie warto zagościć wieczorem.
Pomimo to, że wernisaż jest również w sobotę, wystawa Mikołaja Tkacza potrwa aż do 26 stycznia. Mamy więc czas, by wybrać się do Galerii „FWD:” (ul. św. Marcin 47) w dowolnym momencie i całkiem ambitnie rozpocząć nowy rok. Podczas wystawy „Chodź pokażę Ci swoje zabawki, a powiesz mi kim jestem” odbiorca przeniesie się do wspomnień z lat wczesnego dzieciństwa. Stworzona przez poznaniaka instalacja przedstawia dobrze wszystkim znane przedmioty, z którymi każdy z nas miał styczność w swoim otoczeniu. Prywatne wspomnienia stają się uniwersalne? Jak je nazwać? Pamiątki? A może raczej… wytwory kapitalizmu i współczesnej globalizacji? To się okaże.
Jeśli jednak jesteście fanami wielkoformatowych wydruków pod postacią fotografii: Nic straconego. 17 grudnia w Nowej Gazowni (ul. Ewangelicka 1) i w Bibliotece Raczyńskich nastąpi otwarcie projektu „Inside Out” podczas którego 29 osób przedstawi portrety ukazujące współczesny Poznań. Znany na świecie cykl od lat przybiera różne formy i porusza wielorakie kwestie społeczne. Jego pomysłodawcy bardzo szybko reagują na kształtujące się tendencje. Nie przechodzą obojętnie obok aktów przemocy, podziałów etnicznych i kulturowych. W tym projekcie skupią się jednak na naszym lokalnym podwórku i pokażą, że wszyscy tworzymy jeden organizm.
Moi drodzy, nadchodzący weekend nie skazuje nas jedynie (o zgrozo) na wielogodzinne przesiadywanie w centrach handlowych. Warto wyjść z domu w przerwie pomiędzy: pieczeniem, sprzątaniem, gotowaniem, praniem, ubieraniem choinki i… zaraz, stop! Zwolnijmy. Nie musi tak być. Ubierzmy się ciepło i nie pozwólmy, by jedyni rzeczami zmuszającymi do refleksji były spoty w telewizji i lampki migocące na Placu Wolności.