
?Wyścig to tylko nazwa. Chodzi o przygodę i dobrą zabawę!?
Autostopem przez Europę. Wywiad z organizatorem wyścigu - Michałem Łęckim
| Łukasz Kowalka
Organizują wyścigi autostopem z finałem w Chorwacji, Włoszech czy na Węgrzech. Co roku w ich imprezach udział biorą setki uczestników. Cel? Niezapomniana przygoda i świetny czas na mecie, gdzie czeka mnóstwo atrakcji – zawody sportowe, warsztaty, koncerty i imprezy do rana. We wrześniu rusza kolejna edycja Wyścig Autostopem Festiwal, podczas którego wystąpią m.in. Rosalie. Brodacze live Act czy DJ Kostek. Dziś rozmawiamy z Michałem Łęckim - współorganizatorem całego zamieszania, wyjątkowym pasjonatem, dla którego autostop to ulubiony sposób transportu.
W którym momencie życia studenta pojawia się pomysł organizacji Wyścigu Autostopem?
Jak z każdym dziwnym pomysłem, nie ma reguły. Te najfajniejsze pojawiają się z zajawki. W naszym przypadku było tak - bardzo dużo podróżowaliśmy autostopem, a przez uprawiany od małego sport, towarzyszyła nam zawsze nutka rywalizacji. Podczas jednej z takich podróży wpadł do głowy pomysł, by wciągnąć w to więcej osób i zrobić z tego zawody? Po około trzech latach, dzięki zaangażowaniu wielu przyjaciół udało się to zrealizować.
Jak wygląda forma Waszej imprezy?
Forma jest bardzo prosta - chodzi o to, by pozwolić ludziom spełnić marzenia o zrobieniu czegoś niesamowitego i przeżyciu super przygody. Do Wyścigu Autostopem podchodzi się w parach. Trzeba pokonać 1500 km korzystając z uprzejmości innych osób, wyjątkiem są duże miasta, gdzie można poruszać się komunikacja miejską. Musisz wystartować o tej samej porze, co reszta uczestników, i kierować się w stronę mety. rasę wybierasz sobie sam. Nasza impreza wyścigiem jest tylko z nazwy, bo wygra i tak przypadek. Chodzi o dobrą zabawę. Widziałeś, z jakim przejęciem ludzie jeszcze długo po autostopie opowiadają o tym, co przeżyli? Po dotarciu na metę wszyscy jesteśmy zakwaterowani na jednym campingu, śpimy pod namiotem lub w domkach, i przez tydzień doskonale się bawimy. Są gwiazdy muzyczne, są imprezy z doskonałymi didżejami, są zawody sportowe i wspólne dyskusje. Tydzień, podczas którego nikt się nie nudzi. Ostatnio spotkałem ludzi, którzy byli na Wyścigu w Amsterdamie w 2014 roku. Trzeba by posłuchać przejęcia w głosie, gdy wspominali ten wypad, żeby zrozumieć o czym właśnie powiedziałem.
fot. Łukasz Filipowski
Pierwszy Wyścig Autostopem wystartował w 2013 i od samego początku cieszył się dużym zainteresowaniem. Szybki sukces wymaga dużo zaangażowania od samego początku. Czy wiele rzeczy Was wtedy zaskoczyło?
Zmysł organizacyjny mieliśmy od zawsze. Dzięki temu to w ogóle się udało. Przy pierwszej edycji zaskakiwało nas dosłownie wszystko. Gdzie kończymy? Wenecja będzie super! Aż do samego Wyścigu nie byliśmy na campingu, na którym miała być meta! Sami robiliśmy stronę internetową z zapisami. Paweł zrobił wszystko, co mógł, ale i tak wyglądała jak zaliczenie z informatyki w 4 klasie szkoły podstawowej. Napisy przez maila i tak uzupełnialiśmy ręcznie. Koszt udziału? Niech będzie 20zł, żeby nikogo nie odstraszyć! I tu pierwsza wtopa, bo na koszulkach umieściliśmy tyle kolorów (każdego sponsorowi, nawet takiemu, który rzucił vouchery na dwa burgery, daliśmy miejsce na koszulce), że sama koszulka przekraczała budżet wpłaty. Udało nam się załatwić patronat Prezydenta Miasta Poznania, więc sądziliśmy, że start ze Starego Rynku będzie już formalnością. Nic bardziej mylnego - zgody trzeba było załatwić w czterech niezależnych urzędach, gdzie, delikatnie mówiąc, nie każdy urzędnik nam sprzyjał. Eventy na mecie? Wiadomo, robimy, ale przecież jakoś trzeba przewieźć sprzęt. Pożyczyliśmy od rodziców starego Volkswagena Transportera, który na autostradzie jechał pod górkę 60km/h tak, że wyprzedzały nas TIRy. Mało tego, po przyjeździe do Wenecji zatrzasnęliśmy kluczyki w środku i z całym sprzętem zostaliśmy uziemieni na kilka godzin. Pomimo tych przygód, satysfakcja z organizacji była ogromna. Mimo że robiliśmy wszystko w domach rodziców, w naszych pokojach, nie śpiąc w ogóle, zaczynając od zera, w wyścigu wystartowało ok. 150 osób, trąbiły o tym wszystkie media, a Dzień Dobry TVN specjalnie przyjechało na start i z niektórymi uczestnikami zrobiło obszerny materiał. Dziś wyścig ma już renomę, każdy chyba ma znajomego, który brał w nim udział, a 1000 miejsc na majówkę zostało zarezerwowanych w 10 godzin!
Rok temu narodziła się idea rozwinięcia formuły Wyścigu Autostopem o festiwal. Czym różni się formuła wyjazdów w maju i wrześniu?
Od 2013 roku co roku w majówkę robimy edycję Wyścigu, która rozrasta się niesamowicie. Jak wspomniałem, zapisy trwają chwilkę, limit 1000 osób osiągany jest w okamgnieniu. Wyjazd organizujemy z Poznania. Pojawiły się głosy, że jedna taka impreza w roku to za mało, stąd pomysł, by wystartować z większej liczby miast we wrześniu. Chcieliśmy zrobić edycję festiwalową, na której będzie jeszcze więcej muzyki, tańca i warsztatów. Kto był rok temu, ten wie, że powstała kolejna piękna przygoda z wspaniałymi ludźmi i - co nie jest przypadkiem - także w pięknym miejscu.
Większość uczestników na starcie od mety w Comacchio dzieli 1500 km. Na co muszą być przygotowani, jakie dajecie im wskazówki?
Z łapaniem stopa wiąże się tylko i wyłącznie jedna trudność - przełamanie się i powiedzenie sobie: “zrobię to”! Później można postępować już intuicyjnie. Najważniejsze są uśmiech i dobre nastawienie. Niektórzy lubią się przebrać, żeby zwrócić na siebie uwagę, inni na kartonach piszą cel podróży lub punkt po drodze, jeszcze inni po prostu wyciągają kciuk. Najlepszymi miejscami do łapania stopa są stacje benzynowe i zatoczki. Zdecydowanie odradzamy, a wręcz zakazujemy łapania stopa na autostradzie i w niebezpiecznych miejscach.
fot. Łukasz Filipowski
Czego do tej pory nie udało Wam się przewidzieć?
Super pytanie! Organizacja eventów to nic innego, jak właśnie sztuka przewidywania i radzenia sobie z tym, czego nie udało się przewidzieć oraz stawianie czoła wyzwaniom. Jeśli chodzi o nas, to mimo, że wiemy o boomie z zapisami w majówkę, zawsze coś się w systemie wysypuje. Kiedyś producent koszulek na tydzień przed startem powiedział, że nie zrealizuje zamówienia. Tylko cudem znaleźliśmy inną firmę, choć wydawało się to nierealne. Kiedyś fotograf “wysypał się” na dwa dni przed startem. Legendarny Żółwik, chcąc wskoczyć w jego miejsce, poprosił dzień przed o urlop w pracy, a gdy go nie dostał, wyciągnął przygotowane na wszelki wypadek wypowiedzenie. Trzeba dodać, że pracował w tym miejscu kilka lat! Kiedy na drugą edycję do Amsterdamu przygotowaliśmy 600 miejsc, zaskoczyło nas to, że wszystkie poszły! Nie mogliśmy na pewno spodziewać się tego, że uczestników na stopa wezmą, a następnie będą się tym ekscytować na Twitterze tacy kierowcy, jak Marcin Prokop czy poznańscy dziennikarze sportowi, czy też... pilot prywatnego samolotu, który weźmie ich na pokład, bo akurat leci w stronę mety!
Wyścig Autostopem Festiwal w Comacchio odbędzie się po raz drugi w dniach 7-15.09. Kto wystąpi w tym roku, i jakie inne atrakcje czekają na mecie?
Podczas Wyścigu Autostopem Festiwal postanowiliśmy zrobić miks artystów znanych uczestnikom z poprzednich edycji połączony z elementami nowości. Koncerty na włoskiej plaży i imprezy uprzyjemniane miejscowym winem zostają długo w pamięci. Cieszymy się, że ponownie będziemy mieli okazję spotkać się i posłuchać Rosalie. oraz Brodaczy. Kochamy Was! Sporą dawkę energii dadzą Krambabula i Girson. a także znani i kochani przez bawiących się przez okrągłą dobę DJ Kostek, DJ Aperol i Łukasz Kowalka. Połączenie autostopu i blisko tygodniowej imprezy na włoskiej ziemi to przygoda, która zostanie w głowie na całe życie. Serdecznie wszystkich zapraszamy!