
Kawa po mistrzowsku
Rozmowa z Agnieszką Rojewską, Mistrzynią Polski Latte Art 2016
| Malika Ledeman
Wielokrotna mistrzyni Polski w zawodach Barista i Latte Art, a do tego godna reprezentantka naszego kraju na kawowej arenie międzynarodowej. Agnieszka Rojewska – z ziaren wyciska to, co najlepsze, i udowadnia, że granice za barem to bujda.
Bardziej baristka czy pilna doktorantka?
Niestety, zdaniem mojej promotor i katedry, jednak bardziej wciągnęła mnie kawa.
Potrafisz jednak połączyć pasję do kawy i pracę naukową. Jaki jest klucz do osiągnięcia harmonii?
Ciężko to jednoznacznie określić. Nawet nie potrafię stwierdzić, czy faktycznie dobrze je łączę. Chyba najważniejsze jest to, żeby oba „życia” miały jakiś wspólny mianownik. To nie mogą być dwa totalnie odrębne światy i tematy. Dlatego też mój doktorat dotyczy po części tematu kawiarni. Moja praca naukowa nawiązuje do mojej pracy zawodowej.
Robiłaś, między innymi, kawowego drinka z liczi i spieniałaś mleko we frenchpressie. To stoi na granicy baristycznego szaleństwa.
Nie ma chyba takiej granicy! Albo może jest... Pytanie, czego nie odważysz się spróbować – to jest granica.
Zwiedziłaś kawał świata: Szanghaj, Mediolan, teraz Dublin. Czy udało się komuś zaszokować Cię swoim pomysłem?
Poza tym były jeszcze: Seattle, Melbourne i kilka innych. Co do składników, to z pewnością zapamiętam: masło orzechowe, wędzonego łososia, sprite i smażoną dynię. W Polsce Piotrek Markowski robił na scenie filtr z naleśnika. Wszystkie te rzeczy może brzmią dziwnie, ale najczęściej w sumie dobrze smakują.
Zdradzisz jak przygotowujesz się do zawodów?
Jasne! To żadna tajemnica. Piję dużo kawy, dużo gadam, dużo piszę, dużo się irytuję. Dużo mój tteam po mnie zmywa.
Co stanowi najtrudniejszy element przygotowań?
Stworzenie prezentacji na drinka.
Wolisz więc chyba poranne napary. Jaki jest przepis na „kawę od mistrzyni”?
Nie ma czegoś takiego. Wszystko zależy od kawy. Moje zadanie, to wyciągnąć z niej to, co najlepsze.
Wiele ludzi wspiera Twoje działania. Udało Ci się na Mistrzostwach Świata… co dalej?
Nie wiem. Nie myślałam o tym nigdy…
To może wróćmy do samego początku. Zaczynałaś od pracy w popularnej sieciówce. Co sądzisz o jakości kawy z takich miejsc
Myślę, że jest lepsza niż w niektórych niezależnych kawiarniach. Zwłaszcza tych otwartych 20 lat temu. Bo tam chociaż szkoli się kadrę, daje jej jakąś podstawę. Nie jest to oczywiście najlepsza kawa świata, ale chociaż wiesz, czego się spodziewać, i że ta jakość jest... jakaś. Nie mam nic przeciwko sieciówkom, bo budują podstawę do tej kultury kawowej, którą tworzymy. Mają na to środki i, chcąc nie chcąc, pomagają nam.
Baristyczna kultura wciąż się rozwija. Społeczeństwo dojrzewa do dripów i chemexów?
Powoli dojrzewa do takiej kawy i rozumie, co to jest. Przez długi czas była to niestety tylko ciekawostka.
Więc alternatywne metody parzenia raczej nie stanowią zagrożenia dla cappuccino z pianką i latte macchiato.
Jeszcze długo nie będą.
A na koniec: soczysta wiśnia i smaki cytrusów czy dymiona śliwka i czekolada?
Polak wybierze dymioną śliwkę i czekoladę. Ja bym chciała wszystkie.
Wiedziałam. Dziękuję za rozmowę.
Galeria


