
Ubarwianie miasta [WYWIAD]
Rozmowa z Małgorzatą Kempą, dyrektorką Estrady Poznańskiej
| rozmawiała: Joanna Gruszczyńska | aut. ilustracji: Adam Kosik
Lato to moc atrakcji plenerowych: koncertów, spektakli, festiwali czy warsztatów. Czasem trudno się zdecydować, dlatego przychodzimy z pomocą. Z Małgorzatą Kempą rozmawiamy o tym, co na te wakacje przygotowała Estrada Poznańska, której jest dyrektorką. Najmłodsi, pasjonatki kultury skandynawskiej czy entuzjaści animacji i sztuki powinni być zadowoleni!
Może zacznijmy od tego, czym jest Estrada Poznańska. Mam wrażenie, że cykl „Lato z Estradą” jest już w Poznaniu rozpoznawalny, ale to, że na przykład Kino Muza jest jej częścią, nie jest już takie oczywiste.
Estrada Poznańska to instytucja kultury. Brzmi poważnie (śmiech), ale zależy nam na tym, żeby zapraszać do świata kultury i zbudować wokół niej atmosferę, która nie onieśmiela. Dlatego nie boimy się słowa rozrywka, które powszechnie może kojarzyć się z blichtrem, kiczem czy przaśnością. Nie uważam, żeby była ona czymś gorszym niż tzw. kultura wysoka (choć od tego słowa już się odchodzi). Mamy misję, która brzmi: „Ubarwiamy miasto”. I tego się trzymamy, wychodząc z wydarzeniami poza centrum miasta. Oczywiście serce miasta, jakim jest Stary Rynek, plac Wolności czy plac Kolegiacki, też są nam bliskie. Opiekujemy się nimi, ale pamiętając też o miejscach, do których kulturalna krew czasem nie dopływa.
Faktycznie, największe instytucje kultury i poznańskie festiwale rezydują jednak w ścisłym centrum.
Dlatego chcemy działać w Antoninku, na Świerczewie czy w Smochowicach. Być blisko ludzi i wychodzić im naprzeciw. Pojawiać się wszędzie tam, gdzie są poznanianki i poznaniacy, którzy nie zawsze mają czas, żeby przyjechać do centrum. Ważnym założeniem dla Estrady jest to, że każdemu należy się kultura, że może być ona zrozumiała, interesująca i wzbogacająca, czasem ciekawsza niż Netflix czy odpoczynek na działce. Choć te dwie rzeczy są również potrzebne.
fot. Bartosz Obrzut
Czy w Pani ocenie udało się Państwu kulturalnie zaktywizować tych, którzy dostęp do kultury mieli nieco utrudniony?
Tak, a niech świadczy o tym przypadek Antoninka. To głównie dzielnica domków jednorodzinnych w pobliżu lasu, gdzie jest dużo terenów zielonych. Nie ma tam jednak żadnego miejsca kulturalnego, gdzie mogliby się spotykać seniorzy, seniorki, matki z dziećmi czy młodzież. W zeszłym roku rada osiedla postanowiła stworzyć w Antoninku dom kultury i zaprosiła nas do współpracy. To pokazuje, że ludzie potrzebują kultury. Mam wrażenie, że Estrada dołożyła do tego cegiełkę – dzięki pięciu edycjom „Lata z Estradą” udało nam się rozszerzyć pewne idee, które zmaterializują się pod postacią budynku nowej instytucji kultury.
A jaki program przygotowali Państwo na te wakacje?
W tym roku w ramach „Lata z Estradą” zaczynamy cykl „Podróże po kulturze. Kierunek północ”, który będzie związany ze Skandynawią. W planach mamy pokazy filmów, plecenie wianków, fikę, czyli szwedzką kawkę, i wiele więcej. Będą też spektakle dla dzieci na podstawie baśni Andersena czy przedstawienie Maliny Prześlugi pt. „Wikingowie z ulicy Północnej”.
Pewnie część osób zauważyła, że na placu Wolności pojawiła się karuzela, ale niewielu wie, że pochodzi ona z XIX wieku i do Poznania przyjechała z Niemiec. Jest piękna, bo ręcznie malowana, tradycyjnie napędzana, a jej dach pokryty jest tkaniną. Ściągając ją do Poznania, spełniłam jedno ze swoich marzeń. Polecam przejść się na plac Wolności, tym bardziej, że latem będą tam koncerty, niedzielne spektakle dla dzieci czy strefa Międzynarodowego Festiwalu Filmów Animowanych „Animator”.
Pod koniec czerwca w okolicach Bałtyku pojawił się betonowy mur, czyli nowy projekt artystyczny Joanny Rajkowskiej, artystki, której poprzednia praca „Minaret” wywołała w Poznaniu wiele islamofobicznych reakcji, aż w końcu nie została tu zrealizowana. Estrada w tym roku postanowiła wesprzeć produkcję jej nowego „antypomnika”. Odważnie!
Mamy ambicje, żeby w twórczy sposób ingerować w przestrzeń miasta. Dlatego konserwujemy i czyścimy fontannę na placu Wolności (śmiech), ale chcemy też tworzyć sztukę. Pierwszym tego typu projektem były totemy Alicji Białej, które przykryły szare słupy przy Bałtyku, ale co ważniejsze zwróciły uwagę na problemy ekologiczne, z którymi mierzy się teraz cały świat. Antypomnik „Sorry” Rajkowskiej nawiązuje do kryzysu przyjmowania uchodźców, sytuacji na granicy polsko-białoruskiej czy nadmiernej eksploatacji środowiska naturalnego. Mur będzie fizyczną przeszkodą, przez którą nie da się przejść. Chcemy w ten sposób skonfrontować poznanianki i poznaniaków z rzeczywistością, z którą na co dzień nie mają do czynienia, i zachęcić ich do refleksji nad tym, czy takiego świata właśnie chcą. Pracę Rajkowskiej będzie można oglądać do końca września.
Chciałabym też zapytać się o to, jak trafiła Pani do Estrady?
Wzięłam udział w konkursie i go wygrałam (śmiech). Pamiętam, że dowiedziałam się o nim na rowerach w Szwecji. Ale wracając do pytania – wcześniej robiłam wiele rzeczy: wydawałam magazyn o designie, pracowałam w gazecie, radiu i telewizji, na przykład jako producentka programu Szymon Majewski Show. A z wykształcenia jestem prawniczką. Przed Estradą prowadziłam projekt „Budzik Kulturalny” przy Urzędzie Marszałkowskim, którego częścią było m.in. stworzenie (pod opieką Cezarego Ostrowskiego) portalu kuluraupodstaw.pl czy programu „Ambasador kultury”, którego celem jest sieciowanie wielkopolskich artystów ze środowiskiem międzynarodowym.
fot. Kamil Kozlarek
A z czego jest Pani najbardziej dumna w kontekście działań Estrady?
Z tego, że siłą Estrady jest zespół, który ma niesamowite pomysły. Kiedy ogłoszono pandemię w dziesięć dni wymyśliliśmy cykl „Estrada w sieci”, czyli koncerty, podcasty, audiobooki i słuchowiska, które do teraz pozostały treściami dostępnymi i bezpłatnymi. W ten sposób tworzymy swoiste archiwum na przyszłość, jednocześnie patrząc też w przeszłość, bo jeden z podcastów dotyczy historii Estrady.
A czy kiedy patrzy Pani w przeszłość, to widzi wydarzenia, które może niekoniecznie się udały?
Staram się wspierać i kontynuować te projekty, które są dobre, i ucinać te, które nie pasują do Estrady. Przykładowo, festiwal muzyki barokowej Poznań Baroque. Bardzo lubię ten okres w muzyce, ale trudno było mi dopasować ideę tego wydarzenia do Estrady, dlatego po dwóch latach pożegnałam się z festiwalem. Zastanawiam się też, co z Sylwestrem Miejskim. Nie widzę sensu w produkcji masowego wydarzenia telewizyjnego, którym – z jednej strony – można by chwalić się w Polsce, ale które z drugiej pożarłoby jedną czwartą rocznego budżetu Estrady. Chyba zamiast widowisk i blichtru, wolimy robić spektakle, organizować koncerty i pleść wianki. Być z ludźmi codziennie.
Program Lata z Estradą dostępny na stronie: https://www.latozestrada.poznan.pl/.
fot. Maciej Zakrzewski