
Techno z winyla. Gary Holldman o nowej płycie w International Day Off
| wywiad: Bernard Lemański, foto: Artur Aen Nowicki
9 czerwca światło dzienne ujrzało kolejne, piętnaste już w katalogu, wydawnictwo poznańskiego labelu International Day Off. Na płytach z charakterystyczną kartonową oprawą swoje utwory wydawali już Ci bardzo i mniej rozpoznawalni producenci muzyki techno. Wśród nich byli m.in. Kuba Sojka, Jurek Przeździecki czy współzałożyciel labelu Gary Holldman. Nagrania spod szyldu International Day Off cieszą się dużą popularnością wśród zagranicznych dj’ów, którzy chętnie sięgają po płyty z logiem wytwórni w swojej selekcji. Mowa tu nawet o takich postaciach jak Sven Vath czy czy Carl Craig. Z Garym Holldmanem złapaliśmy się na chwilę przy okazji premiery. Wspominamy początki działalności i sprawdzamy jak doszło do tego, że na najnowszym winylu znalazły się takie nazwiska jak Sebastian Mullaert czy Peter Van Hoesen.
Kiedy i jak powstała wytwórnia? Jaki był klucz doboru artystów od samego początku?
International Day Off działa nieprzerwanie od 2009 roku. Pierwsze lata funkcjonowania skupiały się na pracy promotorskiej. W Poznaniu dzięki naszej inicjatywie wystąpił pierwszy raz w Polsce duet Minilogue, po wielu latach wrócił do Poznania Cristian Vogel. Imprezy organizowaliśmy w takich klubach jak Cafe Mięsna, 8 Bitów czy Eskulap. Wytwórnie założyliśmy z Maciejem w 2015 roku. Kluczem od zawsze jest dla nas muzyka. Mamy ten przywilej, że możemy wydawać muzykę artystów, których muzykę lubimy i czujemy.
Jakie były największe trudności w pierwszych latach, jakie największe trudności są dzisiaj?
Pierwszą trudnością niewątpliwie było pozyskanie dystrybucji, większość odpowiedzi sugerowała brak miejsca dla małego gracza, który chce wejść do tego świata. Zawsze będzie ci w życiu prościej, gdy znasz kogoś kto zna kogoś, 6 lat temu nie znaliśmy nikogo, ale jakoś się udało. Dziś możemy się pochwalić współpracą z prestiżową firmą dystrybucyjną i obecnością w takich sklepach jak Hardwax, Juno, czy deejay.de. Drugą kluczową trudnosćią od zawsze są terminy...zawsze coś się wydarzy, ale teraz nauczeni doświadczeniem bierzemy to pod uwagę i jesteśmy przygotowani, teoretycznie. W praktyce może być jak przy naszym 15 wydawnictwie, gdzie pomylono kolejność utworów na stronach, konieczne było wykonanie nowych matryc, takich sytuacji nie da się przewidzieć. Obecnie największą trudnością jest dotarcie do ludzi. Media społecznościowe zrobią wszystko by zmusić cię do płacenia, nie płacisz to nie dotrzesz do ludzi – to jest przykre. Myślisz sobie dobra muzyka zawsze się obroni? Też tak zawsze myślałem, tylko na początku trzeba doprowadzić do tego, by ktoś jej posłuchał, a dziś coraz trudniej przebić się w zalewie wydawnictw.
Co jest podstawą funkcjonowania wytwórni niezależnej w 2021 roku?
Systematyczność, zaangażowanie, dbałość o jakość, ale przede wszystkim traktowanie równo każdego artysty, z którym współpracujesz.
Czy masz zagraniczne odpowiedniki labeli, na których się wzorujecie?
Tresor na pewno ma podobną ideę wydawniczą. Stawiają na duży przekrój muzyczny, nie jest zamknięty i ma szersze spojrzenie. Muzykę wydajemy inną, ale, podobnie jak oni, od samego początku patrzymy na to wszystko nieco szerzej. To właśnie dlatego znajdziesz w naszym katalogu utwory z pogranicza minimalu, deepu, na hipnotycznym techno kończąc. Przekrój muzyczny, wokół, którego oscyluje wytwórnia doskonale obrazuje to set nagrany przez Maćka:
https://soundcloud.com/internationaldayoff/internationaldayoff-label-showcase-mixed-by-kill-blinton
Na płycie, oprócz Twojej produkcji, znalazły się utwory gości z zagranicy. I to nie byle jakich. Jak doszło do współpracy z Sebastianem Mullaertem czy Peterem Van Hosenem?
Pierwszym pomysłem była kompilacja, ale to pomysł, który generował wydłużony czas przygotowania. Z Sebastianem i Peterem znaliśmy się już wcześniej. Po prostu ich zapytałem, czy chcą wziąć udział w tym projekcie – zgodzili się. Neel dołączył do nas później i w ten sposób powstała naprawdę świetna płyta. To efekt drogi, którą przeszliśmy jako label ale też promotorzy muzyczni. Relacje powstałe w ostatnich latach przekładają się na skład wydawnictwa. To bardzo cieszy, że takie postaci chętnie przyjmują zaproszenie od International Day Off.
Każde z Waszych wydawnictw cechuje się spójną oprawą wizualną. W social mediach widać, że jest w tym też element DIY.
Za grafiki odpowiada Maciej, z którym prowadze wytwórnię. Nasze okładki zawsze są jednokolorowe więc zadanie nie jest takie łatwe. Utrzymujemy spójność pod względem estetyki opakowań, a to nadaje charakteru i jest dla nas bardzo istotnym elementem. Potem jest charakterystyczny stempel, który towarzyszy nam od samego początku. Każda płyta przechodzi przez nasze ręce, jest stemplowana i wkładana do opakowania.
„Invitation” cieszy już uszy, wydawnictwo czeka już w sklepach płytowych (w Poznaniu to m.in. K-Wax i Vinylgate). Jakie macie plany na najbliższe miesiące?
Muzyki nam nie brakuje, teraz musimy to ułożyć w kalendarzu. Jeśli wszystko pójdzie pomyślnie to po wakacjach wydamy jeszcze dwie płyty.