
Ich siła tkwi w muzyce
Kobiety, których dźwięki unoszą się nad miastem
| Malika Tomkiel
Potrafią sprawić, że robi się głośno. Podczas grania i po skończonym secie, gdy rozmowy i emocje skierowane są w stronę ich rozwijającej się twórczości. Nie wiem ile polskich kobiet staje co weekend za sterami mixera i spędza godziny na analizie dźwięków, by wyrażać siebie poprzez muzykę. W Poznaniu o tworzeniu, poszukiwaniu własnej drogi i zaangażowaniu w rozwój sceny klubowej opowiedziało nam aż osiem dziewczyn, a osiem to moja ulubiona liczba. Przed Wami: Joana, Julia, k.o, Cosmaya, Veronique, Nioki, Monster i Lewa. Mieszanka wybuchowa, która zdąży jeszcze nieźle namieszać. O ile już nie jest za późno.
Każda historia wymaga chronologii. Tak przynajmniej mi się wydaje, ponieważ łatwiej wtedy o przystępne przekazanie tematu odbiorcy i uporządkowanie pewnych faktów i liczb. Już wystarczającym szaleństwem wydawało się to, by porozmawiać z kilkoma kobietami jednocześnie. Dokładnie ósemką. Mówią, że ponoć jedna potrafi już nieźle namotać w życiu i skumulować w głowie dziesiątki pytań. Nie wnikam. Joanna Tomczak, (Joana), Klaudia Olesiak (k.o), Weronika Burszta (Veronique), Maja Wesołowska (Cosmaya), Ola Strelczuk (Nioki), Moli (Monster), Marta Lewandowska (Lewa), Julia Kaźmierczak (Julia) w kwestii zamętu zdecydowanie nie zamierzają pozostać w tyle. Nie pytaliśmy co prawda, jak radzą sobie w kuchni po pracy. Mamy jednak pewność, że bez względu na swój muzyczny staż, doprowadzają scenę klubową do wrzenia, a po nocach blendują świeżutkie utwory. Ale po kolei. Jak wspomniałam warto zachować pozorny porządek.
Trójkąt poznański
Od kilku miesięcy możemy zaobserwować bezsprzeczny rozrost oferty poznańskich klubów. TAMA, Schron i Projekt LAB rozpieszczają klubowiczów swoimi bookingami, a Ci chętnie migrują z miejsca do miejsca. Na plakatach coraz częściej widać również nazwiska i pseudonimy lokalnych didżejek. Czemu możemy zawdzięczać obecną kondycję muzyczną? Jak wspomina Joana, klubowa weteranka i właścicielka Tamy, scena w Polsce ma swoje wzloty i upadki, jednak coraz częściej mamy się czym pochwalić, dzięki świetnym promotorom i ludziom w pełni oddanym muzyce. Polska stała się dziś ważnym ośrodkiem muzyki elektronicznej. Również dla kobiet, które z każdym dniem rosną w siłę i wzajemnie się wspierają. Zjawisko opisuje m.in. Lewa, lubująca się w różnych odmianach gatunku house i angażująca się w rozwój House Szkolna. Trafnie zauważa, jak duży udział mają dziewczyny w tworzeniu poznańskich lokali. Przykładem jest wymieniona wcześniej TAMA zarządzana silną ręką Joany czy Schron, który bez udziału Oli Sudolskiej, prawdopodobnie nie wyglądałby teraz tak jak dzisiaj. Nie odbierzemy również kobietom zmysłu promotorskiego (to chyba ten szósty). Warto wspomnieć chociażby o Veronique, która swoją przygodę z graniem rozpoczęła ćwicząc po godzinach w klubie Luzztro. Didżejka współpracująca z Be Kolektiv, stoi za organizacją nowego cyklu Femme Fatale, którego druga edycja odbędzie się 16 marca w Schronie. Świetna sprawa, ponieważ to właśnie na nim możemy spotkać najlepsze artystki z Polski i zza granicy, które zachwycają swoją miłością do muzyki.
„Trzeba czuć kiedy i co zagrać, a sety tworzyć zamiast odtwarzać. Jednak winyl to nie tylko kawałek plastiku. Ma w sobie magię i jeśli raz ją poczujesz, to nie możesz już bez nich żyć.” – Joana
Nie od razu rave znaleziono
Jednak każde uczucie często wymaga wieloletniej pielęgnacji i wielu godzin z drugą połową. Konsolą. Osoby, które chociaż raz stanęły z nią ramię w ramię wiedzą, że początki nie zawsze bywają usłane różami. Nie uwierzę też, że żadna z dziewczyn nie marzyła wcześniej o tym, by zostać księżniczką. No właśnie. Jak nasze bohaterki rozpoczynały swoją przygodę z graniem? Nie każda z nich miała tyle szczęścia co Nioki, która wychowała się w rodzinie, gdzie zamiast krwi w żyłach płynęły po prostu nuty. Zanim jednak miłośniczka silnych, basowych linii i deepowego techno zaczęła opowiadać elektroniczne historie, zaszczepiono w niej zamiłowanie do jazzu i klasyki. W końcu nie od razu rave znaleziono. Tezę tę potwierdza również historia k.o, której muzyczne dzieciństwo kojarzy się z solówką na jasełkach i pokaleczonymi dłońmi od stratocastera. Antyklubowe początki zaprowadziły ją jednak do stylu, którego sama nie umie do końca określić. Nie ma w tym nic złego. Świadczy to tylko o tym, że Klaudia, współpracująca z ekipą Dungeon Beats, świetnie porusza się po świecie muzyki basowej i nie zamierza zwalniać twórczego tempa. Wręcz przeciwnie. Już niedługo usłyszymy jej halfowy podcast na rosyjskim kanale Vykhod Sily, by później mogła udzielić się w świeżo otwartym berlińskim labelu. Jak widać, dziewczyny nie od razu zaprzyjaźniły się z muzyką elektroniczną, która stała w kolejce po rocku, hip-hopie, a nawet bluesie. Sposobów na eksplorowanie jej odmętów również jest dużo. Monster chętnie wspomina początki imprez w Cafe Mięsnej, gdzie po raz pierwszy zetknęła się z poznańską elektroniką, by później puszczać pierwsze kawałki na Rozbracie i w Czytelni. Dziewczyny z LOW Kollektiv (Monster, Nioki) są zgodne co do tego, że warto na własną rękę zacząć szukać elektryzujących brzmień. Nie ważne czy zaczniesz przekopywać odmęty YouTuba czy zaprzyjaźnisz się z zagranicznymi audycjami radiowymi. Znalezienie swojego miejsca na scenie nie przychodzi od razu. Również Julia zaczynała wcześnie, bo w rodzinnym Trójmieście, gdzie 14 lat temu, w sopockim Enzymie pierwszy raz puściła housowy numer. Od tego czasu wciąż eksploruje rynek i związała się na stałe z poznańską sceną, promując elektronikę za sprawą cyklu Sreamwise. Dziś może pochwalić się tym, że kilkukrotnie gościła we wszystkich istotnych miejscach na klubowej mapie Polski, zahaczając również o Berlin. Podobnie jak Cosmaya, która dopiero niedawno rozpoczęła swoją muzyczną karierę i pewnie nie spodziewała się, że bycie fotografką w Projekcie LAB zaprowadzi ją do grania energetycznych setów z pogranicza techno-trance. Jak jednak widać, liczy się efekt, który zaprowadził dziewczyny prosto na drugą stronę parkietu, gdzie dźwięki i scena mieszają się z nocą.
Ryby i kobiety…
Wiem, że dopowiedzieliście to sobie w głowie. Bardzo niesłusznie. Jak dziewczyny odnajdują się w sytuacji, gdy znaczną większość didżejów wciąż stanowią mężczyźni? Warto było zacząć od zapytania Joany, która w swoich wypowiedziach wspomina chociażby o swoich supportowych początkach z Cube, o Adamie Liebtalcie oraz Hagalu, a jako najciekawsze, muzyczne doświadczenie przywołuje egzotyczne Goa w Indiach czy kilkukrotny występ na Audioriver. Kobiety dzięki ciężkiej pracy nie są dziś oceniane przez pryzmat płci. Czasy te skończyły się wiele lat temu, po serii wzlotów, upadków i często zwątpienia, dającego siłę do dalszego dzielenia się swoją twórczością. Dobrze przybliżają tę sprawę Monster i Nioki, które uważają, że promotorzy powinni układać line-upy zróżnicowane płciowo, co skutkowałoby lepszą energią i większą różnorodnością publiczności. Właściciele knajp i odbiorcy muzyki z każdym dniem są coraz bardziej otwarci na kobiece eventy. Przykładem jest chociażby wydarzenie, które już 9 marca odbędzie się w Projekcie LAB. „Xosar live” nie będzie zwykłą imprezą z okazji Dnia Kobiet. Nic bardziej mylnego. Podczas piątkowego wieczoru w przestrzeni na Grochowych Łąkach poza headlinerką usłyszycie nie tylko Lewą, Cosmayę, Julię i Joanę, ale weźmiecie również udział w inspirujących dyskusjach i warsztatach. Wszystko po to, by dać kobietom jeszcze większą szansę muzycznego głosu. Środowisko klubowe coraz częściej wychodzi płci żeńskiej naprzeciw, by dać jej platformę do ciągłego rozwoju i zrównoważyć dysproporcje na scenie klubowej.
„Chciałabym żebyśmy jako kobiety, wraz z fajnymi facetami, mogły stworzyć bezpieczniejszą i bardziej otwartą przestrzeń klubową, gdzie każdy może się czuć swobodnie.” – Monster
Poszukiwanie własnego gruntu
O czym jeszcze marzą nasze bohaterki? Większość z nich dobrze wie, gdzie i z kim chciałyby zagrać. Z całego serca życzę k.o, by stanęła za sterami na kultowym, beskidzkim Bass Campie i odhaczyła praską miejscówkę Cross Club. Podobnie Veronique, która planuje wyruszyć ze swoim kobiecym cyklem z Polski do Berlina. Tak, Berlin to wciąż miasto, które dość często pojawia się jako cel do odhaczenia. Dla wielu osób, miejsce to stanowi synonim muzycznych marzeń, chociaż przyznam, że z przyjemnością obserwuję, jakie możliwości odkrywają przed muzykami państwa zza wschodniej granicy. Jak twierdzi Cosmaya uczucie satysfakcji z grania, to nie tyko stanie na scenie obok ulubionego didżeja czy producenta. Poczucie spełnienia przychodzi w momencie, gdy możemy spojrzeć z bliska jak tworzą inni, porozmawiać z nimi i wymienić się doświadczeniem. Nie każda z dziewczyn stawia również wszystko na produkcję własnej muzyki. Staje się to czasami niepotrzebną presją, że dopiero wypuszczenie autorskiego materiału kwalifikuje cię do bycia dobrym muzykiem. Dużo ważniejsza okazje się chęć obcowania z ludźmi, wzajemnie wsparcie i ciągły rozwój. Czy wszystkie kobiety się z tym zgadzają?
Cieszymy się, że podoba Wam się marcowa okładka. Dzięki za wszystkie dobre słowa! Poznaliście już bohaterki tego numeru? Już niedługo, stopniowo ,będziemy wrzucać wywiady z każdą z nich. Cierpliwości. Póki co zobaczcie, gdzie będziecie mogli usłyszeć dj’ki w najbliższym czasie!
C jak Cosmaya:
08.03 – Technikum, Projekt Lab
09.03 – Dzień Kobiet: Xosar live, Projekt Lab
17.03 – DUNE at History of Techno vol. 18, Projekt Lab
23.03 – Cleric, Projekt Lab
25.03 – Plug.in, Przelot
PS: Projekt LAB ogłosił tydzień temu, że Cosmaya została ich kolejną rezydentką. Czy to nie aby pierwsza kobieta-rezydentka tego miejsca? Mega gratulujemy i słyszymy się na Technikum!
J jak Joana:
07.03 – Smolna, Warszawa
09.03 – Dzień Kobiet: Xosar live, Projekt Lab
10.03 – Dom Działkowca, Września
16.03 – Christian Loffler, TAMA, Poznań
… i J jak Julia:
09.03 – Dzień Kobiet: Xosar live, Projekt Lab
L jak LEWA:
9.03 - Dzień Kobiet: Xosar live, Projekt Lab
10.03 – Projekt Lab
6.03 – Tequilarnia
16.03 – Schron, Poznań
M jak Monster:
8.03 – Technikum, Projekt Lab
24.03 – Oramics, K55, Warszawa
V jak Veronique
13-15.07 – Kaskada Festival, Strykowo
k.o? Szykuje dla Was coś totalnie specjalnego. Na pewno usłyszycie ją w kwietniu! Zresztą, jak większość dziewczyn, które pracują nad zamknięciem swoich bookingów.
Poniżej prezentujemy Wam zdjęcia z sesji okładkowej, za którą są odpowiedzialne dziewczyny z Flamingo Studio. Makeup: Magdalena Ignasiak.
Galeria







