
“Kiedy jadę 80 czy 100km/h, wszystkie problemy zostają w tyle!”
Z wizytą u Zbyszka Koprasa, pasjonata motoryzacji z podpoznańskiego Fiałkowa.
| Natalia Bednarz
Większości chłopców miłość do aut przechodzi z wiekiem, ale nie jemu. Po to, by móc kolekcjonować i odnawiać stare motocykle i auta, założył stację kontroli pojazdów, w której pracuje kilka do kilkunastu godzin dziennie. W człowieku widzi najpierw człowieka, a dopiero potem pieniądze. Dokładnie tak, jak powiedział mu nieżyjący już profesor z poznańskiej ”samochodówki”, Zygmunt Hoffa. I to podejście procentuje.
W biurze stacji kontroli pojazdów Zbigniewa Koprasa kręcą się klienci i znajomi, uwagi domagają się także uroczy, czworonożni pracownicy - Zawór, Komar i Mikrus. Ściany pełne są dyplomów, pamiątek z rajdów, certyfikatów, zdjęć i przedmiotów z minionych dekad. Gdy ruch nieco maleje, siadamy w “kotłowni”, miejscu gdzie bliżsi i dalsi znajomi… kotłują się w celach towarzyskich. Są tu kanapy z warszawy, szklany stół wsparty na stosie opon, a w rogu stara szafa grająca z pozycjami, których próżno szukać na Youtube. Na hokerach przy barze, kosztując słynnego “paliwa rakietowego”, przenosimy się myślami w czasie, by dowiedzieć się, jak to się stało, że w żyłach Koprasa zamiast krwi płynie benzyna.
Jest czerwiec 1967 roku. 10-letni Zbyszek jedzie na rowerem do fryzjera i trafia na trzy amerykańskie krążowniki. Wciąż je pamięta - ciemnooliwkowy metalik Dodge Coupe, błękitny metalik Pontiac Boneville oraz czerwony Ford Mustang Coupe. Skąd na wsi, gdzie raptem 5 samochodów, takie cuda? Kilka lat później trafia na ogromnego Buicka, a pasja zaczyna się rozwijać. Gdy do rodziców przyjeżdżają motocyklem czy motorowerem znajomi, Zbyszek ujeżdża je w polu za stodołą. Pierwszy własny pojazd, motorynkę Komar z roku 1966, tzw. ‘siwka’, dostanie od ojca i przyniesie sam na plecach. Pierwsze auto? “Garbus”, rówieśnik Zbyszka. To nie ostatni raz, gdy ten kultowy model Volkswagena pojawi się w jego życiu. Sprezentowane żonie Hani czerwone auto długo będzie flagowym pojazdem Koprasów.
“Jestem genetycznie zdany na zapachy benzyny i spalin”
Za radą rodziców kończy ratajską „samochodówkę” i odnajduje w niej bratnie dusze. Po tym, jak w kinie zobaczy po raz pierwszy Harleya Davidsona, będzie nim woził znajomych… we śnie. Na własny egzemplarz poświęci wszystkie ulokowane w tytce po cukrze oszczędności. Zbuduje go sam, zgodnie z porzekadłem, że „prawdziwy harleyowiec buduje swoje żelazo samemu”. Serce motoru, silnik, postawi pod ręką, czyli przy łóżku. “Miałem przegwizdane u żony, bo do sypialni kilka razy dziennie przyprowadzałem… kolegów!” - wspomina. W maju 2001 harley jest gotowy i otrzymuje imię KOP-RAS. Swoje obecne oczko w głowie - czarnego chromowanego cadillaca Fletwood z roku 1966 - upatrzy w kolekcji kolegi, Brenasa. W czerwcu 1999 roku pojedzie nim na zlot harleyowców do Wenecji k.Żnina. W 2002 zdobywa się na odwagę i pyta kolegę o możliwość odkupienia go. Dokładnie w Wigilię spisuje umowę i stawia przed domem spełnione marzenie.
Kolejny będzie Komar, jak ten z młodości, a potem kilkanaście podobnych mu jednośladów z okresu powojennego aż do unicestwienia ich produkcji przez władze PRL w latach 80-tych. Razem z jednośladami zbiera przeróżne rzeczy z lat socjalizmu - znaki drogowe, dokumenty, odbiorniki radiowe Szarotka czy Stolica, tranzystor Koliber, adapter Bambino, magnetofon szpulowy ZK – 120 oraz szczyt marzeń ludzi z tamtej epoki - telewizor. Wszystko po to, by jego skansen miał duszę.
“<Ruszaj się, bo zardzewiejesz> mawiał słynny Wielkopolanin, Hipolit Cegielski. No to się ruszam!"
Dziś pod dachami Koprasa stoi kilkaset pojazdów z całego świata. Są tu junaki i osy, rzadkie mikrusy, stare ambulansy, policyjne “suki”, nyski, cadillaki, syrenka z podpisem Bohdana Łazuki i Bena Collinsa ze słynnego Top Gear. Swoją kolekcją, wiedzą i historią chce dzielić się ze światem. Udało mu się doprowadzić do wpisania nowego zawodu mechanika motocyklowego na listę zawodów MEN oraz stworzyć z Zespołem Szkół Budowlanych w Poznaniu pierwszą w Polsce klasę szkolącą w tym zawodzie. Teraz zbiera fundusze na stworzenie Muzeum Polskiej Motoryzacji oraz jedynej w Polsce (a piątej w Europie) szkoły z internatem, kształcącej mechaników motocyklowych i rekonstruktorów starych pojazdów. Więcej informacji można znaleźć wyszukując CentrumMotoryzacjiHistorycznej na Facebooku... a najlepiej wpadając osobiście do Fiałkowa. Pasjonatów takich, jak Kopras, ze świecą szukać.
--
Możesz pomóc ocalić od zapomnienia piękną historię polskiej motoryzacji i tworzyć nową drogę szkolnictwa zawodowego tutaj: https://zrzutka.pl/95ywca lub tutaj: https://patronite.pl/CentrumMotoryzacjiHistorycznej.
Relacja foto: Izabela Kowalska (Flamingo Studio)
Galeria












