
Paulina Kuntze, Wolontariuszka Roku 2017
?Motorem do działania są ludzie wokół mnie ? ja jestem tylko przekaźnikiem.?
| Natalia Bednarz
Na co dzień pracuje jako rekwizytorka w Teatrze Polskim, ale sensem jej życia jest pomoc. Urząd miasta Poznań właśnie przyznał jej tytuł Wolontariusza Roku w kategorii indywidualnej. Prywatnie wolontariuszką się nie czuje, woli, gdy mówi się o niej działaczka społeczna lub aktywistka. Gdy pytam o jej działania „pro uchodźcze”, ponownie kręci głową. Nazywa je „pro człowieczymi”… i uważa po prostu za swój ludzki obowiązek.
Wszystko zaczęło się dawno temu, gdy mała Paulina, jak co dzień, oglądała z tatą wiadomości i natrafiła na obraz: kobiety z jakiegoś kraju w Afryce z dziećmi na rękach, krzyczące coś do żołnierzy w niebieskich hełmach, krew i nieruchomi ludzie na ziemi. Była zdumiona, dlaczego nikt im nie pomógł. Odpowiedź ojca zapamiętała do dziś: „Ten świat nie jest tak dobry jak się Tobie, dziecko, wydaje. Kiedyś to zrozumiesz”.
Do dziś nie zrozumiała, pomimo że skończyła socjologię, a potem studia z pomocy humanitarnej. Paulina zaczęła działać już w liceum – wraz z przyjaciółmi zorganizowała koncert charytatywny i zebrała 1000zł na fundację Dziecięca Fantazja. Dziś m.in. działa w Stowarzyszeniu „Lepszy świat” (pomagała m.in. przy organizacji budowy szkoły w Nepalu), maszerowała do Aleppo, organizowała polsko-syryjską wyprzedaż garażową (w planach są kolejne, warto śledzić fanpage: fb.com/FromPoznanWithLove/).
Parę lat temu, na długo przed tzw. kryzysem uchodźczym, Paulina wróciła do Polski po dwóch latach spędzonych w Holandii, wzięła aparat i pytała ludzi na poznańskich ulicach, czy wiedzą, co dzieje się teraz w Syrii. „Tam chyba jest jakaś wojna” - słyszała najczęściej. „Tam” czyli nie „tu”. „Jakaś”, czyli nie dotyczy to nas. „Bardzo dotknęła mnie ta beztroska, szczególnie, że Syryjczycy, których poznałam, byli jej świadomi. Mówili mi: ‘nami i tak nikt się nie przejmuje. Świat odwraca wzrok’. Moje działania to wyrzut sumienia. To sprzeciw wobec atmosfery nienawiści do drugiego człowieka, do ‘innego’”. - wspomina Paulina.
Syryjskie doświadczenia oraz współpracę z Teatrem Polskim przekuła m.in. w akcję Teatr Dla Syrii, a konkretnie – dla syryjskich uchodźców w Libanie. Bilety na spektakl "Krakowiacy i Górale" kosztowały o połowę mniej, drugą połową można było wesprzeć uchodźców z targanej wojną domową Syrii. Fundusze przeznaczono m.in. na zapewnienie uchodźcom dachu nad głową, skrócenie ich pobytu w Libanie oraz wsparcie dla 1000 libańskich rodzin, które pomagają uchodźcom. „Co czwarty mieszkaniec Libanu jest uchodźcą, to milion ludzi” - podkreśla Paulina.
Pomoc innym zabiera 99% wolnego czasu Pauliny. Ledwo znajduje chwilę na inne sprawy… choćby naukę obsługi własnego aparatu. Lecz nie zamierza zwalniać tempa. Marzy jej się stworzenie w Poznaniu Centrum Pokoju, hostelu, prowadzonego właśnie przez „innych”, do którego przyjeżdżaliby ludzie z całego świata, m.in. artyści, działacze społeczni, gdzie można by dyskutować, udowodnić, że Poznań jest wielokulturowym Miastem Otwartym, nie tylko z nazwy. Marzy też, by nakręcić dokument o Syryjkach i pokazać je tak, jak sama je widzi - jako silne bohaterki walczące o pokój dla siebie i bliskich. No i najważniejsze - byśmy nie musieli rozmawiać o takich działaniach. By nie istniały studia pomocy humanitarnej, by nie istniało coś takiego jak „obozy dla uchodźców”, byśmy zaczęli reagować na tę niesprawiedliwość wokół nas. Jak sama twierdzi: „Zawsze znajdzie się miejsce, osoba, grupa, zwierzęta ...itd., którym możemy pomóc. Trzeba tylko się rozejrzeć. Absolutnie każdy, używając swoich zdolności, może pomóc i dorzucić coś od siebie! Bądźcie głośno i działajcie!”.
fot.Sami Karaali
---
English version:
'IT'S PEOPLE WHO INSPIRE ME!" - an interview with the Volunteer of the Year in Poznań, Paulina Kuntze.
She works as a property master at the Polish Theatre in Poznań, but the real meaning of her life is giving help. Poznań City Hall has just granted her the title of Volunteer of the Year in the individual category. Privately, she doesn’t feel herself volunteer, she prefers being called social activist or simply activist. Asked about her "pro-refugee" actions, she shakes her head again. She calls them "pro-human"... and finds them a human duty.
It all started a long time ago when, as a little girl, Paulina watched news with her father and came across a picture: women from some country in Africa, carrying children, shouting something to soldiers in blue helmets, blood and people lying on the ground. She was shocked and asked, why no one had helped them. Her father's answer was: "This world is not as good as you think. One day you will understand it."
She hasn't understood it until today, even though she graduated from sociology and humanitarian aid studies. Paulina started to work as a voluntee quite early, in high school, when she and her friends organized a charity concert and collected 1,000 Polish zloty for the Children's Fantasy Foundation. Since then, she has been constantly helping others. She took part in organizing the construction of a school in Nepal, marched to Aleppo, organized a Polish-Syrian garage sale (to be up to date with following events, visit the Page fb.com/FromPoznanWithLove/)… and much more.
A few years ago, long before the so-called refugee crisis, Paulina returned to Poland after two years spent in the Netherlands, took the camera, went out on the streets of Poznań and asked people how much did they know about the situation in Syria. "There seems to be a war there" - was the most common answer. "There", not "here". "I was shocked by this carelessness, especially since the Syrians I met, were aware of the fact, that nobody cares about them anyway and that the world looks away. My work is a remorse. It is an opposition to the atmosphere of hatred towards another man, towards so called 'another'". - Paulina recalls.
Her Syrian experience and new opportunities related to her work in the Polish Theater, she converted into real action called 'Theatre for Syria', that was to support Syrian refugees in Lebanon. The play "Cracovians and Highlanders" could be viewed at half the price, while the other half could be spent on helping refugees from the Syria war-torn home. The funds were earmarked, among others, to provide refugees with a roof over their head, shorten their stay in Lebanon and support for 1,000 Lebanese families that help refugees. "Every fourth inhabitant of Lebanon is a refugee, which gives a million people" - emphasizes Paulina.
Helping others takes 99% of Paulina's free time. She barely finds a while for other things like, for instance, learning to use her own camera. But she won't slow down. She dreams of creating in Poznań the Center of Peace - a hostel run by above mentioned "others", where people from all over the world, including artists, social activists, could come, discuss, cooperate and prove that Poznań is an open city, not just by name. She also dreams to make a documentary about the Syrian women and to present them just like she sees them - as strong heroines fighting for peace for themselves and their loved ones. Her biggest dream? World with no such activities, needing no humanitarian studies and "refugee camps", people reacting to injustice around them. Paulina convinces that "There will always be a place, a person, a group, an animal... etc., which we can help. You just need to look around. Absolutely everyone, using their abilities, can help and change the world. Be loud and active!".