
Rozmowa z Emilią Mazik - dyrektorką Short Waves Festival
|
Za kilka dni zaczyna się międzynarodowy festiwal filmów krótkometrażowych Short Waves Festival, który co roku sprowadza do Poznania wielu polskich i zagranicznych twórców, a samych poznaniaków zachęca do bliższego zapoznania się z krótką formą filmową. Przed rozpoczęciem wydarzenia, jego dyrektorka – Emilia Mazik opowiedziała nam o tym, czego możemy spodziewać się podczas tegorocznej, jedenastej edycji.
Zacznę od pytania, którego ciężko w tym roku nie zadać. Od kilku lat jesteś związana z festiwalem, ale to pierwsza edycja, podczas której jesteś jego dyrektorką. Jak się czujesz w nowej roli?
Przy wydarzeniach takich jak festiwal filmowy, niezwykle istotne jest działanie kolektywne. Staramy się mieć w zespole strukturę dosyć płaską. W zasadzie każdy jest mocno odpowiedzialny za swój obszar pracy. Oczywiście bardzo się cieszę z nowej roli. Jest to mnie duże wyróżnienie i duża odpowiedzialność. Wydaje mi się, że po dekadzie istnienia z jednym dyrektorem – Szymonem, czas na coś nowego. Dla nas te dwie jedynki przy jedenastej edycji oznaczają nowy start. Natomiast nie przeceniałbym jednostkowej pozycji, gdyż festiwal to efekt naszego wspólnego wysiłku. Każda osoba – od wolontariusza po programera – jest w zespole tak samo ważna. Nasz zespół składa się głównie z kobiet, więc kobieta dyrektorka jest tutaj naturalnym elementem. Cieszę się, bo mam duże zaufanie zespołu, a to jest dla mnie najważniejsze.
Czy planujesz wprowadzenie jakiś zmian?
Na pewno pojawią się drobne zmiany w programie. Natomiast zespół jest praktycznie w takim samym składzie, jak rok temu. Istotne jest to, że Szymon pozostaje na pokładzie jako kurator wydarzeń specjalnych. Nie przewidujemy rewolucji, a ciągłość. Myślimy o wprowadzeniu zmian od następnej edycji, kiedy dostaniemy nową dotację. Chcemy trochę zmienić strukturę programu i wymyślić nowe konkursy. W tym momencie nieco ogranicza nas dotacja, którą otrzymaliśmy w trybie trzyletnim.
Zapytam o tegoroczne hasło festiwalu. W zeszłym roku zastanawialiście się, czy być „w”, czy „poza”. Można powiedzieć, że w tym roku odpowiadacie na to pytanie i wychodzicie „poza”.
Zdecydowanie wychodzimy „poza”. W zeszłym roku w ramach fokusu „in or out”, związanego z kinematografią Wielkiej Brytanii, musieliśmy się odnaleźć się w postbrexitowej rzeczywistości. Zastanawialiśmy się nad tym, co oznacza być we wspólnocie lub poza wspólnotą. Hasło „outside the box” związane jest z fokusem, który przygotowaliśmy na tę edycję, a mianowicie z fokusem na kraje Azji Południowo-Wschodniej. W tym roku zdecydowanie wychodzimy poza europejską estetykę filmową.
Pierwszy raz skupiacie się na kinie pozaeuropejskim.
Tak. W pewnym sensie może nam to uświadomić, że – mimo różnych zawirowań politycznych – cały czas jesteśmy w tym samym kręgu kulturowym. Filmy, które zobaczymy w ramach fokusu pochodzą z takich krajów jak: Malezja, Filipiny, Indonezja, a nawet Mjanmar.
fot. Piotr Bedliński
Bardzo duży przekrój.
Dzięki temu przekonamy się, jak dużą odrębność estetyczną mają te filmy w stosunku do tego, co prezentowane jest w Europie. Oczywiście wpływ kina europejskiego jest widoczny w ich przypadku, natomiast stanowią one spojrzenie z zupełnie innej perspektywy. Hasło „outside the box” poza odniesieniem do fokusu ma także znaczenie związane z naszym podejściem do projektowania festiwalu filmowego. Od zawsze szukamy nieszablonowych rozwiązań. Zarówno na poziomie programu, jak i promocji staramy się działać w nieco inny sposób. Dowodem na to są domówki filmowe i inne wydarzenia, które wykraczają poza standardowe doświadczenia kinowe.
Wspomniałaś o filmowych domówkach. Jakie jeszcze wydarzenia specjalne na nas czekają?
Wszystkie niestandardowe wydarzenia zebraliśmy w tym roku pod wspólnym hasłem „Live cinema”. To nowa sekcja festiwalu, która obejmuje filmowe domówki i Kino Formę, czyli specjalne pokazy realizowane w formie site-specific, podczas których, poza filmem, pojawiają się elementy performatywne i instalacyjne. W zeszłym roku, w ramach pierwszego Kina Forma, skupiliśmy się na dźwiękach, w tym roku wracamy z nowymi pomysłami.
Czy, tak jak w zeszłym roku, Kino Forma odbywać się będzie w Farbach?
Nie, w tym roku mamy nowa lokalizację, mianowicie Republikę Sztuki Tłusta Langusta. Po raz kolejny Short Waves Festival wychodzi poza typowe przestrzenie kinowe i szuka nowych miejsc, gdzie można spotkać się z filmem. Do sekcji „Live cinema” zalicza się także nasz Klub Festiwalowy. W roku znajduje się on w nietypowej lokalizacji, a mianowicie w House Szkolna. Jest to mieszkanie przerobione na klub muzyczny, w którym w każdy festiwalowy wieczór będą na nas czekały różne atrakcje, przede wszystkim pokazy teledysków.
Lokalizacją klubu festiwalowego trochę kontynuujecie temat domówek. W House Szkolna czuję się, jakbym była na domówce.
Bardzo lubimy takie płynne przejścia między przestrzenią prywatną a publiczną. W każdej przestrzeni – w domu czy klubie – obowiązują inne reguły zachowania. U nas te granice się mocno przesuwają. Liczymy, że i w tym roku wynikną z tego jakieś ciekawe sytuacje.
fot. Piotr Bedliński
Trzonem festiwalu są cztery konkursy: Konkurs Polski, Konkurs Międzynarodowy, Urban View i Dances With Camera. Jak zapowiada się tegoroczny program konkursowy?
Tak jak mówisz, w tym roku przygotowaliśmy cztery sekcje konkursowe. Konkurs Międzynarodowy i Konkurs Polski są najbardziej szerokie, Urban View i Dances with Camera to sekcje tematyczne. Ogromnie nas cieszy, że z roku na rok zgłoszeń na konkurs przybywa. W tym roku przesłano do nas filmy z około 50 krajów, ze wszystkich kontynentów. Ostateczny program konkursowy to ponad 57 tytułów. W samym Konkursie Międzynarodowym znalazło się ich 27 i są one po prostu niesamowite! Z jednej strony mamy panoramę filmów z całego świata, z drugiej – mocną reprezentację kina kobiet. Nie jest to może podział 50 na 50, ale praktycznie 40 procent filmów jest autorstwa kobiet. Wśród nich mamy pełne spektrum gatunkowe – dokumenty, animacje, fabuły oraz formy hybrydalne, eksperymentalne. Z kolei w Konkursie Polskim zaprezentujemy 10 filmów krajowych. Cieszy mnie, w jaką stronę zmierza polskie kino krótkometrażowe, ponieważ to już nie są szare, smutne filmy, które przez całe lata były tworzone w szkołach filmowych. Obecnie pojawiają się odważne realizacje, np. film, który jest mrocznym musicalem, połączonym z polowaniem na czarownice.
Brzmi ciekawie.
Zgadza się! Wśród filmów konkursowych pojawiają się eksperymenty formalne. Fajnie, że filmowcy mają coraz więcej pewności co do swojego filmowego rzemiosła. Konkursy Dances with Camera i Urban View też bardzo mocno trzymają poziom. Urban View, jak co roku, będzie miał swoją premierę w Concordii Design z udziałem twórców. W tym roku, co prawda, nie będzie jury, ale w ramach konkursu będzie przyznawana Nagroda Publiczności. Specyfiką tego konkursu jest nieco większa eksperymentalność. Filmy dotykają tematyki miasta, architektury i designu w naprawdę zaskakujący sposób. Na przykład „Operation Jane Walk” to film, który jest zrobiony w oparciu o grę komputerową. Zabiera nas on w wirtualny spacer z przewodnikiem po Nowym Jorku. Opowiada historię tego miasta i przedstawia jego kluczowe przestrzenie architektoniczne.
Faktycznie, można tu mówić o zabawie formą. A jak prezentuje się Dances with Camera?
Dances with Camera pojawi się na festiwalu już po raz szósty. To konkurs, w którym ciało i ruch znajduje się w centrum zainteresowania twórców. Prowadzimy bardzo dobrą współpracę z Reginą Lissowską-Postaremczak. Do konkursu zgłoszono rekordową liczbę filmów, z których przygotowaliśmy dwa programy filmowe. Co istotne, w tym roku, przy współpracy z Goethe Institute, organizujemy dodatkowy pokaz filmów tańca pod hasłem „Germany Now!”. Będzie to pokaz niemieckich filmów tanecznych, który uzupełni program konkursowy.
Oczywiście spodziewamy się dużej ilości twórców. Praktycznie na wszystkich pokazach konkursowych będą obecni reżyserzy. Bardzo ważne jest dla nas to, aby się z twórcami spotykać, rozmawiać i wymieniać doświadczenia dotyczące filmów.
Dopytam o gości i program fokusowy. W jakich wydarzeniach będziemy mogli uczestniczyć w ramach fokusu? Jacy twórcy przyjadą do Poznania?
W tym roku przyglądamy się bardzo specyficznej części świata, dosyć mocno od Polski oddalonej. Wśród naszych festiwalowych gości będzie programer fokusu – John Badalu. To bardzo ważna postać w świecie filmu. Pochodzi z Bangkoku, jest założycielem największego festiwalu filmów queerowych w Indonezji – Q Fest, a także delegatem Międzynarodowego Festiwalu Filmów Berlinale na obszar Azji Południowo-Wschodniej. John ma ogromne doświadczenie w programowaniu filmów z regionu. Do Poznania przyleci na cały tydzień, będzie zapowiadał pokazy fokusowe. Liczymy na to, że uda nam się ściągnąć na festiwal także kilku reżyserów z Indonezji, których filmy prezentujemy. Najwięcej twórców przyjedzie w ramach programu konkursowego i pozakonkursowego. Powróci ulubieniec publiczności – Philip Ilson z London Short Film Festival, który w środę wieczorem, w naszym klubie festiwalowym, zagra brytyjskie hity muzyczne. Dobrym miejscem do spotkania z gośćmi festiwalowymi będą także domówki. Mimo że ich program utrzymujemy w tajemnicy do samego końca, są one przestrzenią, gdzie możemy zaprosić programerów zza granicy do przygotowania autorskiego projektu. Nie chcę za dużo zdradzać, ale powiem, że będziemy mieć gości z Holandii, Turcji, Niemiec, Włoch, a ich zaangażowanie obejmuje takie czynności jak granie setów didżejskich i gotowanie dla naszej publiczności. W temacie gości, warto wspomnieć o naszym jury. Wśród potwierdzonych nazwisk znajdują się m.in. Paweł Wieszczeciński – założyciel platformy streamingowej i platformy krytyki filmowej – kinoscope.org czy Rainer Kohlberger, który zaprezentuje live act audiowizualny.
fot. Majewski
Czy przygotowujecie także program branżowy?
Tak, w programie mamy dwa bardzo ciekawe wydarzenia branżowe. W festiwalowy piątek odbędzie się panel poświęcony nowym praktykom kuratorskim w dziedzinie filmu krótkometrażowego i wideo artu z udziałem m.in. Stacha Szabłowskiego i Matta Cartera z Lux Art Center w Londynie. Z kolei w sobotę porozmawiamy o krytyce filmowej w krótkim metrażu. W tym panelu będzie brała udział cała panorama polskich krytyków filmowych i goście zza granicy, m.in. Enrico Vannucci z festiwalu filmowego w Wenecji.
Będzie okazja do tego, aby stanąć na miejscu dziennikarzy.
Tak, zapraszam.
Short Waves Festival to kilkadziesiąt wydarzeń. Którego z nich najbardziej nie możesz się doczekać? Czy wśród festiwalowych filmów jest taki, który szczególnie zapadł Ci w pamięć?
Cieszę się, że nasz program pozakonkursowy po raz kolejny trafia w bardzo zróżnicowane gusta. Są to rozrywkowe programy, ale dotyczą bardzo zróżnicowanych obszarów. Powraca Girl Power Shorts – program o zacięciu feministycznym, który jest naprawdę znakomitą selekcją filmów. Natomiast na ten moment wydarzeniem, które mnie najbardziej intryguje jest audiowizualny live act Rainera Kohlbergera. To austriacki twórca, związany z filmem i sztuką wideo, który ukazuje się pod wieloma odsłonami scenicznymi – jako reżyser, didżej czy producent muzyczny. Od dawna go śledzę i jestem jego oddaną wielbicielką. Wystąpi u nas z live actem pod tytułem „brainbows” – bardzo hipnotycznymi pracami wideo, które wprowadzają odbiorców w trans, połączonymi z oprawą dźwiękową. Pokaz odbędzie się w festiwalowy piątek wieczór w Pawilonie. Mamy bardzo dobrze skrojoną przestrzeń pod tego typu wydarzenie. Rainer jest bardzo podekscytowany tym, że przyjeżdża do Poznania. Muszę przyznać, że to jest mój festiwalowy highlight.
Próbuję przypomnieć sobie wszystkie filmy, jakie mamy na festiwalu. Jest ich około 300 i w zasadzie nie mam jednego faworyta. Najfajniejsza w krótkim metrażu jest wielość perspektyw. Dopiero, gdy zobaczy się tych filmów kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, dociera do człowieka piękno tej krótkiej, ale pełnej energii formy.
Właśnie, wbrew pozorom, krótki metraż daje bardzo dużo możliwości.
Zdecydowanie. Przez lata mojej pracy kuratorskiej z dużą radością obserwuję, jak to medium się rozwija. Filmów krótkometrażowych powstaje coraz więcej i są one coraz lepszej jakości: od filmów studenckich i pierwszych kroków w karierze filmowej po absolutnie pełnoprawne dzieła sztuki. Jako fundacja, organizujemy pokazy w ciągu całego roku, nie tylko podczas sześciu festiwalowych dni. W Poznaniu apetyt na kino krótkometrażowe cały czas rośnie. Ogromnie nas cieszą pełne sale. Z racji na to, że reżyserzy coraz częściej i chętniej udostępniają filmy za darmo w sieci, możemy je promować np. przez naszego Facebooka.
Przykładem jest „film na niedzielę”.
„Film na niedzielę” powoli obrasta w legendę. W każdą niedzielę zapraszamy na naszego Facebooka, żeby obejrzeć jeden, wybrany przez nas film. Są one naprawdę niesamowite! Mam nadzieję, że kiedyś ta forma filmowa będzie częściej pojawiać się w regularnej dystrybucji, w telewizji i na wszelkiego rodzaju platformach streamingowych typu Netflix, bo – jak to niektórzy mówią – małe jest piękne.
Również mam taką nadzieję. Dziękuję za rozmowę.