W latach siedemdziesiątych dwupasmowa arteria Małych Garbar – Wolnicy/Solnej oddzieliła Stare Miasto od Świętego Wojciecha, Garbar i portu nad Wartą. Do tego czasu fyrtel był jednolitym miejskim organizmem, z łączącymi mieszkańców rynkami na Wolnicy i Placu Sapieżyńskim (Wielkopolskim). Swój klimat – dosłownie i w przenośni miały rzeźnia i Grochowe Łąki ze składami Kantorowicza, w sąsiedztwie były tętniący życiem port rzeczny, warsztaty przy Tamie Garbarskiej i – po drugiej stronie rzeki – wielka elektrociepłownia. No i do 1937 roku gorzelnia, czyli fabryka spirytusu Akwawit, która spektakularnie spłonęła. To miejsce z ogromem wspomnień mieszkańców i robotników fabryk i warsztatów. Później powstało popularne lodowisko Bogdanka, rzeźnia stała się Starą Rzeźnią z pchlim targiem, a barki przestały cumować przy nabrzeżu Warty… Wreszcie, w demokratycznej Polsce pojawiły się chaotyczne deweloperskie inwestycje oraz zamknięte osiedla bez zieleni i miejsc wspólnych.
Na wniosek Rady Osiedla Stare Miasto magistrat rozpoczął realizację planu ratunkowego wywołując miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego dla rejonu ulicy Szyperskiej i Starej Rzeźni. Póki co, miasto wydało już warunki zabudowy dla kilku problematycznych inwestycji. Przy Polonezie (w PRL-u popularny hotel, dziś międzynarodowy akademik) powstaną na niewielkiej działce trzy wysokie bloki. Przy ul. Północnej rozpoczęto budowę Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Z nadzieją można spoglądać na planowany miastotwórczy charakter kompleksu Starej Rzeźni. Po drugiej stronie Garbar nie udało się niestety poskromić deweloperskiej chciwości, która doprowadziła m.in. do zburzenia zabytkowego muru magazynu portowego, ostatniego świadka Akcji Bollwerk z czasów II wojny światowej.
Kompleks Rzeźni z mieszkaniami, biurami, sklepami i salą koncertową ma szansę stać się centrum fyrtla. Zwłaszcza, że plac przy centralnie położonych budynkach ma pełnić funkcję ogólnodostępnego miejskiego forum.
Cieszy planowane utworzenie tu także parku ze środków publicznych, który w założeniu będzie częścią Muzeum Niepodległości, ale też – co wypada podkreślić – wpłynie na zwiększenie wartości deweloperskiej inwestycji. Wydaje się jednak, że Miasto Poznań w niewystarczającym stopniu wykorzystuje przy tej okazji przepisy dotyczące partycypacji deweloperów w przestrzeń wspólną, choć inwestor Starej Rzeźni obiecuje m.in. remont sąsiednich Grochowych Łąk. Mają one prezentować się w berlińskim sznycie, jak na Kreuzbergu – tak reklamowano inwestycję podczas prezentacji makiety osiedla. Osiedla całkiem sporego i z wysokimi biurowcami – obawiam się, że w ostateczności w nadmiernym stopniu przysłaniającymi zabytkowe hale produkcyjne i przytłaczającymi kompleks muzealny. Bądźmy czujni: różnie deweloperzy podchodzą do rewitalizacji. Na Jeżycach na terenie dawnej zajezdni obiecano oryginalną halę targową – jak na razie zabytkowy obiekt niszczeje. A problematyczne z punktu widzenia biznesu zabytki, jak młyn w Nadolniku czy Sołtysówka na Łazarzu płonęły…
Wracając do parku – warto, żeby był dobrze zaplanowany i służył jak największej grupie poznaniaków i turystów. Niezaprzeczalnie zieleń jest ważna w naszym otoczeniu: duże drzewa dające cień, trawa i krzewy poprawiające klimat w upalne dni. Nie bez powodu deweloperzy swoim betonowym inwestycjom nadają często zielone czy ekologiczne nazwy! Nowe budynki należy wkomponować w rosnące już drzewa, dodatkowo posądzając miejscami młode rośliny. To powinno się udać.
– Ile tam przyrodniczego dobra! – opowiadały aktywistki ze Stowarzyszenia Dziewczyny w Naturze podczas spaceru zorganizowanego przez CK Zamek. Przechadzka rozpoczęła się na Wzgórzu Św. Wojciecha przy lipach, drzewach sadzonych od setek lat przy świątyniach. Na dziś niedostępnym terenie dawnej fabryki Akwawit, rosną nie tylko krwawnik i czarny bez, ale zinwentaryzowano tam ponad 250 rodzajów drzew i krzewów. Dominującymi gatunkami są robinia akacjowa, klon zwyczajny, klon jesionolistny i klon jawor. Większość drzew jest w dobrym stanie zdrowotnym.
Do lat 70. do kompleksu rzeźni kursował tramwaj przewożący robotników do zakładu pracy. Bimba ma tu powrócić zmieniając mocno układ komunikacyjny. Planowana jest budowa trasy tramwajowej z Naramowic: ulicą Szelągowską do Garbar i dalej łącząca się z istniejącą trakcją w kierunki Śródki i Placu Wielkopolskiego, a w dalszej przyszłości Garbarami w stronę Drogi Dębińskiej.
Trudno jednak mądrze planować miasto, jeżeli jego osią jest tranzyt samochodowy – zarówno samymi Garbarami, jak i rozdzielającą fyrtel dwupasmówką Estkowskiego – Solna. Rozwiązaniem jest dokończenie pierwszej ramy komunikacyjnej, która przebiegać ma przy Cytadeli. Może nie warto planować jej w formie autostradowej, a raczej w formie obwodnicy poprawiającej dojazd do planowanych 1500 mieszkań dziś, a w przyszłości kolejnych inwestycji na terenie elektrociepłowni Garbary, wyspach Ostrowa Tumskiego i w rejonie Głównej.
Mogą się na to znaleźć pieniądze. Środki z Unii Europejskiej nie są priorytetowo przekazywane na inwestycje drogowe w centrum miast, gdyż kluczem jest transport kolejowy. Największy ruch pasażerski odbywa się dziś na trasach w kierunku Gniezna, Wrześni i Wągrowca. Żeby zachować potrzebny półgodzinny takt pociągów konieczne jest zbudowanie 3 i 4 toru ruchu lokalnego z kosztowymi przeprawami mostowymi. Połączenie inwestycji drogowej i kolejowej może znacznie obniżyć koszty. Tym samym, dworzec Garbary może, na wzór berlińskiego Dworca ZOO, stać się lokalnym centrum przesiadkowym.
Do zabudowy jest jeszcze pas przy ulicy Północnej, gdzie dziś znajdują się magazyny firm sprzątających. Miały tam powstać mieszkania w ramach programu rządu PiS, ale… nie powstały.
Niestety nie mamy dziś w Poznaniu oryginalnej światowej klasy architektury, może poza Bałtykiem. Większość to powielane konstrukty autorstwa kilku biur architektonicznych. Dlatego tym bardziej powinniśmy szanować dziedzictwo historii. Kompleksy Starej Rzeźni czy Przepompowni Ścieków przy Garbarach były najnowocześniejszymi przedsięwzięciami dawnego Poznania o światowych parametrach przemysłowych i architektonicznych. Nie można dziś w Poznaniu liczyć na architekta miasta, który wyraża zgodę na szkodliwe społecznie kurioza, jak nadbudowa kapitanatu, ostatniego świadka historii portu.
Spróbujmy sobie wyobrazić idealną wizję tego fyrtla: na dobrze zaplanowanym dworcu wysiadają pracownicy biurowców w Starej Rzeźni i turyści zmierzający przez atrakcyjny kompleks Starej Rzeźni na Stare Miasto; studenci przesiadają się na tramwaj, który zawodzi ich Szelągowską do akademików na Winogradach. Turyści biorą udział w wydarzeniach kulturalnych w Starej Rzeźni, powrócił tam też flohmarkt. Uczniowie poznają historię w muzeum Powstania Wielkopolskiego, w przerwie wylegując się na parkowej trawie, a potem przechodzą malowniczymi schodkami na Wzgórze Św. Wojciecha i poznańską Skałkę. Przy Cytadeli (to miejsce wyjątkowe, na kolejną opowieść) powstaje nowoczesne centrum turystyczne z parkingiem dla autokarów i atrakcyjnym traktem pieszym aż do Starego Rynku. Wszędzie jest dużo zieleni, drzew, dzięki czemu wzrasta jakość życia w tym fyrtlu. Nie ma już dwupasmowej drogi wschód – zachód przecinającej Stare Miasto, a w miejscu asfaltu jest pas zieleni – prawdziwe planty północne. Na Stare Miasto można dojechać dobrze funkcjonującą komunikacją tramwajową lub zaparkować auto na jednym z licznych parkingów buforowych. Do centrum miasta zapraszają sklepy z rzemiosłem i ogrom restauracji i kafejek.