Kamienica jedyna w swoim rodzaju. Secesja w cegle. Prostota i abstrakcja zarazem. Gdzie? Przy Dąbrowskiego 35/37. Nie dowierzam, wychodzę przed mieszkanie, spoglądam w górę i dziwię się po raz drugi. Okazuje się, że perełek architektury nie trzeba szukać we Wiedniu, Berlinie czy Barcelonie. Są bliżej, niż myślimy. O tym, że Poznań kryje w sobie wiele tajemnic i wciąż zaskakuje, rozmawiam z Joanną Lip, autorką profilu @poznanska_kamienica.
Profil @poznanska_kamienica wystartował rok temu. Dziś na Instagramie masz już prawie 30 tys. obserwujących.
Profil założyłam w sierpniu zeszłego roku, ale wszystko zaczęło się pięć lat temu, kiedy z Warszawy przyjechałam do Poznania, do pracy. Wcześniej przez prawie dziesięć lat mieszkałam w Trójmieście w typowych peerelowskich blokach z wielkiej płyty, a w Warszawie na nowym osiedlu. Kiedy zamieszkałam na Łazarzu, byłam oczarowana okolicą i zapragnęłam poznać jej historię. Zaczęłam odkrywać Poznań, głownie za sprawą przechadzek z przewodnikami, aż w końcu sama postanowiłam zapisać się na kurs przewodnika miejskiego. Ukończyłam go w Kole Przewodników PTTK im. Marcelego Mottego. Idąc za ciosem, zaczęłam kolekcjonować literaturę, a następnie przenosić moje odkrycia i przemyślenia na Instagrama. Zawsze najbardziej interesował mnie przełom XIX i XX wieku. To z tego okresu pochodzą opisywane na moim profilu kamienice. Budynki to główni bohaterowie postów – to przez pryzmat ich historii staram się przedstawiać miasto – tak, jak je widzę moimi oczami.
Ale Twój Instagram to nie tylko opisy i ciekawostki, bo można na nim znaleźć też piękne zdjęcia klatek, architektonicznych szczegółów kamienic i oczywiście ich fasad.
Nie jestem fotografką, ani nie robię zdjęć zawodowo czy hobbystycznie. Zakładając Poznańską Kamienicę, musiałam jednak zadbać o to, żeby moje teksty okraszone były zdjęciami. Instagram w końcu opiera się na przekazie wizualnym. Moje zdjęcia robię wyłącznie telefonem. Długo zastanawiałam się też, skąd tak duże zainteresowanie profilem, bo przecież kont na temat miasta jest sporo. Doszłam do wniosku, że to, co stanowi o wartości profilu, to właśnie ciekawostki i historie. Informacje, które zbieram o mieszkańcach kamienicy albo o historii samej dzielnicy, są dość trudno dostępne. Często, żeby sklecić sensownego posta, trzeba przewertować sporo materiału. Z tego wszystkiego staram się stworzyć krótką i przystępną wypowiedź, esencję skomplikowanej historii. Może to kwestia mojego charakteru, bo zawsze lubiłam konkrety.
Gdzie w takim razie szukasz informacji?
Na mojej półeczce z książkami. (śmiech) Staram się ją powiększać i stopniowo uzupełniać, choć nie jest to łatwe. Większość pozycji wydawano w małym nakładzie, więc często można je znaleźć jedynie na Allegro, Olx albo w antykwariatach. Przykładowo, w antykwariacie na ulicy Paderewskiego zaopatruję się w starsze wydania, a w Centrum Informacji Miejskiej szukam nowszych pozycji. Szukam także w Internecie, na Facebookowych grupach czy blogach. Najbardziej jednak lubię książki – traktuję je jako rzetelniejsze źródło danych.
Masz jakąś ulubioną?
Tak i nie będzie to raczej zaskoczeniem dla tych, którzy interesują się tematem. Moim numerem jeden zawsze będzie Jan Skuratowicz i jego „Secesja w Poznaniu”. Dostać ten album to wyczyn, ale na szczęście się udało. W albumie znajduje się dużo pięknych zdjęć kamienic, fasad i detali, które zabierają nas w wędrówkę szlakiem poznańskiej secesji. Są tam również opisy budynków oraz dzieje poznańskich architektów tego okresu.
Jednym z najbardziej fotogenicznych miejsc w Poznaniu jest wnętrze byłego Domu Towarowego „Okrąglak”, zaprojektowanego przez Marka Leykama. Architekt ten zaprojektował również budynek poznańskiego AWF-u.
Czy udało Ci się znaleźć coś o kamienicy, w której teraz mieszkasz?
Niestety nie dokopałam się do takich informacji. Moja kamienica nie wyróżnia się niczym specjalnym, nie ma wielu zdobień. Jest dużo skromniejsza od sąsiednich, na temat których publikowałam wpisy na profilu. Nie każda kamienica była prestiżowym adresem. Takie ekskluzywne osiedle znajdziemy na przykład przy Parku Wilsona, na ulicy Matejki. Te realizacje zachwycają do dziś. Ja jednak nie chcę na profilu skupiać się wyłącznie na tych najpiękniejszych budynkach. W jednym z postów napisałam, że myśląc o dawnych czasach, lubimy wyobrażać sobie tę zamożną część społeczeństwa, noszącą piękne stroje, mieszkającą w 10-12 pokojowych mieszkaniach. To jednak tylko jedna strona medalu. Ciemną stronę funkcjonowania tych pięknych, kamienicznych mieszkań przedstawiła Joanna Kuciel-Frydryszak w książce „Służące do wszystkiego”, opisującej losy dziewcząt, służących w tych zamożnych rodzinach. W oficynach po dziś dzień znajdziemy specjalne wejścia, tylko dla służących, ukryte przed oczami odwiedzających budynek. Łatwo się domyślić, że nie powalają rozmiarem ani zdobieniami. Nie zapominajmy też, że Poznań pod koniec XIX wieku zmagał się z ogromnymi problemami bytowymi. Dla przykładu, liczba ludności przypadająca na dostępną powierzchnię mieszkaniową była największa w całym kraju. Próbowano to rozwiązać, budując domy spółdzielcze dla niższych warstw społecznych, które nie mogły pozwolić sobie na zamieszkanie w prywatnej kamienicy czynszowej.
Na Twoim profilu przeczytałam, że planujesz poszerzyć działania i wyjść poza Instagram.
Zgadza się. Mam kilka pomysłów, ale zanim dojdzie do ich realizacji, musiałabym zrobić sobie przerwę od Instagrama. Prowadzenie profilu jest bardzo czasochłonne. Co środę na stories wrzucam posty dotyczące historii Poznania, a w niedziele omawiam konkretny budynek. Dwa materiały w tygodniu nie wydają się niczym wielkim, ale ich przygotowanie zajmuje mi zawsze kilka godzin. To oczywiście zależy od tematu – są takie, które mnie interesują, im poświęcam dużo uwagi. Przykładowo, na najbliższą środę szykuję (rozmawiamy w połowie kwietnia – przyp. red.) materiał o Twierdzy Poznań. To około sto lat historii naszego miasta, która wpłynęła na jego urbanistykę i aktualny wygląd wielu dzielnic. Z tych stu lat trzeba zrobić maksymalnie treściwe i krótkie story. Zadania nie ułatwia to, że tematy militarne nie należą do moich ulubionych. (śmiech)
Wystarczy zrobić krok z ruchliwej ulicy, żeby znaleźć się w innym świecie. Poznańskie podwórka potrafią zachwycić.
Czy możesz zdradzić, co konkretnie planujesz?
Chciałabym wydać miniprzewodnik, który byłby autorską selekcją, zbiorem moich ulubionych budynków i ciekawostek, ułożonych w sensowne trasy spacerowe. Zależałoby mi na poręcznym wydaniu, żeby każdy mógł wziąć je w dłoń i eksplorować miasto. Wydaje mi się, że potencjał turystyczny Poznania nie do końca jest wykorzystany. W świadomości większości Poznań to Stary Rynek, Ostrów Tumski i w zasadzie tyle. Często zapomina się o tym, że znajduje się tu tyle pięknych, starych dzielnic. Ja przyjeżdżając do Poznania, nie miałam pojęcia, że takie tu w ogóle są! Może dlatego Łazarz wywarł na mnie takie wrażenie.
Co Cię najbardziej zaskoczyło, kiedy się tu przeprowadziłaś i zaczęłaś prowadzić profil @poznanska_kamienica?
Urzekła mnie poznańska gwara. To, jak dużo słów było mi obcych, oraz to, jak elementy gwary funkcjonują w codziennej mowie, jest niewiarygodne. Teraz po pięciu latach już sama często mówię „tej”, „bimba” czy „kejter”. Podczas kursu nie mogłam z kolei nadziwić się, jak ciekawą i bogatą historię ma to miasto. Kiedy już wyruszyłam w teren zbierać materiały, największe wrażenie zrobiły na mnie budynki publiczne: szkoły, szpitale, sąd, teatry, ale nie tylko. Często zdarza się, że nieciekawa, niezachęcająca fasada skrywa przepiękne wnętrze, którego nikt by się nie spodziewał. To, że od strony ulicy widzisz tzw. plombę, nie oznacza, że przekraczając próg, nie natkniesz się na secesyjne kafle.
Śledząc Twoje konto na Instagramie, zauważyłam, że są motywy i detale, które szczególnie lubisz. Czy mogłabyś o nich opowiedzieć?
Jednym z moich ulubionych motywów jest łaciński napis „salve”, który oznacza po łacinie „witaj”. Można znaleźć go np. na ulicy Szewskiej 19/20, Kochanowskiego 6, Dąbrowskiego 69 i Niegolewskich 8,10,11. Znajdziemy go w wielu odsłonach – na progu, na fasadzie czy na drzwiach. Do tej pory udało mi się upolować około 30 takich miejsc. Lubię też motywy związane z teatrem na kamienicy przy ulicy Ratajczaka 18. Nawiązują one do pasażu Apollo. Jeden z moich ulubionych detali znajduje się też na Domu Tramwajarza i są to mali chłopcy trzymający tramwaj.
Napis „Salve”, oznaczający po łacinie „Witaj”, to mój ulubiony kamieniczny detal.
Czy polecasz jakieś inne profile, które mogą spodobać się Twoim followersom?
Śledzę wiele profili podobnych do mojego, ale z innych miast: Szczecina, Warszawy, Krakowa czy Wrocławia. Jeśli chodzi o typowo poznańskie inicjatywy, to polecam profil Klatki schodowe warte Poznania (na Facebooku) oraz Blizny Poznania (na Facebooku i Instagramie), gdzie możemy zobaczyć porównanie zdjęć dawnego i teraźniejszego miasta. Bardzo lubię też profil i grupę na Facebooku Klatkowiec, gdzie znajdziemy klatki schodowe z całej Polski. Jeśli chodzi o coś do poczytania, to polecam profil @poznanczyk_pierwszowojenny na Instagramie. Jest jeszcze dużo kont tworzonych przez fotografów, skupiających się na naszym mieście. Są to m.in.: @poznaneye, @natt_man_, @mikepikczers, @nieoczywisty.poznan i @pieszo_z_wyboru. Myślę, że po polubieniu kilku, kolejne podpowiedzi pojawią się same.
Co byś poradziła tym, którzy po lekturze zechcą wyruszyć w miasto?
Przede wszystkim – nie śpieszcie się i patrzcie w górę. Na wysokości wzroku najczęściej są tylko witryny sklepów i – delikatnie ujmując – niezbyt ładne banery. Detale kryją się ciut wyżej. Polecam też zmieniać perspektywę. Przejść się drugą stroną ulicy albo wybrać inną trasę niż zazwyczaj. Warto też oglądać budynki o różnych porach dnia. Za każdym razem można odkryć coś nowego.