Rap na deskach Teatru Wielkiego - Culture Clash w poznańskiej Operze
ul. Fredry 9, 61-701 Poznań
| Dawid Balcerek
ul. Fredry 9, 61-701 Poznań
Dawno tak nie mogłem się doczekać 14 lutego. I to nie z okazji walentynek, ale z powodu Culture Clash, czyli rapowej bitwy, której stawką był angaż do produkcji Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w reżyserii Rana Arthura Brauna. Rap w Operze? Tego jeszcze u nas nie grali.
Jako przedstawiciel naszej redakcji zostałem zaproszony przez organizatorów, aby zasiąść w jury castingu Culture Clash. Zderzenie kultur miało odbyć się w poznańskiej Operze, w dniu zakochanych, gdzie mielliśmy wyłonić rapera, który będzie miał okazję wystąpić w spektaklu na deskach Teatru Wielkiego.
Brak udziału w jakichkolwiek wydarzeniach przez ostatnie pół roku, wzmogło niesamowity apetyt dosłownie na wszystko, a tym bardziej na bitwę freestylową w Operze, gdzie jest fenomenalna akustyka.
Nie będę ściemniał, że co roku śledzę WBW i stoję pod sceną na Bitwie o Koziołki, ale gdzieś, coś, kiedyś tam w życiu słyszałem. Na pewno nie byłem zielony w temacie, więc tym bardziej szedłem uradowany niczym Kuba Wojewódzki w X-Factor.
Teatr zorganizował wspomniany casting Culture Clash, do którego zaprosił 22 uczestników, z czego ostatecznie zgłosiło się 15. Na scenie pojawiły się decki, za którymi stanął DJ Kush, a całe wydarzenie prowadził poznański raper Ogniwo. Freestylowcy mieli się zmierzyć w parach, w dwóch rundach. Pierwsza to wymiana wolnych styli pod wylosowany podkład muzyczny, a druga to wymianka wcześniej przygotowanych tekstów acapella. Jurorzy, w kilku osobowym składzie, mieli oceniać umiejętności artystów w skali od 0 do 5. Wcześniej zasugerowaliśmy uczestnikom, że na ich korzyść będą plusować nawiązania do teatru i zagadnień z nim związanych.
W praniu wyszło, jak wyszło – niektórzy przyszli przygotowani, a inni na pełnym spontanie, z różnym skutkiem. Na scenie zobaczyłem kilka ciekawych osobowości. Było trochę bitewnej napinki, wiele fajnych porównań, śmiechu, a przede wszystkim dużo dobrej zabawy. Szczególnie w pamięci utkwił mi Jeskier, który w drugiej rundzie zaśpiewał "operowym" głosem. Wszystkich tym zaskoczył i przy okazji też wszystkim pocisnął – od uczestników, przez jury, po prowadzącego. Ostatecznie nie przeszedł do finałów, czego bardzo żałowałem.
Po krótkiej przerwie i zliczeniu głosów, poznaliśmy finałową czwórkę - Bartek, Janas, Koro, Syn Kuriera. Po szybkiej bitwie, w wielkim finale znaleźli się dwaj ostatni. Dostali teatralne rekwizyty (koronę i miecz), które miały być inspiracją do ostatecznej bitwy freestylowej. Pojedynek wygrał jednogłośnie Koro, który przez cały konkurs poruszał się w tematyce teatru, a do tego, w finale jako jedyny wykorzystał rekwizyty.
Raper z Rzeszowa nie jest anonimową postacią na scenie, a w Culture Clash udowodnił, że w pełni zasłużył na angaż u Rana. Na sam koniec wygrany podsumował na scenie swoje zwycięstwo oczywiście w formie freestylu (znajdziecie na naszym koncie IG)
Koro i Ran Arthur Braun
Po bitwie złapałem się z Koro, żeby zamienić z nim kilka zdań.
Ciekawie zaplanowałeś sobie ten niedzielny poranek. Z Rzeszowa do Poznania jest spory kawał drogi.
Do przyjechania tutaj przekonała mnie nietypowa konwencja bitwy. Miałem tez dodatkową motywację, bo dawno nie byłem na żadnej bitwie, z wiadomych względów. Chciałem też sprawdzić się po długiej przerwie oraz spróbować swoich sił w teatralnym środowisku. Nie zraziło mnie to, że bitwa jest w Poznaniu. Za czasów, gdy bitwy były organizowane regularnie, zdarzało mi się jechać jeszcze dalej – jestem przyzwyczajony (śmiech).
Byłeś dobrze przygotowany tematycznie. Robiłeś wcześniej research lub jakoś specjalnie trenowałeś?
Dziękuje. Nie byłem zbyt dobrze przygotowany, ale zrobiłem tyle w tym kierunku na ile wystarczyło czasu. Tydzień wcześniej znajomy z Poznania dał mi znać, że odbędzie się bitwa rapowa w Poznaniu. Doczytałem, że ma być to freestyle, więc nie przygotowywałem się jakoś specjalnie. W piątek o 19 dostaliśmy szczegółowe zasady odnośnie przebiegu bitwy, z których wynikało, że dwa z czterech wejść mają być przygotowanymi 16-tkami, jedna acapella a druga pod bit. Wtedy postanowiłem, że spróbuję na szybko coś napisać i nauczyć się tego do niedzieli. Podczas bitwy zdarzyły mi się drobne pomyłki, ale na szczęście mam jakieś zaplecze i doświadczenie jako freestylowiec, więc udało mi się z nich szybko wybrnąć.
Jak oceniasz poziom konkursu?
Przeciętny. Na przestrzeni całego konkursu padło parę ciekawych linijek/wersów. Niektóre osoby było stać na pewno na więcej. Jednak, tak jak wspomniałem, szczegóły konkursu były przedstawione dopiero 36 godzin wcześniej, co na pewno wpłynęło na jakość przygotowanych 16-stek.
Wystąpisz na deskach Teatru Wielkiego w spektaklu z profesjonalnymi aktorami przed zupełnie inną publiką niż w klubach na bitwach. Jest to dla Ciebie coś wielkiego, czy raczej podchodzisz do tego ze spokojem?
Bardzo się cieszę, że będę miał okazję spróbować się w nowych warunkach. Podchodzę do tego ze spokojem, bo wiem, że wtedy będę mógł dać z siebie o wiele więcej. Jest to również ciekawe doświadczenie, tak że poki co jestem zmotywowany!