„Do najszybszych ten tour nie należy Ten tour jest wręcz bardzo powolny Ale każdy chce w nim pościgać się. Tour de Kazimierz Dolny Więc zaczynamy proszę Państwa start Nie ma co liczyć od teraz na fart Niech każdy swoje ambicje lepiej schowa Bo pierwszy etap na trasie to Rynkowa…”

… i tak dla większości rozpoczął się Kazimiernikejszyn 2018 – prawdopodobnie jedyne w dostępnej nam przestrzeni takie wydarzenie bez spinki.

Koncerty petarda! Przygody dla aktywnych i nudziarzy. Cudowne okoliczności przyrody i tłumy uśmiechniętych twarzy. Tu jeszcze bardziej chce się żyć, bo czas nagle staje w miejscu. Odczuwa się błogość i lekkość stanu ducha. Luz, spontan, i nawet ciut absurdu sprawiają, że rozpiera Cię radość i szczęście.

Koncerty to tak naprawdę drugi plan, bo na pierwszy zdecydowanie wysuwa się atmosfera. Wszystko jest tak zorganizowane, aby nikt nie był smutny. To wszystko za sprawą przemyślanych i genialnie zorganizowanych przygód, które trzeba przeżyć w tym miejscu i w tym czasie. Warsztaty śmiechu, walka na kolory, strefa nudy, przyklejando, tor wsparć, palenie koguta, czy tajemnicze wędrówki z Paprodziadem, który sam nie wie dokąd pójdzie, to tylko namiastka tego co Ci pozytywni ludzie przygotowali na Kazimiernikejszyn.

Ale z drugiej strony to właśnie muzyka i wszechobecni artyści spinają cały festiwal w tak pozytywne wydarzenie. November Project otworzyli „koncertowo i z przytupem” festiwal na Rynku o godz. 13.13 i tu nie ma co się wielce rozpisywać. Pozytywnie zakręceni ludzie, którzy sprawiają, że zaczynasz trochę inaczej myśleć i postrzegać świat. Posłuchajcie, idźcie na ich koncerty, bo warto.

Centrum muzycznym są opuszczone kamieniołomy, gdzie na scenie głównej zagrali: Dziady Kazimierskie, Fisz Emade Tworzywo, Dawid Podsiadło, Grubson, Tabu, Shakin’ Dudi, Lao Che i Łaki Łan.  

Każdy z pewnością przyjechał na „swojego” headlinera, ale bez wątpienia to Dziady Kazimierskie zatrząsnęły kamieniołomami, a Perełka (w Kazimierzu jest to Piwo regionalne, ponieważ produkcja odbywa się w położonym nieopodal Lublinie) parowała szybciej niż byliśmy w stanie ją dostarczać.

Największą niespodzianką muzyczną był Shakin’ Dudi. „Au sza la la la”, „Za dziesięć minut trzynasta”, „Zastanów się co robisz” i oczywiście słynna „Ziuta”, to utwory, które w połowie lat osiemdziesiątych znała cała Polska. Podczas koncertu ruszyły bez wyjątku wszystkich. Shakin’ Dudi na swoich występach wciąż wyznaje żelazną zasadę, zero playbacku – 100% na żywo! I Tak było!



Poza tym warto podkreślić doskonałe występy Fisza, Lao Che, Tabu i Grubsona. Dawid Podsiadło miał też swoją publikę, która bez wątpienia przyjechała usłyszeć przede wszystkim „Małomiasteczkowy”. Z kolei Łąki Łan wciąż bez zmian, ciągle są w doskonałej formie.

Pozostaje tylko zaśpiewać: „Kuźwa jak tu pięknie! Pięknie! Mało dupa nie pęknie! Pęknie!”

Wracam za rok! I za kolejny też i będę jeździć zawsze!