
Pierwsza dama polskiej elektroniki
An On Bast
| Dawid Balcerek
An On Bast, czyli Anna Suda to poznańska producentka i dj?ka, która jest świeżo po wydaniu swojej winylowej epki. Członkini kolektywu City Inside Art oraz Red Bull Music Academy ma już w planach kolejne wydawnictwo. Co, gdzie i jak? Zapraszamy do lektury.
Prawie dekada na scenie. Lubisz być określana jako „pierwsza dama” polskiej elektroniki? Możesz się pokusić o małe podsumowanie ostatniej dekady?
Dokładnie osiem lat. Mój pierwszy album "Welcome Scissors" ukazał się w maju 2006. Od tego czasu wydałam kilka albumów i epek tanecznych. Wydarzyło się mnóstwo cudownych historii, ciekawych kooperacji, koncerty i live-acty na całym świecie oraz przygoda z Red Bull Music Academy, która trwa do dziś. Po tylu latach wiem, że niezmienny jest mój stosunek do tego co robię. Kocham pracę z dźwiękami (solo live-act, koncert, udźwiękawianie filmu czy instalacji), gdzie muzyka jest jednym z elementów nadających sens całości. To wszystko jest dla mnie niezwykle ważne, daje poczucie spełnienia i ogromnej satysfakcji.
Jest mi miło słyszeć, że jestem "pierwszą damą" polskiej elektroniki, ten przydomek został ze mną skojarzony gdzieś w 2007 roku i rzeczywiście towarzyszy mi przez te lata.
W wywiadach powtarzasz, że cenisz sobie współpracę z Maciejem Fortuną. Razem gracie live performance. Skąd pomysł na takie występy? Lubisz kontrolować dźwięk?
Oczywiście, ze lubię kontrolować dźwięk! To jest to co kocham najbardziej - z jednego małego "pyk" można stworzyć jakieś konkretne brzmienie, frazę. Uwielbiam grać z Maciejem, jest utalentowany, niezwykle muzykalny oraz posiada niesamowitą wyobraźnię. Doskonale rozmawiamy ze sobą dźwiękami, świetnie się komunikujemy na scenie i w studiu, co powoduje wysokoenergetyczność i przyjemność współpracy. Pomysłodawcą był Maciek, który chciał połączyć akustyczną trąbkę z elektroniką. Ja zawsze jestem zainteresowana kreatywnym muzycznym dialogiem, więc zaproponowałam przekształcanie sygnału trąbki przez różne efekty, nagrywanie go, jednoczesne edytowanie, po to by stworzyć nową strukturę np. bas lub melodię lub tzw. Texture, czyli tło. Oprócz tego Maciej jednocześnie sam operuje zmianą brzmienia trąbki przez przetworniki elektroniczne. Ja jednocześnie buduję loopy w oparciu o wirtualne syntezatory i samplery.
Pod koniec maja ukazuje się nasza płyta live, na której będzie można usłyszeć, to wszystko co starałam się ubrać w słowa powyżej.
Z jeden strony interpretacje muzyki klasycznej z drugiej techno. Całość zaplątana w IDMowe wstawki i trzaski. Skąd u Ciebie taka różnorodność?
Z charakteru krótko mówiąc. Muzyka, która tworzę wydaje mi się odzwierciedleniem tego jaka jestem. Produkuje muzykę taką, jaką czuję w danym momencie, czasami mam ochotę na energię taneczną, czasami na trochę zadumy pomiędzy z wolna dziejącymi się trzaskami. Myślę, że barwa jest spoiwem różnorodności gatunków, pomiędzy którymi się przemieszczam. W muzyce klasycznej natomiast urzeka mnie kompozycja. Od dziecka zastanawiałam się jak by zabrzmiały utwory Bacha zagrane przez zespół metalowy etc. Nie mogłam wtedy oczywiście przewidzieć, ze będę miała okazję przekonać się, jak brzmi "Święto Wiosny" Strawińskiego w mojej reinterpretacji elektronicznej; czy filmowa muzyka Krzysztofa Pendereckiego, nad którą pracujemy teraz z Maciejem Fortuną (płyta jesienią). W muzyce klasycznej odnajduje takie fragmenty, które po zmianie barwy byłyby surowym techno lub przepięknym IDMowym kawałkiem w całości. Fascynuje mnie wciąż szukanie nowych dróg oraz własne sposoby wykorzystania dostępnych technologii.
Od początku droga Twojej kariery wiedzie przez różne labele. Ciągle poszukujesz właściwego wydawcy ?
Myślę, ze ta różnorodność moich projektów nie zakłada nawet istnienia jednego wydawcy. W dzisiejszych czasach labele są wyspecjalizowane, często wydają bardzo wąski styl nawet danego gatunku. Dzięki temu mam okazję współpracować z ludźmi z różnych muzycznych światów, którzy siłą rzeczy są przyzwyczajeni do pewnych niepisanych zasad w obrębie uprawianego / wydawanego rodzaju muzyki. Są to wręcz takie małe subkulturki. Ja nigdy nie lubiłam przynależeć do grupy, identyfikować z jednym jakimś poglądem. Stąd pewnie jeden wydawca dla wszystkich moich utworów nie miałby sensu.
Jedną z swoich epek „Meduza EP” wydałaś w niedawno powstałej poznańskiej wytwórni Rec.Out. Możesz coś więcej powiedzieć o labelu i współpracy?
Label Rec.Out tworzą moi znajomi z kolektywu City Inside Art z Poznania. Cieszę się, ze rozpoczęli taka działalność i że mogliśmy współpracować przy okazji wydania mojej EPki.
Na początku kwietnia wydałaś również epke na winylu "Sundevit" EP, którą wydała niemiecka wytwórnia Acker Records. Jak narodziła się ta współpraca?
Acker Records wydaje taneczną muzykę elektroniczną. Nakierował mnie na nią Douglas Greed mój dobry znajomy z Red Bull Music Academy z Melbourne. Wysłałam demo, które się spodobało i tak zaczęliśmy rozmowy o wydaniu EPki.
13 kwietnia odbyła się III Konferencja Muzyczna Audioriver. Brałaś udział w panelach dyskusyjnych oraz zagrałaś na Afterze razem z innymi DJ’kami. Jak oceniasz poziom samych dyskusji? Jak Ci się współpracowało na scenie z samymi kobietami?
Trudno mi oceniać poziom dyskusji na niedawno zakończonej III Konferencji Muzyczna Audioriver, ponieważ brałam w niej udział. Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyła sytuację kobiet w muzyce elektronicznej na polskiej i zagranicznej scenie. Kobiecy After, który się odbył we Wrocławskim budynku Times’a był niezapomnianym przeżyciem dzięki cudownej publiczności oraz fantastycznemu nagłośnieniu. Bardzo dobrze, że jest coraz więcej kobiet w tym muzycznym elektronicznym świecie, bo – jak w każdej dziedzinie – wprowadzają one inną emocjonalność oraz inny niż męski punkt widzenia. A różnorodność – znów do niej wracając – w moim mniemaniu zawsze jest cenna.
Galeria

