Rusowicz, Brachaczek, Muchy i inni na dzień dziecka w CK Zamek. Rozmawiamy z Michałem Wiraszko i Anią Brachaczek
Wiraszko i Brachaczek
| Łukasz Kowalka
Już 1 czerwca o godz. 17:00 w Sali Wielkiej Centrum Kultury Zamek w ramach festiwalu Biennale Sztuki dla Dziecka zapraszamy na wyjątkowy międzypokoleniowy koncert Mocne Uderzenie: Bigbitowy Dzień Dziecka! Koncert to muzyczna interpretacja hasła przyświecającego 22. Biennale Sztuki dla Dziecka: ?Sztuka jako spotkanie?. Na scenę Sali Wielkiej Centrum Kultury Zamek zespół Muchy zaprosił fantastycznych gości - Anię Rusowicz, Anię Brachaczek, Lesława, Tomasza Grdenia i Michała Kmieciaka oraz Sylviany & Company - zespół ze szkoły "Łejery". Wspólnie na warsztat wezmą kultowe bigbitowe przeboje z lat 50., 60. i 70. XX w. O przygotowania do koncertu opowiadają nam Ania Brachaczek (SIQ, BiFF) i Michał Wiraszko (Muchy).
Big bitowy dzień dziecka to swoista podróż w czasie. Jakie jest główne założenie koncertu?
Michał Wiraszko: Motywem przewodnim tegorocznego Biennale jest SPOTKANIE. W tym przypadku ma to być spotkanie pokoleń - wnuczków z dziadkami przede wszystkim, bo big beat jest muzyką dzisiejszych dziadków. Już kiedy my dorastaliśmy była muzyką naszych rodziców. Chcąc nie chcąc trochę tą muzyką przesiąkliśmy w dzieciństwie. Moim pierwszym ukochanym zespołem byli The Doors, którzy grali w latach 1965 - 1971, czyli w rozkwicie rock and rolla i big beatu. Co zabawne początki Much zbiegły się z wybuchem mody na rockabilly w Polsce, która dała nam duży strzał do działania i - o czym pewnie niewiele osób wie - w samych początkach mieliśmy być zespołem z pogranicza rockabilly, psychobilly i surfu ;)
Ania Brachaczek: A moim ulubionym zespołem od dzieciństwa byli The Beatles. Nawet czasem o moim BiFFie przyjaciele mówili „biffelsi". Fajnie, że możemy zagrać taki koncert, podczas którego będą się mogli pobawić i starsi i młodsi. Dla dziadków będzie to podróż sentymentalna, dla dzieciaków rokendrolowe szaleństwo w odmętach waty cukrowej. Ale zagramy tak, żeby wszyscy się bawili. Po to robimy ten koncert - żeby się dobrze bawić.
No właśnie - trzon zespołu tworzą poznańscy muzycy - połowa zespołu Muchy, Ania Brachaczek, Tomek Grdeń i Michał Kmieciak, ale wsparcie gości jest tu wyjątkowo kluczowe....
M.W: Dokładnie. To właśnie dlatego zdecydowaliśmy się zaprosić Anię Rusowicz do koncertu. Czuje tę muzykę jak nikt z dzisiejszej sceny. Lesław z kolei to główny sprawca zamieszania z rockabilly w Polsce te kilkanaście lat temu, która tak bardzo nas zainspirowała w początkach Much, a i dla nas jest to zmierzenie się z marzeniami z czasów studenckich. Ania Brachaczek jest wspaniałą osobą, ma w sobie niebywałe pokłady dobrej energii, a na scenie "robi grę" jak mało kto, wydaje się być wręcz urodzona na scenie. Tomek wspaniale operuje kontrabasem - instrumentem znamionowym dla tamtej epoki i sam w sobie jest showmanem i estradowym zwierzakiem. Muzyka Michała, do tej pory kojarzy się głównie z contemporary classical, ale on także okazuje się wszechstronnym pianistą. Ten skład i ta formuła pasują do siebie idealnie.
A.B: Ja raczej powinnam przyznać się teraz do moich śląskich korzeni. Chłopcy nawet chyba nie byli świadomi tego, gdy wmontowali mnie w zaśpiewanie utworów Karin Stanek, która pochodziła z sąsiedniego Bytomia. Planowo miałam zaśpiewać dwie piosenki, a skończyło się na tym, że jestem na scenie prawie cały koncert - gram na basie, dośpiewuję. A na próbach trochę się rządzę. Ale tak troskliwie. Bardzo się cieszę, że biorę udział w tym projekcie - fajnie jest zmienić środowisko, pograć z innymi muzykami. Czuję się jak na koloniach, a przy okazji dużo się uczę. Koledzy są mili. Codziennie przynoszą ciasteczka, jest przemiło. Czekam też na przyjazd Ani Rusowicz, przyjaźnimy się i miałyśmy okazję już razem śpiewać, ale jeszcze nie towarzyszyłam jej grając na basie.
Co Was najbardziej zaskakuje w przygotowaniach do koncertu? I przede wszystkim, jakie utwory usłyszymy 1 czerwca w CK Zamek?
A.B: Zaskakuje to, że niby wydawało się, że te numery wszyscy znamy, zagrać je to żadna filozofia. A tu nie! Trzeba przysiąść. Musimy się zgrać, bo dla większości z nas to pierwsze wspólne muzyczne spotkanie. Jest dużo pracy, ale na szczęście też dużo talentu. Nie kłócimy się, pracujemy uczciwie i czekamy na wielki finał w sobotę.
M.W: To jak bardzo świeżo nadal brzmią te piosenki, jak dobrze są napisane i jak współczesne treści, mimo swojej metryki, nadal niosą. Weźmy takie "Niedziela będzie dla nas" - nie ma chyba bardziej aktualnego tekstu dla zabieganych zakochanych, którzy są znakiem naszych czasów. Piosenki o miłości nie starzeją się nigdy, a za miłosne hymny z nieśmiertelną tęsknotą możemy uznać "Ring of fire" Johnnyego Casha, "Poszłabym za tobą", "Tak mi źle" czy "Runaway". NIe mogliśmy ominąć sztandarowych utworów rock and rolla jak "Jailhouse rock" czy "Roll Over Beethoven". Jest w nich jakiś przełom, jakiś bunt i niezgoda na zastany świat. I mimo, że takich przełomów pokoleniowych było od tamtych czasów conajmniej kilka, to drzemie w tym repertuarze dokładnie ta sama energia. Świat się zmienia, ludzie się zmieniają, ale mechanizmy chyba pozostają te same.
Pule biletów online na wydarzenie zostały już wyprzedane.
Ostatnie bilety w cenie 5 zł dostępne będą w Kasie Teatru Animacji bezpośrednio przed koncertem.
Wydarzenie należy do programu 22. Biennale Sztuki dla Dziecka, które potrwa od 27 maja do 2 czerwca. Szczegóły dostępne na stronie
https://biennaledladziecka.pl/
Wydarzenie na fb: http://www.facebook.com/events/2310849645826094/
fot. Krystian Daszkowski