Freshmag Freshmag
  • Kontakt
  • O nas
  • Newsy
  • •
  • Wydarzenia
  • •
  • Miejsca
  • •
  • Magazyn
    • Lifestyle
    • Moda
    • Kuchnia
    • Aktywnie
    • Czytelnia
    • Muzyka
    • Ludzie
  • •
  • Relacje
  • •
  • Wywiady
  • •
  • Festiwale
  • •
  • Konkursy
  • Kontakt

"Od razu wskoczyłam na głęboką wodę"

Carla Roca



| Dawid Balcerek  

Carla Roca to jedna z najbardziej zasłużonych polskich DJek na naszej scenie. Swoją przygodę z graniem zaczynała w 2001 roku w nieistniejącym już klubie MO, z którego szybko „awansowała” do Eskulapa, gdzie zaczęła prowadzić swój duży cykl imprez - Black Point Night. Większość swojej kariery spędziła jeżdżąc po kraju i graniu w najlepszych klubach w Polsce. Trochę zapomniana przez poznańską scenę klubową powraca po latach do swojego miasta, gdzie w najbliższym czasie przypomni się lokalnej publice. Co u niej słychać, jak zapatruje się na kobiecą scenę klubową, dlaczego jej tak mało w Poznaniu, jak wspomina początki? Zapraszamy do wywiadu z Karoliną, który nie tylko jest obszerny, ale i bardzo ciekawy.


Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

Moja przygoda z muzyką  zaczęła się niemal od urodzenia. W mojej rodzinie zawsze byli muzycy,  a w domu stały instrumenty - fortepian, kilka par skrzypiec, cytra, klarnet, flet, nawet bandonia. Ciągle ktoś grał, śpiewał, albo po prostu odbywały się imprezy, na których oczywiście królowała najlepsza muzyka! Naturalną sprawą było to, że poszłam w wieku 6 lat do Szkoły Muzycznej na fortepian.  Wówczas zaczęło się wszystko rozkręcać na dobre. Poza tym, że uwielbiałam grać, koncertować, to kochałam też słuchać jak grają inni. Chodziłam regularnie do Filharmonii Poznańskiej i Teatru Wielkiego. Wszystkie moje myśli krążyły ciągle wokół muzyki. W czasie odbywającego się co 5 lat konkursu chopinowskiego było zawsze pewne, że szkoła będzie totalnie leżeć, bo od rana do późnego wieczora, przez prawie miesiąc, interesowały mnie tylko przesłuchania konkursowe. Równolegle, w pewnym momencie dzieciństwa, pojawiło się silne zainteresowanie muzyką elektroniczną. Jak miałam ok 4-5 lat, to moim ukochanymi kawałkami były, np. „Ucieczka z tropików” czy  „Po drugiej stronie świata” Marka Bilińskiego.  Mniej więcej w tym samym czasie poznałam Kraftwerk. A ok 85 roku zakochałam się jeszcze w Depeche Mode. I już zawsze obok Mozarta, Bacha czy Chopina, w sercu miałam też miłość do elektroniki. Młodość spędziłam na poszukiwaniach nowości i obserwacji tego jak ten gatunek się rozwija. Tak trafiłam na muzykę, która pod koniec lat 90-tych dostępna była głównie, albo nawet tylko, na płytach winylowych… techno. I nie było to po prostu jakieś techno, tylko w tamtym momencie już na tyle wiedziałam czego szukam, że kopałam w sklepach z winylami przez setki godzin, żeby znaleźć np. tylko jedną płytę, która miała „to coś”, albo ten jeden jakiś dźwięk czy szmer, który w danym momencie mnie totalnie zaskoczył i zafascynował.

Pamiętasz swoją pierwszą imprezę?

Miałam w zasadzie 2 pierwsze imprezy… Pierwsza impreza to była domówka u kolegi w Sylwestra, a bardzo krótko po niej, zagrałam w jednym z najlepszych klubów w Poznaniu i na mapie Polski, w klubie MO. Co najdziwniejsze w moich początkach, to fakt, że tak naprawdę ja tylko zbierałam płyty, a mojego chłopaka ciągnęło do grania. Mieliśmy mikser i przerobione stare gramofony Unitra, ale zaledwie kilka razy do nich podeszłam. Dopiero jak pojawił się pomysł, żebyśmy zagrali na owej domówce, to dokładnie w  wieczór przed Sylwestrem usiadłam przy sprzęcie i stwierdziłam, że chyba czas dokładniej zbadać o co w tym chodzi. Po 2 godzinach było już dla mnie wszystko jasne, przesłuchałam jeszcze kilka razy set Chrisa Liberatora, żeby sprawdzić w jaki sposób łączy się kawałki i miksuje. Myślę, że z tej jego techniki do dzisiaj bardzo dużo mi zostało! Oczywiście miałam trochę stresu podczas pierwszego grania, mimo że byłem wśród przyjaciół na imprezie sylwestrowej, ale ogólnie było to dla mnie tak przyjemne doświadczenie, że pomyślałam, że fajnie byłoby zagrać też w klubie.

Dobrze, a co z tą imprezą w legendarnym MO?

Jakiś miesiąc czy dwa później pojechałam z chłopakiem na imprezę do wspomnianego MO, gdzie miał grać lubiany przez nas rezydent klubu. Jego cykl cieszył się dużą popularnością, więc ludzi było sporo. Na szczęście dla nas, dj nie dojechał i właściciel klubu był w kropce. Wówczas wyskoczyliśmy z propozycją, że zorganizujemy szybko sprzęt, płyty i zagramy zamiast niego. I tak oto cała ta noc była nasza.  Po tej imprezie otrzymałam kilka poważniejszych propozycji grania, np. w Eskulapie. Od razu wskoczyłam na głęboką wodę.  Po kilku miesiącach odkładania pieniędzy mogłam też kupić w końcu porządne gramofony Technisca, oczywiście w Berlinie, bo w Polsce takiej możliwości nie było. Przesiadka ze starej Unitry na Technicsa była jak zamiana Fiata 126p na Mercedesa. Granie z tych gramofonów było już dla mnie niezwykle proste. Od razu byłam dobra technicznie i to również doceniono szybko poza Poznaniem. W kwietniu i maju grywałam już w najlepszych klubach w Polsce. 

Jaki preferujesz rodzaj muzyki w swoich setach?

Ogólnie jest to techno. Jednak gram już tak długo, ze nie da się jednym słowem określić, jaki  jest to dokładnie rodzaj tego gatunku, bo w różnych okresach sięgałam po różne  jego odmiany.  Kiedyś było szybko, mocno, pounding techno, pumpin’ techno, acid, hard techno, a nawet schranz. Potem sięgałam również po tech minimal,  tech house. Teraz jest to jeszcze inne, nowe, bardziej surowe techno, bogate brzmieniowo, ale za to wolniejsze, a jednak „kopiące”. Na początku mojej kariery ciągnęło mnie do mrocznych, tajemniczych dźwięków, ale dość szybko poczułam, że najlepiej się czuję jak gram techno, które ma w sobie duże pokłady energii. Smętne i zawiłe techno tej energii zdecydowanie nie posiada. Jak gram co lubię, to co mnie trafia prosto w serce, to czuję w sobie bardzo pozytywne emocje, których nawet nie potrafię opisać. Sądzę, że właśnie to powinien czuć każdy DJ, który gra dla ludzi. Powinno się grać to, co się kocha, bo tylko wówczas jest magia, a ludzie odczuwają, że dzieje się coś niezwykłego!

Swego czasu organizowałaś cykl imprez Black Point Night, które debiutowały jeszcze w Eskulapie. Ostatnia odbyła się ok 2 lat temu w LABie. Co się stało, że już ich nie robisz?

Tych imprez było kilkanaście, w różnych miastach Polski i cieszyły się ogromnym powodzeniem. Były na bardzo wysokim poziomie, co oczywiście wymagało wiele wysiłku, czasu oraz pieniędzy. Z czasem ekipa Black Pointa się nieco wykruszyła i sama nie miałam wystarczająco dużo czasu, żeby się porywać na organizację tego przedsięwzięcia. Ostatnią imprezę, która była takim prawdziwym pełnowartościowym Black Pointem zorganizowałam z B`Kidzem w 2009 roku w Eskulapie. Głównym headlinerem była wówczas Gayle San. Natomiast wspomniana impreza w LABie z 2017 roku, była kolaboracją z ekipą organizującą imprezy H.O.T i przygotowywaną głównie przez Ebolę, w trochę innym stylu. Bardziej H.O.T-owym.  Przez kilka lat, po zamknięciu Eskulapa, nie dostrzegałam w ówczesnych klubach potencjału na zorganizowanie mojej imprezy. Black Point Night były moim arcydziełem i dbałam o każdy, nawet najmniejszy, detal dotyczący tego wydarzenia.  Chciałam, żeby impreza nie straciła na swojej legendarnej jakości, np. przez nieodpowiedni wybór miejsca. Jednak ostatnio pojawiło się pewne miejsce, które pozwoliło mi pomyśleć o wznowieniu całego cyklu imprez w Poznaniu. Jeśli uda się dogadać, to Black Point Night znów pojawi się w naszym mieście.

Ostatnio odbyła się w Poznaniu dyskusja na temat kobiet na scenie, gdzie zostało poruszonych wiele tematów dotyczących DJek.  Czy uważasz, że wygląd pomaga kobietom przy bookingach? (jak się do tego odnosisz)

Temat Djek - ich dyskryminacja albo kwestie, takie jak wpływ urody na ilość bookingów jest mi znany już od kilkunastu lat.  Sama musiałam przecierać szlaki jako jedna z pierwszych Djek w Polsce, które wypłynęły na szerszą wodę. Słyszałam naprawdę różne rzeczy, odnośnie tego, jak bycie kobietą pomaga mi w graniu, jakich to ja metod musiałam użyć, żeby zajść tak wysoko. Były czasy, że ludzie potrafili być okrutni, a niektórzy wprost próbowali mi wmówić, że na pewno odniosłam taki sukces, bo jestem kobietą. Stale trzeba było udowadniać, że to nie tak, że to nie prawda. Najbardziej okrutni byli koledzy Dje, którym nie wiodło się na scenie po ich myśli. Z upływem lat, kiedy za djką zaczęło się pojawiać więcej kobiet o solidnych umiejętnościach, ten stereotyp i podejście do Djek zaczął się zmieniać. Teraz znana jest już ogólnie opinia, że kobiety Djki są perfekcjonistkami, że mają dobre wyczucie do selekcji i parkietu, że potrafią ciężko pracować i poświęcać się dla muzyki. Nie są w niczym gorsze od facetów, a często są dużo lepsze! I jestem zdania, że to właśnie prawdziwe umiejętności, talent czy niezwykła charyzma decydują na dłuższą metę o karierze Djki, a nie uroda, czy jakiś wyszukany look. Przy tak dużej konkurencji, jaka jest na rynku, bardzo szybko weryfikuje się kto naprawdę dobrze gra, kto trafia do serc klubowiczów. Następuje naturalna selekcja. Trochę inaczej to wygląda. jeśli na problem spojrzy się globalnie, bo tutaj też się zdarza, że za karierą jakiejś Djki idą bardzo grube pieniądze na promocję opartą na wizerunku, ale to już na inną rozmowę…

Grasz już prawie dwie dekady, masz spore doświadczenie. Kiedyś trzeba było spędzić wiele godzin przy adapterach, żeby dojść do wprawy i pokazać się na imprezie. Dzisiaj kupujesz kontroler i praktycznie możesz grać imprezę. Uważasz to za rozwój sceny czy raczej regres?

W moim przypadku akurat nie do końca sprawdziła się teoria, że trzeba spędzić wiele godzin przy adapterach, żeby dojść do wprawy (śmiech). Poszło szybko. Za to prawdziwe zmagania miałam na początku z moim kontrolerem s8. Oczywiście nie mam tu na myśli zgrywania kawałków za pomocą jednego guzika o nazwie Sync (śmiech). Dla takiego grania mam niestety słabe poważanie. Podziwiam natomiast ludzi, którzy z takich maszynek wyciągają maksymalnie ile się da. Uważam, że pojawienie się nowych sprzętów umożliwiających miksowanie jest oczywistym rozwojem. Dzięki nim całkowicie zmieniło się podejście do grania i produkowania muzyki. Jednak wszystko zależy od tego, jak ktoś te możliwości wykorzystuje. Jeśli dzięki dobremu kontrolerowi DJ może grać z 4 kanałów jednocześnie, do tego wrzuca na to jeszcze stemsy, to jest to już coś godnego uwagi. Natomiast jeśli ktoś ogranicza się tylko do tego, że kontroler połączy za niego, na krótką chwilę 2 kawałki, to jest to już słabe.

Sama selekcja nie wystarczy…

Dzisiaj chyba każdy DJ ma już napisane w swojej biografii, że ma najlepszą, najbardziej niepowtarzalną i niezwykłą selekcję! Tak więc potrzeba czegoś więcej. Oprócz samej  selekcji, techniki miksowania i charyzmy scenicznej DJa, konieczne zaczyna powoli być też gimnastykowanie się z przeróżnymi sprzętami, aby swoje występy jak najbardziej wzbogacić. Ja tak to właśnie widzę. I choć wspaniale jest  kombinować sobie podczas grania, to jednak żaden nowoczesny sprzęt nie dostarczy już chyba tego wrażenia, jakie daje miksowanie z płyt winylowych!!! Właśnie w ostatnią sobotę grałam w Sfinksie w Sopocie, całego seta z winyli i od razu jak wzięłam płytę do ręki, od razu poczułam to coś! Winyl ma duszę i nigdy nie zrozumie tego ktoś, kto nigdy z winyli nie grał. To jest całkowicie inny wymiar grania.

Jesteś z Poznania, masz spory staż na scenie klubowej. Z czego wynika, że jest Ciebie tak mało na poznańskich imprezach?

I to jest świetne pytanie (śmiech). Nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć i dokładałam do tego różne teorie. Fakt jest taki, że Poznań jest jedynym miastem w Polsce, gdzie czułam się ewidentnie pomijana przez organizatorów wydarzeń. Udawano, że nie istnieję, mimo że w innych miejscach dosłownie bili się o moje wolne terminy. Na początku mojej kariery było tak, że funkcjonowało tylko kilka dobrych ekip na dwóch czy trzech dobrych klubach. Była zacięta konkurencja. Żadna z tamtych ekip nie dała mi nigdy szansy zagrać na swojej imprezie. W Poznaniu grałam tylko na własnych imprezach z cyklu Black Point Night. Później, gdy scena poznańska dość mocno się rozwinęła, sprawa nadal przedstawiała się tak samo. Było dla mnie bardzo dziwne, dlaczego promotorzy imprez nie chcieli wykorzystać faktu, że na moje imprezy przychodzi rekordowo dużo ludzi (bo przyjeżdżali także z innych miast), że jestem na miejscu, a do tego koszty bookingu też są dużo mniejsze, bo odpada hotel i transport. Taka trochę śmieszna sytuacja. Wydawało mi się, że organizatorzy, którymi byli przeważnie DJami, bali się wpuścić mnie na poznański rynek. Na szczęście nie było mi jakoś smutno z tego powodu i nie myślałam zbyt wiele na ten temat. Po prostu przyzwyczaiłam się do tego, że na booking jedzie się gdzieś dalej, do innego miasta.

Powoli staje się to nieaktualne…

Tak, ostatnio sytuacja trochę się zmieniła. Dwa razy zostałam zaproszona na imprezę przez ekipę HCL. Więcej imprez jest też organizowanych przez ekipy zewnętrzne, spoza Poznania, które też zaproponowały mi współpracę. Najprawdopodobniej niedługo znów pojawi się cykl Black Point Night. Publiczność poznańska będzie miała więc okazję poznać mnie na nowo, po tylu latach mojej nieobecności.

Grasz sporo imprez poza naszym miastem. Jak porównałabyś naszą lokalną scenę kobiecą na tle innych miast?

Może niektórzy poczują się zawiedzeni, ale nie śledzę za bardzo lokalnych scen żadnego konkretnego miasta. A ze względu na to, że w Poznaniu gram rzadko, to lokalna scena kobieca jest mi już wyjątkowo obca. Tak naprawdę  jestem zajęta swoimi sprawami, muzyką, wyjazdami, że nie mam już czasu wnikać w działalność innych. Moja wiedza na temat kobiecej sceny jest raczej bardziej ogólnopolska. Znam się z dziewczynami, które grają na większych eventach, jeżdżą po klubach po całej Polsce (są wśród nich też Djki/producentki z Poznania). Patrząc na osiągnięcia poznanianek, które już znam, da się zauważyć, że z naszego miasta jest wiele utalentowanych i ciekawych postaci. Tak wiele fajnych babek ma chyba tylko Warszawa.

A jak oceniasz sam Poznań? Była zadyszka po zamknięciu Eskulapa, ale teraz powstaje sporo nowych miejsc, gdzie dużo się dzieje….

To prawda, widzę, że w mieście zaczyna tętnić życie. Jest gdzie grać i w czym wybierać. Jest coraz więcej bookingów topowych światowych artystów. Szczególnie pokochałam ostatnio  TAMĘ i Schron za wspaniały klimat.

Produkowałaś kiedyś muzykę. Czy zajmujesz się tym dalej?

Muzykę od lat komponuję i robię to używając tradycyjnej kartki z pięciolinią i zapisując na niej nuty (śmiech). Natomiast jeśli chodzi o produkcje muzyki elektronicznej, to było z tym przez lata różnie. Zawsze aż mnie rwało do produkcji, jednak kiedyś nie było absolutnie mowy, żeby młodą  osobę było stać na sprzęt, jaki wtedy był do tego konieczny. Dłubałam tylko w programach komputerowych, uczyłam się ich obsługi. Na szczęście później sprzęt był już bardziej dostępny i tańszy, więc zaczęłam się rozkręcać. Tak naprawdę już w dzieciństwie marzyłam głównie o tworzeniu muzyki, dlatego całe moje życie jakoś w tym kierunku zmierzałam. Od niedawna moja sytuacja życiowa tak dobrze się ustabilizowała pod każdym względem, że mam możliwości, czas i spokojną głowę do tego, aby spełniać swoje marzenia. Robię dużo muzyki i przychodzi mi to nawet lekko. Bardzo często testuję swoje kawałki na imprezach i z całą pewnością wiele z nich  się ukaże, jednak czekają jeszcze w kolejce w kilku wytwórniach. Pod koniec tego roku i w 2019 będą niespodzianki dla moich fanów. Niestety nazw labeli nie mogę, a  nawet nie chcę jeszcze zdradzić.

Gdzie będziemy mogli Cię usłyszeć w najbliższym czasie?

W najbliższy piątek, czyli 23 marca zagram w TAMIE na imprezie z Garym Beckiem. Będzie to wyjątkowy 2,5 godzinny set b2b z Dianą D’Rouze. Ostatnio miałyśmy okazję zagrać w ten sposób na imprezie Mayday 2015 i było naprawdę czadowo! Po piątkowej imprezie nastrajam się już do Świąt, podczas których zdecydowanie odmawiam już od paru lat grania. 7 kwietnia zagram w Krakowie w Prozaku 2.0, 13 kwietnia znów zawitam do Poznania na imprezę HCL w Schronie, a 14 kwietnia jadę grać do Warszawy, do klubu Metronom. Gorąco zapraszam!

Najnowsze wydanie

Pobierz

#92

Wydarzenia

  • Dzisiaj
  • Jutro
  • Pojutrze
Kartky rusza w trasę koncertową

Kartky

MK Bowling Poznań • 20:00

Brak wydarzeń
Brak wydarzeń
  • Freshmag
  • Newsy
  • Wydarzenia
  • Miejsca
  • Magazyn
  • Relacje
  • Wywiady
  • Festiwale
  • Konkursy
©2017 Freshmag