
"Miłość.. taka specyficzna miłość"
Coals
| Joanna Sadowska
Pewnego dnia drogi dziewczyny i chłopaka skrzyżowały się i coś się zaczęło. Dziewczyna, Kasia Kowalczyk, zaśpiewała delikatnym, lśniącym głosem. Chłopak, Łukasz Rozmysłowski, zagrał szarawo i metalicznie. W efekcie zrodziła się ona - ich własna, wspólna, wyjątkowa, tajemnicza, raz melancholijna, raz rozdzierająca muzyka, którą skryli pod nazwą Coals.
Cześć, jak się miewacie?
Kasia: Całkiem w porządku, choć trzęsą mi się ręce. Za kilka godzin nasza sesja dla „Kexp” ujrzy światło dzienne. To może przesądzić o wielu sprawach związanych z naszym duetem.
Łukasz: Najlepiej. Zebrałem dzisiaj dziesięć jajek w kurniku. Najlepiej.
Dla tych, którzy nigdy o Was nie słyszeli ani nie mieli okazji posłuchać Waszej twórczości - jednym słowem lub zdaniem określcie to, co odczuwacie względem swojej muzyki, jakie wzbudza w Was myśli, reakcje?
Kasia: Skrajności.
Łukasz: Lekkość i skupienie.
Dla wielu taki chmurny zbitek słów i dźwięków może wydawać się nieco mroczny, z drugiej zaś strony muzyka sama w sobie zdaje się nie nakładać na słuchacza żadnego ciężaru dziwności i niezrozumienia. To bardzo specyficzna cecha, którą niełatwo połączyć. Powiedzcie więc, w jaki sposób doszło do tego, że dwoje ludzi, takich jak Wy, się spotkało?
Kasia: Dwa lata temu postanowiłam sama zająć się muzyką. Miałam do dyspozycji gitarę i klawisze. Nie bawiło mnie jednak takie proste, akustyczne granie. Czułam, że brakuje mi pełnego brzmienia, czegoś co sprawi, że ta muzyka będzie mieć określony charakter. Brakowało mi osoby, która ma wiedzę o produkcji i potrafi odpowiedni zaaranżować utwory. Rok temu trafiłam na profil Łukasza na youtube i zachwyciłam się jego kompozycjami, a właściwie jego ambientowo-folkowym brzmieniem. Postanowiłam napisać do niego z prośbą o współpracę i okazało się, że Łukasz wcześniej kojarzył moje nagrania, a nawet mnie słuchał. Prędzej, czy później musiało dojść do tej współpracy.
Od początku czuliście między sobą artystyczną chemię, wiedzieliście, że razem uda Wam się stworzyć coś, co zadowoli Was oboje?
Kasia: Rzeczywiście naszła mnie taka myśl po zrobieniu pierwszej piosenki. Pamiętam jeszcze, jak skakałam z radości, że udało mi się z kimś stworzyć piosenkę, tak od A do Z.
Łukasz: Można powiedzieć że tak. Ja już po pierwszym spotkaniu, podczas którego wyprodukowaliśmy „Night Train”, pomyślałem że nasza współpraca prędko się nie skończy.
Póki co, Wasza kariera rozwija się powoli ¬ można by rzec, że dopasowuje się idealnie do nieco ospałego klimatu Waszej twórczości. Czy jest jakiś szczebel, na który chcielibyście się wspiąć, macie jakieś marzenia związane z muzyczną karierą?
Kasia: Nie wydaje mi się, żeby nasza kariera rozwijała się w aż tak powolnym tempie. Zależy, jaka jest definicja kariery i jakie kto ma oczekiwania. Czy jest to szeroka rozpoznawalność czy nagranie płyty w tydzień. Ja to odczuwam nieco inaczej. Mam wręcz wrażenie, że wszystko dzieje się zbyt szybko. Robimy muzykę od roku, a udało nam się wystąpić na OFFie bez EPki czy długograja. Nie mówiąc już o innych festiwalach, na które uwielbiałam uczęszczać jeszcze rok temu jako słuchacz. Mamy sporo szczęścia. Jeśli chodzi o marzenia to chciałabym przede wszystkim wydać porządną płytę.
Łukasz: Moje muzyczne marzenia powstają same z siebie. Chodzi o to, że nawet nie zdążyłem sobie wymarzyć między innymi OFF Festivalu, Open’era, a już tam zagrałem. Niesamowite przeżycia - tak odskakując od tematu. Szczeblem, celem, na którym teraz jestem skupiony, jesteśmy skupieni, jest tworzenie jak najlepszego materiału, z którego będziemy w pełni zadowoleni. Chcemy stworzyć płytę od początku do końca trzymającą się pewnego „artystycznego?” założenia i puścić ją w świat. Chociaż nie mamy jeszcze wystarczającej ilości projektów na płytę, to już nie mogę doczekać się jej premiery, wypuszczenia do ludzi.
Braliście w tym roku udział w kilku festiwalach, zagraliście trochę koncertów, także zagranicą. Jakkolwiek banalne jest to pytanie, wręcz muszę je zadać, być może tylko po to, żeby wzbudzić odrobinę presji. Kiedy płyta?
Kasia: W następnym roku. Może na początku, może w środku. Praca wre. Mam nadzieję, że będzie to wiosna.
Łukasz: Teraz szczera praca. Szczera znaczy taka, która naturalnie postawi mnie przed pewnym pomysłem, który będę w stanie zrealizować. Jeśli nie będzie „weny”, to nie będę naciskał. Obiektywnie - płyta powinna ukazać się za pół roku. Mamy już około 7 pomysłów, które teraz musimy wyprodukować. Co z tego wyjdzie, czas pokaże. Będę się starał.
Ciekawi mnie, czy jako młody zespół, póki co znany w dosyć niewielkim gronie miłośników muzyki, miewacie momenty, kiedy stwierdzacie, że to jednak nie to?
Kasia: Mimo, że nasz facebook to ponad 5000 lajków, ku naszemu zdziwieniu, na nasze koncerty przychodzi całkiem spora liczba ludzi z bardzo różnych środowisk. Wbrew panującym powszechnie opiniom na temat muzyków, w Polsce nie jest aż tak źle pod tym względem. Trzeba dużo pracować i mocno wierzyć w to, co się robi. Ukierunkować się. Nigdy nie naszła mnie myśl, że mogłabym z tego zrezygnować.
Łukasz: Muzyka od pewnego czasu w moim życiu jest dla mnie wielką miłością. Czas pokazał, że mogę wiązać z nią przyszłość, nawet gdybym nie mógł, to i tak bym się tej pasji trzymał rękami i nogami. Przy muzyce mogę odlecieć, i przy słuchaniu i przy tworzeniu i przy graniu. Miłość.. taka specyficzna miłość.
Łukasz, czytałam, iż wcześniej zajmowałeś się między innymi fotografią. Czy porzuciłeś tę pasję na rzecz muzyki, czy może planujesz w przyszłości połączyć ją jakoś z muzyką?
Łukasz: Teraz, kiedy muzyka zajęła pierwsze miejsce w mojej głowie, nie byłem za bardzo w stanie zajmować się inną pasją. O ile było to możliwe fotografowałem, ale niestety nie wychodziło. W przyszłości na pewno powrócę do fotografowania i filmowania.
Kasiu, a Ty? Z tego, co wiem, Łukasza w dzieciństwie nie interesowała muzyka prawie wcale, Ty chciałaś zostać wokalistką od początku, czy od zawsze marzyłaś o scenie?
Kasia: W dzieciństwie byłam postrzegana za muzyczne beztalencie. Ponoć strasznie fałszowałam. Za to lubiłam malować i szkicować, więc można powiedzieć, że miałam artystyczne zacięcie. Faza na muzykę, a właściwie słuchanie jej przyszło dopiero w gimnazjum. Często chorowałam w tym czasie i tak sobie siedząc w domu wyszukiwałam nowych artystów, a to w telewizji, a to w Internecie. Lubiłam oceniać muzykę. Zastanawiać się nad tym, jak na mnie działa, jaki przekaz za sobą niesie. Później zaczęłam się drzeć, ponieważ tak można nazwać mój ówczesny śpiew. Starałam się naśladować divy soulu. Później doszła gitara i tak muzyka stała się dla mnie odskocznią od nudnego, licealnego życia, a także największą pasją.
Ostatnie pytanie: co zjecie dziś na kolację?
Kasia: Hamburgery domowej roboty.
Łukasz: Jeśli będzie benzyna w baku, to może pizzę, a jeśli nie, to masło orzechowe, może pancake’a… Tak! Pancake’a z masłem orzechowym i dżemem porzeczkowym.