
Kierunek? Do DO poproszę.
Rozmowa z Grzegorzem Chudzickim i Piotrem Häuserem - członkami ekipy DrumObsession
| Malika Tomkiel
Prawie 90. edycji, 11. urodziny i kilku totalnych pasjonatów muzyki. Co łączy wszystkich członków poznańskiego cyklu DrumObsession? Przeczytajcie wywiad z Artiztixem i Alegrią, którzy odsłaniają przed Wami plany na przyszłość, nadają charakteru scenie drumowej i obnażaj prywatne dyski z muzyką. Chcecie ich poznań? Warto więc wiedzieć, po co „trzymają ucho przy ziemi” i co stanowi „emocjonalną jesień”. Na szczęście wichura im nie przeszkadza. Ekipa DrumObsession narzuca jak zawsze szybkie tempo. Nie tylko muzyczne.
W trakcie rozwoju jakiejś pasji bardzo często dochodzi do zmian początkowych wizji i założeń. Trzymacie się obranej dawno drogi?
Artiztix (Grzegorz Chudzicki): Zdecydowanie tak. Od początku głównym zadaniem DrumObsession była promocja gatunku drum & bass w jego różnych odmianach. Wydaje mi się, że wywiązujemy się z tego perfekcyjnie. Jesteśmy nie tylko organizatorami czy didżejami, ale też promotorami. Zależy nam na propagowaniu mniej znanych nazwisk, które z czasem stają się "gwiazdami" na scenie. Muzyka zawsze była na pierwszym miejscu. Po 11 latach... nie uległo to zmianie. Zawsze chciałem, by DrumObsession prezentowało pełny przekrój gatunku. Teraz wiem, że do tego celu zaprosiłem idealne osoby. Alegria (Piotr Häuser) miesza wszystkie możliwe style. Od najbardziej eksperymentalnych autonomiców przez melodyjne przyjemniaczki aż do cięższych rzeczy. Zoo-E (Adam Dedoński), skupia się zaś na lajtowych, liquidowych, soulfulowych tematach. Impakt? Kuba Chochoł odpowiada z kolei za techniczne, mocniejsze i syntetyczne, neurofunkowe brzmienie, a ja dopełniam to swoją zajawką na jungle, rollery przelatane nową, techniczną szkołą. To wszystko daje finalnie prawdziwą drumobsejsę!
Alegria (Piotr Häuser): Grzechu powiedział tu chyba wszystko jeśli chodzi o muzykę. Ja jestem z ekipą dopiero od 2009 roku, więc wiem tyle, co mi opowiedzieli. Priorytet zawsze był jeden: mieszać klimaty i prezentować to najszerzej jak się da. Stąd też każdy gość, zapraszany na kolejną edycję cyklu, musi reprezentować muzycznie coś innego od poprzedniego, a wszystko to musi zgadzać się z naszą wizją drum & bass. W sumie jest jedna zmiana jeśli chodzi o gości! Dawniej nie stać nas było na "importy" co imprezę i headlinerami bywali zawodnicy z Polski. W tym momencie nasz cykl wszedł na taki poziom, że niejako oczekiwane jest od nas prezentowanie samej śmietanki gości zagranicznych. Trochę szkoda, bo polscy didżeje często potrafią swoim skillem pozamiatać bardziej znanego zagraniczniaka. Wciąż szukamy rozwiązania, by móc prezentować poznańskiej publice twórców z innych, polskich miast.
Chyba nie jest tajemnicą, że Projekt LAB stał się muzycznym domem cyklu DrumObsession. Dlaczego akurat mury na Grochowych?
Artiztix: Bardzo się cieszę, że udało nam się odnaleźć dobry dom dla DO. Dwa razy sugerowałem, a nawet podejmowałem decyzję o zmianie miejsc, w których organizowaliśmy swoje wydarzenia. Z IQ Clubu przenosiliśmy się do Cafe Mięsna, by wreszcie trafić do Projekt LAB. Bardzo podoba mi się wizja właściciela na prowadzenie LABu. Jestem mu ogromnie wdzięczny za zaufanie i wsparcie jakie dostajemy (dzięki QND!). Projekt LAB kreuje przestrzeń, w której czujemy się idealnie. Razem tworzymy duże rzeczy! Potwierdzeniem tego jest nagroda dla tego miejsca w ostatnim plebiscycie „Munoludy” dla najlepszego klubu w Polsce i 3. miejsce w kategorii najlepszego eventu w kraju dla DrumObsession (nasze 9. urodziny, na które zaprosiliśmy Skepticala). Mówisz DrumObsession? Myślisz: Projekt LAB. To chyba dobrze?
Alegria: Dla mnie zajebiście. Od zawsze ważne dla mnie były dobre relacje z miejscem, gdzie się rezyduje. Śmiało mogę powiedzieć, że nie spotkałem w Poznaniu ekipy, która tak duży nacisk kładzie na rozwój miejscówki. Chodzi tu zarówno o stronę techniczną (nagłośnienie), jak i muzyczną. Od 2014, gdy przenieśliśmy się do LABu, wreszcie mamy profesjonalnych realizatorów dźwięku. Jeszcze parę lat temu, w klimatach poznańskiego undergroundu nie było to standardem. To miejsce ma potencjał na bycie najlepszym klubem przez wiele, wiele lat.
Dobrze, że nawiązałeś do upływu czasu. W najbliższą sobotę we wspomnianym miejscu odbędą się Wasze 11 urodziny. Muszę zapytać o zamiary na kolejne 9 lat, by zacząć planować wywiad na jubileusz.
Artiztix: Mogę zdradzić, że przewija się na naszych spotkaniach temat jeszcze większego eventu drum & bass’owgo, który będzie firmowany przez DrumObsession. Marzy mi się też cykl imprez z logo DO w innym kraju. Co z tego uda się zrealizować? Czas pokaże. Przed nami kolejna okrągła edycja: #80. Jest to dla nas jest szczególnym wydarzeniem. Myślę, że Piotrek to dobrze wytłumaczy.
Alegria: Już podczas 30. i 40. edycji, gdzie po raz pierwszy w Polsce zagrali niesamowicie utalentowani Naibu i Foreign Concept byliśmy mega zaskoczeni. Jednak to dopiero 50. odsłona już od fazy planowania stanowiła ważny element, który zapoczątkował pewną zasadę. Zależało nam na zaproszeniu kogoś z tych największych (według nas) bohaterów gatunku. Chodziło nam o ludzi, którzy od lat nas inspirowali i ukształtowali to, kim obecnie jesteśmy w drum & bass. I tak (uzupełniony świetnie przez Hydro) na 50-tce pojawił się dBridge. Nadal pozostaje to naszym niedoścignionym wzorem imprezy jeśli chodzi o vibe (bo frekwencyjnie te rekordy biliśmy już wielokrotnie). 60-tka była zarazem naszym pierwszym wejściem do LABu. Już na początku wjechał tam Loxy, który inspiruje zarówno scenę muzyczną, jak i nas. 70-tka? To niesamowite przełamanie paradygmatu, jakoby eksperymentalne i najgłębsze odmiany drum & bass’u nie nadawały się na imprezę i parkiet. Kid Drama (jeden z moich największych herosów tej muzyki) zmiażdżył wielu ludziom te błędne przekonania. Krótko mówiąc: Na okrągłych edycjach DO zawsze należy spodziewać się postaci wyjątkowej, która nas osobiście inspiruje i to zawsze są edycje, które robimy głównie z myślą o nas samych.
Jakimi artystami czy wytwórniami drum & bass jaracie się teraz najbardziej?
Artiztix: Ja ostatnio bardzo mocno wchodzę w połamaną muzykę w tempie 130-140 bpm. Kilka dni temu zamówiłem np. CD Special Request'a pt. „Belief System”. Słucham dużo starszego materiału junglowego, co sprawiło, że gram zdecydowanie wolniej, surowiej. Wspaniale, że wytwórnia Metalheadz wydaje dużo dobroci po słabszym okresie np. Detboi! Oi! Poza tym Friske, Kid Drama, SB81. Jaram się też bardzo remasterami z MTH, mogę grać ulubione tracki w bardzo dobrej jakości. Z wytwórni podobają mi się np. 1985 Music Alixa Pereza, Exit Records itd. Najbliżej jest mi chyba jednak w tej chwili do Astrophonica i Cosmic Bridge – artystów takich jak Sully, James Lewis, Margari’s Kid. Sprawdźcie też koniecznie co wydają tam też Fracture i Om Unit! Dużo słucham ostatnio Breakage’a. Bardzo do mnie trafia też Eveson z projektem „Dead Man’s Chest”, Loxy, Skeptical, Monty…. jest tego tak dużo, że nie sposób opowiedzieć o wszystkim.
Alegria: O bogowie, temat rzeka! Metalheadz jest chyba jednym z niewielu tematów, który łączy całą naszą ekipę muzycznie. Jaramy się tym mocno od dawna. Swoją drogą wypatrujcie na Headz nadchodzących albumów od OneMind (nowy projekt Mako i DLRa) oraz Blocksa i Eschera. To bez kitu będą dwa najlepsze LP tej wytwórni od wielu lat! Jeśli chodzi o tych ostatnich, to chyba jedną z moich absolutnie ukochanych wytwórni jest ich Narratives Music (ani jednego słabego wydawnictwa!). Exit Records dBridge’a wyrosła na największego giganta jeśli chodzi o tę eksperymentalną stronę gatunku, która przekracza bariery i przyciąga do nas ludzi słuchających dubu, dubstepu, techno, house, ambientu i wszystkich innych gatunków elektroniki. Jaram się oczywiście CNVX, którą prowadzi Kid Drama. Wspomniany Mako cały czas trzyma poziom w swojej Utopia Music (z którą nieco mu pomagam). Uwielbiam Astrophonicę i Cosmic Bridge. 31 Records Doc Scotta wciąż robi swoje i, z reguły, jaram się ich wydawnictwami. Po melodyjnej stronie Calibre i jego Signature jest niedoścignione (wiadomo, Calibre!). Ciekawy jestem również, co stanie się z niesamowitą Soul:R po przedwczesnej śmierci Marcusa Intalexa, z którą nadal ciężko się nam wszystkim pogodzić. Trudno mi odpowiadać na to pytanie, bo na temat tego, czym obecnie jaram się w drumach mogę pisać całe artykuły. Tylko… kto to potem przeczyta?
Nasi czytelnicy! Założę się jednak, że przeszukując Wasze Spotify znaleźlibyśmy tam coś więcej niż drumy.
Artiztix: Oczywiście. Z elektronicznych „nie-dnb” tematów ostatnio słucham dużo Aphex Twina. Aktualnie jestem na płycie z 2014 roku pt. „SYRO”. Wleci też Amon Tobin „BRICOLAGE” czy Flying Lotus „Cosmogramma” itd. Cały czas męczę ostro Grimes „Visions” czy The Kills „Ash & Ice”, Queens Of The Stone Age „Like Clockwork”, Metallica „Ride The Lightning”. Przypominam sobie Madball'a przed ich listopadowym koncertem w Poznaniu. Niezmiennie Nas „Illmatic„ czy Beastie Boys „License To Ill”, a z polskiej muzyki ostatnio odświeżałem Flapjacka. Słucham i kupuję bardzo dużo przeróżnej muzyki. Mogę wymieniać tak godzinami. A moje TOP 10 każdego dnia może się zmieniać 5 razy. Pozdro dla K.R.Ufo z ekipy Ghostmental za podsyłanie nowości!
Alegria: Zacznijmy od tego, że raczej nie korzystam z serwisów streamingowych typu Spotify. Wolę mieć coś na własność, szczególnie na fizycznym nośniku! Kupowanie muzyki to, oprócz chodzenia na imprezy, nadal niezwykle ważny aspekt wspierania artystów. Skoro świat wciąż potrzebuje wytwórni, to one potrzebują, żeby fani je wspierali, żeby one z kolei mogły wspierać wybranych przez siebie artystów. Wreszcie posiadam na wosku większość albumów Thundercata, a jego ostatni „Drunk” skatowałem już ostro i wciąż żałuję, że nie było mi dane złapać jego koncertów w Polsce! Oprócz tego ostatni album Radiohead „A Moon Shaped Pool” robi mi emocjonalną jesień średniowiecza i nie mogę przestać tego słuchać (jak i w ogóle mega często wracam do ich całej dyskografii). Tom Waits niezmiennie wraca do rotacji płytowej. Jego depresyjne opowieści pełne czarnego humoru nigdy mi się nie znudzą. Odkopałem „Kind Of Blue” Milesa Davisa. Nie brakuje elektroniki, dopadłem na winylu repress królewskiego electro z Warp – The Other People Place „Lifestyles Of The Laptop Cafe”. Urzekł mnie też ostatnio album niemieckiego Lake People „Phase Transition” – przepiękne melodie i syntezatory w techno to jest złoto. Generalnie non stop poszukuję ciekawej muzyki w innych tempach, żeby kiedyś dla zajawki zagrać sobie takiego seta czy dwa. Wspomniany przez Grzegorza Special Request wygrał moje Audioriver 2014, ale śledzę go już od dawna. Tak samo Akkord (Synkro + Indigo), zbieram ich połamane bity w tempie 120-130 i miażdżą mi system.
Wymieniliście masę artystów. Pewnie zauważyliście, że zarówno ich, jak i klubów wciąż przybywa. Jak zapatrujecie się na zmiany na lokalnym rynku?
Artiztix: Bardzo dobrze, że powstają nowe miejsca, scena musi się rozwijać. Zdrowa konkurencja jest potrzebna. DJów jest dużo, ale jeśli chodzi o naszą basową specjalizację... chyba nikt nowy się nie pojawił? A jak się ktoś pojawi, to będzie fantastycznie, jak nie będzie kradł muzyki (na tym punkcie jestem wrażliwy) i będzie to robił faktycznie dla zajawy. Jest K.O (Klaudia Olesiak), ale to już w sumie solidny gracz. To moja ulubiona, nowa didżejka. Mógłbym jej podkradać tracki z playlist, miksuje cholernie dobrze!
Alegria: Zgadzam się – dobrze, że pojawiają się nowe miejsca. Poznań ma taką specyfikę, że sporo wiary chodzi raczej do miejsc, niż na konkretne imprezy. Albo chodzą „na techno”. Wiadomo o co chodzi. Im więcej nowych miejsc, tym więcej osób ma szansę wsiąknąć w tę naszą podziemną scenę i poznać przepastny ocean zajebistej muzyki, która się z nim wiąże. Ci, którzy ponad najebkę i melanż przełożą poszukiwania muzyczne, są w stanie znaleźć całą masę świetnych eventów (zarówno tych z lokalnymi składami, jak i zagranicznymi ciekawymi artystami). Generalnie cały czas w naszym mieście dużo się dzieje. Co do nowych DJów na scenie, to chyba od ładnych paru lat ten proces wciąż trwa wraz z coraz większą dostępnością do kontrolerów. Dla mnie ważne, żeby te wszystkie osoby poszukiwały własnego stylu i zarażały ludzi w jakiś sposób swoją pasją do muzyki. Żeby edukowały. Jeśli chodzi o tę pasję, to ekipy stojące za cyklem Dungeon Beats (NSA+Lucysfear) błyszczą u nas najjaśniej pod względem zajawki i diggowania. W sumie robią to już od ładnych kilku lat. K.O nadal jest swego rodzaju świeżakiem, ale ona zdecydowanie wybija się na tle chłopaków dubstepowców tym, że przełamuje to wszystko bardziej soulfulowym brzmieniem i rzeczami, które z dubstepem mają wspólne chyba tylko tempo. Propsuję też LOW Kollektiv, bo bije od nich zajebiście pozytywna energia i mimo rosnącej popularności żadna z osób nie gwiazdorzy. Podoba mi się też to, że coraz więcej przedstawicielek płci pięknej staje za dj’ką i robią to ze skillem. Poznań robi się pod tym względem naprawdę zdrową sceną.
Co sprawia że to właśnie Wasz cykl się wyróżnia? Grając w całej Polsce macie porównanie z wieloma imprezami.
Artiztix: Atmosfera, ludzie. Mamy już swoją stałą, wyedukowaną publikę z bardzo otwartą głową. Grającym didżejom pozwala to na możliwość eksperymentowania i grania tego, co by nie przeszło na innych eventach. Reakcje publiki są zajebiste, każdy z zaproszonych gości wspomina, że atmosfera była genialna. Jest jakość o którą walczymy już 11 lat!
Alegria: Z pewnością każdy promotor powie tak o swoim cyklu, ale: kontrola jakości. My naprawdę nie zapraszamy słabych graczy. Jesteśmy zdrowo pojebani na punkcie tej muzyki, non stop poszukujemy i trzymamy ucho przy ziemi. No, ale wiadomo – to wszystko byłoby niczym, gdyby nie ludzie. To ludzie, którzy chodzą na DrumObsession w istocie tworzą nasz vibe, który jest absolutnie wyjątkowy w skali Polski jeśli chodzi o drum & bass. Wiara nie boi się wydrzeć ryja na parkiecie, gdy słyszą, że w miksie wchodzi jakiś kawałek, którym się jarają. Włożyliśmy mnóstwo pracy w to, żeby nauczyć ich takich reakcji, ale po latach w końcu to widać. Widać też, że wiara przychodzi przede wszystkim dla muzyki, a nie dla kolejnego melanżu do odcinki. Mnie cały czas onieśmiela to, ile osób, których wcześniej nie znałem (a swego czasu znałem prawie każdą osobę chodzącą na DO!) podchodzi po secie, żeby podzielić się miłym słowem i mówią, że chodzą już od jakiegoś czasu. Tak naprawdę to jest nasz cel – zebrać masę dobrych, pozytywnych ludzi w dobrym miejscu, gdzie wszyscy mogą posłuchać dobrej muzyki z porządnym nagłośnieniem. W tym momencie, na te kilka godzin świat staje się piękniejszy.
Czego spodziewać się 7.10 na Waszych 11 urodzinach? Czy powinnam Wam życzyć podboju Ameryki?
Artiztix: Tak mocnego składu nie mieliśmy nigdy wcześniej. dBridge i Kid Drama są tyle lat na scenie, a cały czas jest mega dużo świeżości w tym, co robią. Pewnie usłyszymy materiał, który boss planuje wydać w Exit za 5 lat – dużo dobra. Do tego jaram się, że wystąpi ekipa „UKnowMe Records” ze składem, który normalnie podbija festiwale, a u nas mogą zagrać to co chcą, typowo dla zajawkowiczów! Podboje Ameryki? Wspominałem już, że chcę cykl eventów firmowanych logo DO w innym kraju, ale na początek chyba wybierzemy miejsce z łatwiejszym dojazdem. Jesteśmy zapracowanymi ludźmi. Cały czas mocno ogranicza nas czas. Staramy się to robić najlepiej, jak umiemy, więc przyjdźcie 7. października przybić pionę i celebrować razem z nami! #TrueToTheCraft.
Będę!
Alegria: W skali Europy nadal jeszcze nie jest jeszcze nas stać na ogromne line-up’y po 4 i więcej headlinerów, którzy przyciągają muzycznych pielgrzymów z całego kontynentu, ale pracujemy nad tym. Ważne, że wieść o tym, co robimy i jak to robimy, dociera poza granice kraju (nie tylko za sprawą samych artystów, którzy się tym dobrym słowem dzielą). Włożyliśmy w to sporo pracy i 11. urodziny DO są ukoronowaniem tych wysiłków. dBridge i Drama zagrali na naszych najważniejszych edycjach cyklu, a do tego zgodzili się po raz drugi na świecie (!) zaprezentować swój projekt „Heart Drive”, który jest bezpośrednią kontynuacją etosu „Autonomic”, a ten jak wiadomo zmienił scenę drum & bass na zawsze. Czuję, że usłyszymy same świeżynki (które przez ładnych parę lat można będzie usłyszeć tylko w ich setach), w tym utwory z nadchodzącego albumu, który obaj właśnie piszą jako HD. Też jaram się, że będą z nami UKnowMe, bo od dawna robią zajebistą robotę na polskiej scenie. A z ciekawostek? Po raz pierwszy otworzyliśmy nasz warmup dla zwycięzcy konkursu didżejskiego. Sami jesteśmy podekscytowani jak to wypali. Po raz pierwszy połączyliśmy nasze sety między sobą w formułę back 2 back i będzie to mega ciekawy eksperyment (który dotychczas był zarezerwowany jako dogrywka na koniec imprezy, gdy wszyscy już skończą grać swoje sety). Ja i Zoo-E bedziemy otwierać przed headlinerami, a Artiztix i Impakt zamkną właściwą część imprezy w mocniejszym stylu. To będzie noc, podczas której nie warto przegapić ani jednej minuty muzyki. Co do Ameryki, to miałem okazję zagrać tam w 2010 małą trasę (Miami, Indianapolis, Nashville, San Diego, Honolulu, Nowy Jork), więc potwierdzam – da się!
Galeria

