"Życie to jedna wielka scena"
Emika
| Malika Tomkiel
Kompozytorka, producentka i wokalistka o czesko-brytyjskich korzeniach. Miłośniczka kultury klubowej, muzyczna wizjonerka, osoba wszechstronna i wielowymiarowa. Kim jest Emma Jolly, znana powszechnie jako Emika? Jakie ma plany i dlaczego Polska jest jej ulubionym krajem?
Ukończyłaś szkołę muzyczną, o klasycznym kierunku. Dlaczego zdecydowałaś się na tworzenie muzyki elektronicznej?
To prawda, mam wszystkie certyfikaty świadczące o ukończeniu klasy pianina w Royal Associated Board. Swoją przygodę z nagrywaniem rozpoczęłam, gdy miałam 14 lat. Właśnie wtedy zaczęłam tworzyć muzykę na swoim laptopie i zdecydowałam się na studiowanie kierunku Creative Music Technology. Chciałam zostać inżynierem i muzyczną producentką.
I udało się. Nowy, symfoniczny album zapowiedziałaś na koniec stycznia 2017 roku. Kolaboracja z pełnowymiarową orkiestrą stanowi dla Ciebie wyzwanie? Dlaczego wybrałaś akurat Prague Metropolitan Orchestra?
Mój przyjaciel, Radek Křižanovský udziela się w Prague Metropolitan. To właśnie on grał pierwsze skrzypce w moim utworze i jest dobrym przyjacielem Michaeli Šrůmovej, która jest moją cudowną sopranistką. Dogadaliśmy się. Ci ludzie mnie inspirują i wspierają w mojej muzycznej wizji. Radek pokazał mi niesamowite studia nagraniowe w Pradze. Michela za to współpracuje ze mną w moim berlińskim studiu, gdzie wspólnie śpiewamy i nagrywamy partie fortepianowe. Oboje są bardzo ważnymi ludźmi w moim muzycznym świecie, jako producenci i kompozytorzy.
Ale jak doszło do tej współpracy? Uchodzisz za ogromną miłośniczkę nowych, muzycznych technologii.
Mam bardzo dużo pomysłów, marzeń i planów na życie. Chciałabym podzielić się nimi z ludźmi. Jednak, gdy zajmujesz się nagrywaniem utworów, środowisko zawsze będzie oceniać Cię przez pryzmat tego, co tworzysz. Nigdy nie pokazałabym światu swojej symfonii i pozostałych moich produkcji równocześnie. Nadszedł odpowiedni czas, by odsłonić przed ludźmi dalszą część mnie. To moment na przedstawienie mojej klasycznej strony.
Jakiś czas temu pochwaliłaś się, że jesteś fanką Nicolasa Winding Refna (reżysera m.in. filmu „Drive”). On zaś nazwał Ciebie swoim muzycznym odkryciem. Twoja twórczość byłaby idealna do jego filmowych produkcji. Czy miałabyś coś przeciwko takiej współpracy?
Uwielbiam pracować nad muzyką, jeśli wiem, że może zostać wykorzystana jako ścieżka dźwiękowa do filmu. Póki co, zajmuję się tworzeniem odpowiednich nagrań dźwiękowych i kto wie, co z nich powstanie pewnego dnia.
Masz na swoim koncie bardzo liczne występy, zarówno na wchodzie, jak i zachodzie Europy. Wpłynęło to na Twoje postrzeganie kultury klubowej?
Chyba nie. Kocham grać w klubach, kocham być didżejką, udzielać się wokalnie i improwizować na syntezatorach. Kultura klubowa to poczucie wolności, muzyczny feeling i ruch w rytm melodii.
Czyli zakładam, że z entuzjazmem podchodzisz do kolejnego koncertu w Polsce. To chyba już trzeci w tym roku. Jak Ci się podoba granie w naszym kraju?
To moje ulubione miejsce. Czuję się dobrze w Polsce. Mogę być tu sobą i dzielić się muzyką z ludźmi, którzy są otwarci na moją twórczość. Nigdy nie planuję swojego występu, kiedy jadę do Waszego kraju. Po prostu improwizuję i obserwuję publiczność, a ramy mojego koncertu nakreślają się same.
Widać, że cały czas eksperymentujesz i szukasz nowych wyzwań. Jak wygląda Twój proces twórczy? Gdzie szukasz inspiracji?
W swoich życiowych doświadczeniach i zakamarkach duszy. Nadaje to mojej twórczości głębię i przestrzeń. Dzięki temu więcej rzeczy staje się możliwe. To mnie rozwija. Każdy dzień jest czymś zupełnie nowym i właśnie to stanowi dla mnie wieczną inspirację.
Właśnie dlatego zdecydowałaś się na założenie własnego labelu Emika Records? Wiele osób marzy o współpracy z wytwórnią Ninja Tune, która wydała Twoją pierwszą płytę.
Inwestycja w siebie jest najbardziej niesamowitą i energetyczną rzeczą, jaką można zrobić. Inwestujesz w swój biznes własne pieniądze, krew, pot i łzy. Pracujesz z przyjaciółmi, podróżujesz z rodziną i jesteś blisko swoich bliskich. To właśnie było moje marzenie.
No waśnie – masz w sobie dużo energii, a teksty Twoich piosenek wydają się ciężkie i osobiste. Zdarza Ci się przybierać sceniczną maskę?
Na scenie staram się opowiedzieć moją własną historię i obdarzyć ludzi swoimi najbardziej intensywnymi i pasjonującymi przeżyciami. Cieszę się, że tymi najlepszymi i najzabawniejszymi momentami mogę się dzielić również w mediach społecznościowych. Scena jest dla mnie najważniejsza, a w końcu życie to jedna wielka scena.
Co robisz, gdy nie tworzysz muzyki?
Chilluje.
A nie czujesz się wyobcowana w przemyśle muzycznym, który jest zdominowany przez mężczyzn? Jesteś przecież piękną kobietą.
Jest wielu mężczyzn w przemyśle muzycznym, ale akurat w moim labelu, to kobiety mają przewagę liczebną. Prywatnie mam wiele dobrych przyjaciółek, dużo artystek, dizajnerek, fotografek. Większość z nich pochodzi z Berlina. Chodzę też na kobiecy fitness. Wszystko pozostaje odpowiednio zrównoważone.
Więc jaka jest prawdziwa Emika?
Jest ok.