
"Myślimy warstwowo o muzyce"
Fickle Vibe
| Joanna Hała
Fickle Vibe rozpoczynają nowy rok mocnym akcentem. Wczoraj swoją premierę miał teledysk do singla ?Who are we?, a już 17 lutego w Schronie będzie można usłyszeć po raz pierwszy na żywo cały materiał z debiutanckiej EP. Z Asią Fostiak i Krzysiem Gilem rozmawiamy o odwadze w tworzeniu alternatywnych brzmień, planach na nowy sezon i ważnych refleksjach nad naturą człowieka.
Wydajecie EP, której tytuł to „Who are we”. Zachęcacie innych do refleksji nad tym pytaniem czy postanawiacie na nie muzycznie odpowiedzieć?
Asia: Chcieliśmy zachęcić słuchaczy do zastanowienia się, w jaki sposób zmieniamy się jprzez całe życie jako osoby. Warto co jakiś czas sprawdzać co się z nami dzieje, na jakim etapie jesteśmy i czy zmierzamy w dobrym kierunku. W sferze muzycznej zastanawialiśmy się - jako muzycy - czego potrzebujemy i co gramy. I właściwie... co my w ogóle gramy? Co to za rodzaj muzyki? (śmiech)
Krzysiu: „Who are we” to pytanie będące próbą zahaczenia słuchacza, mrugnięcie do niego okiem. Żyjemy w mnogości obrazów i dźwięków. Zależy nam na tym, aby nasze piosenki skłaniały innych do zatrzymania się i refleksji. Idziemy na tej płycie też w stronę poszukiwania siebie i wyrażamy to poprzez to co znamy najlepiej, czyli muzykę. Brzmienia nie są przypadkowe, bo po trzech latach wiemy czego chcemy i co lubimy.
W takim razie – czego chcecie i co lubicie?
Krzysiu: Nie wiem od czego zacząć (śmiech). Chcemy jak najlepiej docierać z naszą muzyką do ludzi. Zależy nam na tym, by była ona zrozumiana. To nie jest muzyka prosta, ma głęboki przekaz, który powinien być z lekkością przekazany. Powinna być zjadliwa dla mało wymagających słuchaczy, a dla tych niezwykle wyczulonych - satysfakcjonująca.
Asia: Myślimy warstwowo o muzyce, która jest bardzo złożona. Można popatrzeć na nią z boku lekko, wyczuwając jej transowość i przyjemność, ale jeżeli mamy więcej czasu odkrywamy kolejne warstwy, nawiązania, konteksty, skojarzenia.
Materiał na płycie to zapis całych trzech lat historii zespołu czy najnowsze utwory?
Krzysiu: Pół na pół. Są kawałki, które graliśmy na początku i zdecydowaliśmy się je umieścić w odświeżonych formach, a druga część jest świeższa. Czuć dojrzałość, eksperymenty, weszliśmy w detale. To 25 minut przygody, w której miesza się wiele gatunków muzycznych – od elektroniki po indie rocka.
Asia: Tytułowy utwór „Who we are” jest zupełnie nowy, powstał najpierw elektronicznie, a później został dopracowany w studio. Następnym krokiem przed premierowym koncertem jest nauka zagrania go na żywo. To ostatni nagrany przez nas kawałek. Zamknął i zdefiniował naszą EP, która była krokiem do zakończenia pewnego etapu muzycznego. Płytę produkował Tomek i Krzysiu – nadali ostateczne smaczki i charakter tego, co słuchacz będzie mógł na niej odnaleźć.
Miałam przyjemność przesłuchać EP przed premierą. Myślę, że krytycy będą mieli spory problem z dookreśleniem tego co gracie.
Krzysiu: (śmiech) Ale w sumie po co to kategoryzować? To powstało z potrzeby słuchacza, a nie artysty. Ja jako muzyk gram to na co mam ochotę.
Gdzie będzie można zdobyć EP „Who are we”?
Asia: Powstanie fizyczna wersja płyty, którą wydaliśmy sami, ale także będziemy dystrybuować ją online w serwisach streamingowych. Oczywiście cały materiał zagramy na imprezie w Schronie 17 lutego. Na pewno dotrą już do nas płyty.
Krzysiu: Szykujemy show audiowizualne, muzyczny spektakl prezentujący EP. Częścią koncertu będzie zagranie utworów z płyty, ale pojawią się też inne kawałki. Lubimy zaskakiwać słuchaczy, z tego jesteśmy znani. Jak przestaniemy to robić to się rozejdziemy.
Asia: … albo zmienimy nazwę na Boring Vibe!
Opowiedzcie mi trochę o swojej historii. Kojarzę Wasz zespół z koncertu, który zagraliście aż dwa lata temu!
Krzysiu: Rzeczywiście, w obecnym składzie tworzymy zespół ponad dwa lata. Chodziłem kiedyś na SzpagARTY. Zauważyłem, że na następnej imprezie zagra UnityTrio. Nic nie znalazłem w sieci na temat tego składu. Okazało się, że finalnie to byłem... ja. Zadzwonił do mnie Tomek, którego poznałem wcześniej ze wspólnego jamowania i poprosił mnie o zagranie z nimi. Wtedy poznałem Jędrzeja. Zrobiliśmy krótką próbę, zagraliśmy 6 mocnych setów i po tej imprezie zdecydowaliśmy, że trzeba wykorzystać ten wspólny vibe i coś z tym zrobić.
Potem dołączyła do Was Asia...
Asia: Zostałam zwerbowana! To też był wynik jam session, chyba wtedy zapadła ostateczna decyzja...
Krzysiu: Naszym głównym składem na tamten czas był zespół Chaotic Pieces, ale postanowiliśmy robić też coś innego. Jędrzej bardzo naciskał na znalezienie wokalu, podobał nam się soulowy głos Asi, który pięknie wchodził w miękkie brzmienia. Od początku nasz zespół bez większego wysiłku chwytał ludzi za serce. Drogą pantoflową zaczęły rozchodzić się informacje o nas, a co za tym idzie – graliśmy więcej koncertów.
Asia: Chociaż pochodzimy z innych gatunków muzycznych, to coś się dzieje między nami muzycznie. Pasujemy do siebie i powstaje finalnie coś, co nam wszystkim odpowiada.
Macie jakieś inne projekty muzyczne?
Krzysiu: Ja produkowałem tę płytę pod pseudonimem K?GI, dopiero zaczynam wchodzić na scenę elektorniczną. Jak wspominałem tworzyliśmy jeszcze z Chaotic Pieces. Byliśmy w Must be the Music, wydaliśmy też EP. Na razie mamy twórczą przerwę.
Asia: Razem gramy też w Joa Bird, w którym jestem ja i Wojtek Birdsen, ale na żywo gramy w składzie powiększonym z Krzysiem na basie.
Dużo w Waszych opowieściach historii o koncertach zagranicznych, a na EP zdecydowanie nie lubicie się z językiem polskim. Jesteście sprofilowani na granie poza Polską?
Asia: Nie celowo! Ale rzeczywiście dobrze nas odbierają zagranicą. W Polsce jesteśmy czasem krytykowani za to co gramy. Głównie organizatorzy mają z nami problem, ponieważ nie są, aż tak skłonni do eksperymentów i ryzyka. Jeśli chodzi o zagraniczne podróże – w Gruzji mieliśmy jedno z najlepszych przyjęć od publiczności!
To była trasa?
Krzysiu: Pojechaliśmy na festiwal, byliśmy tam 5 dni. Dużo jamowaliśmy z lokalnymi muzykami. Podobną sytuację mieliśmy w Hannowerze z okazji Święta Muzyki. Zaproszono nas z 3 zespołami do artystycznego domu, gdzie razem żyliśmy, tworzyliśmy, mieliśmy udostępnione sale prób. Cały czas mamy dużo dziwnych wyjazdów i kolaboracji (śmiech).
W tamtym roku byliśmy na podium w krajowej Emergenzie, w tym roku gramy dzięki temu w Berlinie. Graliśmy też w Poczdamie na festiwalu streetartowym [nazwa], w tym roku najprawdopodobniej też będzie można nas tam spotkać. Dwa lata temu Dawid Podsiadło wybrał nas w konkursie Skody – to było fajne wydarzenie.
Asia: Nawiązaliśmy fajne muzyczne znajomości z wrocławskimi artystami, niebawem zaprosimy jeden z zespołów do Poznania na wspólny koncert. Fajnie, że jako młodzi muzycy chcemy wzajemnie się napędzać i poruszać ludzi muzyką.
Jakie są wasze plany na dalszy sezon?
Krzysiu: Największe polskie sceny (śmiech).
Asia: Zależy nam na tym, żeby grać jak największej koncertów. Jeśli wynikną z tego festiwalowe angaże byłoby super.