Freshmag Freshmag
  • Kontakt
  • O nas
  • Newsy
  • •
  • Wydarzenia
  • •
  • Miejsca
  • •
  • Magazyn
    • Lifestyle
    • Moda
    • Kuchnia
    • Aktywnie
    • Czytelnia
    • Muzyka
    • Ludzie
  • •
  • Relacje
  • •
  • Wywiady
  • •
  • Festiwale
  • •
  • Konkursy
  • Kontakt

"Nigdy nie miałem wątpliwości, co chcę robić i po co"

Gutek



| Paulina Koszyczarek

Od 1997 roku związany z zespołem Indios Bravos, w którym jest wokalistą. Na koncertach daje z siebie 200%, co potwierdził ostatni występ w poznańskim klubie muzycznym Blue Note. Wspaniały głos i sceniczna charyzma. Gutek opowiada o początkach swojej muzycznej drogi.


Rok 2014 był dobrym czasem dla zespołu Indios Bravos?

Tak, zdecydowanie dobry. Dla nas to był rok, który uczył nas trochę samodzielności. Kilka rzeczy zmieniło się w naszym życiu oraz w działalności zespołu, w którym nastąpiły pewne zmiany. Chociaż zawsze byliśmy dosyć niezależni, teraz jesteśmy jeszcze bardziej. Biorąc pod uwagę to, ile koncertów zagraliśmy w tym roku i jak dobrze zostały przyjęte, uważam ten rok za bardzo udany. Myślę, że nie mogliśmy sobie życzyć, żeby było jeszcze lepiej.

Jesienno-zimowa trasa Indios Bravos przebiegała pod hasłem powrotu do przeszłości, dlatego chciałabym porozmawiać z Tobą o początkach Twojej przygody z muzyką. Jestem ciekawa, jakiej muzyki słuchałeś w dzieciństwie, w okresie dorastania.

Przygoda z muzyką zaczęła się zanim zacząłem chodzić. Gdy byłem mały to najbardziej podobały mi się piosenki z „Czterech pancernych” i z bajek. W moim domu rodzinnym muzyka zawsze była obecna. Moi rodzice puszczali mi jej dużo i myślę, że w dużej mierze to właśnie im zawdzięczam swoją pasję. Na początku słuchałem tego, co mi włączano. To był okres, kiedy nagrań słuchało się z gramofonów, magnetofonów kasetowych i szpulowych, i to właśnie szpulowce były moją ulubioną zabawką, przewijanie, puszczanie taśmy do tyłu... To były taśmy Pink Floydów, Leonarda Cohena, Roxy Music. Myślę, że to musiało w jakiś sposób ukształtować moje późniejsze zainteresownia.

Kiedy zacząłeś śpiewać i myśleć „to jest to, co naprawdę lubię, co sprawia mi radość”?

Z muzyką byłem związany już w podstawówce, bo wtedy zakładałem pierwsze kapele, próbowałem śpiewać, grać na gitarze, słuchałem różnych gatunków muzyki, chodziłem na koncerty rockowe,bleusowe, na pogoteki. Często bywałem najmłodszym uczestnikiem takich imprez. To właśnie wtedy poczułem, że ja też chcę zajmować się muzyką, że to nie jest tylko zabawa. Widziałem, jak dziewczyny na mnie patrzą, gdy śpiewałem i wiedziałem, że to trzeba rozwijać (śmiech).

Od początku wierzyłeś, że uda Ci się tworzyć muzykę, w to, że Twoje muzyczne marzenia się spełnią czy nie byłeś pewny swojego talentu?

Robiłem to, bo zawsze chciałem to robić i sprawiało mi to przyjemność. Kiedy chcesz śpiewać albo mieć swój zespół to niekoniecznie jest dla Ciebie istotne czy od razu odniesiesz sukces komerycjny. Gdy ma się 16 lat to nie myśli się o takich rzeczach. Oczywiście, że chce się grać koncerty, zarabiać pieniądze, ale to wszystko przychodzi dużo, dużo później. Na początku jest to robienie czegoś dla samego siebie. Muzyka, z którą obcowaliśmy była wynikiem naszych pragnień, naszego sposóbu na realizację, odnalezienie siebie. A muzyka pomaga w nawiązywaniu kontaktu z ludźmi, dobrym samopoczuciu. Kiedy się ją gra to tym bardziej jest to przyjemne.


Odczuwałeś tremę podczas pierwszych koncertów przed dużą publiką?


Zawsze odczuwam tremę. Do dzisiaj tak jest.

Piotr Gutkowski 10,15 lat temu. Początek współpracy z Piotrem Banachem i muzykami sceny hip-hopowej. Pamiętasz, jaki wtedy byłeś, co chciałeś osiągnąć, o czym marzyłeś?

Pamiętam. Bardzo chciałem, żeby to, co robimy było czymś, co przyniesie nam satysfakcję, zadowolenie i dumę. Zawsze miałem nadzieję, że piosenki, które śpiewamy będą się podobać. Nie robiliśmy tego tylko i wyłącznie dla siebie czy naszych znajomych, ale też z myślą o tym, by dotrzeć  do ludzi. Chcieliśmy łączyć, a nie dzielić, dlatego w naszych utworach poruszamy ludzkie sprawy. Kiedy piszemy o nas, inni mają wrażenie, że słyszą o sobie, więc wiemy o tym, że uczucia są tożsame. Często ludzie przychodzą do nas po koncertach i mówią „mam wrażenie, że znasz moje życie i jakbyś opisywał w tej piosence moje doświadczenia.”

Jedna z piosenek Indios Bravos nosi tytuł „Na początku jest najłatwiej”. Czy to samo możesz powiedzieć o swojej muzycznej drodze?

Jeśli chodzi o ścieżkę muzyczną to akurat to hasło się nie sprawdza. W „Na początku jest najłatwiej” chodzi po prostu o entuzjazm, o młodzieńczą werewę. Nie da się powiedzieć, co kiedyś było łatwe, co teraz jest łatwiejsze. Zajmowanie się muzyką zawsze wynikało z pasji, chciałem ją realizować. Nigdy nie miałem wątpliowści, co chcę robić i po co. Szukałem sposobu na realizowanie marzeń. Na początku uczyłem się operowania głosem, mikrofonem, swobody na scenie. Realizowałem te plany odkąd pamiętam, systematycznie, co weekend chodziłem na próby.

Zauważasz wśród młodych muzyków coraz większe zainteresowanie reggae czy wręcz odwrotnie? Czy ten rodzaj muzyki ma szansę na rozwijanie się w naszym kraju?

Myślę, że młodzi ludzie zawsze będą inspirować się muzyką reggae i będą chcieli ją grać. Jeśli chodzi o to, co jest popularne w muzyce to uważam, że reggae nie jest na pierwszym miejscu. To nigdy nie była masowa muzyka, zawsze trzeba było być „buntownikiem”, żeby chcieć ją tworzyć. Gdy myślę o młodych muzykach, których spotykam na swojej drodze to wiem, że czasy się bardzo zmieniły. Kiedyś dla nas było oczywiste, by być odwrotnością mainstreamu. Teraz zauważam odwrotną tendencję. Wszyscy chcą grać pop, być popularni, sławni, lubiani. Nikt nie chce przechodzić etapy zapracowania na swoją pozycję. Wszyscy chcą być od razu na szczycie. Dzisiaj bardzo często ludzi wykształceni muzycznie, którzy potrafią bardzo dobrze grać nie są zainteresowani alternatywą, kontrkulturą.

Co poradziłbyś utalentowanym ludziom, którzy nie do końca wierzą w siebie?

Jeżeli kochacie muzykę to obcujcie z nią. Jeśli chcecie ja grać to grajcie. Próbujcie, nie bójcie się postawić na szali wszystkiego, bo tylko w taki sposób można do czegoś dojść. Trzeba zaryzykować, bo ten, kto nie ryzykuje, nie wygrywa. Nie wszystkim jest dane wygrać. Te chwile, które będę sukcesami osobistymi będą rekompensowały wasze poświęcenie albo nie. I wtedy będziecie wiedzieć, czy iść tą drogą. Mogę wam podpowiedzieć, żebyście słuchali swojego serca, żebyście byli wierni swoim marzeniom, naturze dziecka, bo bardzo łatwo jest ją po drodze zagubić, starcić, a wtedy jest się o wiele mniej szczęśliwym człowiekiem.

Galeria


Najnowsze wydanie

Pobierz

#92

Wydarzenia

  • Dzisiaj
  • Jutro
  • Pojutrze
Brak wydarzeń
Brak wydarzeń
Fever Ray z koncertem w warszawskiej Progresji

Fever Ray w Warszawie

Warszawa, Progresja • 19:00

  • Freshmag
  • Newsy
  • Wydarzenia
  • Miejsca
  • Magazyn
  • Relacje
  • Wywiady
  • Festiwale
  • Konkursy
©2017 Freshmag