
Odpowiedzialność za słowa
Jamal
| Dawid Balcerek
Zespół Jamal powrócił na rynek z nową płytą po ponad 5 latach! Album ?Miłość? zaskoczył większość fanów zespołu swoim nowatorskim brzmieniem. Jamal wraca do korzeni i nie ma zamiaru przejmować się krytyką.
Ponad rok temu puściliście do sieci klip do pierwszego singla „DEFTO”, który ma blisko 10 mln odsłon na YouTube. Dlaczego drugi klip puściliście dopiero po roku?
Kiedy wychodziło „DEFTO”, nie było reszty piosenek. Wypuszczenie tej piosenki było potrzebą chwili. Nie było żadnego napięcia, nie było żadnych oczekiwań. Stwierdziliśmy, że fajnie będzie coś dać ludziom, którzy umówmy się, cały czas zadawali to jedno magiczne i w sumie męczące pytanie - kiedy płyta? W międzyczasie powstał pomysł, aby zrobić klip, padł pomysł na kogoś, kto ma miał ten klip zrobić i poszło. Drugi klip wyszedł po roku i był już ściśle związany w wydaniem i promocją płyty.
Teledysk do „DEFTO” pojawił się nagle w sieci i miał dobrą oglądalność, po czym nagle zniknął i pojawił się dopiero po jakimś czasie. Czym to było spowodowane? Jakiś przeciek?
Było to spowodowane tym, że nie lubimy sobie z gęby robić tzw. cholewy. Nasz wydawca potwierdził, że data premiery klipu będzie wtedy i wtedy. Informacja poszła w świat, bańka się napompowała i okazało się nagle, że firma odwołuje datę premiery, bo coś tam się nie udało. Nastąpiła szybko ocena sytuacji, porozumienie z Krzyśkiem Skoniecznym i decyzja - publikujemy klip. i ..... zaczęło się. Blokowanie, ludzie dodawali na nowo i tak to się rozeszło. Przypominało to scenariusz filmu "Więcej Czadu", którym się jaraliśmy za małolackich czasów. Trochę stresu, trochę dziwnych sytuacji, ale efekt był piorunujący - to taki nasz marketing na nieświadomce trochę (uśmiech).
Wasz drugi singlowy kawałek pt. „Peron” robi furorę w mediach. Włączam radio w aucie i nie ma dnia, żebym go nie słyszał. Minął miesiąc od premiery teledysku, a na YouTube klip ma już ponad 3 mln wyświetleń. Spodziewaliście się, że ten numer może odnieść taki sukces?
Gdyby człowiek się spodziewał takich rzeczy, to mielibyśmy same przeboje. Nie kalkulujemy, nie robimy badań, nie ścigamy się. Jedyną wyrocznią w tym wszystkim są ludzie. Graliśmy "Peron" jakiś czas temu, tzn. nie dosłownie. Napisany był refren. Kiedy kończyliśmy na koncertach grać piosenkę Dub, to na końcu śpiewaliśmy refren „Peronu”. Ludzie zaczęli pisać co to, gdzie to można usłyszeć itd. Powstała pieśń, były z nią kłopoty, pod koniec maja była jeszcze w odrzutach z płyty. Zrobiliśmy to ostatnim rzutem na taśmę, 2 tygodnie przed oddaniem materiału do tłoczni, czyli jak widać kalkulacji w tym wszystkim co nie miara (uśmiech).
Dlaczego tak długo kazaliście czekać słuchaczom na nową płytę? Od „Urban Discotheque” minęło ponad 5 lat.
Bo tyle czasu potrzebowaliśmy, aby nazbierać w sobie właśnie te emocje, które pozwolą wyjść do ludzi i coś konkretnego im powiedzieć. Żeby pisać, żeby być wiarygodnym i szczerym, musisz przeżywać coś, musisz zbierać doświadczenia. Wiesz, chodzi też o odpowiedzialność za słowo. Musisz być pewny, że właśnie to, co dajesz ludziom wychodzi ci z serca i jest konkretną informacją o „czymś”. Ludzie nie są głupi, i potrafią wyczuć, czy coś jest prawdziwe i szczere. Na tym nam najbardziej zależy. Aby to co było podpisywane Jamal było do końca przemyślane i zrobione w 100% tak jak chcemy i czujemy. Inaczej nie miałoby to żadnego sensu. Trzeba się uzbroić w cierpliwość, słuchać oczywiście opinii ludzi, ale ostateczna decyzja o tym, że właśnie to jest OK należy tylko do ciebie i nie możesz sobie pozwolić na żadne półśrodki. My potrzebowaliśmy na to 5 lat.
Album „Miłość” zaskakuje. Jest bardzo zróżnicowany. Na „dzień dobry” płyty mamy dwa kawałki w stylistyce rockowej, która często pojawia się również dalej. Nie boicie się , że fani Waszych starszych płyt mogą się nieprzyjemnie zdziwić?
To nie ludzie są od wychowywania nas, ale my od wychowywania ludzi (w sensie muzyki Jamal). Nagrywamy, piszemy to co chcemy, nie oglądamy się za siebie, na boki, opinia publiczna w tym momencie jest poza nami. Oczywiście, były rozmowy o tym, że dostaniemy za tę płytę "wpierdol", że będą nas "opluwać" i posypie się całe to internetowe szaleństwo, że "nowy Jamal to gówno". Konkluzja rozmowy była taka: trudno, niech się dzieje co chce, Jamal w tym momencie istnienia jest właśnie taki, takie ma oblicze. Jak chcesz z nami zostać i wędrować z naszą muzyką, zapraszamy, jak nie - droga wolna. O dziwo, jak prześledzisz komentarze odnośnie nowej płyty, to odsetek negatywnych jest chyba mały, a jak już się pojawiają, to większość z nich nie traktuje nas jak "sprzedajne dziwki", a jedynie tyczy się opcji: nie podoba mi się, to nie jest już ten Jamal. W tym wszystkim trzeba też pamiętać o jednym - dojrzewasz, starzejesz się, rozwijasz się i twoi ludzie tak samo, rosną razem z tobą.
Czytając komentarze na temat płyty można spotkać się ze stwierdzeniami, że niepotrzebnie eksperymentujecie z nowymi brzmieniami. Ja odniosłem inne wrażenie. „Miłość” jest dojrzała płytą ukształtowanego zespołu i wydaję mi się, że też do takich słuchaczy ją kierujecie…
"Miłość" kierujemy do wszystkich, bez żadnych wyjątków. Jeśli masz w sobie nutę szaleństwa, nostalgii, lubisz muzę, to zrozumiesz i zaakceptujesz, jeśli nie, to już nie nasz problem. Eksperymenty z nowymi brzmieniami wychodzą same z siebie, przecież każdy z nas słucha muzyki, interesuje się tym, przynosi coś swojego. Bez eksperymentu muzyka byłaby po prostu nudna. Jest to taka dziedzina życia, która pozwala na dużą dowolność i swobodę tworzenia. I to w niej jest niesamowicie fajne
„Jestem szelestem i nie chcę pasować Ci do żadnych ram.” Ten cytat z „Plastikowych kwiatów” mógłby być tytułem Waszej płyty. Czy ten wymowny gest wilka z okładki nie jest przypadkiem kierowany do ludzi, którzy Was zaszufladkowali?
Nie, on nie ma nic wspólnego z szufladkowaniem. Kobieta, głowa wilka, "fuck" to wszystko ściśle nawiązuje do tekstów tej płyty. Chodzi o zestawienie słowa "miłość" ze słowem "fuck". Resztę niech sobie każdy dopisze. Zostawiamy dowolność w interpretacji. Chcesz widzieć tylko ten wymowny gest, proszę bardzo. A może jednak można go jakoś połączyć z miłością?
Czy muzyka, z którą byliście tak kojarzeni - reggae, hip-hop, dancehall, to był tylko przystanek, pewien etap w Waszej karierze? Gdzie podąża Jamal? Jak sami siebie postrzegacie?
Wszystko jest przystankiem na naszej drodze. Rock'n'roll w naszym sercu już dawno się zadomowił i większość z nas jakoś nawet ukierunkował. Przyszedł czas, że oddał pole innym gatunkom, które również dają nam dużo radości i generują wiele świetnych dźwięków. Przy tworzeniu "Miłości" przyszedł czas, aby tego rocka trochę odkurzyć i przypomnieć sobie jak się miało 17 lat, jak wychodziły te wszystkie genialne płyty, kiedy Nirvana pisała swoją tragiczną, ale jakże piękną historię. My sobie osobiście nie wyobrażamy tekstów z "Miłości" ubranych w dancehallowe nuty. I tutaj nie chodzi o kalkulację. Po prostu, bierzesz gitarę siadasz, grasz i śpiewasz - tak jak kiedyś. Zauważ, że całą nową płytę jesteś w stanie zagrać przy ognisku i nawet sobie trochę pośpiewasz przy tym (uśmiech). Jak siebie postrzegamy - w busie twierdzimy, że jesteśmy bandą obwoźnych żuli (uśmiech), na scenie ekipą muzycznych przyjaciół, w życiu prywatnym, coraz starszymi facetami.
Planujecie kolejne klipy? Do jakich numerów możemy spodziewać się teledysków?
Nie wiemy. Zastanawiamy się nad kolejnym singlem z płyty, ale na razie "miotamy się w zeznaniach". Nie wiemy co to będzie, może "Plastikowe....", może "Pocałuj....". Teledyski będą na pewno, my oczywiście chcemy jak najwięcej, ale wiesz jako to jest, budżety małe i pomysłów dobrych bardzo mało. Ale miejmy nadzieję, że wszystko się tak potoczy, że dostaniecie jeszcze dużo dobrego od Jamal, czego sobie i Państwu życzymy z całego serca.