"Wierzę w prawdę muzycznego przekazu"
Kasia Moś
| Karolina Bachorowicz
Kasia Moś - absolwentka Wydziału Jazzu i Muzyki rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach, mająca na swoim koncie współpracę z The Pussycat Dolls i Carmen Electrą, opowiada o swoich muzycznych wyborach i kompromisach, które nierzadko wiodły na kręte i wyboiste drogi, ale dzięki czemu pozwoliły zachować spokój duszy i nie zmącić sumienia utalentowanej artystki.
Oglądając klip do utworu "Break" widzę delikatną kruchą blondynkę, która z manierą faceta podchodzi do baru rodem z filmów country i z impetem wypija szklankę mocnego alkoholu. Konwencja klipu, która ma charakter mocno groteskowy na myśl przywołuje cover kultowego "Boots are made for walking" Jessici Simpson, a sam wokal przypomina mi charyzmatyczną Kendre Morris. Skąd wzięłaś inspirację do klipu?
Owszem wypijam szklankę mocnej, gorzkiej bardzo niedobrej herbaty (śmiech). A tak na poważnie, to gdy tylko nagrałam utwór "Break" pojawiła się w mojej głowie wizja teledysku, potem z Adamem Gawendą i Mateuszem Dziwisem, dopinaliśmy szczegóły scenariusza. Na pewno natchnieniem dla obrazów jakie pojawiały się w mojej głowie, były westerny, chciałam żeby ten klip był zrobiony z tak zwanym jajem. Szczerze przyznam, że nie znam twórczości Kendry Morris, ale nadrobie zaległości (śmiech).
W jednym z marcowych wywiadów pokusiłaś się o stwierdzenie, że najbardziej interesują Cię projekty ambitne. Czy mogłabyś sprecyzować do dokładnie kryje się za tymi słowami?
Projekty ambitne to te, z których wyniosłam inny rodzaj wrażliwości, nauczyłam się najwięcej, które na stałe zakorzeniły się w mojej głowie, takimi właśnie były "Pasja wg. Św. Marka", czy "Król Lear" Pawła Mykietyna.
Na stronie poświęconej swojej twórczości piszesz, że droga którą wybieramy, jeśli bywa bardziej wyboista i mniej kolorowa to właśnie wtedy tak naprawdę ma moc doprowadzenia nas do celu. Czy na ścieżce Twojej kariery pojawiły się już jakieś przeszkody? Jeśli tak to w jaki sposób stawiłaś im czoła?
Swoją przygodę ze śpiewem zaczęłam już jakieś 12 lat temu, swój pierwszy koncert zagrałam gdy miałam 16 lat , od początku starałam się działać tak, aby być w zgodzie ze sobą. Po drodze odrzucając parę propozycji współpracy, potem w chwilach smutku i powątpiewań w sens obranej drogi, które jak każdy z nas niejednokrotnie przeżywałam, zastanawiałam się, czy dobrze postąpiłam, może inna decyzja pozwoliła by mi być w innym miejscu swojej "kariery". Potem zwykle dochodziłam do wniosku, że chodzenie na duże muzyczne kompromisy, to byłoby oszustwo, to nie byłabym ja, zaistniałabym na chwilę, a może wcale, a ludzie wyczuli by fałsz. Wierzę w prawdę muzycznego przekazu, wierzę, że odbiorcy wyczuwają kiedy artysta, muzyk, wokalista jest prawdziwy i tylko wtedy taki artysta ma szanse pozostać w mentalności ludzi na długie lata.
Jak stawiam czoła przeszkodą... po prostu wierzę, że wszystko ma jakiś sens, dzieję się po coś, nie byłabym tą samą osobą gdyby nie to co przeżyłam, przeżycia wykształcają nasz charakter są żniwem dla wartości jakie wyznajemy i w jakie wierzymy.
Współpracowałaś z gwiazdami światowej estrady. Jest wśród nich Robin Antin - choreografka i założycielka babskiego girlsbandu The Pussycat Dolls. Nie jest Ci też obca kolaboracja z prowokującą Carmen Electrą. Czego nauczyło Cię to doświadczenie?
Przede wszystkim, większej wiary w siebie, współpraca z dziewczynami z The Pussycat Dolls Burlesque Review otworzyła moją głowę, moją psychikę, wzmocniła poczucie własnej wartości.
Słuchając utworu "Zatracam się" doszukuje się inspiracji zespołem HIM, jeśli chodzi o powtarzające się riffy. Czy to słuszne spostrzeżenie? Tym razem pozwolę sobie te pytanie skierować do panów, którzy odwalają kawał dobrej roboty na takich instrumentach jak perkusja, gitara basowa i fortepian.
Kompozytorem "Zatracam się" jest mój brat Mateusz, który w zespole gra na skrzypcach oraz śpiewa. Piosenka powstała parę lat temu, teraz trzeba było tylko ten utwór zaaranżować i tu Mati razem z Mateuszem Kołakowskim wykonali kawał dobrej roboty.
My wychowywaliśmy się na muzyce Michaela Jacksona, Skunk Anansie, czy Take 6 oraz na klasyce, zespół Him jest nam mniej znany. Mam ogromne szczęście, że mogę współpracować z tak wybitnymi instrumentalistami, którzy przy okazji są normalnymi, dobrymi ludźmi, a to dla mnie jest bardzo ważne.
Jak opisuje siebie w trzech słowach Kasia Moś?
Staram się być wierna swoim zasadom i ciągle nad sobą pracować.
Czego życzysz sobie w nadchodzącym roku? Czy pozwolisz sobie na "Break", tak jak sugerują słowa piosenki i wrzucisz na luz, czy raczej planujesz postawić na ciężką pracę?
Chciałabym potrafić bardziej doceniać każdy dzień, zwyczajnie cieszyć się chwilą.
Nie chcę przerwy, lubię mieć zaplanowany czas i chcę dalej "ciężko" pracować, bo to sprawia mi ogromną radość, a co łatwo przychodzi ...