
?Żyjemy w czasach, kiedy każdy musi pokazać więcej?
Maciej Głębocki (Audioriver)
| Nicole Piotrowska
Złaknieni wrażeń, stęsknieni dobrej muzyki i gwaru, odliczamy dni do festiwali. Z tyłu głowy wydeptujemy już drogę pomiędzy scenami i harmonogramem letnich wieczorów, których ścieżką dźwiękową będą ukochane brzmienia. A gdyby tak cofnąć się w czasie i zastanowić, przed jakim wyzwaniem stanęli organizatorzy festiwali zaledwie 3 lata temu? Co zmieniło się w Audioriver od czasu wybuchu pandemii, czego możemy spodziewać się w tym roku? O tym porozmawiałam z Maciejem Głębockim - osobą odpowiedzialną za komunikację płockiego Audioriver.
Zaczniemy od samego początku, czyli wielkiego powrotu! Po trzech latach przerwy, w końcu możemy spodziewać się festiwalu w pełnej odsłonie. Od strony organizacyjnej było to dla Was bardziej stresujące czy ekscytujące? Z jakimi wyzwaniami musieliście się zmierzyć?
Na pewno stresujące, ale zdecydowanie bardziej ekscytujące. Nasz nietypowy rytm pracy przełożył się na to, że w pierwszej chwili, gdy musieliśmy przełożyć festiwal, nie wiedzieliśmy co się wydarzy. Czym się będziemy teraz zajmować? Jak długo to potrwa? Nasuwało się pytanie - co dalej? Po paru dniach otrząsnęliśmy się po tych smutnych wiadomościach i stwierdziliśmy, że musimy to przeczekać. Wykorzystać ten czas. Tak właśnie powstały dwa projekty - #audiorivergoesgreen oraz Audiohome: #jesteśwdomu. Z tego co obserwowaliśmy, część festiwali całkowicie wstrzymała jakąkolwiek komunikację i działania. My spróbowaliśmy zrobić coś innego, nie na płaszczyźnie muzycznej, bo na to nie mogliśmy sobie pozwolić. Jednak mimo całej ekscytacji, przed każdą edycją zawsze towarzyszy nam stres. Po tych trzech latach, nikt nie wiedział, czego się spodziewać. Ostatnie dwa lata sporo kosztowały całą branżę i świat kultury. Mnóstwo osób musiało zająć się czymś innym, czasami nawet przebranżowić. Jeśli chodzi o nas, organizowanie festiwalu na taką skalę to zawsze pewna sztuka improwizacji i pracy na żywym organizmie. Tym bardziej teraz, bo za naszą wschodnią granicą wciąż trwa wojna, która dotyka tak wielu osób. Zmieniła się też sytuacja gospodarcza.
Inflacja szaleje.
Dokładnie. Odczuwamy to w życiu codziennym, a przy organizacji festiwalu tym bardziej. Niezależnie czy jest to Polska, czy inny kraj Europy, honoraria artystów muszą być zapłacone w euro, a kurs tej waluty w ostatnich miesiącach mocno się zmieniał. Wzrost cen przekłada się też na wyższe koszty produkcyjne i logistyczne.
Poruszyłeś wątek, o którym kompletnie nie pomyślałam. Dla mnie, uczestniczki, festiwal jest albo go nie ma. W Waszym przypadku lockdown był całkowitym odcięciem od pracy. Co z zaplanowyanmi bookingami, które trzeba było poprzekładać? Co z artystami, którzy mieli zaplanowane inne wyjazdy? To ogromne przedsięwzięcie organizacyjne.
Myślę, że nikt z branży do końca nie wiedział co należy w takiej sytuacji robić. Z jednej strony zakładaliśmy, że to może trochę potrwać. Z drugiej musieliśmy być gotowi na powrót w kolejnym możliwym terminie i pracować w normalnym rytmie. Znacząca większość artystów została przełożona na kolejny rok i była to tendencja zauważalna na całym świecie. Ostatecznie, około 60-70% tegorocznego line upu to artyści zabookowani dużo wcześniej. Jednak wszystkie te procedury nie były proste. Tym bardziej, że po przerwie stawki urosły. To już nie jest rzeczywistość z końcówki 2019 roku.
Przed nami ponad 100 artystów, jednak dobrze wiemy, że nie jesteście w stanie zadowolić każdego. Na pewno pojawiają się malkontenci. Jak komunikacyjnie sobie z tym radzicie? Wrzucacie na luz czy jednak jest to temat, który powoduje pewne poruszenie?
Staramy się zachować zdrowy rozsądek i dystans. Każdy nasz wybór może doprowadzić do dwóch sytuacji. Albo komuś się spodoba, albo się komuś nie spodoba. Przecież każdy ma swój gust. Wyjściem z tej sytuacji jest obszerność line upu i mnogość scen. O danej godzinie może pojawić się nawet 3 czy 4 artystów, pomiędzy którymi trzeba będzie dokonać wyboru. Taki jest urok dużych festiwali. Choć oczywiście zdarzają się komentarze, w których zarzuca się nam, że jeśli nie zaprosiliśmy tego lub innego wykonawcy, to nie liczymy się z opinią innych. Nie wszyscy być może rozumieją, że są czynniki niezależne od nas. Czasami data festiwalu może akurat nie pasować w organizacji trasy koncertowej, a całe lato jest tak gorącym okresem, że większość czołowych artystów jest porozrzucana po całym świecie i nie jest możliwe, aby ktoś danego dnia zagrał w Chicago, a następnego u nas. Wtedy pracujemy nad nową koncepcją i zaproszeniem innego interesującego wykonawcy. W naszej pracy najważniejsze jest właśnie to, żeby liczyć się z opiniami publiczności i spełnieniem ich oczekiwań.
Dla nich to wszystko jest organizowane.
To oni tworzą ten festiwal! My zapraszamy artystów, produkujemy całe wydarzenie i przygotowujemy je tak, aby każdy mógł poczuć się u nas bezpiecznie i swobodnie. Jednak to, co wydarzy się w środku i jaka atmosfera będzie panować na miejscu, zależy od osób uczestniczących festiwalu.
No właśnie - organizacja. Widziałam informacje o nowych dekoracjach, dodatkowej scenie. Nadchodząca edycja będzie jubileuszową. Czy w związku z tym możemy spodziewać się niespodzianek, czy wszystkie karty zostały odkryte?
Zawsze przygotowujemy niespodzianki, ale czas i różne czynniki weryfikują, w jakim stopniu uda nam się je zrealizować. Uważam, że fajnie jest zaskakiwać, choć oczywiście nie ze wszystkim możemy tak robić. Na razie nie odważyliśmy się sprawdzenia tego, ile osób przyjechałoby na Audioriver, gdybyśmy nie ogłosili line-upu. Design festiwalu zmierza coraz bardziej w kierunku klimatu Sun/Day, czyli trzeciego dnia Audioriver. Chcemy postawić na większą ilość dekoracji i instalacji artystycznych, tworzyć jeszcze bardziej przyjemną przestrzeń. Co ważne, zmieniając oprawę festiwalu trochę mniej szkodzimy środowisku. Aby ograniczyć wykorzystywanie energii elektrycznej, używamy naturalnych, często ręcznie wykonanych elementów. Jeśli chodzi o kolejne nowości, to na terenie plaży pojawi się nowa scena, na której wystąpią artyści reprezentujący i wspierający społeczność LGBT+. To część naszego manifestu, wobec tego, ile złych rzeczy dzieje się w kraju pod kątem nietolerancji i wykluczeń w społeczeństwie. Ponadto, bardzo cieszy nas to, że Sun/Day będzie jeszcze większy, już teraz wszystkie karnety na to wydarzenie zostały wyprzedane.
Dobrze to słyszeć. Szczególnie, że dla wielu z nas muzyka to większe doświadczenie niż sam dźwięk. Zmiana dekoracji wprowadzi je na inny poziom. Idziecie mocno w kierunku ekologii, o którą też chciałam zapytac. Po jednym z ogromnych europejskich festiwali mignęła mi w sieci relacja jednej z influencerek, która zwróciła uwagę na zatrważająca liczbę plastikowych, jednorazowych kubków wyrzucaną każdgo dnia. Same dekoracje również niejednokrotnie są wyrzucona tuż po zakończonej edycji. To tak naprawde produkcja śmieci na masową skalę. I tu pojawia się Was projekt #audiorivergoesgreen. Opowiedz o nim coś więcej.
Zmiany w tym zakresie zaczęliśmy wprowadzać już parę lat temu, gdy zrezygnowaliśmy ze wszystkich jednorazowych materiałów reklamowych, takich jak banery, flagi czy balony. Wadą - a dla niektórych oczywiście zaletą - tego typu produktów jest to, że bardzo łatwo je wyprodukować stosunkowo niższym kosztem. Jednak potem wszystkie te rzeczy trafiały do śmietnika. Kolejnym krokiem, już w 2019 roku, była zmiana kubków na wielorazowe oraz segregacja odpadów na terenie festiwalu. Za punkt honor postawiliśmy sobie to, aby na kolejną, czyli tę edycję, zrobić jeszcze więcej. Tu na pomoc przyszła absolutna ekspertka - Jagna Niedzielska. Wspólnie z nią tworzymy listę zmian, które należy wprowadzić na najbliższej edycji i w kolejnych latach.
Nie będę Cię ciągnąć za język i poczekam cierpliwie, ale chciałabym zapytać o jeszcze jedną rzecz. Wspomnieliśmy o tym, że produkcja jednorazowych materiałów jest niezwykle prosta, a co za tym idzie, mało kosztowna. Jak to wygląda w przypadku recyklingu czy upcyclingu? Mniej świadomym odbiorcom może się wydawać, że to nic nie kosztuje. W rzeczywistości musicie opłacić pracę osób, które wszystkie te dekoracje i materiały przygotują, stworzą koncepcję. Nie widzimy tego, a warte jest znacznie więcej niż sama produkcja. Czy to nie stanowiło dla Was kolejnego wzywania, w szczególności pod kątem sytuacji gospodarczej?
Wydaje mi się, że mało osób ma świadomość, że rozwiązania ekologiczne kosztują znacznie więcej niż te “jednorazowe”. Wprowadzenie ich to dla nas kolejny koszt, czas i praca zespołu. W 2019 roku planowaliśmy postawić na Festiwalu ogromny beczkowóz, a w ostatniej chwili okazało się, że w promieniu 100 km od Płocka brakuje takiego, z którego można czerpać wodę zdatną do picia bez przegotowania. Ostatecznie stworzyliśmy dwa mniejsze stanowiska, ale takie utrudnienia na ostatnią chwilę bywają frustrujące. Zrezygnowaliśmy też z druku książeczek festiwalowych, które, pomimo że są super pamiątką, na przestrzeni lat generują ogromne ilości papieru, a dodatkowo zaśmiecają otoczenie.
No właśnie, otoczenie. W Płocku nie bywam zbyt często, ale nie da się ukryć, że na czas Audioriver zmienia się on nie do poznania. Nie dość, że zaadaptowana jest cała strefa wokół Wisły, to tak naprawdę festiwalem żyje cała miejska strefa starego strefa starego miasta. Czy trudno zgrać tę infrastrukturę z władzami Płocka? To nie tylko festiwal i knajpy, ale też mieszkania, w których cały czas mieszkają ludzie.
To spore wyzwanie organizacyjne, jednak przez lata wypracowaliśmy sobie system pracy z władzami miasta. Obecny Prezydent, Pan Andrzej Nowakowski również bardzo nas wspiera i czynnie bierze udział w festiwalu. Myślę, że to przede wszystkim trudna praca logistyczna – nasz szef, Piotr Orlicz-Rabiega ma naprawdę sporo na głowie. Zaplanowanie wszystkiego chociażby pod kątem procedur bezpieczeństwa, wymaga pozytywnych opinii służb i dobrej współpracy z różnymi podmiotami. Naszym zadaniem przez lata było również przekonanie do siebie mieszkańców i mam nadzieję, że ostatecznie tak się stało!
No właśnie i tu chyba przechodzimy do clue. Jak to wygląda?
Myślę, że na początku nie wszyscy muszą cieszyć się z tego, że w jednym momencie pojawia się w mieście kilkadziesiąt tysięcy dodatkowych osób. Być może mieszkańcy potrzebowali też nieco czasu, by zauważyć, że festiwal sprzyja miastu. Warto spojrzeć na to z kilku perspektyw. Z jednej strony, mamy aspekt promocyjny – za sprawą komunikacji Audioriver, Płock pojawia się w tysiącach publikacji w mediach szerokiego zasięgu. Z drugiej, mamy aspekt finansowy. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego kilka lat temu opracowało raport, z którego wynikało, że każda złotówka zainwestowana w festiwal to ponad 8 zł, które wraca do kasy Płocka. Festiwalowicze korzystają z usług lokalnych przedsiębiorców – mówimy tu o osobach oferujących noclegi i usługi transportowe, restauratorach czy właścicielach sklepów.
Znalezienie noclegu graniczy z cudem.
Poza wszystkimi plusami, które daje nam Płock i tym, że całe miasto żyje festiwalem, dużym minusem jest brak wystarczającej bazy noclegowej. My sami mamy z tym problem, a co mają zrobić w tej sytuacji osoby, które po prostu chcą przyjechać, pobawić się i przespać w spokojnym otoczeniu? Patrząc całościowo, to chyba jedyny element, który stanowi utrudnienie. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że poza Audioriver i kilkoma innymi dużymi eventami nie ma w Płocku zapotrzebowania na tak rozwiniętą infrastrukturę hotelową. Wszystko zależy od perspektywy.
A czy po tych 10 latach spędzonych przy organizacji Audioriver wyobrażasz sobie festiwal w innym mieście? Domyślam się odpowiedzi,ale chcę poznać Twoje zdanie.
To już musiałby być inny projekt. Audioriver nierozerwalnie związany jest z Płockiem. My, organizatorzy, ale pewnie również nasza publiczność, mamy zakodowane w głowie, że festiwal odbywa się w tej lokalizacji i w tym mieście.
Pozostając zatem w temacie przestrzeni, chciałam zapytać o Audiohome. Na festiwale jeżdżę od dawna i ta kwestia bezpieczeństwa - tłumu, używek, kradzieży - zawsze jest istotnym czynnikiem.Czym jest projekt #jesteśwdomu?
Koncepcja tej strefy niesie za sobą cztery główne zadania. Pierwsza daje możliwość podejścia z każdym pytaniem natury organizacyjnej, na które odpowie przedstawiciel naszego teamu. Drugie to pomoc w sferze psychologicznej. Na miejscu czekać będą specjaliści gotowi do rozmowy z każdym, kto będzie tego potrzebował. Trzecie to reagowanie na problemy związane z samopoczuciem fizycznym na festiwalu. Nie tylko w strefie, ale na terenie całego festiwalu, wyznaczyliśmy zespoły wolontariuszy z Fundacji Edukacji Społecznej, które wszelkie problemy będą zgłaszać do służb medycznych. Dzięki swojemu doświadczeniu doskonale wiedzą, jak reagować w różnych nietypowych sytuacjach. Dodatkowo, jeśli ktoś po prostu zechce chwilę odpocząć i uciec od tłumu, to Audiohome stanowi idealne miejsce. Ostatnim, nie mniej ważnym aspektem będzie ten edukacyjny. Na uczestników Audioriver czekać będą przedstawiciele wielu innych fundacji, którzy odpowiedzą na pytania i przekażą swoją wiedzę na tematy związane z nietolerancją, wykluczeniami i bezpieczeństwem.
Cieszę się, że poruszyłeś temat edukacji. Odnoszę wrażenie, że festiwale to już nie tylko muzyka. Oczekuje się czegoś więcej, a organizatorzy wychodzą temu naprzeciw. Oprócz koncertów szukamy walorów edukacyjnych, społecznych, kulturalnych.
Zawsze chcieliśmy mocno wyrażać wartości, które stoją za festiwalem, ale nie zawsze były ku temu możliwości. Jednak w końcu przyszedł moment, gdy mamy nie tylko przestrzeń, ale i narzędzia by pokazać coś więcej. Chcemy i powinniśmy wyrażać stanowisko w sprawach, które tego wymagają. Nawiązując do ekologii czy projektu Audiohome - to tylko wierzchołek góry lodowej. Chcemy wykorzystać nasze zasięgi, by przekazywać wiedzę przez cały rok. Oczywiście nadal pamiętamy o tym, że dajemy ludziom wolny wybór. Jeśli ktoś przyjeżdża na Audioriver tylko dla zabawy, to jest to super. Jeśli jednak możemy dać komuś pole do dialogu, to czemu z tego nie skorzystać? To ludzie sprawiają, że ten festiwal jest czymś więcej. Od lat mamy wokół siebie ogromną, lojalna społęczność, dlatego uważamy, że to co robimy, może mieć pozytywne skutki.
No dobrze, w takim razie na sam koniec, wchodząc już w festiwalowy klimat. Co poradzisz osobie, która nie wie, jak znaleźć się w kilku miejscach jednocześnie?
Bardzo dobre pytanie! Jeśli pojawia nam się dylemat pomiędzy artystami, których widzieliśmy, a tymi, których nie widzieliśmy, to wybrałbym tego nieznanego. Jestem wielkim fanem odkrywania nowych rzeczy na festiwalach. Nie mieć żadnych oczekiwań i miło się zaskoczyć? Świetnie uczucie. Zatem odkrywajmy.
fot. Ania Muehlan
Galeria












