
Klasyfikcja? Nie stwiedzono
Małe Miasta
|
Małe Miasta, czyli dwa „M”, które tworzą Mateusz Holak i Mateusz Gudel to duet wokalno-producencki, który naprawdę ciężko sklasyfikować. Na swoim debiutancki krążku „Koń”, gdzie bawią się elektroniką i hip-hopem, zaprosili do współpracy m.in. Taco Hemingwaya, Palucha czy Klaudie Szafrańską. Bawią się brzmieniami, a że wychodzi im to ponadprzeciętnie, to koniecznie musieliśmy ich złapać. Rozmawialiśmy z pierwszym „M”, czyli Mateuszem Holakiem.
Kiedy pierwszy raz zapoznałem się z Waszą muzyką, zacząłem się zastanawiać, czy wytwórnia Odd Future (label, który wypromował Tylera the Creatora i Earl Sweatshirt) nie zaczęła promować polskich artystów. Jak odnosisz się do muzyki tych artystów?
No wiesz. Można powiedzieć, że Tyler to jest taki artysta, od którego zaczęła się nasza jakaś nić porozumienia między mną a Mateuszem. Wiesz, z różnymi muzykami rozmawia się o różnych muzykach, ale kiedy dochodzi się do wniosku, że ulubionym raperem jest ten sam koleś, to już wyraźny sygnał, aby coś porobić razem.
Jak się poznaliście z Mateuszem?
Chodziliśmy razem do szkoły, kilka razy spotkaliśmy się na domówkach jakichś. Po dojściu do tego, że Mateusz jest producentem i muzykiem, doszło na czacie do wymiany poglądów na temat muzyki.
Mało który polski zespół ma tak wyrazisty image jak Wy. Skąd się wziął Wasz pomysł na styl?
Właściwie pomysł jest czymś z jednej strony naturalny, a z drugiej strony sklejony z Mateuszem. Kiedy poznałem Mateusza, to miał zasadę, że nie ubierał innych rzeczy niż czarne. Ja ubieram się bardzo różnie. W sumie podchwyciłem to i zaproponowałem Mateuszowi, żebyśmy poszli w tą minimalistyczną, czarną stylówkę. Skoro on nie ma innej opcji (śmiech), a z drugiej strony, to nam się bardzo graficznie skleja się z tym co zrobiliśmy - na przykład z logo. Myślę, że w muzyce też się można tego doszukać, takiego projektowego, prostego myślenia o nas, o zespole.
Wytwórnia Alkopoligamia zmieniła nieco swój profil wydając Wasze wydawnictwo. Jak w ogóle doszło do Waszej współpracy?
Nasza współpraca zaczęła się, kiedy zaprosiliśmy Mesa na naszą płytę. No i jakby długo po tym, jak nagraliśmy z nim wspólny utwór, jakoś tak stało się, że wylądowaliśmy bez wytwórni. Rozglądaliśmy się się za wytwórnią, która wydałaby naszą płytę. No i takim naturalnym sposobem dotarcia do Alkopoligami było zapytanie Mesa. Mes od razu wyraził zainteresowanie, wysłaliśmy demówkę do wszystkich chłopaków, bo Alkopoligamia to już jest dużo większa grupa niż tylko trzy osoby. Spotkaliśmy się i okazało się, że to jest to.
Co chcecie przekazać swoimi tekstami? Brzmią one nieco, jakby Thom Yorke z Radiohead spotkał polskiego odpowiednika Nasa z okolic "Illmatic".
Ale połączenie, ciekawe czy by się dogadali(śmiech). Kurczę, to jest trudne pytanie, bo jak pytasz się tak holistycznie o teksty, to ja niewiele mogę ci powiedzieć w sumie. Każdy tekst jest o czymś innym. Wydaję mi się, że krążą one wokół bardzo prostych problemów, takich związanych z życiem w dużym mieście, z dystansem do siebie, bo też staramy się jakoś omawiać takie rzeczy. No i to tyle.
Jak dużo "kumki" jest w "miastach"?
Przewrotne pytanie, bo w sumie to można byłoby powiedzieć, że 100%, bo ja pisałem wszystkie piosenki „kumki”. Z jednej strony myślę, że jakby tak spojrzeć na to od strony produkcyjnej, to zespół Małe Miasta raczej w założeniu, to zupełnie coś innego, niż Kumka Olik. To był zespół popowy, który bardzo się zmieniał, a Małe Miasta to jest zespół raczej alternatywny, który trzyma się jakiejś takiej wypracowanej stylówki. Więc w sumie produkcyjnie nie ma wiele wspólnego, ale muzycznie ma na pewno bardzo dużo.
Jak się układa współpraca między wami? Często jest tak, że macie osobny koncept na Małe Miasta, czy raczej podzielacie swoje wizje?
Bardzo często jest tak, że działamy na takim konflikcie, który obydwaj możemy sobie oswoić. To znaczy, ja z Mateuszem bardzo często się nie zgadzamy, ale każdy z nas potrafi już wyciągać z tych nieporozumień niezgodności, coś co jest ostatecznie interesujące. Generalnie są starcia, ale raczej dążą do tego, żeby wszystko w muzyce się zgadzało. W ogóle ostatnio rozmawiałem z Mateuszem, że na początku wkurzaliśmy się, były takie momenty, w których on blokował jakieś moje pomysły, a ja jego. Teraz w sumie, już ostatnio zaakceptowaliśmy, że jak ktoś blokuje czyjś pomysł, to znaczy, że coś z tego się urodzi.
Polska scena muzyki alternatywnej przeszła długą drogę. Mieliśmy „Ściankę”, „Cool Kids of Death”, ale czy sądzicie, że polski słuchacz, zarówno ten alternatywny, jak i mainstreamowy, jest gotowy na rodzaj muzyki grany przez Was?
Chciałbym powiedzieć, że tak, że jest gotowy, ale wydaje mi się, że po takiej ogólnej percepcji wydaje mi się, że my mamy taką wartość, która jest przyswajalna nawet przez takich ludzi, którzy nie są fanami alternatywnej muzyki i wydaje mi się, że to jest też takie podejście do muzyki alternatywnej, którego jest stosunkowo mało. Jakby tak jak mówisz, są te zespoły z korzenia „Ścianki”, z tego „Sissy Records” i tych wszystkich takich zespołów pochodzących z gitarowej strony, a my tak naprawdę bardzo, mocno używamy tych walorów muzyki pop i muzyki hip-hopowej. Dlatego mam wrażenie, że musimy wydeptać własną ścieżkę alternatywną, ale obok tamtej, która już jest jakimś twardym gruntem.
Nie kusiło Was kiedykolwiek, żeby chrzanić całą tę promocję i po prostu w ramach eksperymentu wrzucić materiał do Internetu i zobaczyć co się stanie?
Wiesz co, to jest fajny eksperyment, tylko mam wrażenie, że w czasach nadprodukcji, to na nikim nie zrobiłoby żadnego wrażenia. Jeżeli taki ruch wykonuje jakaś gwiazda, choćby Radiohead, to fani Radiohead sami znajdą ścieżkę do tych nagrań, co ułatwia całą tę sytuację, skraca dystans i tak dalej. My bardzo potrzebujemy tego momentu, w którym zainteresujemy kogoś naszym straganikiem z naszymi rzeczami.
Ok, to na koniec pytanie na rozluźnienie. Wymień swoje ulubione płyty.
Mateusz na pewno wymieniłby jakąś płytę Kanye’go Westa. Pewnie coś „kumki”(śmiech). Nie no, nie będę ściemniał, Mateusz na pewno jak wspomniałem, wymieniłby coś Kanye’go Westa. A ze mną to jest większy problem, bo ja tak bardzo nie przywiązuję się do płyt, jak kiedyś mogło mi się to zdarzyć. Myślę, że mogłaby to być na przykład ostatnia płyta Bobby’ego Womacka, jeżeli chodzi o takie rzeczy, których dużo słucham i mogę słuchać w każdym momencie. Jest też bardzo fajna płyta St. Vincent i Davida Byrne’a, też uwielbiam. Z takich może rapowych rzeczy mógłbym coś wymienić, ale nic mi nie przychodzi do głowy. To też z drugiej strony, takie bardzo przejściowe, ale na pewno z polskich płyt, takich ostatnich, to „Rasmentalism”- zresztą ostatnie dwie płyty. Rasmentalism to też jest bardzo fajny zespół.