
"Wymykamy się szablonom i szufladkom"
Undertape
|
Undertape to egzotyczny owoc świeżości w ogrodzie elektronicznej przewidywalności. Otulający, niczym ciepły koc, wokal Ruty w połączeniu z nowoczesnym brzmieniem wydobywającym się z pod palcy T.Pickera, dopieszczony bębnami, zachęca do zanurzenia się w twórczości artystów po same uszy! Zapraszamy do wywiadu.
Wasza twórczość jest mocno osadzona w brzmieniach deep'owo - house'owych, przy jednoczesnym dawaniu sobie ogromnej swobody w przemycaniu coraz to nowszych, świeższych dźwięków. Rynek muzyki elektronicznej został ostatnio dość mocno zmonopolizowany przez ciężkie, surowe techno. Jak czujecie sie ze swoją odmiennością i czy ten fakt nie tworzy żadnych obaw w Was?
Uważamy, że to, co tworzymy niejako wymyka się jasnym podziałom. Jest to w naszym poczuciu wielka wartość, bo stanowi o naszym własnym "osobnym" stylu. Obaw to nie tworzy, ale z pewnością jest problematyczne, jeśli chodzi o pozyskiwanie dużego grona słuchaczy. Ludzie zwykle wybierają to, co sprawdzone, znane. My wymykamy się szablonom i szufladkom. I jesteśmy z tego faktu dumni. Liczymy na to, że nasza oryginalność zostanie dostrzeżona in plus i przysporzy nam nowych fanów.
Abstrahując od samej twórczości muzycznej pragnę nawiązać do strojów, które zaskakują ekscentryzmem i są bardzo przemyślane. Kto stoi za tym pomysłem?
Dziękujemy! Miło to słyszeć. Tak, to wynik spójnej koncepcji, jaką chcemy kreować robiąc Undertape. Białe stroje z kapturami i naszytymi na nie kasetami to nawiązanie do nazwy grupy. Biel ubrań z kolei, to zabieg umożliwiający "wyświetlanie" na nas samych wizualizacji ubarwiających koncert, co daje dodatkowy efekt sceniczny. Ja zęby zjadłam na teatralnej alternatywie (wokalistka Undertape była aktorką i reżyserem własnego teatru BEZ VAT, przyp. red.), co mnie w dużym stopniu ukonstytuowało artystycznie. Stąd uznałam, że należy te doświadczenia przenieść do zespołu. Zresztą obecnie nie tylko stroje kreują nasz wizerunek sceniczny i budują tak ważną podczas koncertu atmosferę. Używam też różnego rodzaju rekwizytów i staram się nimi opowiadać pewne historie. Tworzy się w ten sposób multumedialne widowisko, które w zamiarze ma być ciekawe dla widzów/słuchaczy.
W jednym z wywiadow przyznaliscie, że czesto przyjaciele proszą Was o muzykę "do biegania" lub "do auta". Jak zaopatrujecie się na fakt, że Wasza muzyka towarzyszy ludziom w tzw. prozie życia?
Bardzo nas to cieszy! To oznacza, że to, co robimy jest ludziom bliskie na co dzień, a nie tylko od święta.To dobry znak, że ktoś odbiera w ten sposób naszą twórczość.W końcu po to tworzymy, aby ludzie mogli słuchać w każdym wybranym momencie dnia.To także oznacza, że fajnie wpaść nie tylko na koncert Undertape, ale że jest to na tyle nienudna muza, że także na jakimkolwiek nośniku ktoś ma ochotę ją sobie załączyć robiąc cokolwiek...
Jakie różnice jesteście w stanie podać między pracą nad "Our Time" a berlińską epką?
Pytanie trudne! Nie było osobnej pracy. Nie było sztywnych podziałów. Dosłownie jeden utwór - zresztą tytułowy z epki "Unreal fantasy"- jest takim nowszym, świeższym, zrobionym typowo pod to wydanie. Ponieważ początkowo było tak, że chcieliśmy wydać "Our time", na którym miały się znaleźć wszystkie nasze dotychczasowe utwory, także te,jakie są jednak na epce. Ostatecznie jednak zapadła inna decyzja. Gdy już wiedzieliśmy, że Alexander - nasz berliński wydawca, chce wydać tylko kilka utworów, zdecydowaliśmy, że powstaną dwa wydawnictwa.
Różnica więc jest tylko taka, że niejako pod berliński materiał klimatycznie próbowaliśmy się już wpasować z nowszym utworem. Bo trzeba przyznać, że epka jest już bardziej spójna. Z kolei "Our time" stanowi podsumowanie długiego okresu czasu (ponad dwóch lat) działania zespołu, kiedy to dopiero tworzyliśmy własny styl i język muzyczny.
Czy podczas wspólnego grania koncertów macie w pamięci jakąś sytuacje, która totalnie Was wzruszyła?
Z pewnością miłe było, gdy po jednym z koncertów podszedł do nas pan pod pięćdziesiątkę i mówi tak: "Powiem tak, jak długo na tym świecie żyję, nigdy po koncercie żadnej płyty nie kupiłem, ale Wy byliście tak świetni, że kupię!". Natomiast była jedna wzruszająca dla nas sytuacja, gdy graliśmy jeszcze jako duet (Marta i Tomek przyp.red.). Na konferencji Audioriver w Krakowie oceniano nasz utwór, właśnie "Our time". W jury był m.in. Ali ze znanego na całym świecie duetu Tiefschwarz. Powiedział wiele pozytywnych, poruszających rzeczy o tym utworze. Usłyszeliśmy też na koniec całej dyskusji od Łukasza Napory, że "Może czeka nas kariera międzynarodowa". Nie wiemy, czy to był żart, ale jeśli nawet, to gdyby stał się rzeczywistością bylibyśmy wniebowzięci i chętnie pokazalibyśmy język Łukaszowi, jak niegrzeczne dzieciaki!
Galeria

