Tworzył od dziecka, jako dorosły skręcił w marketing. Jakiś czas temu postawił wszystko na jedną kartę i wrócił do sztuki. Wszystko wskazuje na to, że ten transfer się udał, bo już otworzyły się drzwi do polskich wystaw i europejskich ścian. W przerwie od pracy nad nowymi projektami na 2022 roku, przemaglowaliśmy poznańskiego artystę Szymona Hołubowskiego. Oto, co nam wyznał.
Porzuciłem marketing, ale wiedza została i przydaje się codziennie. To media społecznościowe oraz e-commerce pomogły mi zacząć sprzedawać pierwsze obrazy… i tak jest do dzisiaj. Marketing internetowy pozwala dotrzeć do klientów w każdym miejscu na ziemi, bez wychodzenia z pracowni.
Pandemia? Odebrała mi możliwość spotykania się, rozmów na żywo i obserwowania ludzi, z czego czerpię inspirację. Sztuka została zamknięta w wirtualnym świecie i wymogła na nas pewne rozwiązania i pokazanie się w zupełnie nowy sposób.
Podczas tworzenia trzeba pozbyć się konwenansów i uwolnić umysł od znanych norm. Staram się łączyć kilka technik i różne farby na jednym obrazie. Zazwyczaj zaczynam od farb akrylowych, ale w detalach lubię używać olejnych, które wydają mi się bardziej „plastyczne” w dopracowywaniu detali.
Nakładam farby przy użyciu różnych narzędzi. Pociągnięcie pędzla czy szpachli jest dość proste do przewidzenia, ale gdy weźmiemy coś znacznie większego albo o innej fakturze, efekt jest zaskakujący, a obraz zyskuje „to coś”!
Wyobraź sobie, że masz do dyspozycji tylko emotikony. Których użyjesz, by opisać to, co widzisz?
Każdy mój obraz wyraża inne emocje. Doskonałym przykładem jest cykl wielowymiarowych portretów „Who am I”. Widać w nim, jak wiele twarzy przyjmuje człowiek jednego dnia, w zależności od tego, czego wymaga od nas sytuacja. Inaczej zachowujemy się gdy jesteśmy sami, gdy poddajemy się stresującym sytuacjom, w obliczu zagrożenia, czy też gdy okazujemy uczucia.
W wielu obrazach – szczególnie z tego cyklu – przemycam pozornie nieważne detale. Udało Ci się coś wychwycić? Interpretację zostawiam Tobie.
Bywa, że miewam ulubione zestawy barw w danym dniu, tygodniu, a czasem całym cyklu obrazów. Na ogół jednak wykorzystuję całą paletę, dlatego moje prace są tak kolorowe.
Kolory odgrywają dużą rolę i pokazują nasz nastrój w danym momencie. Często dobieram kolory do tego, jak się czuję, do osobowości albo konkretnej wystawy. Od zawsze chciałem przedstawiać świat w ciepłych barwach. Nawet, gdy jeszcze nie malowałem to byłem przekonany, że każdy z nas ma w sobie dużo do oddania w życiu i może pozytywnie wpływać na swoje otoczenia. Kolory w moich portretach to takie małe części osobowości, które po złożeniu w całość, stanowią o wyjątkowości.
Staram się czerpać inspirację z codzienności i różnych form przekazu, na które trafiam. Gdy nie maluję portretów, lubię malować obrazy abstrakcyjne, wielokształtne, dynamiczne, które oddają mnie samego w danym momencie. Wyzbywam się wtedy ograniczeń, a moja pracownia dosłownie spływa farbą!
Kocham to, co robię. To coś jak małżeństwo – raczej udane, lecz bywają zgrzyty. Zazwyczaj wszystko idzie zgodnie z planem, a jeśli nie, to znaczy, że tak miało być. Bywa tak, że przez tydzień nie wchodzę do pracowni, nie potrafię dotknąć narzędzi, farba „parzy” w dłonie. Bywają też szaleńcze maratony malowania po 20 godzin na dobę. Staram się jednak utrzymać równowagę.
Z uwagi na dużo zmian i pracy związanej z innymi projektami, ten rok obfitował w mniej nowości niż zwykle. Od kilku tygodni intensywnie pracuję nad przyszłym. Będzie dużo obrazów w nowej tematyce. Mam dużo pomysłów, są partnerzy do współpracy. Szukam nowych form i płaszczyzna przekazu, chcę się również otworzyć na od dawna planowaną rzeźbę.
Od najmłodszych lat fascynowała mnie sztuka uliczna. Pierwsze kreski stawiałem na ścianach opuszczonych budynków i starych murach. Do dziś dużo maluję sprejami i lubię przemycać klimat tamtych lat w swoich obrazach. Na nadchodzący 2022 rok planuję coś więcej w tym temacie.