W ostatnim numerze Freshmaga, w ramach cyklu FreshArt ukazał się materiał z Someartem. Jest to artysta od lat związany z Poznaniem, gdzie tworzy oraz prowadzi Galerię Zacnie, która promuje polskich, niezależnych artystów. Someart i jego Friendly Faces możemy spotkać dosłownie wszędzie, od Wildy przez Londyn, aż po Ho Chi Min. Uwielbia podróżować i zostawiać po sobie ślady w postaci swoich prac, które wkomponowują się w miejską przestrzeń. Lubi też czerpać z miejsc, w których bywa i przekładać to na własną sztukę. Sztukę, na którą składają się nie tylko uśmiechnięte twarze na plakatach i wlepkach, lecz również wielkie, skomplikowane murale czy obrazy na płótnach i blachach.
Friendly Faces
Tak, jest to projekt, który towarzyszy mi od 2011 roku. Jest to dla mnie szybka, naścienna wizytówka. Coś, czym jestem w stanie sprawnie „oznaczyć” teren. Zazwyczaj jest to vlakat albo po prostu mała vlepka (naklejka/sticker). W ubiegłym roku powstała już szósta seria i aktualnie to jej najwięcej zostawiam w przestrzeniach miejskich. Są w niej twarze moich znajomych, przyjaciół, osób spotkanych przypadkowo na imprezie i kilka postaci wymyślonych na cele projektu.
Nie tylko twarze
Duża część mojej twórczości skupia się na malowaniu płócien, dużych ścian oraz szkicowaniu w terenie. Kilka lat temu rozpocząłem serię pt. „Pamiętnik Podróżnika”. Dużo szkicuję w trakcie wyjazdów i w ten sposób, na dłużej, zachowuję cząstkę miejsca, w którym jestem. Następnie staram się te wycinki rzeczywistości powiększać do obrazu w wielkim formacie, z zachowaniem prostoty i estetyki małego szkicu. Przyznam, że nie jest to takie proste.
Monochromatyczność barw
Pomysł powstał jeszcze w trakcie studiów i przyznam, że kolor wyeliminowałem z prostych, ekonomicznych przyczyn. Malowanie w monochromatycznej palecie barw było dla mnie na tamten moment po prostu tańsze i dodatkowo wygodniej mi było mniejszą liczbę farb przetransportować do miejsca, gdzie miałem malować. Projektowanie w czerni i bieli rozpocząłem na pustostanach, następnie taki charakter przeniosłem do malarstwa sztalugowego oraz do cyklu Friendly Faces, co pięknie, całą moją twórczość, ukierunkowało do monochromatycznych barw z dodatkiem charakterystycznego złota.
Porsche
Super współpraca i super czas. Bardzo miło było dostać maila od salonu Porsche z Poznania na dzień przed moimi urodzinami. W tym mailu znajdował się PDF przygotowany w sposób, który wskazywał na to, że oni już są zdecydowani na współpracę ze mną. Dlatego potem pozostały nam tylko formalności, no i oczywiście sporo godzin pracy nad projektem. Chciałem do tego wykorzystać nowe główki i dlatego właśnie na tę okazję dokończyłem całą serię Friendly Faces 6.0..Seria ta zawiera 13 postaci, które swoją premierę miały wyjątkowo nie na murach jakiegoś miasta, a na karoserii Porsche Taycan. Lepszej promocji nowej serii nie mogłem sobie wymarzyć. Po pierwszych jazdach próbnych auta, Porsche Centrum Poznań zaproponowało mi wystawę w ich świeżo otwartym Art Corner w budynku ASP w Poznaniu. W taki sposób, w listopadzie 2023 roku, powstała wystawa w przestrzeni ok. 200 m2, poświęcona całemu cyklowi Friendly Faces. Najbardziej dumny jestem z tego, że udało się zrobić 8-metrową oś czasu z opisem wszystkich serii „główek” z dołączonymi iPad’ami, na których wyświetlane były zdjęcia danej serii.
Hiszpański projekt
Lunar Cable Park to projekt, który powstał z pasji do wakeboard’u. Kilku ziomeczków postanowiło zbudować w szalonym miejscu w Hiszpanii wakepark i tak to się kręci od kilku dobrych lat. Bardzo lubię tamtejszy klimat pustyni w północnej części Andaluzji, przez co bardzo chętnie tam wracam. Chłopacy odezwali się do mnie i zaczęliśmy działać jakieś hmm… 5-6 lat temu? Od tamtej pory stopniowo powiększam liczbę moich prac na terenie tego obiektu. Powstają tam różne rzeczy, od małych, dekoracyjnych prac, po projekty na dużych budynkach. Dodatkowo dla teamu riderów pływających pod marką Lunar Cable Park tworzę logotypy i małe, graficzne elementy na stickery i ciuchy. W końcu po pandemii udało nam się wrócić do pomysłu, aby minimum 3 razy w roku wracać do tego miejsca i systematycznie coś domalowywać.
Zostawić ślad po sobie
Zawsze, w trakcie podróży, staram się mieć ze sobą chociażby małe naklejki. Jeśli miejsce w bagażu na to pozwoli, to zabieram też większe vlakaty i klej lub farby. Każde miejsce jest dobre na pozostawienie odrobiny street art’u. Swoje prace uwielbiam wyklejać w Londynie i to właśnie tam swoje premiery miały 2 serie Friendly Faces. Po takich wyjazdach mam sporą dokumentację zdjęciową, którą dzielę się w moich social mediach. Najbardziej cenię sobie interakcje z ludźmi podczas plakatowania. Kiedyś, właśnie w Londynie, znalazłem się w sytuacji, gdzie przypadkowa osoba zaczęła mi pomagać wyklejać naklejki. Stwierdziła, że dosięgnie do jednego znaku drogowego, po czym zaczęła się na niego wspinać. W końcu jej się to udało, przykleiła vlepkę na znak i w międzyczasie zebrała jeszcze publikę w postaci około 10 kibicujących jej osób, również przypadkowych przechodniów. Takich akcji jest sporo i to jest właśnie to co cenię sobie najbardziej w tym co robię. A miejsca bardziej odległe, takie jak np. Wietnam też są super. Zawsze mam ogromną satysfakcję z tego jak ktoś ze znajomych wyjeżdża i w odległych zakątkach globu odnajduje moje prace. To jest naprawdę super.
Galeria Zacnie
W 2023 roku organizowaliśmy ostatnie takie porządne wystawy w tym miejscu. Ubiegły rok był dla mnie bardzo aktywny, od Porsche, poprzez inne zlecenia i kończąc rok dwiema solowymi wystawami (w Poznaniu i w Warszawie w Leonarda Art Gallery). To sprawiło, że bardziej skupiłem się na sobie, a organizowanie wystaw w Galerii Zacnie na chwilę odstawiłem na bok. W tym roku pokazywaliśmy jedynie mix prac, które mamy na stanie w galerii. Dodatkowo na przełomie maja i czerwca tego roku braliśmy udział w Poznan Art Week. W trakcie tej wystawy były zaprezentowane prace moje i Hadaki, ponieważ w miejscu Galerii Zacnie mamy też swoje pracownie.
Londyn
9 sierpnia tego roku robię małą wystawę w Londynie. Osoby zainteresowane zapraszam do śledzenia tematu.
Płótno, ściana czy plakat?
Wszystko po trochu! To zależy od wielu czynników, od pory roku też. Latem uwielbiam spotkać się w większym gronie osób i iść malować np. jakieś pustaki, za to jesienią/zimą lubię ten klimat zamknięcia się w pracowni i malowania na płótnie. Uważam to za duży plus, że nie mam ukierunkowanej jednej ścieżki. Dzięki temu mogę się cieszyć różnorodnością, a wiadomo, że na dłuższą metę jedną rzeczą można się szybko znudzić.
Twórcy, których cenisz
Nie będę wymieniać konkretnych osób, bo nie ma to większego znaczenia. Ludzi, których cenię jest naprawdę całkiem sporo i są z bardzo różnych „kierunków”, a nawet branż. Niektórymi jaram się od lat, a innymi zacząłem od niedawna. U niektórych podziwiam twórczość, innych cenię za podejście do pracy, konsekwencję i zawzięcie w działaniu. Niekoniecznie inspiracją dla mnie są tylko osoby ze świata artystycznego. Myślę, że i tak najważniejsze w tym wszystkim jest robić swoje i cieszyć się z kontaktów z twórcami, których mam dookoła siebie. To z nimi właśnie mam możliwość porozmawiać bezpośrednio i nawzajem motywować się do działania.
Pozdro
Chciałbym podziękować wszystkim osobom, które w nawet najmniejszym stopniu przyczyniły się do mojego rozwoju twórczego. To dzięki mojej zawziętości oraz osobą, które nawet raz dały lajka na IG ta cała twórczość dalej się kreci.