Zdano we FreshArt: „Wszystko da się narysować”

Zdano
13 lis 2022
Marynia Tuliszka-Nowacka

Zdano to multidyscyplinarny artysta-ilustrator, a także freelancer z pasją do kreatywnej pracy artystycznej, magister sztuki – absolwent Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Jego twórczość przenika między innymi przez branżę reklamową, filmową wydawniczą i gamedev, a jego prace możecie znaleźć też na streecie w formie murali, wlep i szablonów. To człowiek wielu misji, a prywatnie mąż i tata dwójki urwisów. Krzysztofa znam od dawna i jest jednym z tych artystów, którzy po pierwsze żyją dla sztuki, po drugie dzielą się sztuką, a po trzecie przeczytajcie sami…

Zacznijmy od początku… Jak to się zaczęło?

Początki swojej twórczości mogę przypisać do końcówki szkoły podstawowej. Byłem tym uczniem, który siedział na lekcji w ostatniej ławce i bazgrał na tyłach zeszytu – nauczyciele tego nienawidzili.
Głównie inspirowali mnie mistrzowie komiksu, tacy jak Todd McFarlane, Simon Bisley, Jim Lee – uwielbiałem rysować super złoczyńców ze świata komiksu, czy też tworzyć własne charaktery i komiksowe historyjki. To były super czasy, ponieważ w każdym osiedlowym kiosku regularnie ukazywały się naprawdę dobre tytuły, takie jak Mega Marvel, Batman, Spawn, Lobo – ogólnie petarda.
Mój starszy brat także kolekcjonował komiksy, więc miałem dostęp do poważnej lektury już jako dzieciak. Często to były komiksy 18+. Jak kiedyś rodzice zobaczyli, co się w nich dzieje, byli stanowczo zaniepokojeni tym, jak mogą one wpłynąć na 10-letni umysł. Teraz gdy sam jestem ojcem, nie wyobrażam sobie, by moje dzieciaki miały dostęp do takich treści w tak młodym wieku – trauma gwarantowana.

TAK WŁAŚNIE DZIEŁA MISTRZÓW KOMIKSU SPRAWIŁY, ŻE RYSUNEK STAŁ SIĘ MOJĄ NAJWIĘKSZĄ PASJĄ, RZEMIOSŁEM ORAZ SPOSOBEM ZARABIANIA NA ŻYCIE.  POMIMO TEGO, ŻE NIE JESTEM TWÓRCĄ KOMIKSÓW, PRZEŁOŻYŁEM TO NA WŁASNĄ ŚCIEŻKĘ TWÓRCZOŚCI.

Czy możesz już stwierdzić, że etapy Twojej twórczości są podporządkowane życiu prywatnemu? Pojawiające się dzieci to zawsze wyzwanie, ale też ogromne pokłady inspiracji.

Jeśli chodzi o etapy twórczości, to śmiało mogę podzielić je na dwa – przed dzieciakami oraz po ich narodzinach. Tęsknię za beztroskimi czasami, gdy całe dni mogłem poświęcać na pracę oraz zajawkę. Zawsze wiedziałem co chcę narysować i jak złapać fajne flow, czerpałem dużo inspiracji z gier oraz filmów animowanych.
Gdy zostałem ojcem, czas na rysowanie a przy tym zarabianie, drastycznie się skurczył. Niemniej jednak, był to również kop niesamowitej energii. Zrozumiałem szybko, że muszę być skuteczny w tym co robię – to co kiedyś zajmowało mi pół dnia, muszę teraz zrobić w godzinę, zachowując przy tym jakość. To najwyższa pora, by przejść na profesjonalizm. Poza tym, będąc szczerym – rysowanie owszem jest moją pasją, lecz jest tyle innych fajnych rzeczy do robienia, że ciężko utrzymać mnie przy biurku.
Wychowanie dzieciaków i rodzina to dla mnie znacznie bardziej wartościowa płaszczyzna niż twórczość – to tutaj muszę być najlepszy i wkładać jak najwięcej czasu i energii. Budowanie relacji, przekazywanie dzieciom wiedzy, a także czerpanie od nich czysto ludzkich wartości, które z czasem możemy zatracić, jest bezcenne. Jedno spojrzenie w ich oczy i wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wykonanie jakiegoś zlecenia czy stworzenie ambitnego dzieła to bułka z masłem.
Dużą rolę odgrywa w moim życiu też sport i bez niego nie byłbym w stanie funkcjonować. Tenis, rolki, deska, boks, koszykówka – jestem tam. Zajmuję się również tworzeniem muzyki i myślę, że wkrótce ten element także wykorzystam w swojej twórczości. Będzie bang!
Podsumowując. Rodzina, sztuka, sport i muzyka doskonale wypełniają cały mój czas w życiu.

Czy z tej sztuki da się żyć?

Da się żyć, tylko trzeba być dobrym i aktywnym twórcą. Nie mówię, że ja jestem dobry, ale na pewno jestem na dobrej drodze. W pracy jestem perfekcjonistą, muszę zadbać o każdą kreskę, wyróżniać się stylem i pomysłami – mowa tu o rysowaniu na potrzeby zleceń zarówno komercyjnych, jak i bardziej personalnych. Wykształciłem swój autorski styl linearny, dzięki któremu jestem rozpoznawalny. Ważne, by być oryginalnym i nie kopiować.
Jeśli chodzi o malowanie obrazów czy też murali, to myślę, że dopiero zaczynam na poważnie wchodzić w tę sferę. Do tej pory traktowałem to bardzo rozrywkowo. Taka sztuka po godzinach.
Paradoksalnie może to być zaleta, ponieważ mam dużą swobodę i dystans do tego co robię w świecie sztuki, a ludzie pozytywnie to odbierają.

SZTUKA POWINNA BYĆ PRAWDZIWYM WYRAZEM TEGO CO CZUJESZ, NIC NA SIŁĘ.

Wielu zna Ciebie z przestrzeni miejskiej, jak się w niej odnajdujesz?

Nie uważam siebie za street-artowca. Jestem rysownikiem. Natomiast przenoszenie swoich prac w przestrzeń miejską, to chyba jedna z najlepszych form zajawki oraz eksperymentowania. Cóż lepszego może być niż polatać nocą i powklejać trochę swoich prac, czy też odbić kilka szablonów. Ma to swój klimat, daje szczyptę adrenaliny, satysfakcję oraz bezpośrednie dotarcie do ludzi. Dopełnia proces twórczy. W swoim otoczeniu mam ludzi mocno zaangażowanych w street-art, więc to im zawdzięczam wkręcenie się w ten temat. Pozdrawiam Dumin, Someart, Eskaer. Na pewno będę aktywny na tej scenie i regularnie odwiedzał coraz to nowe miejsca.

Co słychać w świecie gier i jak tam odnajduje się sztuka?

Gamedev to chyba najwdzięczniejsze połączenie komercji ze sztuką, a na pewno najbardziej kreatywne. Tworzenie światów, postaci, odjechanych pojazdów i scenerii to najfajniejsza forma pracy z jaką się zetknąłem. Im bardziej wymagający projekt, tym bardziej można się wykazać i rozwinąć.
Zżyłem się z branżą gier, gdy dołączyłem do Pyramida Hub – ulokowanej w centrum Poznania kreatywnej przestrzeni zrzeszającej niezależnych twórców gier. Znajdują się tam studia Robot Gentleman, Monster Couch, Blackmoon Design oraz jednoosobowa armia – SOS. To naprawdę super ludzie, którzy tworzą razem niesamowite miejsce. Mam szczęście, że znalazłem się w takim gronie.
Obecnie rynek gier przebija rynek filmowy, a czołowe produkcje zrzeszają do działania najlepszych światowych artystów.
Oprócz tego jestem turbo fanem gier. Mam kilka tytułów, które z pewnością ukształtowały moje wyczucie smaku w sztuce. Teraz spełniam jedno ze swoich marzeń, gdy mogę brać udział w powstawaniu gier i widzieć, jak budowane są na podstawie moich concept-artów. Z pewnością stanowisko concept-artist to jedno z najbardziej pożądanych w tej branży. Polecam.

Multidyscyplinarny – tak bym Ciebie określiła jako twórcę. Co Ty na to?

Trochę się z tobą zgodzę, ponieważ przenikam zarówno przez branżę reklamową, filmową, gamedev, wydawniczą, malowanie murali, itd, itp… Jednak wszystko fundamentalnie sprowadza się do rysunku i każda rzecz, którą tworzę, powstaje w ten sam sposób – otwieram szkicownik i rysuję. Czasem odpalam tablet i tam tworzę szybki szkic koncepcyjny. To właśnie ta umiejętność jest kluczem, bo wszystko można narysować. Lubię tworzyć rzeczy różnorodne, od żywiołowych rysunków z rozmachem, przez linearne ilustracyjne portrety, po wysmakowane estetyczne projekty wydawnicze. Nie potrafiłbym zamknąć się na jedną stylistykę. Dzięki temu mogę działać na wielu płaszczyznach. Niedawno miałem nawet okazję projektować rzeźbę wpisaną w przestrzeń miejską. Strasznie jaram się również animacją poklatkową i jestem w trakcie tworzenia personalnego projektu w tym zakresie. Jest co robić!

Rysun to to Twoje warsztaty rysunkowe. Opowiedz coś więcej.

Przyznam, że Rysun to jedna z najlepszych inicjatyw jaką podjąłem. Zawsze bardzo lubiłem studium postaci, więc na potrzebę rozwijania warsztatu rysunkowego postanowiłem organizować takie zajęcia we własnym zakresie. Pokryło się to z czasem, gdy dołączyłem do Pyramida Hub, dzięki czemu mam do dyspozycji idealną przestrzeń warsztatową. Rysun zrzesza ludzi ze świata tatuażu, street-artu, designu, gamedevu, architektury oraz ilustracji. Takie połączenie tworzy prawdziwą super-grupę. Są z nami również osoby, które dopiero zaczynają swoja przygodę z rysowaniem. Przede wszystkim jest to nasz azyl, odskocznia od codzienności i wspólna inicjatywa, która daje nam swobodę rozwoju umiejętności oraz wzajemnego wsparcia. Nie ukrywam, że dla mnie kobiece ciało stanowi największe źródło inspiracji – jest dziełem sztuki samym w sobie. Szukam w nim kształtów, dynamiki, formy, piękna oraz nuty seksapilu. Mam szczęście oraz przyjemność współpracować ze wspaniałymi modelkami. Zawdzięczam im naprawdę dużo – bez tych sesji nie rozwinąłbym się w takiej mierze jako artysta. Rysunki powstałe na sesjach przekładam także na koncepty obrazów, ilustracje, plakaty oraz niezależne dzieła sztuki – tak dużo dobrego powstaje z jednej inicjatywy.

I na koniec najpiękniejsze pytanie – co dalej? Jakie masz plany i wizje na nadchodzące projekty?

Ostatnie kilka lat dało mi dużo cennych lekcji i skłoniło mnie do wielu zmian, przemyśleń oraz wzbogaciło jako osobę i artystę. Czuję, że osiągnąłem pewną dojrzałość twórczą i jestem gotowy wykrzesać z siebie dzieło, które będzie niosło ze sobą pewne wartości. Pracuje nad ilustracyjnym albumem, wydawnictwem edukacyjnym, przygotowuję nową serię obrazów na wystawę – planów jest dużo. Jednak najbliższym przedsięwzięciem jest odpalenie profesjonalnych kursów rysunkowych, które już niebawem ujrzą światło dzienne. Będzie to naprawdę super opcja dla wszystkich, którzy chcą kształcić się w tym kierunku i rozwijać warsztat wśród doświadczonych twórców. Rysun otwiera swoje wrota! Wszystkich zainteresowanych zapraszam po więcej info na stronę rysun.pl.

Słowo na koniec?

Czasy są jakie są i uważam, że należy skupić się na działaniu, wzajemnej pomocy, dbaniu o relacje oraz formę! Bądźmy silni i zjednoczeni, róbmy sztukę! 5!