Po rybackiej wiosce przyszła pora na powrót do „Langton”. W tej postapokaliptycznej mieścinie nasi bohaterowie napotykają Elsie. Pyskatą ulicznicę, która nie cofnie się przed niczym, dla osiągnięcia własnych celów. Gdy ta dopuści się zuchwałej kradzieży, nasi bohaterowie znajdą się w nieciekawym położeniu.
„Elsie z ulicy” to album ewidentnie bardziej pogodny, niż „Port Cieni”. Kolorystyka nie wchodzi już w tonacje przywodzące na myśl powieści grozy. Przeciwnie, barwny przepych przypomina raczej mistrzowskie plansze Juanjo Guarnido w serii „Blacksad”. Z każdej strony wyzierają dziesiątki postaci. Lekkość z jaką Hermann oddaje niedoskonałości ich fizjonomii oraz dynamikę ruchów budzi najszczerszy podziw.
Podobnie, jak w poprzednim albumie bohaterowie zostają mimowolnie uwikłani w lokalne konflikty. Tym razem nie obeszło się bez sporej dawki namiętności o dość niespodziewanych reperkusjach. Klamrą spinającą obydwa albumy jest postać Milovy. Niepozorna blondynka, która niedawno dołączyła do naszych bohaterów, odegra w tej powieści kluczową rolę.
Po wyprawie do mrocznej, rybackiej wioski Hermann zabiera nas do tętniącej życiem, barwnej metropolii. Z lekkością godną starego mistrza miesza akcję, romans, intrygę i humor tak. Kolejny raz dostarcza nam przygód najwyższej próby. Jestem tą serią absolutnie zachwycony.
Po wyprawie do mrocznej, rybackiej wioski Hermann zabiera nas do tętniącej życiem, barwnej metropolii. Z lekkością godną starego mistrza miesza akcję, romans, intrygę i humor tak. Kolejny raz dostarcza nam przygód najwyższej próby. Jestem tą serią absolutnie zachwycony.
Więcej komiksów na Instagramie: komiksowy_pamietnik
Cena okładkowa: 45,00 zł
Format: 215×290 mm
Liczba stron: 48
Oprawa: miękka
Polski wydawca: Elemental
Data wydania polskiego: grudzień 2023
Data oryginalnego wydania: styczeń 2006
*tytuł nawiązuje do utworu „Tam gdzie kończy się ulica” streetpunkowego zespołu „Zbeer”