Dawno temu, kiedy jeszcze nie istniały rejwy, tresory, manieczki i disco polo, chodziło się na dancingi. Poznaniacy najczęściej bawili się w Moulin Rouge przy Kantaka, WZ przy Fredry oraz legendarnej Adrii, która zniknęła z mapy Poznania dokładnie 10 lat temu. Z okazji okrągłej rocznicy likwidacji kultowego lokalu wspominamy to, co działo się tam naprawdę i to, co wydarzyć się mogło.
Historia pewnego morderstwa
Lokal Adria powstał w drugiej połowie lat 50. XX w. W czasach swojej świetności kojarzony był głównie z dancingami, zadymionymi salami i nie zawsze legalnymi interesami. Spotykali się tam badylarze, rzemieślnicy, alfonsi, panienki, waluciarze i cinkciarze. …szatniarz w takiej knajpie z dancingiem jak Adria to był ktoś. Tu każdy człowiek z obsługi zarabiał grubą forsę na zagraniczniakach, a w szatni dodatkowo goście mogli nielegalnie, za to całkiem bezpiecznie, wymienić swoje dolary albo zachodnie marki na złotówki po bardzo korzystnym kursie – takie zdanie pojawia się w książce „Milczenie jest srebrem”, której autor Ryszard Ćwirlej zabiera swoich czytelników w podróż po Poznaniu lat 80. Bohater powieści Ćwirleja – milicjant Teofil Olkiewicz, prowadzi sprawę zabójstwa prostytutki w toalecie Adrii. W trakcie śledztwa kilkukrotnie odwiedza owiany złą sławą lokal, narzekając na głośną muzykę, wysokie ceny i nowe, kolorowe, ekstrawaganckie szyby zdobiące front budynku restauracji. Adria znajdowała się zaraz obok drogi dojazdowej do Międzynarodowych Targów Poznańskich, dlatego ważny był jej reprezentacyjny, ekskluzywny, a czasem nawet szokujący (tak jak dla bohatera powieści Ćwirleja) wygląd. W 1978 roku budynek przeszedł remont generalny – zaadaptowano pomieszczenia w piwnicach, zamontowano szyby refleksyjne, a ściany wyłożono boazerią. Nad wszystkim czuwał główny projektant wnętrz Andrzej Kapela. Kilka miesięcy później na pawilonie zawisł wysoki na dwa piętra neon „Adria, varietes, dancing, restauracja, drink bar, disco”. – Dotąd nie było u nas tego rodzaju świetlnej reklamy – należy przypuszczać, że choć dla niektórych neon to kontrowersyjny – większości zaimponuje – w tekście poświęconym przygotowaniom miasta do czerwcowych Targów.
Tańce, hulanki, swawole
Ważną częścią działalności Adrii była organizacja dancingów. W Kronikach Miasta Poznania znajduje się krótka wzmianka o tych tanecznych wydarzeniach: W 1964r. roku Adria wprowadziła tzw. czwartki obywatelskie, czyli wieczory taneczne przy starych melodiach, takich jak „Miłość ci wszystko wybaczy”, „Mała Kobietko, czy wiesz”, których dodatkową atrakcją były konkursy na strój z epoki. Bardzo pozytywnie oceniano bal dla nastolatków zorganizowany w Adrii w 1968 roku, w czasie którego młodzież (14-17 lat) wykazała się „kulturą w spożywaniu kawałka tortu czy piciu owocowego koktajlu. Oprócz tańców sporą atrakcje stanowiły zgadywanki, konkurs na najlepszą piosenkę i tango z cytryną. W latach 80. we wtorki, czwartki i soboty Adria przygotowywała wieczorki taneczne przy starych melodiach, a w środy, piątki i niedziele koncerty muzyki wiedeńskiej.
Poznańskie varietes?
W wielu tekstach poświęconych Adrii pojawia się informacja, że na jej scenach występowała poznańska śmietanka artystyczna, do której należeli m.in.: zespół Vox, piosenkarka Anna Jantar, kompozytor Zbigniew Górny i wokalistka jazzowa Hanna Banaszak. Poprosiliśmy Panią Hannę o krótką wypowiedź i dostaliśmy opowieść o Adrii, jaką pamięta. – Pierwszym szefem Adrii był mój tata, stąd w dzieciństwie, w przelocie ze szkoły do domu, czasem tam wpadałam. To była wówczas jedna z lepszych poznańskich restauracji, jednak z tej odsłony słabo ją pamiętam, bo gdy się już w niej znalazłam, najczęściej przesiadywałam u ojca w biurze. Później, gdy zaczęłam śpiewać, wbrew obiegowym plotkom, nie było to miejsce moich występów, no może poza epizodem w 1978 roku, gdy na czas trwania odbywającej się na terenie Poznańskich Targów – Wielkopolskiej Wiosny Estradowej, Adria stała się przez chwilę jedną z jej scen. Ojciec próbował zrobić z tego lokalu coś w rodzaju variete”s, czyli miejsca, w którym wieczorami, we wspaniałej, scenograficznej oprawie występują znani, profesjonalni artyści. I choć do końca nie udało mu się tych marzeń zrealizować, długo miał je w planach. Zrealizował natomiast czwartkowe wieczorki taneczne pod nazwą „Stare melodie”. Wiem, że poznaniacy lubili się na nich bawić. Czasy były siermiężne, co za tym idzie i możliwości średnie. Kuchnia też nie była w Adrii nadzwyczajna. Zwłaszcza w tamtych czasach, wiele zależało od kucharzy, na ile potrafili „wymyślać coś z niczego”. Zdecydowanie lepsze dania jadałam w Smakoszu, czy też w Bazarze. Adria to dla mnie jedno ze wspomnień o ukochanym, zmarłym w 1980 roku Ojcu. Dnia 15 września, tuż po wyjściu z Adrii, odszedł od nas na zawsze. Dlatego, gdy z powodów estetycznych budynek słusznie został zburzony, moje serce także trochę zapłakało – wspomina poznańska artystka.
Z innej bajki
– Od mniej, więcej lat 80. Adria zatracała swój elitarny charakter. Dawne przyjęcia z udziałem przedstawicieli poznańskiej elity odeszły w przeszłość. Odtąd organizowano tu głównie studniówki, wesela i bale karnawałowe – mówi Maciej Brzeziński, założyciel bloga Poznańskie Historie.
Tutaj musimy również wspomnieć legendarną historię. 11 sierpnia 1984 roku przypadek skrzyżował drogi pary młodej z zespołem Iron Maiden. Jak to się stało? Nowożeńcy wyprawiali tego dnia wesele w Adrii, a członkowie zespołu udali się w spacer po koncercie w poznańskiej Arenie i trafili do słynnej restauracji przy ul. Głogowskiej. Panowie zagrali na weselu dwa utwory – „Smoke on the water” Deep Purple i „Tush” ZZ Top, po czym wrócili do hotelu Merkury, gdzie nocowali. Występ zespołu w Adrii zarejestrowano i wykorzystano w filmie „Behind the Iron Curtain”, który dokumentował trasę koncertową Iron Maiden z 1984 roku. W lokalnej prasie z tamtego okresu nie znajdziemy ani słowa o weselu i niezwykłych gościach, ale sam koncert Iron Maiden był opisywany bardzo entuzjastycznie. Dziennikarz „Ekspressu Poznańskiego” zwrócił wówczas uwagę na supernowoczesną aparaturę nagłaśniającą, taniec wielkoluda i miękkie brzmienie głosu Dickinsona (sic!). Kilka lat temu redaktorzy „Gazety Wyborczej” odszukali parę młodą, na której weselu zagrały gwiazdy heavy metalu. – Nagle przed północą kuzyn żony krzyczy: „Iron Maiden gra!”. I ciągnie nas na antresolę. Patrzę i myślę: prawdziwi czy przebierańcy? Byli jak z innej bajki – kolorowo ubrani, wyluzowani, sympatyczni. Ironi zobaczyli nas na antresoli, pomachali. Zadedykowali nam ostatnią piosenkę. Jaką? Nie pamiętam. Zagrali, dostali owacje, wyszli – dla „Gazety” wspomina pan młody, Piotr Żmudziński.
2008: Dancing in Adria
– Imprezy w Adrii wspominam jako mieszankę swego rodzaju elegancji i luzu – komentuje Bartosz Szczęsny, obecne 1/2 duetu Rebeka, a prawie dziesięć lat temu jeden z artystów grających na imprezach „Dancing in Adria”. Na dokumentujących potańcówki nagraniach, znalezionych na kanałach sojaart77video i byJAMOL na Youtube, widać tłum bawiących się imprezowiczów – kobiety w balowych sukniach i kraciastych krawatach bansują obok koleżanek ubranych w sportowe koszulki, jeansy i okulary przeciwsłoneczne. W tle zobaczyć można przykryte białymi obrusami stoły, które kontrastują z kolorowymi, nowoczesnymi wizualizacjami błyskającymi w rytm muzyki Zambona, Mentala, An on Bast, Joany czy Top Cuta. Z mozaiki świateł, strojów, dźwięków i dekoracji wyłania się hybryda nostalgiczno-kosmiczna.
– Z inicjatywą wyszedł kolektyw City Inside Art. Na początku był to eksperyment, bo nie wiedzieliśmy, jak zarządzający Adrią zareagują na muzykę elektroniczną i „nietargowego” klienta. Na pierwszym spotkaniu z ówczesną prezes Adrii był Marcin Piatyszek i ja. Później dołączyła do nas ekipa z klubu Kukabara i cała reszta zespołu City Inside Art, czyli Joana, An On Bast i Top Cut. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Zainteresowanie dancingami było tak duże, że już w trakcie pierwszej imprezy musieliśmy zamknąć bramkę, bo Adria nie pomieściłaby wszystkich klubowiczów chętnych do zabawy. Myślę, że na każdej kolejnej edycji pojawiało się średnio 1000 osób. Co przyciągało ludzi? Połączenie lokalnej sceny muzycznej z legendarnym, choć trochę zapomnianym i kiczowatym miejscem. Zawsze odpalaliśmy w Adrii 4 sceny – każdą z innym klimatem muzycznym – od house przez techno po drum’n’bass. Zapraszaliśmy głównie DJ-ów z Poznania, co dodatkowo sprzyjało dobrej atmosferze, bo każdy z nich przyciągał swoją publikę. Stawialiśmy na klimat. Na suficie wyświetlaliśmy wizualizacje stworzone przez znajomych poznańskich artystów, a kelnerzy w muchach serwowali zimną wódkę z kieliszków na nóżkach. Na tych imprezach DJ-e chętniej grali stare numery, a gości zazwyczaj obowiązywał dresscode. Raz były to krawaty, innym razem motywem przewodnim był kolor różowy. Był to bardzo ciekawy i wesoły okres dla poznańskiej sceny klubowej – opowiada Filip Szymczak, jeden z organizatorów imprez „Dancing…”.
Ostatni bal
Symbolicznym zakończeniem i zwieńczeniem ponad 50-letniej działalności Adrii był bal sylwestrowy 2008/2009. Według lakonicznej relacji portalu lazarz.pl goście zajadali się golonką i bawili się przy największych przebojach z ostatniego półwiecza, a świętowanie zakończyli około godziny 3 nad ranem. Już kilka dni później na ul. Głogowskiej rozpoczęła się rozbiórka budynku. Na oknie restauracji zawisła kartka z krótką informacją o tym, że wraz z rozpoczęciem nowego roku Spółdzielnia Adria zaprasza na dancingi do lokalu Kaskada (tam przeniesiono część personelu i wyposażenia). Dziś, po ponad 10 latach od pożegnalnego sylwestra, w Kaskadzie nie ma już żadnych śladów po dawnej Adrii. Jednak dyskusja dotycząca zagospodarowania placu, na którym znajdował się budynek dancingu toczy się do dziś.
– Jesteśmy w trakcie opracowywania planów dotyczących przyszłości terenu Międzynarodowych Targów Poznańskich. Razem z grupą zewnętrznych ekspertów: architektów, socjologów i doradców biznesowych poszukujemy odpowiedzi na pytanie, jak połączyć działalność biznesową Grupy MTP z potrzebami mieszkańców Poznania. Rozpatrujemy różne możliwości m.in. podział terenu na część targową i otwartą dla poznaniaków. Myślimy też o nowym miejscu na biura, które teraz znajdują się w budynku od strony ul. Głogowskiej. Grupa MTP bierze pod uwagę budowę nowych biurowców przy ul. Bukowskiej. Dyskusja dot. też placu, na którym znajdowała się Adria, a który obecnie spełnia funkcję parkingu. Wpływ na ostateczną decyzję dotyczącą kształtu terenów targowych będzie miało wiele czynników. Chcemy, aby teren był multifunkcjonalny i spełniał potrzeby biznesowe i jednocześnie był kulturalnym sercem Poznania – komentuje Karolina Nawrot z Grupy MTP.
W piątki dancingi jak w Adrii – napisał ktoś ostatnio w opiniach na Google o pewnej poznańskiej restauracji przy ul. Fredry, która wzięła się za organizację wieczorków tanecznych, najwyraźniej takich z krwi i kości. Natomiast w 2014 roku w hotelu IBB Andersia odbyła się impreza Adria Party, będąca powrotem do tradycji dancingu, ale w nowoczesnym stylu. Wszystko to pokazuje, że Adria była legendarnym miejscem, które na długo po zamknięciu pozostało w pamięci i sercach poznaniaków.