Spotykamy się w ich butiku stacjonarnym – w otoczeniu zwiewnych jedwabiów i kobiecych falban. Nie da się ukryć, że dawno nie słyszałam, aby ktoś z taką pasją i przejęciem opowiadał o gęstości, fakturze czy jakości tkaniny. Zapraszam Was na spotkanie z niezwykłym duetem – Ewą i Aldoną, które wspólnie tworzą markę o tajemniczej nazwie Kossie.
Otwierając butik w Posnanii, dużej galerii, nie bałyście się, że dobra jakość może nie wystarczyć do tego, by wyróżnić się na tle sieciówek?
Ewa: Absolutnie się tego nie bałyśmy. Stawiamy się w kontrze do dużych sklepów. Rośnie nasza świadomość i wiele kobiet nie chce już ubierać się w sieciówkach, które łączone są niestety
z niską jakością tkanin oraz masowością oferowanych modeli.
Aldona: Poza tym, przebrnięcie przez ogrom ubrań oferowanych przez sieciowe sklepy jest niezwykle czasochłonne. Nasze klientki doceniają fakt, że mają możliwość ubrać się praktycznie w jednym miejscu od stóp do głów. Co więcej, ogromną wagę przywiązujemy do obsługi, oferując np. pomoc stylistki.
E: Kolejnym istotnym wyróżnikiem jest to, że nasze kolekcje są mocno limitowane. Bazą projektów są najwyższej jakości tkaniny sprowadzane z Włoch, Fracji czy Hiszpanii, w znacznej części pochodzące ze stocków, takich domów mody jak Max Mara, Marella, Gucci czy Vivienne Westwood. Skrupulatna selekcja tkanin przekłada się bardzo krótkie kolekcje ograniczające się czasami do kilku sztuk w ramach jednego modelu.
A: Zdarza się, że projekt zostaje wznowiony, w szczególności wtedy, gdy uda nam się trafić na tkaninę o podobnej fakturze czy gramaturze. Mimo tego, są to nieporównywalnie mniejsze ilości niż te dostępne w sklepach sieciowych.
E: Zdarza nam się tworzyć odzwierciedlenie jednego projektu w kilku różnych tkaninach. Właśnie to sprawia, że nasze ubrania są niepowtarzalne. Owa niepowtarzalność, obok wysokiej jakości tkanin, stanowi dla naszych klientek powód, dla którego tak chętnie do nas wracają. Bywa, że część projektów pojawia się jedynie w butiku stacjonarnym, a na stronie nie są one dostępne.
Istotną rolę w Waszej pracy odgrywa sam proces twórczy. Czy jest on usystematyzowany? Np. najpierw wybieracie tkaniny, z których powstaje projekt? Czy wręcz przeciwnie, nie ma reguły?
A: Prawda jest taka, że proces ten działa w dwie strony. Bywa, że tworząc kroje bazujemy na tkaninach, które już mamy. W gruncie rzeczy nie jest to takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Jedwab jedwabiowi nie równy – na pierwszy rzut oka tkaniny są niemal identyczne, jednak okazuje się, że ich gęstość czy sposób układania się na ciele są całkowicie różne. Lepiej więc zacząć od materiału i na jego podstawie stworzyć dopiero projekt. Mamy oczywiście plik swoich rysunków, które powstały podczas burzy mózgów i po pewnym czasie do nich wracamy. Musimy jednak cały czas mieć z tyłu głowy, aby dopasować je do tkanin, z których korzystamy.
E: Na etapie wyboru tkanin mamy stworzoną koncepcję całej kolekcji i tego w jaki sposób ma powstać. Oczywiście, jeśli w międzyczasie trafimy na materiał niezwykle piękny i jakościowy, to bierzemy go bez zastanowienia, niezależnie od tego czy miałyśmy w planach jego zakup czy też nie.
A: Stawiamy przede wszystkim na klasykę, rzadko kiedy decydujemy się na wprowadzenie do kolekcji intensywnych kolorów i charakterystycznych printów. Na co dzień śledzimy obowiązujące trendy selektywnie odzwierciedlając je w naszych kolekcjach. Zdarza nam się, że mamy obiekcje czy dany trend wpisze się w naszą estetykę. Najlepszym przykładem na to jest chociażby tegoroczna panterka. Udało nam się jednak trafić na piękny wzór, utrzymany w szaro-brązowej kolorystyce. To był hit wśród klientek.
E: Prawda jest taka, że staramy się nigdy nie mówić nigdy. (śmiech) To co jest pewne, to jakość wykorzystywanych przez nas tkanin.
A: Bywało tak, że musiałyśmy zrezygnować z wyboru konkretnego materiału, ponieważ wiedziałyśmy, że nie sprawdzi się w oferowanych przez nas modelach, np. przy falbanach, które są niezwykle wymagającym elementem.
Coraz więcej znanych osób, nie tylko tych związanych z branżą, decyduje się na stworzenie własnej marki, za którą nie zawsze idzie jakość. Co więcej, z każdym sezonem potencjalny klient ma większy problem, aby trafić na produkt nowy, świeży. Jak według Was wygląda przyszłość polskiej mody?
E: Powstawanie nowych, często bardzo „dookreślonych” marek odzieżowych, to odpowiedź na wzrost świadomości i oczekiwań klientek. Polki coraz częściej starają się wyrazić swoją osobowość poprzez to, co noszą.
A: Paradoksalnie cieszymy się z powstawania kolejnych start-upów modowych. Jest to dla nas jednoznaczny sygnał, że na rynku tworzy się coraz większa przestrzeń dla projektów niesieciowych.
Nie wydaje się Wam, że społeczeństwo nie jest jeszcze gotowe na „ograniczenie” swojej garderoby? W dalszym ciągu ślepo podążamy za wyprzedażami nie skupiając się na elementach garderoby o ponadczasowym kroju.
E: Powoli odchodzimy od myślenia typu: „kupić dużo, tanio i niskiej jakości”, w kierunku zakupów bardziej świadomych, gdzie pojawia się myślenie o jakości i unikatowości.
A: Idziemy w dobrym kierunku i nie odnosi się to tylko i wyłącznie do branży mody. Na mapie Poznania powstaje coraz więcej sklepów zaspokajających bardzo indywidualne potrzeby konsumentów. Przejedliśmy się pełnymi szafami i poczuciem, że i tak nie mamy co na siebie włożyć. Wiele osób narzeka na ciągły brak czasu, my staramy się wyjść im naprzeciw. Każdej klientce poświęcamy swój czas i służymy radą w doborze odpowiedniej stylizacji.
Inne klientki odwiedzają Wasz butik stacjonarny, inne też decydują się zakupy online. Gdybyście miały jednak stworzyć personę marki Kossie, to kim byłaby ta kobieta?
E: Na pewno jest to kobieta świadoma – to najważniejsze. Poszukująca nowych trendów.
A: To kobieta szukająca rzeczy klasycznych z nutą nowoczesności. To osoba, która docenia ponadczasową garderobę i zależy jej na ubraniu, nie przebraniu.
E: Kobieta Kossie ceni sobie kobiecość i elegancję.
Praca w duecie często prowadzi do zatargów i tu pojawia się najważniejsze pytanie – czy Wam również się to zdarza?
A: To ciekawe, ale nam praktycznie nie zdarzają się kłótnie! (śmiech) Poznałyśmy się kilkanaście lat temu na imprezie, gdzie obie byłyśmy ubrane praktycznie tak samo. To był pierwszy czynnik, który nas połączył.
E: Okazało się, że nasze wyczucie estetyki jest niemal identyczne. Bardzo szybko złapałyśmy wspólny kontakt i do dzisiaj nie przypominam sobie, aby doszło między nami do poważnego sporu.
A: Mimo tej zgodności mamy zupełnie inne temperamenty, nawyki, gesty – mimo, że wiele osób zakłada, iż jesteśmy siostrami – wiele nas różni. To kwestia wzajemnego uzupełniania się, które przebiega w niezwykle harmonijny sposób. W tym właśnie tkwi nasza siła.
E: Zaufanie jakim się darzymy jest istotne nie tylko w życiu prywatnym, ale też w biznesie. Niejednokrotnie tylko jedna z nas podejmowała decyzję w kwestiach istotnych dla firmy.
Dobry pomysł i zgrany duet to spora część sukcesu, ale przebicie się przez dziesiątki, jeśli nie setki, marek obecnych na rynku jest niezwykle trudne. Jak Wy poradziłyście sobie z tym wyzwaniem?
E: Najważniejsze są pomysł oraz wiara w to co się robi. Nikt nie dawał nam gwarancji, że to się uda. Podjęłyśmy ryzyko i zawsze wkładałyśmy serce w naszą pracę, która jednocześnie jest pasją. Na samym początku funkcjonowania Kossie wszystkim zajmowałyśmy się samodzielnie. Od grafik, przez projektowanie, na doborze tkanin kończąc. Teraz nasz zespół sukcesywnie się powiększa. Na własnej skórze poznałyśmy każdy etap pracy, co było nie tylko doskonałym doświadczeniem, ale też nauczyło nas ogromnego szacunku do pracy innych osób.
Nie zapytałam o najważniejsze. Skąd nazwa Kossie?
A: Ptaszek, który pojawia się nie tylko w naszym logotypie, ale też jako emblemat na rzeczach czy element wystroju butiku towarzyszył nam od bardzo dawna – jeszcze za czasów poprzedniego wspólnego projektu. Dobór logo jest bardzo ważnym elementem w procesie tworzenia marki.
E: Sam proces stworzenia nazwy był niezwykle pracochłonny i poprzedzony wielogodzinnymi „burzami mózgów”. Nie chciałyśmy powielać schematów, wykorzystywać słów już istniejących. I tak w pewnym momencie z ptaka jakim jest kos, rozwinęło się Kossie.
Cały czas się rozwijacie. Gdyby nagle, w tym momencie, nadarzyła się sposobność zaplanowania Waszej przyszłości, podjęłybyście decyzję o otwarciu butiku poza Poznaniem?
E: Miarą wizji naszej przyszłości nie jest ilość butików, ale stale powiększające się grono zadowolonych klientek. To, jakimi drogami uda nam się do nich dotrzeć jest kwestią wtórną. Z racji sentymentu do naszego rodzinnego Poznania, podjęłyśmy decyzję o otwarciu pierwszego butiku właśnie w stolicy Wielkopolski. Nie zmienia to faktu, że cały czas chcemy się rozwijać i planujemy kolejne lokalizacje.
A: Obecnie koncentrujemy się na tworzeniu nowych, coraz doskonalszych kolekcji. Ewentualne otwarcie kolejnych butików będzie efektem rosnącego zainteresowania naszymi projektami, a nie celem samym w sobie. W kwestii sklepów, tak jak w przypadku naszych projektów modowych, stawiamy na jakość, a nie na ilość.
E: Chcemy przede wszystkim wsłuchać się w potrzeby naszych klientek.
Projekty marki znajdziecie na stronie kossie.pl lub w butiku stacjonarnym w Posnanii.