fot. Artur Rumiński

Koziołki zamienione na miłość, dom i bar na Rybakach – wywiad z Zuzą Kołodziejczyk

Moda
15 gru 2019
Malika Tomkiel

Hit sezonu? Poznanianka, zwyciężczyni programu Top Model i inspiracja wielu młodych osób twierdzi, że to uśmiech jest obowiązkowym elementem garderoby. Z tak pozytywną osobą trzeba porozmawiać! Odwiedzamy z Zuzą jej ulubione miejsca, sprawdzamy, gdzie zjeść zdrowo żyjąc w biegu, i rozmawiamy o tym, czy potrafimy się ubrać w tej naszej Polsce. Stop, wyluzujmy. Zamiast myśleć stereotypowo nie bójmy się odkryć Poznania na nowo.

Często widać Cię na poznańskich ulicach, a to oznacza, że na dobre wtopiłaś się w miejską tkankę. Musisz lubić to miasto, prawda?

I to jeszcze jak! Tu się urodziłam, wychowałam, to właśnie tu nadal jest mój dom, do którego zawsze chętnie wracam. W Poznaniu chodziłam do szkoły, poznałam swoją miłość, mieszka moja najbliższa rodzina i przyjaciele. Kiedy dłużej mnie nie ma, zwyczajnie zaczynam tęsknić za tym miastem, ze wszystkimi jego zaletami i wadami.

W takim razie trzy słowa, które kojarzą Ci się ze stolicą Wielkopolski?

Jestem stąd, więc nie powiem, że kojarzy mi się z gzikiem, rogalami czy koziołkami. Poznań kojarzy mi się z domem rodzinnym, z dzieciństwem spędzonym z moją siostrą bliźniaczką, z imprezami mojego Artura.

To faktycznie trzy ważne aspekty! A co powiesz o poznańskim jedzeniu? Mamy tu całkiem niezłe knajpy – nawet dla tak zdrowo zakręconych, jak Ty i ja.

Ostatnio głównie gotujemy w domu, bo złapałam zajawkę, ale oczywiście ulubionych miejsc mam dość sporo i staram się odwiedzać je w miarę możliwości. Lokale tworzą ludzie i ma to dla mnie spore znaczenie. Numer jeden na mojej liście to Bar Wegetariański na Rybakach, niepozorne miejsce, które prowadzi przemiła pani Teresa. Jest pysznie i domowo – jak u mamy. Polecam szaszłyk z ziemniakami, sosem pieczarkowym i mixem surówek. Kocham! Wśród ulubionych miejsc wymieniłabym jeszcze Wypas, Mixturę, Fallę, Pho Bar i Tostownię. Jeśli chodzi o pizzerie (choć nie jest tak zdrowa, pizzę darzę bezgraniczną miłością), uwielbiam Tutti Santi, Frontierę i Eatalię.

Wymieniłaś moje roślinne typy! Jak widać, można dbać o siebie i swoje zdrowie żyjąc w zabieganym mieście. A co robisz wieczorami?

Chodzę tam, gdzie gra mój narzeczony, czyli Rubin Robi Raban. Mam wrażenie, że nie muszę ich reklamować. Jego imprezy na Nocnym Targu czy w Próżności zawsze przyciągają tłumy fajnych ludzi. A kiedy mamy wolny wieczór, wybieramy raczej chillout. Lubimy zajrzeć do Meskaliny i Rewirów albo zrobić sobiedługi spacer po mieście i odkrywać nowe miejsca.

fot. Artur Rumiński

Nie wydaje Ci się, że choć wciąż w Poznaniu są takie miejsca, które warto omijać szerokim łukiem, niektóre z dzielnic stały się bezpieczniejsze?

Wychowałam się na Wildzie, lata szkolne spędziłam w centrum Poznania, a od kilku lat mieszkam na Jeżycach. Jasne, zdarzały się niefajne sytuacje, ale one zdarzają się przecież wszędzie. Nie demonizowałabym żadnego fyrtla. Jeżyce, które są mi teraz najbliższe, rozwijają się w pięknym kierunku. Czuję się tu naprawdę dobrze.

Jako że jesteś związana z modą, muszę Cię zapytać o nasz lokalny styl. Umiemy się tu ubrać czy nie? 

Jestem akurat świeżo po tygodniu spędzonym na Venice Beach w Los Angeles. Jeśli mam być szczera, uważam, że boimy się wychodzić z ogólnie przyjętych ram, boimy się kolorów i oceny innych. To zresztą dotyczy całego kraju. Ubranie jest jednym ze sposobów, którymi możemy wyrazić siebie, swój nastrój, charakter czy nawet poglądy. Moim zdaniem na ulicach przydałoby się trochę więcej fantazji. Mody nie trzeba brać tak zupełnie serio. To tylko ciuchy! Zawsze jutro możesz ubrać coś innego.

Zdecydowanie ważniejsze są uśmiech i szczerość, Twoje znaki rozpoznawcze? Bez czego jeszcze nie wychodzisz z domu?

Uśmiech to podstawa. Wszyscy powinniśmy o tym pamiętać. Dzięki niemu łatwiej jest funkcjonować między ludźmi, więc zachęcam do jak najczęstszego uśmiechania się. Z domu nie ruszam się bez telefonu i mojego notesu. Pomimo że, tak jak wszyscy, mam notatnik w telefonie, przywiązanie do papieru jest silniejsze. To chyba wszystko, nie jestem gadżeciarą.

Czy dostrzegasz w mieszkańcach Poznania jakąś wadę albo stereotypową, denerwującą cechę charakteru? Chyba nie wszyscy są tak uśmiechnięci…

Poznaniacy są super, ale uważam, że brakuje namzwykłej życzliwości i bezinteresownego uśmiechu. To również dotyczy całego kraju. Wszystkim żyłoby się przyjemniej, gdybyśmy odrobinę spuścili z tonu, nie denerwowali się tak szybko, wyluzowali, byli dla siebie bardziej serdeczni. Mieszkamy w jednym miejscu na tej planecie – to dobra podstawa, by czuć ze sobą więź i traktować się bardziej po przyjacielsku, w sposób, w jaki sami chcielibyśmy być traktowani.

Mimo wszystko, zawsze tu wracasz!

Wracam, bo Poznań to moje miasto i zawsze będzie w moim serduchu!