fot. Sylwia Klaczyńska /Freshmag

„Na scenie staję się bardziej kobieca” – Rosalie o modzie

Moda
15 sie 2019
Nicole Piotrowska

O gustach się nie dyskutuje. My jednak postanowiliśmy porozmawiać o stylu, który w porównaniu do mody, podobno nie przemija. O zdanie zapytamy tych poznaniaków, którzy swoim podejściem do ubioru intrygują. Na pierwszy ogień poszła Rosalie., poznańska artystka, która przyciąga do siebie nie tylko pięknym głosem, ale i swoimi wyszukanymi kreacjami. Obok jej scenicznych stylizacji nie da się przejść obojętnie.

Czym jest dla Ciebie styl? Myślisz, że da się go jakoś zdefiniować, zamknąć w sztywnych ramach?

Wiele osób walczy o to, żeby mieć swój odrębny styl. Niestety przy takiej ilości inspiracji, blogerek modowych, czy magazynów, bardzo trudno się wyróżnić i być fresh. Sporo czasu zajęło mi odkrycie tego, co lubię najbardziej, ale z roku na rok widzę, że ten mój „styl” ewoluuje. Od zawsze intrygowała mnie moda, moja mama należała do bardzo odważnych kobiet i lubiła wyzwania względem ubioru. Wychowywałam się w Berlinie, gdzie liczba pięknie ubranych ludzi nawet do dzisiaj potrafi mnie zaskoczyć. Pytanie jednak, czy mają oni swój styl? Często wyglądają dokładnie tak samo. Ludzie mijają się na ulicy i wyglądają jak klony. To według mnie świadczy o braku własnego zdania w kwestii ubioru.

Twój sceniczny – i nie tylko – wizerunek mocno ewoluuje. To za sprawą współpracy z Eweliną Gralak, czy sama doszłaś do wniosku, że czas coś zmienić?

Od samego początku mojej przygody na scenie próbowałam nie wbijać się w pewne utarte kanony. Zazwyczaj ubierałam jeansy, t-shirt i czapkę na głowę. Chyba czułam się dzięki temu bezpieczna. Największym problemem, który doskwierał mi od zawsze, było moje ciało. Nie czułam się z nim na tyle dobrze, żeby móc zakładać obcisłe sukienki czy krótkie topy.  Zawsze miałam pewne krągłości, których się bardzo wstydziłam. Gdy zaczęłam trenować, nabrałam więcej dystansu, ale nadal bałam się eksperymentować.
Ewelina zdecydowanie zmieniła moje podejście i uświadomiła, że mam piękne ciało, którego nie mogę się wstydzić. Otworzyło mi to głowę. Przestałam się bać i zaczęłam bawić się scenicznymi stylówkami. Zaczęło mi to sprawiać ogromna radość.

Fani rzadko widują Cię w sukienkach, a i tak emanuje od Ciebie kobiecość. Zgadasz się z tym, że to nie strój, a nasze gesty i ruchy świadczą o pewności siebie?

To prawda, bardzo rzadko można mnie zobaczyć na scenie w sukience, ale to chyba dlatego, że jest mi znacznie wygodniej w spodniach. W momencie, w którym wychodzę na scenę, staję się bardziej kobieca niż jestem na co dzień. Może po prostu wcielam się w pewną rolę?  Gdy tyle osób spogląda na Ciebie z podziwem i z uśmiechem na twarzy, możesz stać się w sekundę kimś innym. Po domu biegam raczej w ręczniku niż nago. Każde spojrzenie potrafi sprawić, że zalewam się purpurą. Na scenie? Nigdy.

fot. Łukasz Dziewic

Skąd u Ciebie inspiracja stylem vintage, latami 80. i 90.?

Przez zamiłowanie do r’n’b, hip-hopu, ale też przez amerykańskie seriale z lat 90., które uwielbiałam oglądać w dzieciństwie. Pewne rzeczy podświadomie mają na nas ogromny wpływ. Od wielu lat mam obsesję na punkcie butów sportowych. W moim mieszkaniu miejsce zajmują głównie ciuchy i sneakersy. Mam nadzieję, że w razie przeprowadzki ktoś mi pomoże z tym wszystkim (śmiech). Kolorowe okulary to też inspiracja. Do tego krótkie leginsy, body, ogrodniczki. Mogłabym wymieniać i wymieniać. Wszystko to można znaleźć w mojej szafie.

Gdybyś mogła wybrać jedną rzecz high fashion, która natychmiast znalazłaby się w Twojej szafie – co by to było i dlaczego?

To jest dosyć trudne pytanie, ale chyba postawiłabym na vintage torebkę Prady. Dlaczego? Uwielbiam akcesoria, a w momencie, w którym są one wykonane z dobrej jakości materiałów, maja piękny fason i wykończenie, to mogą zostać z tobą na bardzo długo i uzupełnią każdy outfit.

A co z lumpeksami? Jesteś ich zwolenniczką? Szczególnie teraz, gdy tak duży nacisk kładzie się na rzeczy z drugiej ręki.

(śmiech) Ja jestem od góry do dołu ubrana w lumpeksy! Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Nienawidzę przepłacać za rzeczy, nie lubię chodzić w tym samym, co każdy i przede wszystkim, uwielbiam kroje vintage. Szerokie ramiona, skórzane płaszcze, koszule męskie, lniane spodnie, zwiewne sukienki – to wszystko jestem w stanie tam znaleźć i nie wydawać przy okazji majątku. Wiem, że nie każdy lubi szukać albo nawet nie potrafi nic znaleźć w lumpeksach, ale ja na przestrzeni kilku lat stałam się mistrzem wyszukiwania perełek!