fot. MILER Menswear Klaudia Kocielska

„Nie mamy powodów, by mieć kompleksy na tle Europy” – wywiad z Tomkiem Milerem

Moda
15 maj 2017
Nicole Piotrowska

Przyznam, że nigdy wcześniej nie miałam okazji porozmawiać o modzie z mężczyzną, który ma na jej temat tak ogromną wiedzę. Tomasz Miler jest osobą rozpoznawalną nie tylko wśród osób, dla których krawiectwo miarowe i dobre alkohole są chlebem powszednim, ale też wśród mężczyzn (i kobiet!) poszukujących porady oraz inspiracji. Czy Tomasz Miler to już marka samą w sobie?

Jest Pan jednocześnie przedsiębiorcą oraz blogerem – w której z tych ról czuje się Pan bardziej komfortowo?

Zdecydowanie najpierw jestem przedsiębiorcą, a dopiero później blogerem.

Elegancja to nie tylko krawiectwo miarowe. Co sądzi Pan o połączeniu go z coraz powszechniejszym, szczególnie wśród ludzi młodych, streetwearem?

W przypadku ubrań lepiej jest rozmawiać o przykładach, niż ogólnych konceptach. Osoby z wyczuciem stylu mogą poruszać się swobodnie po świecie ubrań przekraczając wszelkie granice, więc nie mam nic przeciwko temu. Zaznaczam jednak, że takie połączenia nie są dla każdego. Osobiście nie jestem zainteresowany tego typu stylem ubierania, choć zdarza mi się dość często nosić marynarkę i obuwie sportowe.

Jak ocenia Pan kondycję polskiej mody męskiej w perspektywie ulicznych obserwacji? Wiele nauki przed nami?

Tak i nie. Uważam, że nie mamy powodów, by mieć kompleksy na tle Europy. Oczywiście, to co można zobaczyć na ulicach Paryża, Mediolanu czy Florencji, w czasie targów Pitti Uomo, to poziom wyższy od tego, który reprezentują nasze ulice. To jednak wcale nie oznacza, że ta moda na naszych ulicach ma się źle. Dużym problemem Polaków jest natomiast “tolerancja ubraniowa”.

Często zdarza się nam – Polakom, popełniać faux pas? Nie mam tu na myśli stereotypowych sandałów do skarpet, a kwestie, które dla wielu osób mogą być nieoczywiste. Nieodpowiedni dobór krawata do kołnierzyka? Szerokość lub długość nogawek? Długość skarpet przy garniturze?

W przypadku ubrań garniturowych dla grupy mężczyzn total Poland, błędy na poziomach finezji opisanej w pytaniu zdarzają się bardzo często lub praktycznie zawsze. Jednak, tak jak powiedziałem już wcześniej, nie wyróżnia to wcale Polaków na tle innych Europejczyków. Powiem więcej, przez dość konserwatywne poglądy Polaków (uogólniając i abstrahując od polityki), patrzymy na garnitury i odzież formalną bardziej przychylnie, niż elastyczniejsza w podejściu, do niektórych elementów życia, Europa Zachodnia. W Polsce takie okazje, jak ślub, chrzest, czy pogrzeb – bez garnituru są wciąż trudne do wyobrażenia. Według mnie to bardzo dobrze, ponieważ to ubiorem wyrażamy szacunek do tych ważnych i formalnych momentów.

Jak Pan uważa, który naród ma wyczucie stylu we krwi?

Oczywiście Włosi. Nie ukrywam, że prywatnie jestem fanem brytyjskiej elegancji, ale Włochom muszę przyznać, że potrafią ją redefiniować i nosić z lekkością.

W jednym ze swoich filmów wspomina Pan, że to jak się ubierzemy do pracy, niejako pomoże nam „zbudować” swój wizerunek wśród współpracowników. Wszystko oczywiście musi być dopasowane do pełnionego przez nas stanowiska. Czy z własnego doświadczenia potwierdza Pan, że ta reguła sprawdza się na co dzień i „jak Cię widzą tak Cię piszą”?

Oczywiście, że tak. Pierwsze wrażenie robi się tylko raz. Co ważniejsze, wrażenia tego, a dokładniej komunikatu, który wysyłamy w świat ubraniem, nie da się w żaden sposób zatrzymać. Jeśli jest on negatywny, mówi o nas wiele i działa na naszą niekorzyść. Według mnie należy ubierać się, jak ktoś  – kim się jest, lub jak ktoś  – kim chce się być. Warto dodać, że zasada ta nie gwarantuje sukcesu stylistycznego, ponieważ zależy mocno od formatu naszych dążeń i aspiracji.

 

Zakupy w popularnych sieciówkach odchodzą powoli do lamusa. Stajemy się coraz rozważniejszymi konsumentami – weryfikujemy tkaniny, zwracamy uwagę na detale. Czy krawiectwo miarowe cieszy się dużą popularnością wśród Polaków, czy jest to pewna nisza?

Krawiectwo miarowe cieszy się ciągle rosnącą popularnością, ponieważ jest oknem na świat z zupełnie nowym widokiem. W poprzedniej epoce chodziło się do krawca, ponieważ asortyment sklepowy był bardzo ubogi. Zamawiający miał nietypową budowę lub jego marzeniem było ubranie z fotografii z zachodu. Dzisiaj ta sytuacja zmieniła się kompletnie – klienci pracowni krawieckich mogą wyrażać siebie poprzez komponowanie ubrań, wybieranie tkanin oraz detali ubraniowych. Jest to zupełnie nowy poziom, w którym ubranie odzwierciedla osobowość.

Jaki jest Pana zdaniem najważniejszy dodatek męskiej garderoby? Pasek, zegarek, spinki do mankietów?

Jeśli facet ma dopiero „dojrzeć”, czyli przejść ze sfery ubrań casualowych do formalnych (co wcale nie jest obowiązkowe i nie należy do tego nikogo zmuszać), to kluczowa jest koszula. Jeśli natomiast konieczne jest “wykończenie” już istniejącego stylu, to bez wątpienia królewskim i najbardziej finezyjnym dodatkiem jest poszetka.

Odchodząc na chwilę od tematów związanych z elegancją – jak przyjął się Pana pierwszy autorski trunek? Są już plany na kolejny?

Wszystkie butelki pierwszego rozlewu mojej wódki rozeszły się w kilka godzin, więc był to olbrzymi sukces. Niedługo drugi rozlew, którym interesuje się dużo osób. Wygląda na to, że kiedy produkt jest autentyczny i reprezentuje wysoką jakość, to przyciąga jak magnes.

Miler Spirits & Style to prawdziwa mekka dla koneserów mody i dobrych alkoholi. To również miejsce z założenia skierowane do mężczyzn. Kobiety są tam mile widzianymi gośćmi, czy jednak obowiązują pewne ograniczenia?

Dziękuję za miłe słowa. Faktycznie mój sklep jest miejscem spotkań wielu eleganckich mężczyzn, którzy zaglądają do nas, nie tylko w celach zakupowych, ale także dla przyjemności. Jeśli natomiast chodzi o drugą część pytania, to nie wyobrażam sobie, jakie ograniczenia mogłyby obowiązywać dla pań, które są u nas bardzo mile widziane. Zdarza nam się dość często szyć ubrania damskie, ale nie reklamujemy się w tym sektorze. Zainteresowanymi są głównie żony naszych klientów. Wielu Panów przychodzi wybierać ubrania wraz ze swoją partnerką i często śmiejemy się, że to wyborna sytuacja. Wiele kobiet, które odkryły możliwości tworzenia ubrań męskich przez wizytę w MS&S, w zasadzie wykonuje za nas pracę sprzedawców, nakłaniając swojego partnera do bardziej odważnych decyzji ubraniowych lub eksperymentów z tkaninami. Marka Miler Menswear jest także “prezentowym wytrychem” dla wielu Pań, które w święta odwiedzają nas, załatwiając prezenty dla męskiej części całej rodziny za jednym zamachem.

Śledzi Pan na bieżąco kobiecą blogosferę? Czy jest według Pana blogerka, która wpisuje się w obraz klasycznej, ponadczasowej elegancji? Kto to?

Klasyczna elegancja w wydaniu damskim jest dalece mniej zdefiniowana, niż jej męski odpowiednik. Nie znam żadnej blogerki modowej, która wpisuje się w jej ramy. Nie przepadam za to, za próbami odwzorowania ubrań męskich w stylizacjach damskich polegających np. na zestawianiu męskiego garnituru w damskim rozmiarze z koszulą i krawatem. Według mnie, kształty kobiecego ciała faworyzują inne proporcje, niż kształty ciała męskiego, co musi być odzwierciedlone w konstrukcji ubrań.

W swoich filmach bardzo często stosuje Pan fachową terminologię, popartą  krótkim wytłumaczeniem. Trzeba przyznać, że to doskonałe kompendium wiedzy, nie tylko dla mężczyzn, ale także i kobiet. Nie obawiał się Pan, że taka tematyka filmów, jak i sama formuła nie spotka się z dużym zainteresowaniem? Społeczeństwo robi się leniwe, wybieramy krótkie formy, mało tekstów, podejście do tematu raczej z humorem. U Pana z kolei spotykamy się z ponad 10 minutowym filmem, fachową wiedzą – mimo to odbiór jest naprawdę pozytywny. Co jest więc kluczem do sukcesu?

Mało tego, od czasu kiedy zmieniłem formułę i moje vlogi trwają nawet ponad 30 minut, liczba subskrybentów wzrosła prawie pięciokrotnie, a łączna liczba wyświetleń moich video przekroczyła półtora miliona i wciąż rośnie. Wierzę, że nie trzeba obrażać inteligencji odbiorcy serwując mu treść w połowie przetrawioną i uproszczoną, żeby zaskarbić sobie jego sympatię. Moja strategia to “chwytliwy” tytuł gwarantujący kliknięcia, a za nim, jak najbardziej poważna i merytoryczna treść okraszona opowieściami, którym ludzki umysł z natury nie potrafi się oprzeć.

W jednym z filmów poruszył Pan kwestię picia whisky z colą. Jak się okazało, nie jest to aż tak karygodne. Jaki mit związany z ubiorem, w tym kontekście, przychodzi Panu na myśl? Co wydaje nam się niestosowne, mimo iż wcale takim nie jest?

Bez wątpienia długość nogawek w spodniach. Większość mężczyzn jest głęboko przekonana o tym, że nogawki spodni muszą być zdecydowanie dłuższe, niż opisały to reguły klasycznej męskiej elegancji. Nogawka powinna łamać się jeden raz nad butem. Jeśli łamie się więcej razy – jest zbyt długa. Obecnie nosimy dość wąskie nogawki spodni garniturowych, co sprawia, że spełnienie tej reguły oznacza konieczność noszenia spodni, które są krótkie, jak na zakorzenione przez dziesięciolecia standardy. Innymi słowy, dotykanie obcasa buta przez spodnie opadające po pięcie nie wchodzi w grę.

Gdyby musiał Pan podjąć decyzję i wybrać tylko jeden obszar działalności – modę lub alkohol? Na co, by się Pan zdecydował i dlaczego?

Nie potrafię odpowiedzieć, ponieważ oba te obszary to moje życiowe pasje, które realizuję od lat. Choć czasem nawet wydaję się mnie to dziwne, że można być aktywnym, w tak różnych obszarach działalności biznesowej i wiedzy symultanicznie. Zabrnąłem w nie dość daleko i cały czas czuję, że się rozwijam. Na ten moment nie mam faworyta.

Na sam koniec, nieco z przymrużeniem oka – jak odbiera Pan dość liczne porównania do Conora McGregora?

Bez przerwy otrzymuję komentarze, że wyglądam jak Conor McGregor i mówię jak Robert Makłowicz. Jeden z Internautów wymyślił mi nawet pseudonim „Conor McŁowicz” i według mnie było to całkiem zabawne.