Nowa era ceramiki. Za co lubimy polskie wzornictwo w małej formie?

Lifestyle
12 gru 2024
Mari Krystman

Rosną szacunek i uwielbienie dla polskich rękodzielników – coraz częściej decydujemy się na naczynia i dekoracje od lokalnych twórców. Zwracamy uwagę na to, na czym jemy i z czego pijemy: kolekcjonujemy talerze i wazony, kawę serwujemy w filiżankach o intrygującym kształcie. Nie tylko gromadzimy ceramikę, lecz także chcemy własnoręcznie przekonać się, jak tworzy się takie przedmioty na warsztatach. Przyjrzyjmy się temu bliżej!

Estetyzacja codzienności

– Głęboko wierzę w to, że przedmioty, którymi się na co dzień otaczamy, z których korzystamy, wnoszą do naszej przestrzeni swoją unikalną energię – mówi nam Zuzanna Sapeta, założycielka warszawskiego Paititi Studio. Twórczyni ceramiki ma tu na myśli także picie ulubionych napojów z pięknego kubka czy układanie kwiatów w wazonie, które sama tworzy. A ja dodam jeszcze, że chodzi o unikatowe rzeczy, które wyszły spod czułych i uważnych rąk, a nie powstały w masowej produkcji. To umilanie codziennych rytuałów rozwinęło się w czasach pandemicznych, kiedy ukojenia i przyjemności szukaliśmy w swoich czterech kątach. Kanapka na barwnym ceramicznym talerzu albo picie kawy w misternie ulepionej czarce nabrały symbolicznego znaczenia. W gonitwie deadline’ów i myśli znajdujemy chwilę na celebrację posiłku, a obiekty nam w tym pomagają.

Bywa, że sztuka użytkowa tak nas zachwyca, że naczynie zamiast na stole ląduje na ścianie czy regale jako dekoracja. Tak jest z barwnymi kubkami Ceramics 36, które zamiast klasycznego ucha mają kulę, przypominając formą rzeźbę, albo donutami Nodi – porcelanowymi obiektami, które posłużą jako ozdoba ścienna albo, położone na płasko, jako fantazyjna misa na owoce lub drobiazgi. Dorota Piekarczyk z poznańskiej Wytwórni Bakcyl nie tylko tworzy z ceramiki naczynia codziennego użytku, lecz także wykorzystuje ją do rzeźbienia. Na witrynie jej pracowni na Łazarzu powitają was figurki psów i charakterystyczne kolorowe popiersia bajkowych postaci.

Twórcze początki

U Filipa Błażewicza z poznańskiej pracowni Ceramics 36 bardzo przydały się studia – projektowanie mebla na ASP w Poznaniu – które pomogły mu w wypracowaniu form od strony technicznej. Na uczelni trafił też do pracowni ceramiki i od razu wiedział, że właśnie tym chce się zająć na poważnie. – W ceramice mogłem zrobić wszystko sam, od projektu po całkowicie samodzielne wykonanie – opowiada. Wiedzę i umiejętności twórca pogłębiał, czytając książki i oglądając kursy w internecie, ale najwięcej dało mu eksperymentowanie, którego nie zamierza przerywać.

Z plastyczną materią na studiach spotkała się też Anna Marciniszyn – założycielka stołecznego studia Nodi, która przygodę z porcelaną zaczęła na kierunku Domestic design w School of Form. – Właśnie w porcelanie zwykle najłatwiej było mi przedstawiać swoje pomysły. To ona od początku wydawała mi się najbardziej plastycznym i intymnym materiałem, najbliższym ciału, w porównaniu z metalem czy drewnem – mówi Ania. Dodaje też, że porcelana jest bardzo nieprzewidywalna i nie da się jej nigdy w pełni kontrolować, co ma swój urok.

Z kolei Dorota Piekarczyk zaprzyjaźniła się z formowaniem gliny i maszynami jeszcze wcześniej – skończyła liceum plastyczne o specjalności ceramika i dzięki temu jest technikiem ceramikiem, a po nim studiowała Rzeźbę na poznańskiej ASP, gdzie realizowała różne projekty rzeźbiarskie właśnie w ceramice.

U Zuzy Sapety początki były nieakademickie. – Paititi powstało po dwóch latach regularnego uczęszczania do pracowni otwartej. Przez większość tego czasu w ogóle nie zakładałam, że założę własną pracownię ceramiczną, ale życie tak się potoczyło, że mogłam przekuć pasję w pracę, co bardzo sobie cenię, bo czuję się w 100% w dobrym miejscu – mówi artystka.

Kolor i eksperymenty z formą

Tak jak ikony designu meblarskiego ukochały sobie krzesło na obiekt twórczych działań, tak u rękodzielników zajmujących się ceramiką i porcelaną na prowadzenie wysuwają się kubki. Od pojemnych naczyń z uszami, przez wracające do łask filiżanki, po zgrabne czarki nawiązujące do azjatyckich rytuału picia herbaty. Kolekcja Filipa z Ceramics 36 – dostępna m.in. w jeżyckim concept storze Słońce – zyskała popularność przez wspomniany kubek z kulką i filiżankę z okrągłym uszkiem. Oba modele na pierwszy rzut oka budzą zachwyt, ale też zaciekawienie: czy te wyszukane uchwyty będą użyteczne? Kiedy kubek i filiżanka moszczą się w rękach, pojawia się podwójne zadowolenie. – Od zawsze inspirowały mnie rzeźby Jean’a Arp’a, stąd tyle obłości w moich formach – przyznaje Filip.

W galeriach spokojnie odnalazłyby się też kubki Paititi Studio – toczone na kole i w soczystych kolorach, a także wazony inspirowane antycznymi wazami, opatrzone wspaniałymi karbowanymi uchwytami. Nawet bez kwiatów wyglądają jak dzieła sztuki! Do funkcjonalnych rzeźb zaliczyć można również lampy Nodi – modele wiszące i stojące, które można personalizować, oraz barwne wariacje kinkietów.

Twórczo eksperymentuje też Dorota z Bakcyla, wykonując rzeźby-popiersia. – Mam niesamowitą frajdę, lepiąc te trochę kreskówkowe postaci. Nazywam to „rzeźbą niepoważną” lub po prostu „rzeźbkami”. Każda z nich ma swoje imię, a wspólnie tworzą taką galerię postaci. Cieszę się, gdy komuś spodobają się na tyle, że je kupuje. To największa satysfakcja dla twórcy – opowiada.

Ceramika na warsztat

W użytkowaniu przedmiotów wchodzimy na wyższy poziom – chcemy sami spróbować ich tworzenia. Na zajęciach z ceramiki możemy ręcznie ulepić kubek, wazon czy figurkę albo wyczarować gliniane naczynia na kole. Warsztaty są organizowane przez instytucje i miejskie domy kultury, jak poznański CK Zamek, i przez samych twórców.

Zuza z Paititi gromadzi społeczność w swojej pracowni niedaleko warszawskiego Ogrodu Krasińskich. – Ceramika to taka materia, która łączy różnych ludzi. Na warsztatach odnajdują się zarówno introwertycy i ekstrawertycy, osoby obu płci i w różnym wieku. Najważniejsze jest to, żeby stworzyć przyjazną atmosferę, w której nikt nie jest oceniany i może czuć się swobodnie, wtedy powstają magiczne przedmioty, w których zapisana jest historia i energia ludzi je tworzących – opowiada. Podczas jej zajęć tworzone są zarówno naczynia użytkowe jak kubki czy talerze, przedmioty dekoracyjne, ale też abstrakcyjne obiekty. Warsztaty ceramiczne dla dorosłych prowadzi też Dorota z Bakcyla. – Zauważyłam, że najczęściej przychodzą na nie osoby w wieku 25‒40 lat – takie, które już się stabilizują zawodowo i szukają pasji – mówi twórczyni, dodając, że ostatnio w jej pracowni powstaje najwięcej podstawek na kadzidła i tacek na biżuterię.

Filip z Ceramics 36 przyznaje, że wzrost na rynku ceramiki w ostatnich 5 latach wpłynął nie tylko na pojawienie się nowych pracowni, ale też sklepów je wyposażających: – Mamy znacznie większy wybór mas ceramicznych, szkliw, ale też nietypowych narzędzi, które jeszcze niedawno były dostępne tylko za granicą – opowiada.

Rozwój rodzimego rękodzieła cieszy twórców i użytkowników – obok sprawczości kluczowa wydaje się tu po prostu praca rąk zwalniająca pędzący umysł i zabawa z materiałem. Jeśli szukacie pomysłu na cenny prezent, proponuję naczynia od zdolnych polskich rzemieślników albo voucher na warsztaty ceramiczne.