Natalia Przybysz, jest niewątpliwie jedną z artystek, która swojego ogromnego talentu i charyzmy, nie musi nikomu udowadniać. Jej album ?Prąd? wydany 17 listopada 2014 został uznany za najlepszą płytę roku, a Przybysz nazwano artystką wybitną. Natalia ewoluowała na przestrzeni ostatnich lat, jednak jedno się nie zmieniło ? nadal bliżej jej jest do swojego męskiego pierwiastka, o czym niedługo jej fani będą mogli usłyszeń na nowym krążku. Przy okazji przedpremierowego koncertu, który odbył się 1 grudnia w Poznaniu, udało nam się zamienić kilka zdań z wokalistką i dowiedzieć się więcej o jej procesie rozwojowym, pracą nad głosem oraz o tym jak autentyczność jest istotna w jej życiu.
Czytałam wszystkie Twoje feliotony dla jednego z ambitniejszych pism w Polsce. Bardzo zapadło mi w pamięć jak pisałaś o tym, że składasz się z trzech części: azjatyckiej, afrykańskiej i polskiej. Pisałaś o tym, że jesteś w dekonstrukcji. To było w 2011 roku. Dzisiaj Twoja muzyka bzmi dla mnie spójnie. Czujesz się już zintegrowana?
Na pewno bardziej niż wtedy. Było dla mnie trudne i żmudne to pisanie felietonow. Uważam, że mojej siostrze lepiej szło to pisanie. Integracje wstępną, o ile można to tak nazwać ,zaczęłam czuć tuż po 30stym roku życia.
Twoja płyta „Prąd” to blues i soul ale także country, rock, folk i ballady w nowym wydaniu. Jak będzie wyglądała Twoja nowa płyta?
Za wcześnie bym mogła o tym mówić. Ciekawskich zapraszam na koncerty przedpremierowe. Za tydzień jedziemy nagrywać ten nowy materiał. Jestem bardzo szczęśliwa .
W moim odczuciu teksty, które tworzysz są bardzo osobiste, a zarazem pozostawiają przestrzen na własną interpretacje.
Tak bym chciała.
Po Sistars i projekcie Janis Joplin czułam, że w końcu śpiewasz własnym głosem. Jak to jest z artystycznym dojrzewaniem?
Wolałabym by ktoś z zewnątrz mi to powiedział jak to jest…
Janis przypomniała mi trochę mój głos z dzieciństwa , do którego wróciłam i z którym sie nie chcę teraz rozstawać . Jednocześnie zabrała mnie w obszary takiej ekspresji na jaką sama bym się chyba nie porwała. Wysyłam w kosmos dużo wdzięczności za to co mi dała Janis.
Jak Twoja psychoterapia wplynęla na Twoją tworczość?
W procesie terapeutycznym dotarłam do tego punktu w swoim wnętrzu z którego wydobywa się ta emocjonalna treść której wyśpiewywanie leczy.
Czym jest dla Ciebie kobiecość dzisiaj?
Kobiecość jest mistycyzmem. Budzi fascynację i lęk w męższczyznach ale także w samych kobietach. Świadomość kobiecości ewoluuje we mnie stopniowo i odkrywanie jej jest dla mnie wielkim czynnikiem twórczym.
Jak Ci ze sobą dzisiaj?
Spoko 😉
Terapia jest trudną drogą, jednak daje dużo satysfakcji i konstruktywnych zmian. Dla mnie weszłaś na poziom literacki niedostępny dla większości polskich wokalistek.
Myśle że są lepsze!
Nie boisz sie śpiewać o seksie, orgaźmie i swoich kompleksach. Jesteś szczera. Twoje wyznanie na temat aborcji, to bardzo kontrowersyjna kwestia. Prawda ma dla Ciebie moc?
Śpiewanie swoim pełnym głosem i z serca jest niemożliwe gdy próbujemy kłamać lub sie boimy. To ciekawe że fałszowanie ma podwójne znaczenie. Często gdy uczę śpiewu okazuje się, że gdy porzucamy strach zaczynamy śpiewać czysto.
„Prąd” jest Twoim autorskim projektem, który jak sama powiedziałas był odchrząknięciem przed tym co chcesz ujawnić na nowym albumie. Chciałas przygotować słuchaczy?
Tak. „Światło Nocne” będzie bardziej dosadne.
Bierzesz udział w bardzo niszowych projektach i jednocześnie pojawiasz się na imprezach typu „Męskie Granie”. Jak, i czy w ogóle wymaga to łączenia dwoch światow różnej publicznosci?
Nie wierze w typy publiczności. Publiczność to poszczególni ludzie. Uwielbiam jak mnie słuchają i dają się wkręcić w moje historie jak dzieci zasłuchane w bajkę na dobranoc