Nie z tego świata – Luna

Luna
30 cze 2021
Joanna Gruszczyńska

O udziale w akcji Spotify „Equal”, sytuacji kobiet w branży muzycznej i nowym singlu „Wirtualne Przedmieście” opowiada nam charyzmatyczna Luna, muzyczne odkrycie ostatnich miesięcy.

 

Ostatnio zrobiło się o Tobie głośno w związku z akcją Spotify. Zostałaś pierwszą polską artystką, która pojawiła się na billboardzie na Times Square.

Akcja “Equal” rozpoczęła się w Dzień Kobiet i jej założeniem jest wsparcie kobiet na rynku muzycznym. Zostałam wybrana jako jedna z trzydziestu pięciu artystek z całego świata, które pojawiły się na różnych playlistach na Spotify, a także na billboardzie na Times Square. Wtedy też pojawiły się głosy: “Po co wspierać kobiety, przecież mamy wiele wokalistek?”. Jasne, na listach przebojów nie brakuje artystek, w muzyce pop nie można narzekać na dominację mężczyzn. A co z innymi gatunkami? Poza tym często zapomina się, że branża muzyczna to nie tylko osoby, które znajdują się na pierwszych stronach gazet i występują na scenie. Oprócz nich są jeszcze na przykład producenci, producentki, menedżerowie, menedżerki, realizatorzy i realizatorki oraz cała obsługa techniczna, a w tych zawodach pracują najczęściej mężczyźni. Tam te nierówności widać najwyraźniej.

Dlaczego – z Twojego punktu widzenia – w branży jest tak mało realizatorek dźwięku czy kobiet pracujących w obsłudze technicznej?

To zawody, które wymagają wiedzy technicznej i wiążą się z pracą fizyczną, co – myśląc stereotypowo i krzywdząco – nie jest dla kobiet. Wykluczenie jest też widoczne na poziomie języka. Nikt nie nazwie kobiety “piosenkarzem”, ale “realizatorem” już tak. Na szczęście widzę, że to wszystko powoli się zmienia i idzie w dobrą stronę.

Czy czujesz, że po akcji Spotify przybyło Ci fanów i fanek?

Myślę, że w dzisiejszych czasach akcje outdoorowe spełniają raczej inne zadanie. Mają na celu oswoić ludzi z artystą lub artystką i pokazać, że ktoś taki w ogóle istnieje. Nie mam pewności, czy ma to odzwierciedlenie w liczbach fanów i fanek oraz lajkach. Dla mnie “Equal” było szansą na wyjście poza granice Polski i otwarciem się na nowe możliwości. Poza tym po raz pierwszy, na potrzeby tej akcji, napisałam piosenkę w języku angielskim.

I była to piosenka “Blind”, czyli angielskojęzyczna wersja “Zgaś”.

Bardzo lubię język polski, ale w związku z tym, że “Equal” jest międzynarodową akcją zachęcono mnie, żebym spróbowała stworzyć coś po angielsku. Zgodziłam się, bo każde nowe doświadczenie jest czymś wartościowym i rozwijającym. Zdaję sobie też sprawę, że język polski może brzmieć dość specyficznie dla osób spoza naszego kręgu kulturowego.

“Zgaś” można posłuchać też w wersji akustycznej, którą napisałaś, żeby zachęcić ludzi do medytacji i wyciszenia. Zastanawiam się, jak Ty odpoczywasz i gdzie odnajdujesz spokój?

Lubię astrologię i magiczne praktyki, więc najlepiej odpoczywam, medytując. Czasem też zapalam świece i siadam na balkonie z książką i kawą. Z drugiej strony, jestem osobą proaktywną i lubię, gdy dookoła mnie dużo się dzieje. Momenty wyciszenia pozwalają mi jednak na zachowanie równowagi.

Czy jako Luna wrócisz do spokojniejszych kompozycji, które tworzyłaś pod swoim imieniem i nazwiskiem?

Raczej nie. Wydaje mi się, że jako Luna wypracowałam własny styl i będę nim podążać. Chciałabym, aby moja pierwsza płyta była spójna. Choć możliwe, że pojawi się na niej ballada z pianinem, ale będzie ona poszerzona o elektroniczny sznyt i odgłosy kosmosu.

Chyba teraz rozumiem, dlaczego swoją muzykę nazywasz “kosmicznym popem”. (śmiech)

To określenie wymyśliłam w przypływie chwili podczas jednego z wywiadów. Starałam się nie klasyfikować swojej muzyki, ale z drugiej strony wiem, że ludzie tego potrzebują. Hasło “pop” nie wyczerpuje tematu i nie do końca odzwierciedla moją muzykę, dlatego stwierdziłam, że “kosmiczny pop” będzie lepsze, bo wskazuje na to, że popowe melodie poszerzone są o dźwięki kosmosu, które dodaję do moich kompozycji.

Czy możesz opowiedzieć o swoim najnowszym singlu “Wirtualne Przedmieście”?

Lubię łączyć sprzeczności, na przykład mrok i elektronikę z moim jasnym głosem. “Wirtualne Przedmieście” też jest zbudowane na zasadzie kontrastu. To, co rzeczywiste, miesza się w tej piosence z tym, co wirtualne. W zasadzie trudno powiedzieć, co należy do którego świata, ponieważ równolegle egzystujemy w obu z nich. Ten utwór wynika też z mojego lęku przed obowiązkiem bycia online i z trudności w odnalezieniu siebie na granicy tych dwóch światów.

Czy dobrze rozumiem, że nie przepadasz za mediami społecznościowymi, a nawet trochę się ich boisz?

Jestem analogową osobą i nie lubię spędzać czasu przed telefonem. Gdyby nie specyfika mojej pracy i to, że często tylko dzięki mediom społecznościowym mogę pozostać w kontakcie z moimi fanami i fankami, nie korzystałabym z social mediów. Poza tym zdaję sobie sprawę z tego, jaką siłę ma Internet w kontekście promocji muzyki.

A jak czujesz się z tym, że Twoją muzykę można usłyszeć w komercyjnych stacjach radiowych typu Eska? (śmiech)

Z tego, co wiem, to moje piosenki grają tylko w nocy. (śmiech) Nie przeszkadza mi to i cieszę się, że alternatywa miesza się z mainstreamem. Wydaje mi się, że moja muzyka ma nocny wymiar i dobrze słucha się jej po zmroku. Wiem, że nad Rusałką też będę grała wieczorem, czyli w czasie, kiedy może zadziać się magia.