„Przyjaźń, przekaz i ulga” – Sanity

Sanity
06 sty 2024
Zofia Myślicka

Nagrywanie piosenek na dyktafon, granie na salce w blaszaku, długoletnia przyjaźń, a przede wszystkim zamiłowanie do muzyki, to tylko skrócony opis chłopaków z Sanity. O początkach, mnogości perspektyw, emocjach, przyjaźni i oczywiście o muzyce opowiadają nam Konrad, Adrian, Filip oraz Kamil.

Kiedy powstał band Sanity i kto zainicjował jego utworzenie?

Kamil: Z mojej perspektywy wyglądało to trochę tak, że pomysł na wspólne granie z Filipem powstał gdzieś w okolicach liceum, kiedy oboje byliśmy zafascynowani ciężką, riffową muzyką takich zespołów jak Tool, RATM, ale także pokręconymi rytmami Rush czy King Crimson. Zaczęło się od siedzenia u Filipa w mieszkaniu i prób wymyślania ciekawych riffów na bas i gitarę, a potem nagrywania tych pomysłów na dyktafon. Jednak do nazwania tego jakąś formą zespołu brakowało nam frontmana i perkusisty. No i w tym momencie pojawia się Adrian, którego poznałem na pierwszym roku studiów na politechnice, a który miał już za sobą historię bycia frontmanem w licealnej kapeli. Dał się namówić na kilka dni wakacji w Murowanej Goślinie, gdzie zaczęliśmy spotykać się na salce, w blaszaku o lokalnej nazwie „Trollnia”. Na pożyczonej perkusji i wzmacniaczach pogrywaliśmy sobie covery Tool czy RATM. Po tym krótkim epizodzie z Adrianem „za garami” w 2008, który w zasadzie przyjmujemy jako oficjalny początek istnienia zespołu, zaczęliśmy na poważnie poszukiwania perkusisty.

Proces ten trwał dobre 4-5 lat i już wtedy zaczęły wykluwać się niektóre kompozycje, które znalazły się na wydawanym przez nas albumie. Kiedy w końcu trafiliśmy na Konrada, jednogłośnie uznaliśmy, że skład zespołu został skompletowany i możemy skupić się na tworzeniu i szlifowaniu pomysłów na naszą muzykę.

Jesteście poznańskim bandem, który niedawno puścił w świat swój debiutancki album “Perspectives”. Z iloma perspektywami mamy tutaj do czynienia?

Adrian: Na pewno z czterema biorąc pod uwagę skład zespołu. A tak na serio, mnogość perspektyw przytłacza. Na każdą sytuację, którą jest w stanie wyobrazić sobie człowiek, można popatrzeć z setek punktów widzenia. Najprościej wyobrazić sobie perspektywy ludzkie, w końcu każdy uczestnik danego wydarzenia ma inną percepcję, stąd formułuje inne oceny. Ale oprócz całej gamy sposobów na jakie możemy patrzeć, przydarzają nam się różne sytuacje, mamy też kontekst pozaludzki. Z perspektywy czasu i przestrzeni wszystko wygląda przecież zupełnie inaczej. Trudno przejść obojętnie wobec kruchości i chwilowości życia ludzkiego w porównaniu do życia gwiazd, galaktyk. Mnie mnogość tych perspektyw jednocześnie przeraża i przyciąga, a przede wszystkim od lat zajmuje. Nic więc dziwnego, że większość tekstów obraca się wokół tej tematyki.

Na YouTube możemy posłuchać Wasze starsze utwory m.in. „Life unworthy of life” sprzed 7 lat. Czy pomysł na „Perspectives” pojawił się już wtedy?

Konrad: Jeszcze nie. Tak jak chcieliśmy wydać płytę, tak zajęło nam jeszcze kilka lat, aby dojrzeć do decyzji o nagraniu utworów, które graliśmy już od dłuższego czasu, a mimo to traktowaliśmy je jako jeden spójny koncept. Te właśnie utwory trafiły na płytę ze względu na tematykę i podobny klimat.

Podejrzewam, że każdy z Was ma swój ulubiony utwór z albumu. Czy możecie zdradzić, który to i dlaczego akurat ten?

Adrian: Ja postawiłbym chyba na „Life unworthy of life”. Co ciekawe tekst do tego utworu przyszedł mi najszybciej, bo był gotowy w tydzień, ale do dziś ciarki przechodzą mi po plecach, gdy śpiewam te linijki. Chyba ten utwór niesie ze sobą najwięcej emocji.

Konrad: „Won’t go away” to utwór, który wywołuje najwięcej emocji. Jest to dla mnie opis procesu przechodzenia od ucieczki przed życiem do decyzji, by stawić mu czoła, niezależnie od szans. Ten przekaz do mnie bardzo trafia! Również muzycznie utwór ten jest dla mnie ciekawy do grania, ze względu na różne części.

Filip: Na przestrzeni lat często mi się to zmieniało, ale dzisiaj z całą pewnością powiem: „Life unworthy of life” – prawdopodobnie jeden z najbardziej klimatycznych utworów, który zrobiliśmy, chociaż uwielbiam też „Tonight’s the night” – utwór, który rozkręca się powoli, klimatycznie, a na końcu pierdolnięcie w charakterystyczny dla nas sposób.

Kamil: Nie będę oryginalny i odpowiem „Life unworthy of life”, chyba dlatego, że jak go gramy, to bardzo różni się od pozostałych, energicznych kawałków i wymaga, żeby mocno wczuć się w rytm i trochę z nim popłynąć. Pozostałe utwory może dają większego kopa, ale ten jakoś pozwala mi na chwilę przenieść się w inne miejsce.

Kto według Was powinien posłuchać „Perspectives”?

Konrad: Myślę, że „Perspectives” powinien trafić do osób, które są otwarte (bądź chcą się otworzyć!) na nowe punkty widzenia, jak i mają empatię, aby wczuć się w sytuację innych. Pewne historie opowiedziane w „Perspectives” (m.in. w „Life unworthy of Life” czy „Oscillator”) są bezpośrednio opowiedziane z perspektywy osób, których sytuacja może nam się wydawać obca i bardzo trudna. Wymaga to wtedy wejścia w skórę bohaterów i próby ujrzenia świata ich oczami. To jest często proces niełatwy i wywołujący emocje, z którymi może na co dzień nie obcujemy.

Filip: Może też dla ludzi, którzy lubią rockową muzykę, podaną w nieszablonowy sposób.

Proszę opiszcie w trzech słowach projekt „Perspecives”.

Adrian: Przyjaźń, przekaz i ulga. Począwszy od ostatniego słowa, świetnie jest odetchnąć po doprowadzeniu tego projektu do końca. Nie było to łatwe, ale wspólnymi siłami dokończyliśmy tę płytę, nie tracąc przy tym siebie. Wspólnie dojrzeliśmy, tak jak i nasza przyjaźń –  i to dla mnie ogromna wartość. No i na koniec przekaz, kiedyś sprawa dla mnie najważniejsza, dziś mniej, ale wciąż trudno mi traktować muzykę jedynie jako formę rozrywki.

Konrad: Dla mnie te słowa to: mnogość, cierpienie, nadzieja. Pierwsze słowo odnosi się do tytułowych perspektyw. Im więcej, tym zarazem trudniej i sprawiedliwiej, bo każdy głos ma prawo być usłyszany. Cierpienie, dlatego, że historie opowiadane na płycie są też trudne i niejednokrotnie opowiadają o przechodzeniu (bądź nie) przez ból, niewolę czy nieświadomość. Na końcu jest nadzieja, bo nagrywając tę płytę i zajmując się tematami w tekstach, które uznajemy za ważne, mamy nadzieję, że trafimy tam, gdzie właśnie jest potrzeba pluralizmu i rozmowy o szeregu perspektyw.

Jakie macie najbliższe plany koncertowe?

Konrad: Póki co odbył się jedynie koncert premierowy w Klubie pod Minogą, ale oczywiście chcemy wyjść dalej z naszą muzyką! Z racji, że sami organizujemy koncerty, jak i promujemy muzykę, to jest nieco utrudnione. Jednak nie zniechęcamy się i chcemy najpierw jak najdalej wyjść z naszą muzyką, żeby też dotrzeć do organizatorów imprez, przeglądów czy festiwali.