„Staram się dziwić światu” – Don Guralesko

Don Guralesko
15 lip 2019
Natalia Bednarz

Rok 2019 należy do niego. W marcu wyszedł mixtape „Miłość, szmaragd i krokodyl” z Matheo, a w czerwcu solowy, dziesiąty już album „Latające ryby”, w którym „realizm magiczny miesza się z socjologią, sen z jawą, a nauka z metafizyką”. W międzyczasie – w ramach projektu ?Ani słowa bez nas?, będącym częścią obchodów 30-lecia obrad Okrągłego Stołu i wolnych wyborów w Polsce – Don Guralesko wziął na tapet książkę światowej sławy historyka Timothy’ego Snydera „O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku”, napisał rapowy numer, wspólnie z jej autorem nakręcił teledysk, by na sam koniec dać koncert w ramach Festiwalu Malta w Poznaniu. Czy takie projekty trafiają do młodych umysłów, jaka jest rola rapu w kreowaniu przyszłości, i czy już wkrótce będziemy mogli zagłosować na poznaniaka w wyborach? Przeczytajcie.

 

Jak Ci się rapowało Snydera? Zadanie nie było wszak łatwe: przełożyć dość wymagający intelektualnie esej na zupełnie inny gatunek literacki – poezję rymowaną i to jeszcze taką, która wpada w ucho.

Cóż, znalazłem się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. Czasami jest tak, że trzeba zabrać głos w ważnych sprawach, po to przecież jest rap, żeby komentować rzeczywistość.  W tym przypadku wystąpiłem trochę w roli tłumacza, przekładając „O tyranii” na język rapu. Być może część słuchaczy po wysłuchaniu tego utworu sięgnie także po książkę. Naprawdę warto!

Czy znalezienie wspólnego języka z tak utytułowanym naukowcem było trudne? Pochodzicie z dwóch różnych światów…

Wydaje mi się, że wszyscy pochodzimy jednak z tego samego świata, więcej nas łączy, niż dzieli. Prof. Snyder znakomicie się odnalazł na planie teledysku. Moje doświadczenia z Amerykanami w ogóle są takie, że oni są bardzo otwarci na nowość i łamanie stereotypów. To chyba dlatego przodują we wszelkich innowacjach, które potem inkorporuje reszta świata.

Jak na tę współpracę zareagował Twój ojciec? Jako krytyk teatralny zapewne dumny jest z tego, że Twój koncert stał się istotnym elementem jednego z najważniejszych festiwali teatralnych w Europie…

Myślę, że bardzo się ucieszył. Ojciec żywo interesuje się sprawami współczesnego świata, więc cieszy go, że dorzucam jakiś kamyczek do tamy na rzece niby nieuchronnych zmian na gorsze. Niby, bo ta nieuchronność przemian, które aktualnie obserwujemy, to mit wyrosły na strachu. To, w którym kierunku zmierzamy, zależy przecież również od nas i od naszych drobnych, codziennych decyzji.

Czyją twórczość chciałbyś zarapować w przyszłości?

Wiesz, ja w zasadzie cały czas czerpię z twórczości innych ludzi. Pracuję na książkach, filmach, spektaklach, muzyce. To ważne, aby wciąż poszerzać swoje horyzonty myślowe i nie ograniczać się do wąskiej ścieżki własnych przyzwyczajeń. Taki też jest rap, który zawsze samplował rzeczywistość, czerpiąc z wielu tradycji. Nie mam jakichś konkretnych marzeń co do autorów. Sporo czytam, staram się dziwić światu. To we mnie fermentuje i tak rodzi się moja muzyka.

Czy pomysł szefa festiwalu Malta, by rapować ważne teksty, po które młodzi pewnie sami by nie sięgnęli, to dobry sposób na to, by trafić do ich umysłów?

Każdy sposób jest dobry. Wydaje mi się, że wielu moich słuchaczy to ludzie inteligentni i ciekawi świata. Jeżeli udało mi się być pasem transmisyjnym pewnej wiedzy o dzisiejszym świecie, to bardzo się cieszę. Wnioski wyciągną sami.

Z jakimi reakcjami młodych spotkałeś się po premierze projektu? Czy piszą: dzięki Tobie przeczytałem „O tyranii”?

Wielu ludzi jest zdziwionych, spora część oczywiście oburzona, wielu nie wie, o co chodzi. Jest jednak również grupa słuchaczy, wśród których projekty takie, jak ten, wzbudzają pewną nadzieję w tym memicznym świecie. To ci, którzy nie zgadzają się na proste konsumowanie życia. Czy ktoś dzięki utworowi „20” sięgnął po książkę? Myślę, że sporo osób, tym bardziej, że wyszedł również audiobook, w którym czytam całą „O Tyranii” – do pobrania na stronie festiwalu Malta.

„Ufaj książkom i starym mądrościom” – jak tu ufać czemuś, czego się często w ogóle nie zna, lub temu, co często zupełnie do współczesnego świata nie przystaje?

Stąd też chyba potrzeba propagowania czytelnictwa wśród młodych ludzi, którzy będą nasz świat za chwilę budować. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że książki nie przystają do współczesnego świata. One go wręcz definiują, są najlepszym sposobem na opowiadanie sobie świata. Przecież to, w czym uczestniczymy, jest niekończącą się opowieścią, w której ludzie próbują wytłumaczyć sobie to wszystko, co ich otacza.

Wydaje mi się, że wielu moich słuchaczy to ludzie inteligentni i ciekawi świata.

Czy zestaw gotowych recept, który zaserwowałeś, skłoni do samodzielnego myślenia, czy też bardziej zostaną w głowie chwytliwe hasła: „wywrócić stołek”?

Jestem przekonany, że moi słuchacze są zdolni do formułowania własnych wniosków. Jasne, to zawsze będzie mniejszość, ale ludzie myślący niezależnie są mniejszością, niezbędną dla funkcjonowania społeczeństw. Bez nich zmiany na lepsze byłyby niemożliwe.

Podczas Twojego występu w tle świecił się neon z napisem WOLNOŚĆ. Czym ona jest dla Ciebie?

Czymś niedefiniowalnym, chociaż potrzebnym do życia jak tlen. Gdzie jak gdzie, ale właśnie w Polsce powinniśmy być wyczuleni na wszelkie próby jej ograniczania. Ja mam to szczęście, że urodziłem się w zupełnie innym systemie, mam więc porównanie, które pozwala mi doceniać warunki, w których żyjemy dziś. Najlepiej chyba będzie zacytować Chłopców z Placu Broni: „Wolność kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.”

Czy jest planowana kontynuacja projektu? W kolejce czeka wiele ważnych tekstów Snydera, jak chociażby „Czarna ziemia. Holokaust jako ostrzeżenie”… Czy sądzisz, że nie jesteśmy jeszcze na to gotowi?

Codzienność zawsze jest wyzwaniem, z pewnością wiele jeszcze rzeczy dotyczących spraw społecznych czeka na zarapowanie. Hip Hop ma przed sobą ważną rolą do odegrania w trudnych czasach, które nadchodzą.

Na koniec trochę fantastyki: biorąc pod uwagę tematy, które podejmujesz, czy myślałeś kiedyś o wejściu w politykę? Jak widać po Liroyu czy Kukizie, muzycy mogą liczyć na poparcie…

Nie mam takich planów. Zbyt mało wiem i rozumiem, żeby podejmować się takiej roli. Musiałbym najpierw wnikliwiej postudiować historię, zwłaszcza starożytną, wykonać ogrom pracy nad sobą, aby podjąć się takiego wyzwania. A tymczasem jestem raperem, co też wymaga sporo pracy. Zawsze mówię: jeszcze sezon, dwa i nauczę się nieźle rapować.