Praca w branży muzycznej wymaga odwagi. Umiejętności zachowania zdrowego balansu nad istotą rzeczy i kontemplacji nad swoim własnym ja. Medytacji i spokoju. Nie tylko scenicznego, ale również tego dzielonego z rodziną, która często okazuje się najcenniejszym supportem. Jaki jest Adrian Thaws, człowiek, który ma na swoim koncie kilkanaście albumów i dziesiątki współprac z innymi artystami? Zobaczcie czy można powstać z popiołu, gdy, jak śpiewał artysta, hell is round the corner.
Uważasz, że jesteś na końcu czy na początku swojej podróży? Co chciałbyś zmienić w swojej muzyce i brzmieniu? Ciekawi mnie czy poszukujesz czegoś wyjątkowego, czy raczej po prostu zajmujesz się produkcją.
To jest jak wieczna podróż. Staram się robić coraz lepiej to co chcę. Staram się, by być lepszy z każdym dniem. Zawsze, gdy tworzę swój album, próbuję się czegoś nauczyć, zrobić coś innego, a przy okazji dobrze się bawić i zajmować się rzeczami, które mnie relaksują. Nie myślę wtedy o niczym innym. Nagrywając nie stresujesz się. Po prostu czujesz muzykę. Jest to pewien rodzaj medytacji.
Wielu słuchaczy może mieć wobec Ciebie pewne oczekiwania. Czujesz pewnego rodzaju presję z ich strony? Coś w rodzaju egzaminu, który masz do zdania w przemyśle muzycznym, by stworzyć coś nowego i wyjątkowego.
Nigdy nie odczuwam presji. Mam swoje własne flow i nie potrzeba mi niczego więcej. Nie przejmuję się za bardzo tym, co myślą i co mogliby pomyśleć inni ludzie. Tworzę już od tak długiego czasu, że nie mogę być oceniany, ponieważ ludzie, którzy próbują mnie oceniać nie zajmują się tym co ja. Ci ludzie nie robią muzyki, nie nagrywają albumów, więc nie mogę być oceniany przez kogoś, kto nie miał z tym nigdy styczności.
Czy Ty sam oceniasz siebie?
Miałem wielkie szczęście, że tworzyłem na początku z Chrisem Blackwellem, który pozwalał mi robić co tylko chciałem. Ta wielka dowolność dała mi szansę rozwinąć skrzydła. Wiesz, ci ludzie, którzy cię oceniają czy recenzują nie są tobą. Nie przeżyli i nie odczuli tego co ja, kiedy przelewałem siebie w muzykę. Dlatego nie obchodzi mnie zbytnio ich zdanie. Moim szczęściem było jednak to, że uzyskiwałem dobre recenzje. Ludzie docenili, że się otworzyłem. Chris wspierał mnie bardzo, tak jak zresztą ludzie, którzy otaczali mnie na samym początku. Pozwalali mi popełniać błędy i być prawdziwym sobą. Byłem prawdziwą samotną wyspą wśród ludzi, którzy mnie otaczali. Zresztą, gdy zaczynałem tworzyć nie chodziło o to, by po prostu coś nagrać.
O co więc chodziło?
Nie chodziło tylko o prostą produkcję przebojów, a o przekaz. Teraz jest inaczej. Cieszę się, że mogłem tworzyć rzeczy płynące wprost ze mnie i mogłem robić co tylko chcę. Nigdy nie odczuwałem specjalnej presji i wpływu kogoś na swoją muzykę. Przyznaję, że nawet błędy, które popełniałem i których jestem świadom sprawiły, że odnalazłem w końcu swoją ścieżkę. Szukasz, eksperymentujesz i próbujesz czegoś nowego. Wychodzą z tego nowe rzeczy bo poznajesz swoje granice. Na początku nie miałem żadnych uprzedzeń i jedyna rzecz, której nie znosiłem to sława, która spadła na mnie niespodziewanie. Nie lubiłem być w blasku i na świeczniku. Przyszedłem z cienia i niedojrzałego mnie do powszechnej świadomości. Chciałem i musiałem poczuć się z tym komfortowo. Nie było to łatwe.
Teraz współpracujesz jednak z wieloma artystami. Robisz to, by nie czuć nudy czy raczej dla inspiracji? To interesujące, ponieważ masz tyle doświadczenia i historii, a wciąż poszukujesz czegoś świeżego. Czego właściwie szukasz? Ja dokonujesz swojej selekcji?
Właściwie to wielu ludzi wybiera mnie. Lubię, gdy ktoś dzwoni i przychodzi do mojego studia. Ma pomysł.
W takim razie jesteś szczęśliwcem. Da się Ciebie muzycznie zaskoczyć?
Może nie tyle zaskoczyć, co sprawić, że poczujesz coś w rodzaju pustki, nowego otwarcia. No bo kiedy pracujesz z kimś, to nie wiesz, co się wydarzy, co ta osoba wniesie nowego do twojego świata. To wyzwanie, bo nigdy nie masz pewności, jaki będzie efekt. Wiele osób wybiera jednak mnie do współpracy. Jeśli masz vibe – masz to coś. Współpraca z kimś jest wyzwaniem. Musisz zestroić się z czyimś brzemieniem, wibracjami. Nie do końca wiesz czego się spodziewać. Na przykład gdybym zaczął śpiewać z polskim wykonawcą i powoli poznawałbym go głębiej, to chociażby ze względu na różnice językowe, mogłoby się okazać, że efekt naszej współpracy byłby w stanie mnie zaskoczyć. Dałby mi coś nowego, coś ekscytującego czego bym szukał. Tego właśnie oczekuję od współpracy.
Dzielisz się z innymi artystami niełatwymi emocjami. Myślisz, że może się z Tobą ciężko pracować?
Nie, jeśli wiem, że coś idzie po mojej myśli. Jeśli idziesz ze mną do studia, to podąża to moją własną ścieżką. Chcę tworzyć to co lubię. Staram się skomponować całą melodię, próbuję napisać tekst utworu. Głos jest dla mnie pewnego rodzaju instrumentem. Myślę, że może być jak gitara, jak bass.
Wspomniałeś wcześniej o polskich artystach. To nie jest Twój pierwszy raz w Polsce, w Poznaniu. Wiesz coś o tym mieście?
Właściwie to naprawdę lubię Poznań. Byłem tu kilka razy. Lubię to miasto. Jest bardzo małe i czuć od niego dobre wibracje. Spacerowałem jego uliczkami. Wydaje mi się bardzo ładne i spokojne, ale bije w nim pozytywna, studencka energia.
Kiedy byliśmy ostatnim razem na Twoim koncercie w Poznaniu zdenerwowałeś się, ponieważ pewien mężczyzna zaświecił telefonem w kierunku Twojej twarzy. Jaki jesteś na scenie? Dlaczego straciłeś wtedy cierpliwość?
To proste. Poczułem wtedy, że ten mężczyzna wchodzi w moją przestrzeń. To trochę tak jakbyś wyszedł na ulicę i ktoś zaszedłby ci drogę. Uważam, że nikt nie powinien tego robić. Nie czuję nawet potrzeby tłumaczenia tego. Bez względu na to czy jesteś na scenie, czy na ulicy jest to niegrzeczne.
Lubisz dzielić swoją przestrzeń z innymi czy raczej wolisz być samotną górą lodową? Będąc na scenie jesteś w swoim świecie. Co Tobą kieruje? Emocje, skupienie?
Bycie na scenie jest jak medytacja. By twój występ był naprawdę dobry, musisz być gdzieś indziej. Powinieneś przenieść się do innego świata, by móc pokazać i odsłonić przed innymi silne emocje. To jak medytacja, jak praktykowanie jogi. Jeśli więc chcesz zagrać dobry koncert, sprawdzić się na nim, musisz wprawić swoje ciało i umysł w pewien trans, zacząć medytować. Nie możesz być na tym świecie. Powinieneś dawać ludziom emocje, które pochodzą z przeróżnych, oderwanych od rzeczywistości stron. Ty nie możesz być po prostu „tutaj”. Ty musisz być gdzieś indziej, głębiej.
Trudno jest powrócić do swojego ciała po koncercie?
Nie nazwałbym tego czymś ciężkim. To raczej dziwne. Jeśli kończysz bycie „gdzieś indziej” schodzisz ze sceny i nagle powracasz do swojego normalnego stanu. Najtrudniejszy jest moment, gdy podczas występu jesteś bardzo daleko i nagle musisz powrócić do swojego ciała. Do rzeczywistości. Będąc na scenie przenosisz się do innego świata. To całkiem dziwne. Powracasz i nagle jesteś w swoim pokoju, masz swój zespół, potem wracasz do swojego hotelu. Rzeczy szybko stają się bardzo normalne.
Na każdym ze swoich albumów pokazujesz swoją inną twarz. Ciekawi mnie, co czujesz obecnie.
Moje teraźniejsze emocje mocno skupiają się na trasie koncertowej i na tym, by była ona udana. Kiedy kończysz pracę nad swoim albumem i zaczyna się live, to wiele się zmienia. Zmieniasz się ty i zmieniają się twoje emocje. Jesteś w trasie przez kilka tygodni. Album nad którym pracowałeś jest skończony, ale tak naprawdę wszystko dopiero się zaczyna. Jest to dla mnie niezwykle emocjonalna część. Zawsze staram się znaleźć odpowiednie miejsca na swoją trasę. Szukam dobrych miejsc na podróż. Polska, Szwajcaria, Niemcy… gdy zaczynasz grać swoją muzykę na żywo jest zupełnie inaczej. Twój album staje się czymś innym niż dotychczas. To bardzo ekscytujące. Robisz coś, czujesz, uczysz się podczas trasy. Czasem dopiero wtedy rozumiesz czym są utwory, które stworzyłeś.
Co jeśli coś pójdzie nie tak na scenie? Jeśli coś brzmi nie tak jak powinno?
Po prostu zatrzymuję piosenkę. Już w pierwszych sekundach czujesz czy coś jest dobrze czy nie. Więc jeśli nie jest – mówię to mojemu zespołowi i po prostu to przerywam.
Dużo podróżujesz, poznajesz nowych ludzi. Chcesz tak żyć czy raczej poszukujesz spokoju? Myślisz, że w przyszłości będziesz potrzebował w swoim życiu więcej wytchnienia?
Moje życie jest bardzo spokojne, kiedy nie jestem w podróży. Na scenie jestem parę godzin, ale kiedy show się skończy, to przychodzi czas na relaks. Trasa koncertowa bardzo często nie jest tym, co ludzie myślą. To nie jest takie ekscytujące jak wszystkim się wydaje. W rzeczywistości jest to ciężka praca, którą muszę wykonać. Czasami pójdziesz do klubu czy baru, kiedy koncert się skończy, ale zazwyczaj to nie jest takie piękne, jak się wydaje. Trasa to zdecydowanie ciężka praca. To mój zawód.
Udaje Ci się utrzymywać relacje z kimś kto wspiera Cię w takich momentach?
Oczywiście. Mam ogromną rodzinę. Naprawdę. Mam ją w Ameryce, na Jamajce, Londynie, Bristolu. Mam dookoła siebie dużo dobrych ludzi. Mam pięciu braci, trzy siostry. Tak jak mówiłem – moja rodzina jest naprawdę liczna i dbam o dobry kontakt z nimi.
Dobrze jest słyszeć, że masz z nimi takie relacje. Powiedz proszę, jakie są Twoje najbliższe plany. Jakieś świeże pomysły?
Już teraz zacząłem ponownie pracować nad nagraniami. Niedługo chciałbym skończyć nowy materiał. Mam już przygotowanych siedem piosenek. Pracuję z jedną dziewczyną z Ameryki. Grudzień zaś spędzę spędzę z moją rodziną w Bristolu i Londynie. Chcę ich zobaczyć. Pojechać i porozmawiać z moimi kuzynami, braćmi. Zależy mi na tym, by spędzić z nimi spokojny czas i robić rzeczy związane ze świętami, napić się.
Aż kusi, by zapytać czy wysyłasz im świąteczne kartki.
Nie, moja rodzina nie jest zbyt wierząca. Jest raczej więcej trawy i dużo dobrego, jamajskiego jedzenia.
English version:
Do you think you are at the end or at the beginning of your journey? What would you like to change in your music and sound? I’m curious if you are looking for something unique or rather you’re simply producing.
It’s like an eternal journey. Everything I want I try to do better. I try to be better every day. Every time I create my album, I try to learn something, do something different and at the same time have fun and take care of things that relax me. I do not think of anything else then. You don’t feel stressed while recording. You just feel the music. It is a kind of meditation.
Many listeners may have some expectations regarding you. Do you feel some kind of pressure from them? Something like an exam that you have to take in the music industry to create something new and unique.
I never feel the pressure. I have my own flow and I don’t need anything more. I don’t care about what other people think and might think. I have been creating for such a long time that I cannot be judged as people who try to judge me don’t do what I am doing. These people don’t make music, they don’t record albums, so I can’t be judged by someone who never had contact with it.
Do you judge yourself?
I was very lucky to create with Chris Blackwell in the beginning, who allowed me to do whatever I wanted. This great freedom has given me the chance to develop wings. You know, those people who judge and review you are not me. They didn’t experience and feel what I felt when I poured myself into music. That is why I do not care too much about their opinions. However, my luck was that I got good reviews. People appreciated the fact that I opened up. Chris supported me very much, just like the people who surrounded me at the very beginning. They allowed me to make mistakes and to be my true self. I was a real lonely island among people who surrounded me. Anyway, when I started to create it, it wasn’t all about simply recording something.
So what was it all about?
It wasn’t just about simple production of hits, but about the message. Now it’s different. I am glad that I could create things flowing straight from me and I could do what I wanted. I have never felt any special pressure and influence on my music. I admit that even mistakes I made and that I was aware of made me finally find my path. You look for, experiment and try something new. New things come out of it because you get to know your boundaries. At first I had no prejudices and the only thing I hated was the fame that fell on me unexpectedly. I didn’t like to be in the spotlight. I came from the shadow and the immature me to the public consciousness. I wanted and had to feel comfortable with it. It wasn’t easy.
Now you are working with many artists. Are you doing this not to feel bored or rather for inspiration? It’s interesting because you have so much experience and history, and you’re still looking for something fresh. What are you exactly looking for? How do you make your selection?
Actually, many people choose me. I like when someone calls and comes to my studio. He has an idea.
In that case, you are a lucky man. Can you be musically surprised?
Not so much to surprise but to make you feel something like an emptiness, a new opening. After all, when you work with someone, you don’t know what will happen, what this person will bring new into your world. This is a challenge, because you are never sure what the effect will be. However, many people choose me to work together. If you have vibe, you have this thing. Working with someone is a kind of a challenge. You have to get a bit more harmonious with someone’s sound and vibrations. You don’t really know what to expect. For example, if I started singing with a Polish performer, and I would slowly get to know him deeper, then if only because of the language differences, it could turn out that the effect of our cooperation would surprise me. He would give me something new, something exciting that I would be looking for. That is what I expect from cooperation.
You share difficult emotions with other artists. Do you think it might be hard working with you?
No, if I know that something goes my way. If you go with me to the studio, then it follows my own path. I want to create what I like. I try to compose the whole melody, I try to write the lyrics. Voice is an instrument for me. I think it can be like a guitar, like bass.
You mentioned Polish artists earlier. This is not your first time in Poland, in Poznań. Do you know anything about this city?
Actually, I really like Poznań. I have been here several times. As I said, I like this city. It is very small and you feel good vibrations from it. I walked its streets. It seems very nice and calm to me, but it has a positive student energy.
When we were last time at your concert in Poznań, you got upset because a man shone in your face with a phone. What are you on stage? Why did you lose your patience?
It’s simple. I felt that this man entered my space. It’s a bit like if you went out onto the street and somebody would get in your way. I believe that no one should do so. I do not even feel the need to explain this. Whether you’re on stage or on the street, it’s rude.
Do you like to share your space with others or do you prefer to be a lonely iceberg? Being on stage you are in your world. What guides you? Emotions, focus?
Being on stage is like meditation. For your performance to be really good you have to be somewhere else. You should move to another world to show and unveil strong emotions. It’s like meditation, like practicing yoga. So if you want to play a good concert and prove yourself giving it, you have to put your body and mind into a trance, start to meditate. You cannot be in this world. You should give people emotions that come from different, disconnected from reality, places. You cannot simply be „here”. You have to be somewhere else, deeper.
It is difficult to return to your body after a concert?
I wouldn’t call it difficult. It’s rather strange. If you end up being „somewhere else” you leave the stage and suddenly return to your normal state. The most difficult moment is when you are very far away during the performance and suddenly you have to return to your body. To reality. On stage you move to another world. That’s quite strange. You come back and suddenly you are in your room, you have your band, then you return to your hotel. Things quickly become very normal.
On each of your albums you show a different face. I am curious about what you feel now.
My current emotions are strongly focused on the tour and its success. When you finish your album and start playing live, then many things change. You change and your emotions change. You are on tour for a few weeks. The album you’ve been working on is finished, but in fact everything is just starting. This is an extremely emotional part for me. I always try to find the right places for my tour. I am looking for good places to travel. Poland, Switzerland, Germany…. when you start playing your music live, it’s completely different. Your album becomes something different than before. It is very exciting. You do something, you feel, you learn during the tour. Sometimes you can only then understand what the songs you have created are.
What if something goes wrong on stage? If something doesn’t sound like it should?
I just stop the song. In the first seconds you feel whether something is good or not. So if it isn’t, I say it to my band and I just stop it.
You travel a lot, meet new people. Do you want to live like this or are you looking for peace and quiet? Do you think that in the future you will need more respite in your life?
My life is very peaceful when I’m not on the road. I’m a couple of hours on stage, but when the show is over, it’s time to relax. A concert tour is very often not what people think. It’s not as exciting as it seems to be. In fact, it is hard work that I have to do. Sometimes you’ll go to a club or bar when the concert is over, but it’s usually not as beautiful as it seems. The route is definitely hard work. It is my job.
Do you manage to maintain a relationship with someone who supports you in such moments?
Of course. I have a huge family. Truly. I have it in America, Jamaica, London, Bristol. I have a lot of good people around me. I have five brothers, three sisters. As I said, my family is really big and I care about having good contact with them.
It’s good to hear that you have such relationships with them. Please tell us what your nearest plans are. Some fresh ideas?
I have already started working on recordings again. I would like to finish the new material soon. I have already prepared seven songs. I work with one girl from America. I’ll spend December with my family in Bristol and London. I want to see them. Go and talk with my cousins, brothers. I want to spend a peaceful time with them and do things related to Christmas, drink.
It’s tempting to ask if you are sending Christmas cards to them.
No, my family is not too religious… rather, there is grass and a lot of good Jamaican food.
fot. SEBASTIAN PIELLES
tłumaczenie DAWID LURKA