Historii było wiele, ale są ulotne. Kilka słów o Alcatraz, Piwnicy 21 i Cafe Mięsnęj. Duchologia poznańska cz. III

Miasto i Ludzie
01 lip 2019
Nicole Piotrowska

Podobno o nieobecnych się nie rozmawia. Nas to nie dotyczy i z chęcią ponownie cofniemy się w czasie, żeby powspominać kultowe miejsca na klubowej mapie Poznania, które zniknęły bezpowrotnie z naszego miasta. Ale czy zniknęły z naszej pamięci? O to postanowiliśmy zapytać osoby, dla których poznańskie Alcatraz, Piwnica 21 oraz Cafe Mięsna były czymś więcej, niż parkietem zamkniętym w czterech ścianach. Zapraszamy na trzecią część cyklu Duchologia poznańska.  

Alcatraz: Najciemniej pod latarnią

Nie wiadomo czy to wypadkowa poczucia humoru właściciela, czy też zbieg okoliczności, ale klub Alcatraz mieścił się w niedalekim sąsiedztwie Sądu Rejonowego oraz prokuratury przy ulicy Nowowiejskiego. Chodzą słuchy, że w jego piwnicach spotykali się panowie spod ciemnej gwiazdy, co sprawiało, że nazwa była jeszcze bardziej wymowna. Plotkom można wierzyć lub nie, jednak nie zmienia to faktu, że od 2003 roku, kiedy to Alcatraz zaczęło działać, stało się jednym z bardziej popularnych klubów w Poznaniu. Duży wpływ miał na to hip-hop, który wówczas przeżywał wielki bum klubowy. Popularne „Alca” grało praktycznie cały tydzień, od wtorku do soboty, gdzie za deckami przewijał się cały Poznań oraz krajowa czołówka.
– Alcatraz miało swoją niepowtarzalną atmosferę. Bywałem w tym klubie na imprezach i za gramofonami, jako DJ, ale nie mam przypominam sobie skąd wziął się pomysł na nazwę. Mimo wszystko, samo miejsce, jak najbardziej oddawało ten klimat – wspomina DJ Soina, którego często można było spotkać w „Alca”.

Chętnych do zabawy przy muzyce klubowej i r’n’b nie brakowało, o czym może świadczyć wizyta jednego z najbardziej, wówczas, topowych raperów na świecie – Fat Joe, który wpadł tam się pobawić przy okazji kręcenia polskiego odcinka “Pimp My Ride”.
– W latach świetności imprezy odbywały się tam regularnie – od wtorku, a kończyły się po weekendzie, co zdecydowanie świadczyło o potencjale tego miejsca – dodaje Soina. Bawiło się tam wiele osób, więc nie da się również ukryć, że zdania – podobnie jak goście klubu – były podzielone. Na jednym ze studenckich forów przeczytać można: (…) po remoncie rewela. Niby to samo miejsce, a inne. Zaraz obok w oczy rzuca się komentarz: (…) w takich miejscach nie ma gdzie stać, a co dopiero dylać (…). Największa zagwozdka, która przychodzi na myśl, w przypadku takich miejsc, to ich reaktywacja. Czy warto? A może wystarczyłoby przenieść ich ducha na współczesny grunt?
– To miejsce było dobre paręnaście lat temumówi Soina i dodaje: – Nie doszukiwałbym się na siłę działań, które można wdrożyć w to, co dzieje się aktualnie w klubach. Otóż to.

Piwnica 21: Bez spiny

Klub Piwnica 21 znajdował się w samym centrum Poznania, przy ulicy Wielkiej 21. Startował podobnie jak „Alca”, bo rok wcześniej w 2002. Ciężko sobie dzisiaj wyobrazić kolejki na kilkanaście metrów, gdzie obecnie znajduje się zagłębie kebabów i spokojny klub bilardowy. Jednak w tamtych czasach, m.in. w „P21” kształtowało się kolejne hip-hopowe pokolenie Poznania. Oprócz koncertów rockowych i pojedynczych imprez klubowych, przeważały eventy rapowe. Dla grającego w nim DJa Kangura klub ten był nie tylko miejscem kultowym, ale także początkiem przygody z gramofonami, które towarzyszą mu po dziś dzień. – Dopiero zacząłem mieszkać w Poznaniu i był to pierwszy klub jaki mi przypasował w kontekście muzyki i ludzi tam bywających. Ludze z zajawkami i bez spiny. To wszystko sprawiało, że atmosfera była luźna – wspomina Kangur. Niejednokrotnie, czekając na piwo przy barze, wśród 200 roztańczonych głów, można było spotkać wielu MC’s, DJów oraz ludzi, dla których dobra muzyka była po prostu życiową zajawką. W Piwnicy często odbywały się jamy, na których b-boye mogli skonfrontować swoje taneczne umiejętności. Z głośników usłyszeć można było boogie, rap oraz funk, z którym najwięcej wspomnień wiąże Kangur: – Funk not dead to nie do końca była moja impreza. Zapoczątkował ją Piotr „Fryta”, który grał funk z płyt CD. Zacząłem grać z nim z winyli i tak zostałem. Przy okazji zapraszałem znajomych i jakoś to wychodziło. To nie były tylko imprezy taneczne. Przyjeżdżali również DJe grający muzykę w podobnym nurcie.

Jeśli szukacie podobnego klimatu, to mamy złą wiadomość. – Czy istnieje taka miejscówka? Chyba nie. Kiedyś porównywalny był klub Czytelnia, potem trochę Twoja Stara, ale to były trochę inne czasywspomina Kangur i dodajeMyślę, że warunkiem do tego, by Piwnica mogła zaistnieć ponownie, byłby klimat muzyczny z tamtych lat. Pytanie tylko, czy to możliwe?
W Piwnicy odbywało się również mnóstwo koncertów, najwięcej rapowych. Grała cała czołówka sceny, m.in. Pezet, Peja, Molesta, Fokus. Przed nimi, na supportach, debiutowało wielu poznańskich artystów, którzy dzisiaj robią zawrotne kariery.
Klub zamknięto w połowie 2009 roku.

Cafe Mięsna: Apetyt na coś nowego

Mięsna startowała na Ratajczaka 14, gdzie zyskała szybko renomę. Śmiem twierdzić, że kultowość tego miejsca – zasadna bądź nie – zdecydowanie wychodzi poza standardowe ramy „modnego klubu”. Skąd wziął się jego fenomen? – Wydaje mi się, że Cafe Mięsna, nie ujmując innym klubom oryginalności, odstawała pod względem jakości imprez, atmosfery, wystroju, nazwy, a do tego była pełna pozytywnych, otwartych ludzi: opowiada Konrad, współzałożyciel poznańskiego klubu i dodaje: – Pamiętam, że damsko-męskie proporcje, jak na tamte czasy, były w miarę zrównoważone.
Taki podział wydaje się być dość oczywisty, jednak jeden z gości na długo zapadł w pamięć klubowiczom. Zenon Ratajczak, znany szerszemu gronu jako Zenek z Mięsnej, jest niezaprzeczalnie jednym z najbardziej rozpoznawalnych imprezowiczów w Poznaniu. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wiek. Jak podkreślił sam Konrad: – Mięsnej chodziło o dobrą zabawę, a nie o podziały. 70 letni emeryt lubiący taniec i głośną muzykę był tego przykładem. Początkowo Pan Zenon w Mięsnej pojawiał się sporadycznie, raz w tygodniu. Z czasem zaczął przychodzić coraz częściej, aż w końcu uzyskał status klubowego VIPa, a ktoś z bywalców założył mu fanpage na Facebooku. – Na jedną z imprez (chyba z Mustard Pimps) roześmianego Zenona wniesiono na rękach do klubu – wspomina Konrad i dodaje: – Zdecydowanie reprezentował pewien stan umysłu Mięsnej i naturalnie był jego częścią.

Klub zmieniał swoją lokalizację (z ul. Ratajczaka na Mostową), z czasem zmieniła się również dowodząca nim ekipa. Jednak jedno pozostało niezmienne – jego nazwa. – Pomysł na nazwę klubu powstał w mojej głowie po przejrzeniu podręcznika o owadach. Znalazłem w nim muchę, której dokładna nazwa brzmiała Ścierwica Mięsna. Nic więcej o niej nie wiem, poza tym, że ma przyciągającą i mogącą budzić skrajne skojarzenia nazwę. Mięsna w połączeniu z cafe miała nadać trochę szyku i złagodzić drugi człontłumaczy nasz rozmówca.
Mięsna na Mostowej to już 3 poziomy, czasami nawet 4, gdy otwierano strych. Odbywały się tam przeważnie imprezy klubowe organizowane przez lokalnych promotorów.
Ci, którzy mieli okazję bywać tam na szalonych imprezach, mogą pewnie przytaknąć, żę to co widzieli w Mięsnej, to zostaje w Mięsnej. Swego czasu to była poważna afterowania Poznania. Na trzech poziomach klubu, który był cały wymalowany graffiti trwały długie Polaków rozmowy poranne.
Zarówno nazwa, jak i historie związane z klubem były na tyle intrygujące, że jego próg przekroczyła kiedyś Rosin Murphy, która po koncercie w CK Zamek postanowiła wpaść na piwo. Takich historii można wymienić wiele, jednak Mięsna była czymś więcej niż modną miejscówką, co nam wyjaśnia Konrad – To było połączenie garażowej energii z kawiarnianą kulturą, taka żywa polemika z popkulturowego poziomu. Były przecież wystawy, performansy, ale nie zabrakło również piwka i tańców.
Było, było, ale czy raz na zawsze się skończyło? – Czy wskrzeszanie miałoby sens? Wydaje mi się, że nazwa już jest przeżytkiem, a klub „mikro-niszo legendą”. Tak jest okkończy Konrad.

Było jeszcze wiele innych klubów, które na zawsze zostaną w naszych serduszkach, m.in. Eskulap, 8bitów czy miejscówka OFF Grabry, o których przeczytacie o tym w I części cyklu TUTAJ. Natomiast w II części przeczytacie o legendarnej Adrii.